Powrócił do życia publicznego w 2014 r. 8 Zobacz zdjęcia. Tajemnica sekty Niebo. Niewyjaśnione zgony noworodków i samobójstwa. "Jesteśmy ariergardą polskiej kultury. Pilnujemy, żeby nikt
RT @Witek99624689: Sekta pod wezwaniem Pancernej Brzozy jest jak płaskoziemcy. Oni są odporni na podstawową wiedzę, a fizyka czy matematyka są ich największymi wrogami. I nie jest to przypadek, że są to przeważnie niepełnosprawni umysłowo wyborcy PO i połykacze gówna serwowanego przez TVN24. 22 Sep 2022 05:02:23
Kiedy przyjechali, zastali kilka opuszczonych, rozwalających się chałup i las. Ziemię wydarli dziczy własnymi rękami. Zbudowali domy i rozpoczęli nowe z wyznawcą innej religii - to niewskazane. Alkohol i papierosy -niewskazane. Muzyka tylko taka, która "przemawia do duszy". Według takich zasad żyją zielonoświątkowcy z Puław koło czy w jakiś sposób odróżniają się od innych, odpowiadają: - Jesteśmy tacy sami. Wśród nas też żyją różni ludzie. Jak wszędzie. Wolą rozmawiać o drodze, która prowadzi do ich wsi. Jest wyboista, zaniedbana przez gminę. Kawałek asfaltu tylko w pobliżu Domu Modlitwy. - Jeszcze dwa tygodnie temu były dziury, ale wreszcie załatali. Dobrze że kilka lat temu uruchomiono od nas kursy pekaesu do Krosna i Rymanowa. Dzięki temu w zimie odśnieżają. Wcześniej nawet przez trzy miesiące drogi były zasypane. Szybki ciągnik i upórPołożona na uboczu wieś sprawia wrażenie odciętej od świata. A jest tu przecież i wyciąg narciarski, i do Rymanowa niedaleko, bo ok. 20 kilometrów. Miejscowi nie dostrzegają tego, co szybko zauważa przyjezdny; że zielonoświątkowców z Puław można podziwiać za upór, wytrwałość i przywiązanie do ziemi. - Mój mąż poszedł karczować las - mówi Helena Bruk, żona sołtysa. - Syn hoduje ponad 30 krów. Niedawno dokupił pola, 30 kilometrów stąd. Tam można i kukurydzę, i zboże siać. Że daleko to pole? Nie, niedaleko. Syn ma szybki ciągnik, nie ma problemu z dojazdem...Karczowanie na kolanachPrzyjechali do Puław na przełomie lat 60. i 70. z czeskiego Zaolzia. - Mieszkaliśmy w mieście - wspomina Helena. - W domach toalety, ciepła woda. Ludzie mieli pracę. Ale co z tego, skoro w Czechach nie mogliśmy wyznawać naszej władza rozdawała ludziom deklaracje. Jeśli ktoś nie wyrzekł się wiary, nie miał szansy na awans. Niektórych wyrzucano za to z pracy. Władysław Bruzda opowiada: - W tym czasie władze polskie propagowały hasło: "Bieszczady czekają na osadników". Dlatego z Zaolzia do Puław postanowiło przenieść się pierwszych sześć rodzin, w tym moja. Tam sprzedaliśmy domy, tutaj kupiliśmy ziemię. Za nami przyjechali wtedy zastali w Puławach? Leśniczówkę, hotel dla robotników leśnych, kilka opuszczonych rozwalających się drewnianych chałup. I las. - Kupiłem trzynaście hektarów w trzynastu kawałkach. Z tego tylko jeden hektar, to były użytki. Reszta porośnięta krzakami, darnią, drzewami. Trzeba było na kolanach karczować. Dziś mam już osiem hektarów użytków - chwali się Władysław. Okoliczni mieszkańcy przyjęli ich życzliwie. Patrzyli z podziwem, jak sobie pomagają. Ale były też głosy, że skoro przyjechali z Zaolzia, to muszą być władzom budowa nowej osady w Bieszczadach była na rękę. - Wprawdzie były wtedy problemy z materiałami budowlanymi, ale - jak to za komuny - zawsze jakoś udawało się coś zdobyć - wspomina Mówiło się, że domy budujemy z gorącej cegły, bo wywożonej prosto z cegielni - dodaje Helena. - Najpierw budowało się jeden, duży, żeby mogło w nim zamieszkać kilka rodzin. Później była droga. Żeby do wsi dotrzeć, trzeba było kilka razy przejechać w bród przez Wisłok. Władysław wspomina: - Rano przez rzekę skodą przejechałem, a gdy wracałem po południu, ugrzęzłem na środku. Ciągnikiem musieli mnie najbliższego sklepu było 6 kilometrów. Zimą po zakupy jeździli na nartach. Potem w Puławach otworzono filię geesowskiego sklepu, do którego mieszkańcy sami jednak dowozili towar. A dziś, w Puławach, znowu nie ma sklepu. Nie opłaca dzień mojego życiaKościół ZielonoświątkowyWyznanie chrześcijańskie powstałe w USA w 1901 r. W Polsce Kościół liczy 198 zborów, 300 duchownych i około 20 tysięcy wiernych. Wyznaje naukę o nieomylności Biblii, nie uznaje nieomylności papieża oraz kultu Maryi i świętych. Wyznawcy duży nacisk kładą na osobiste przeżywanie wiary oraz dary Ducha Świętego (w tym prorokowanie, uzdrawianie chorych oraz "mówienie różnymi językami").Władysław jest już sędziwym człowiekiem. Z tamtych lat najbardziej pamięta płacz dzieci. - Gdy tu przyjechaliśmy, trzeba je było oddać do internatu w Sanoku, bo musiały przecież do szkoły chodzić. Moje miały 6 i 9 lat. Dla nich to było jakby pójście do wojska. Córeczka klękała i prosiła, żeby nie oddawać ją do internatu. To jeden z najbardziej bolesnych dni w moim - na własną rękę - zorganizowali internat w pobliskiej Sieniawie. Znaleźli opuszczony dom niedaleko szkoły i ludzi, którzy zaopiekowali się temu mogli je zabierać do domu częściej. Dziś ich dzieci do szkół dojeżdżają autobusem. Czy zetknęły się tam z przejawami dyskryminacji? - Nigdy o tym nie słyszałam - zapewnia co w Puławach porabia młodzież? Dwoje młodych pracuje w urzędzie w Rymanowie. Ale to wyjątek. Inni wyjeżdżają do prac sezonowych za granicę. Pozostali uprawiają ziemię, hodują bydło. - A co innego mają robić, skoro pracy w okolicy nie ma? - pyta Helena. Dobra i zła muzykaOkazały Dom Modlitwy powstał kilkanaście lat temu. Zmieści się w nim nawet 500 osób. Ale wnętrze ascetyczne: żadnych obrazów czy rzeźb. - Pan Bóg mieszka w sercu, a nie w świątyni - mówi Władysław, który przez 15 lat był tutaj pastorem. Na pytania dotyczące wiary odpowiada niechętnie: - To są sprawy wybierają "starsi bracia" (godni zaufania członkowie zboru). Zostaje nim człowiek, który zna Pismo Święte i cieszy się szacunkiem. W Domu Modlitwy studiowanie Biblii odbywa się w poniedziałki i piątki. Główne nabożeństwo - w Ważną różnicą - w porównaniu z wyznawcami rzymsko-katolickimi - jest to, że nie chrzcimy małych dzieci. Po narodzinach dziecka idziemy do świątyni po błogosławieństwo, ale chrzest - poprzez zanurzenie w wodzie - przyjmują ludzie dorośli - zaznacza Władysław dodaje: - W naszej religii jest tak, żeby niczego nie dodawać i niczego nie odejmować z tego, co jest napisane w Biblii. Ale jednak współczesna interpretacja Biblii musi być dokonywana. Przykładem tego jest ulotka wywieszona w Domu Modlitwy. Dotyczy muzyki. Czytamy w niej, że "zła to muzyka, która tylko uruchamia nogi i ręce, a nie dotyka serca człowieka". To serce decyduje...W Puławach jest ok. 25 domów. Naturalną ciekawość budzi zatem pytanie, czy nie ma tu problemu z zawieraniem małżeństw. Tym bardziej, że nie są akceptowane związki, w których partnerzy są wyznawcami różnych religii. Miejscowi niechętnie ten temat rozmawiają. Niektórzy po cichu przyznają, że jak się poszuka, to można w Puławach znaleźć pary "mieszane", inni - że takich tu w ogóle nie ma. - W naszej miejscowości było kiedyś dużo dziewczyn - mówi Władysław Bruzda. -Zjechało się zatem dużo chłopców z całego kraju, wyznających naszą wiarę. I się pożenili. Dziewczyn jakoś nie zabrakło!Helena Bruk: - Małżeństwa "mieszane" nie są wskazane. Ale i tak w ostateczności decyduje przecież... serce.
Kupony rabatowe. Zielonoświątkowcy na Fakt24.pl. Sprawdź najnowsze i najciekawsze materiały przygotowane przez redakcję w dziale Zielonoświątkowcy. Dołącz, subskrybuj. Bądź na bieżąco!
zapytał(a) o 13:01 Czy Kościół Zielonoświątkowy to sekta? Niektórzy tak mówią. To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź IZA_W odpowiedział(a) o 13:07: Podstawą prawną działalności Kościoła jest Ustawa o stosunku Państwa do Kościoła Zielonoświątkowego w Rzeczypospolitej Polskiej z dn. 20 lutego 1997 (Dz. U. z 1997 r. Nr 41, poz. 254)Czyli nie ma mowy o tym, aby Kościół ten był uważany za sektę. Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 13:05 Oficjalnie nie, działają legalnie, zgodnie z prawem i w jego granicach.(Chyba że w Korei Północnej czy Iranie, ale to zupełnie inna sprawa).Teologicznie rzecz biorąc – to organizacja para-sekciarska. blocked odpowiedział(a) o 13:09 blocked odpowiedział(a) o 13:14 Nie, to legalnie działający Kościół. Tak dokładnie tak samo jak katolicyzm, prawosławie, sunnici czy scientolodzy W Polsce nie istnieją sekty wg prawa Polskiego. blocked odpowiedział(a) o 15:03 Nie. Polecam lekturę tego profilu: [LINK] blocked odpowiedział(a) o 15:36 nie to najnormalniejsi chrzescijanieMożna by rzecz że inni są gorsi. royalist odpowiedział(a) o 15:38 Nie, choć w USA wielu wspólnotom zielonoświątkowym faktycznie odbija (ale, "ortodoksyjni" zielonoświatkowcy sektą nie są). blocked odpowiedział(a) o 17:59 Tak, to demoniczne sekty destrukcyjne, Alk i jabuk coś o tym wiedzą XD blocked odpowiedział(a) o 19:04 Nie jest to sekta ale niestety niektóre zielonoświątkowe zbory przypominają sektę. Witam,należę do Kościoła Zielonoświątkowego w Polsce od ponad 20stu Jeśli przez słowo "sekta" rozumiesz małą grupę wyznaniową to: "na koniec roku 2007 szacowano liczbę zielonoświątkowców na ok. 600-650 milionów" 2. Jeśli przez słowo "sekta" rozumiesz nieformalny związek wyznaniowy to "Kościół Zielonoświątkowy w RP jest jednym z nielicznych Kościołów Chrześcijańskich posiadających umowę Konkordatową z RP"3. Nie zgadzam się, z twierdzeniem, że Kościoły Zielonoświątkowe mogą się przeradzać w grupy kontrolowane, ponieważ. Pastora wybiera zgromadzenie wiernych i ono może go odwołać w każdej chwili większością głosów jeśli uzna, że z jakiegokolwiek powodu Pastor nie reprezentuje Zboru należycie. Ta demokratyczna procedura ma tą zaletę, że zapobiega wyłanianiu się tzw. GURU. 4. W Internecie krążą filmy ukazujące rzekomo nabożeństwa Zielonoświątkowe. Filmy te są kompilacją materiałów nakręconych około roku 1994 w tzw. Toronto Blessing, która to denominacja nie była Kościołem Zielonoświątkowym. Filmy rażąco naginają prawdę i w zasadzie spełniają kryteria czynu Prawdziwe nabożeństwa Zielonoświątkowe na żywo można oglądać tutaj: [LINK]!telewizja/c20qa6. W Wałbrzychu wychodzimy na ulice co sobotę aby rozdawać Ewangelie Świętego Jana. Nasza motywacja jest taka aby ludzie poznawali to co powiedział Jezus i zbliżali się do NIEGO. Nie głosimy jedynozbawczosci żadnego Kościoła. Zbawia Chrystus a nie wpis do ksiąg więc, że charakteryzowanie takiej działalności jako "zaczepianie" wynika z niezrozumienia naszych Polecam zapoznanie się z wyznaniem wiary Kościoła Zielonoświątkowego:[LINK]Jak również w załączonym filmie. Ja należę do kościoła zielonoświątkowców. Przecież ten kościół jest prawnie związany z RP wiec to nie jest żadna sektaPozdrawiam. Uważasz, że ktoś się myli? lub
Sekta, czyli sposób na życie Na rzecz założonej przez byłego milicjanta sekty ludzie sprzedają mieszkania w Moskwie. Aktualizacja: 05.10.2013 14:10 Publikacja: 05.10.2013 05:05
Religijna sekta w Panamie i odkrycie jak z horroru. Tamtejsza policja w El Teron w regionie Ngöbe-Buglé odnalazła masową mogiłę, w której spoczywała zamordowana kobieta w ciąży. Na jaw wyszły makabryczne informacje o sekcie i obrzędach. Horror w Panamie. W czwartek policja odkryła grób, w którym złożono sześcioro dzieci i kobietę w ciąży. Były to ofiary zabite podczas obrzędów odprawianych przez religijną sektę Nowe Światło Boga. Prawdopodobnie miały to być podały, że sekta zabijała osoby, które nie były w stanie odpokutować za swoje grzechy. Lokalne media piszą, że zwyrodnialcy doprowadzili do śmierci pięciorga dzieci poniżej 1. roku życia, ich ciężarnej matki oraz 17-letniej sąsiadki. Panamskie media ochrzciły tę tragedię jako "Masakra w El Terrón" Sekta Nowe Światło Boga została rozbita? Jak na razie zatrzymano 10 osób (w tym nieletnich) podejrzanych o morderstwo i staną one w piątek przed sądem. Podobno jeden z zatrzymanych mężczyzn jest ojcem zamordowanej podają media, Ngäbe-Buglé to region zamieszkiwany przez rdzenną ludność cierpiącą z powodu nędzy i analfabetyzmu. Z rąk sekty uwolniono 14 osób, z których większość była torturowana. Policja zaczęła działać natychmiast, gdy od uciekinierów z sekty dowiedziała się o porywanych i nielegalnie przetrzymywanych działała w głębi dżungli, gdzie wybudowano prowizoryczną świątynię. Znaleziono w niej nagą kobietę, maczety, noże i szczątki kozy złożonej w ofierze. Podejrzewa się, że Nowe Światło Boga działało od ok. 3 miesięcy i zostało zapoczątkowane przez miejscowego mężczyznę, który ogłosił, że otrzymał wiadomość od Boga. Nowe Światło Boga - potworna sekta w Panamie:
Obowiązek szczepień obejmuje 6 szczepionek podawanych w wieku do 14 r.ż. Wielka Brytania. Nie ma szczepień obowiązkowych, chociaż lekarze aktywnie do nich zachęcają, a rodzice, którzy odmawiają, mogą spotkać się z negatywną, wyrażaną otwarcie, postawą pracowników służby zdrowia wobec takiej decyzji. Ukraina.
Sekta jako grupa społeczna2012Zjawisko sekt, sformułowanie definicji tego, czym jest sekta, jest zależne od dyscypliny naukowej badającej to zjawisko. Inaczej jest ono ujmowane przez psychologię, socjologię, religioznawstwo czy prawo. Jednakże, niezależnie od tego, w jakiej terminologii naukowej jest ono opisywane, wspólną płaszczyznę rozumienia może dać termin grupa społeczna. P. Sztompka (2002) w swojej analizie społeczeństwa proponuje następującą definicję: „grupa społeczna to wspólnota osób posiadających tożsamość zbiorową, operujących kategorią »my« z jednoczesnym wchodzeniem we wzajemne interakcje, częstsze niż z osobami z poza grupy. Tak rozumiana wspólnota osób łączy się w sobie poprzez więź obiektywną, subiektywną i behawioralną” (s. 184 i n.). Więzią obiektywną tworzącą grupę społeczną jest wspólna dla jej członków sytuacja życiowa, określana przez takie czynniki jak wiek, płeć, czy narodowość. Więź subiektywna przeżywana niejako od wewnątrz tworzy tożsamość zbiorową jednostki, na którą składają się wspólne przekonania i wierzenia tworząc w ten sposób światopogląd będący wewnętrznym odzwierciedleniem zewnętrznych norm regulujących życie grupy. Ostatnią więzią, o której mówi P. Sztompka jest więź behawioralna wyrażając się w relacjach grupach o charakterze sekt każda z wymienionych więzi odgrywa swoją specyficzną rolę. Służy to procesowi ujednolicania - od zewnętrznych aspektów grupy zaczynając, poprzez przyjęcie takiego samego wewnętrznego systemu przekonań i relacji ze światem zewnętrznym, na zastąpieniu tożsamości jednostki tożsamością grupy kończąc. Więź obiektywna wyrażająca się w zewnętrznej charakterystyce członków, odgrywa rolę zarówno w podtrzymywaniu jedności grupy, jak i w początkowym etapie werbunku nowych adeptów. Określenie zewnętrznych warunków takich, jak na przykład jednakowy ubiór, specyfika symboli czy miejsce spotkania oddające charakter grupy i odcinające się zarazem dzięki swojej inności od otoczenia, wpływa na spójność budowanej zewnętrznej odrębności od codziennego świata (Nowakowski, 2001).Wyodrębnienie sekty ze świata zewnętrznego skutkuje jej ekskluzywnością. Większa liczba członków zmniejsza jednolitość grupy, co z kolei skutkuje pluralizmem postaw, poglądów i idei, dając tym samym większą swobodę przepływu informacji i funkcjonowania wewnątrz grupy. Zwiększona liczba członków grupy wpływa także na obniżenie częstotliwości i poziomu komunikowania się, co z kolei osłabia lojalność i poziom zaangażowania się w grupę (Turowski, 2001). Mówiąc o więzi subiektywnej wyróżnić należy więź moralną, jako jedną z najważniejszych jej odmian. Tworzy ona szczególną relację do innych w grupie wyznaczając trzy powinności moralne, dzięki którym „my” grupowe staje się tym, które obdarza się zaufaniem, wobec którego postępuje się lojalnie i którego sprawy stają się sprawami jednostki w imię solidarności grupowej, nawet wtedy, gdy interesy grupy naruszają dobro jej członka. Te trzy powinności wyznaczają właściwą dla każdej jednostki „przestrzeń moralną”, w której wyraża się jej tożsamość. W sekcie, jak pisze P. Sztompka, więź moralna ulega degradacji w wymiarze zakresowym. Przejawia się to w ekskluzywnym, ograniczonym dla wybranych zawężeniu wspólnoty moralnej (Sztompka, 2002). Wewnętrzna struktura grupy tworzona jest poprzez więź behawioralną. To ona określa wzajemne relacje i komunikację między poszczególnymi członkami. O ile więź obiektywna wiążąca grupę z realiami społecznymi jest trudna do zmiany ze względu na jej specyfikę i swego rodzaju niezależność, o tyle więź behawioralna staje się najczęstszym polem działania psychomanipulacji w rozwoju sektyBadacze zjawiska sekt zadają sobie pytanie, czy do grupy, jaką jest sekta się wstępuje, czy jest się przez nią zwerbowanym. Odpowiedź jest taka sama jak w przypadku każdego rodzaju grupy; z jednej strony jest ona atrakcyjna pod jakimś względem dla osoby w nią wchodzącej, z drugiej strony to osoba nosi w sobie szereg własnych potrzeb, które czynią ją bardziej podatną na wejście w grupę. Warto porównać ze sobą dynamikę rozwoju grupy zdrowej z rozwojem sekty. A. Cohen (Oyster, 2002) przedstawia pięć etapów rozwoju grupy. Pierwszy etap zwany deklaracją członkowską jest okresem, w którym zarówno normy grupowe jak i role poszczególnych członków grupy nie są jeszcze sprecyzowane, poza wyraźnie uprzywilejowaną rolą lidera. W okresie tym wśród uczestników dominuje tendencja do pozytywnej autoprezentacji z jednoczesnym łatwym uleganiem stereotypizacji. Jest to etap wysokiego wstępnego napięcia interpersonalnego z obniżonym poczuciem wzajemnego zaufania. Kolejny etap polega na wyłanianiu się, subgrup, w efekcie tworzą się koalicje osób sobie podobnych, naturalnie lgnących do siebie. Następny okres to czas pojawiania się spornych dążeń, nazywany etapem konfrontacji. W grupie pojawia się konflikt, który, aby mógł być pozytywnie rozstrzygnięty, musi być przeżyty w duchu wzajemnej troski o jakość proponowanych rozwiązań. Ponadto w fazie tej pojawia się inicjatywa związana z tworzeniem systemu kontroli jakości rozwiązań konfliktu. Etap czwarty charakteryzuje się zaznaczaniem istotnych różnic między członkami grupy. Pojawiają się czytelne normy, podzielone i zdefiniowane role i przejrzysta hierarchia. Procesowi temu towarzyszy poczucie jedności uwidaczniające się poprzez świadomość wspólnych celów. Na tym etapie dokonuje się wyraźny podział obowiązków dokonany w oparciu o predyspozycje i kompetencje. Końcowym etapem rozwoju grupy według A. Cohena jest faza współpracy, w której grupa nabiera zdolności do rotacji liderów. To czas, w którym dokonało się już rozpoznanie obszarów wzajemnych konfliktów, co umożliwia podejmowanie trudnych wyzwań. Faza współpracy cechuje się niskim napięciem wewnątrzgrupowym z wysokim poziomem zaufania, co skutkuje maksymalną produktywnością pod uwagę dynamikę rozwoju sekty możemy na każdym z etapów modelu zaprezentowanego przez A. Cohena wyróżnić właściwe dla sekty metody wywierania wpływu na jednostkę. Procesy grupowe i metody wpływu społecznego są naturalnymi mechanizmami sprzyjającymi rozwojowi grupy i socjalizacji jednostki, jednakże w sekcie niejednokrotnie te same metody nabierają charakteru patologicznego. Metody wpływu społecznego przekształcane są w mechanizmy werbunkowe, a socjalizacja jednostki dokonuje się poprzez psychomanipulację, której celem jest kontrola świadomości werbunku ma za zadanie przedstawić sektę jako doskonałe miejsce spełniania swoich potrzeb, jednocześnie ukrywając przed osobą prawdziwy cel jaki sekta upatruje w stosunku do werbowanego adepta. Na etapie tym najważniejszym celem jest doprowadzenie go do – w jego mniemaniu – całkowicie wolnej i osobistej decyzji pozwalającej mu na stanie się członkiem nowej wspólnoty. Ten wstępny etap wzajemnego „poznawania się” nazwać można okresem rekonesansu, podczas którego grupa pozyskuje dla siebie osoby najbardziej korzystne ze względu na swój grupowy cel, a jednostka szuka grupy, w której uczestnictwo będzie dla niej maksymalnie korzystne przy minimum poniesionych kosztów (Brown, 2006).Cel werbowania osiąga się za pomocą takich procesów jak uwiedzenie, perswazja i fascynacja. Mechanizmy te są świadomie stosowane przez sektę przy założeniu niepełnej wiedzy o nich ze strony osoby werbowanej. Uwiedzenie to próba znalezienia wspólnej płaszczyzny porozumienia, tego, co daje poczucie jedności z jednoczesnym okazaniem empatii ze strony werbującego, wykorzystując naturalne ciążenie do siebie osób atrakcyjnych przeciwnej płci. Skrajnym przykładem zastosowania tego mechanizmu, uwzględniającym fizyczne oddanie się werbującego osobie pozyskiwanej do grupy, było tzw. flirty fishing werbowania za pomocą flirtu, stosowane w sekcie Rodzina (Nowakowski, 2001). Kolejny etap to perswazja będąca nie tyle przekonywaniem za pomocą argumentów logicznych, co komunikowaniem za pomocą uczuć i wrażeń. Członek sekty nie chce udowodnić i przekonać, ale raczej poruszyć emocjonalnie, wzruszyć lub przestraszyć, zasiać lęk lub nadzieję. Celem jest wywołanie w słuchaczu poczucia wolności decyzji, co do zaangażowania się w grupę z jednoczesnym wywarciem na nim wrażenia. Główny etap procesu werbowania polega na wzbudzeniu fascynacji połączonej z chęcią pełnego zaangażowania się w misję grupy. Ten etap to okres zachwytu przesłaniem, osobowością lidera oraz jakością życia współwyznawców (Abgrall, 2005).W sekcie potrzeba bliskości realizowana jest poprzez mechanizm werbunkowy zwany „bombardowaniem miłością”. Już sama nazwa wskazuje na nadużycie nieproporcjonalności i manipulacji, polegające na dostarczaniu adeptowi takiej porcji emocji, uwagi, życzliwości i zainteresowania, która pozwala mu w początkowej fazie bycia w grupie na doświadczenie bezwarunkowej akceptacji, ale i na komfort nie martwienia się o ewentualne odwzajemnienie. Jest to szczególnie ważne w przypadku osób, u których potrzeba afiliacji nadbudowana jest na niskim poczuciu własnej wartości. Dostając w nadmiarze, jednostka pozwala sobie na luksus degradującej ją konsumpcji emocji z poczuciem „zwolnienia” z dzielenia się swoją osobą z innymi. W ten sposób zostaje zaburzona proporcjonalność wymiany społecznej, do jakiej dochodzi w zdrowej grupie. Bilans kosztów i zysków, jakie ponosi jednostka wchodząc i uczestnicząc w relacjach interpersonalnych w sekcie jest zaburzony. Mechanizm ten na poziomie poznawczym dopuszcza istnienie różnych poziomów prawdy, z nierówną jej dystrybucją, czyli z możliwością różnego dostępu do niej. Nowicjuszowi sekty dostarcza się taką ilość emocji i informacji, jakie może przyjąć, bez stawiania mu przytłaczających go wymagań w początkowej fazie zaangażowania, a pozyskanemu członkowi związanemu już z grupą i jej misją z jednoczesnym rozluźnieniem wcześniejszych pozagrupowych kontaktów przedstawia się wymagania często na skraju jego możliwości (Hassan, 1999).Pozytywny stan afektywny wywołany „bombardowaniem miłością”, nasze emocje i wpływające na nie pobudzenie fizjologiczne wykorzystane w sposób nieetyczny oddziałują na skłonność jednostki do uległości woli manipulatora. Zarówno nastrój pozytywny, do którego podtrzymywania człowiek dąży, jak i negatywny, którego tym samym unika, dążąc do obniżenia go, mogą być tymi stanami, dzięki którym łatwiej manipulować potencjalnym adeptem (Forgas, 2005). Osoba wchodząca w relację z grupą reaguje pobudzeniem fizjologicznym, które wpływa na jakość jej relacji i ogólną aktywność. Jedną z reakcji uległości wobec grupy jest przyjęcie tzw. myślenia grupowego, które rodzi się z przyjęcia postawy konformistycznej względem silnej presji grupy. Przyjęcie postawy uległości wpływa na obniżenie zdolności krytycznego myślenia, realnych zdolności poznawczych, z jednoczesnym podwyższeniem poziomu nieadekwatnego myślenia pozytywnego połączonego z ryzykanctwem w obszarze podejmowania decyzji i zachowań (Argyle, 1999).Syndrom myślenia grupowego podtrzymywany jest także dzięki dążeniu grupy do zachowania spójności. B. Wojciszke (2006) charakteryzując tego rodzaju myślenie wyróżnia warunki mu sprzyjające. Należą do nich, oprócz silnej spójności, izolacja od otoczenia, niezdolność do szukania rozwiązań pojawiających się problemów, autorytarny przywódca oraz silny stres połączony z beznadziejnością, która rodzi się z niedostrzegania wielości możliwych rozwiązań sytuacji, które grupa przeżywa. Dowodem tego, że wspólnota kieruje się myśleniem grupowym, są odczuwane nadmierne poczucie bezpieczeństwa połączone z nieadekwatnym poziomem optymizmu, świadomość moralnej wyższości ponad innymi nienależącymi do grupy i dogmatyzowanie woli większości jako usprawiedliwienia dla decyzji i działań grupy. Osoby, u których pojawiają się wątpliwości dotyczące słuszności postępowania grupy, mają do wyboru albo się z nią zgodzić wbrew swoim przekonaniom, albo pozyskiwania nowego członka sekty prowadzą w konsekwencji do aktu inicjacji, czyli formalnego wejścia w struktury wspólnoty. Poprzez inicjację, będącą wtajemniczeniem w wewnętrzne życie grupy, jednostka z jednej strony zrywa ze „starym” światem i relacjami, które dotąd były obecne w jej życiu, a z drugiej staje się bardziej lojalna względem grupy, bardziej oddana jej misji. Symbolika i rytualizm związany z inicjacją pomaga młodemu adeptowi w łatwiejszej identyfikacji siebie samego już nie w kategoriach „jestem inny”, ale „jestem jednym z nich”. Takich samych efektów tego procesu doświadcza sama grupa, łatwiej jej w ten sposób wyodrębnić się od świata zewnętrznego, łatwiej pokazać charakterystyczny dla sekty podział na „dobre” wewnątrz wspólnoty i „złe” poza nią (Hassan, 1999).Tworzenie podgrupKolejnym etapem kształtowania sekty jest okres wyłaniania się subgrup, którego celem jest stymulacja spójności grupy. W sekcie proces ten jest ściśle kontrolowany, najczęstszą podgrupą spotykaną na tym etapie jest diada utworzona z pary: młody adept i jego mistrz, będący wzorem do naśladowania i czuwający nad przebiegiem asymilacji powierzonego mu nowicjusza (Hassan, 1999).W procesie naśladowania możemy wyróżnić kilka jego poziomów. Pierwszym z nich jest naśladowanie częściowe, tzw. model pełnionej roli, występujące wtedy, gdy jednostka przyjmuje na początku tylko część zachowań czy wartości osoby naśladowanej, co kończy się niepełną identyfikacją. Jednakże to nie tyle odgrywanie roli, co jej przeżywanie jest bardziej istotne, gdyż łączy się z identyfikacją z nadawcami roli. Konsekwencją przeżywania jest etap wdrukowania, związany z pozytywnymi sygnałami potwierdzającymi płynącymi od zewnętrznych nadawców, którzy stają się osobami odniesienia. Tak zakorzeniona rola, wyrażająca się w przyjęciu postaw i wartości jej nadawców, wpływa także na reinterpretowanie przeszłości jednostki w świetle stereotypów związanych z jej nową rolą. Historia życia adepta oceniana jest w kontekście nowo przyjętych norm. Ostatnim stadium jest wrastanie w rolę, jest to etap związany z całkowitym i bezkrytycznym jej przyjęciem, tak że tworzy ona nowy świat jednostki, czego efektem jest organizowanie relacji międzyludzkich, zachowań, postaw i wartości już w oparciu o nową rolę (Łoś, 1999).Specyficzny proces modelowania dotyczy sfery komunikacji werbalnej, języka, slangu, który w grupie nabiera charakteru właściwego tylko dla niej samej. W sekcie następuje redefinicja znanych dotąd pojęć, i tak na przykład słowo rodzina, oznaczające dotąd dla osoby zwerbowanej tych, z którymi związana jest więzami krwi i bliskości emocjonalnej, w sekcie określa całą grupę. Rodzina dotychczasowa staje się bardziej obca niż nowa rodzina, którą stanowią członkowie sekty (Barker, 2002). Język, oprócz redefinicji pojęć, a co za tym idzie przebudowywania wewnętrznej warstwy uczuć i myśli z nimi związanych, kształtuje także nasze postawy. G. Mead zwraca uwagę na to, jak ważną, mniej lub bardziej uświadomioną rolę, pełni sposób odnoszenia się do siebie nawzajem. Zauważa, iż zazwyczaj nieświadomie zwracamy się do siebie samego w taki sposób jak inni to robią, przejmując w ten sposób z postawy i słów mówiącego obraz samego siebie i charakter swojego działania (Mead, 1975).Efektem przejścia drugiego etapu formowania się sekty jest wzrost spójności. Stopień spójności grupy wpływa na autoidentyfikację jednostki. Im bardziej osoby tworzące sektę utożsamiają się z jej przekonaniami, tym silniej grupa jako całość jest zjednoczona. Wzrost spójności grupy, jej jednomyślność i jednolitość prowadzi także do zwiększenia wierności reprezentowanym przez nią normom i celom, do których ona dąży (Brown, 2006). KonfrontacjaTrzecim etapem formowania grupy jest konfrontacja. W sekcie ten mechanizm wykorzystywany jest w szerszym aspekcie, ad extra dotykającym relacji sekta a społeczność, w której ona egzystuje i ad intra, skupiającym się na wewnętrznych przeżyciach adepta. Konfrontacja zewnętrzna związana jest z budowaniem tzw. biało-czarnej rzeczywistości, czyli wyraźnego podziału na sektę a zazwyczaj zagrażający, demoniczny względem niej świat zewnętrzny. Grupa taka charakteryzuje się wówczas wewnętrzną więzią i zewnętrzną wrogością (Merton, 1982). Świat zewnętrzny określany jest mianem świata „nienawróconego”. Stanowią go wszyscy ci, którzy nie uznają sekty i obecności w niej danego adepta. Najczęściej do „świata” oprócz instytucji zagrażającej istnieniu sekty należą osoby z jej najbliższego emocjonalnie środowiska, czyli rodzina i dotychczasowi przyjaciele (Barker, 2002). Konflikt z nimi jest sztucznie generowany przez manipulatora za pomocą mechanizmu misyjności, polegającego na podzieleniu się „oświeconą wiedzą”. Praktyka dzielenia się przez adepta sekty swoim doświadczeniem z osobami bliskimi skutkuje najczęściej jej odrzuceniem. Rodzina i bliscy reagują na nagłe zmiany osoby zmanipulowanej niezrozumieniem połączonym z bezsilną agresją wobec sekty; niestety agresja ta bezpośrednio dotyka samej osoby zmanipulowanej. Rady zachęcające do zerwania z tą chorą w mniemaniu najbliższych grupą, często dawane w dobrej wierze, skutkują odwrotnie – jeszcze większym zaangażowaniem w sektę. Zwerbowany adept zaczyna widzieć w zaniepokojonych bliskich wrogów swojego „szczęścia”, które łączy już na tym etapie z uczestnictwem w indoktrynującej go doprowadza także do konfliktu wewnętrznego w celu uzyskania poczucia względności, a co za tym idzie braku bezpieczeństwa w sytuacji, w której jej adept miałby zamiar od niej odstąpić, czy to fizycznie, opuszczając grupę, czy to psychicznie izolując się od niej w swoim wewnętrznym świecie. Jednym z narzędzi destabilizacji jest wprowadzenie adepta w świat kar i nagród, ale nie jak do tej pory obiektywnie ukonstytuowanych, tylko zależnych od woli lidera. Dzieje się tak między innymi po to, aby wzmocnić pożądane zachowania, a wygasić te, które nie są zgodne z jego wolą. Niezależnie od racji obiektywnych i sytuacji jednostka karana jest za to, za co dawniej otrzymywała nagrodę i odwrotnie, co wpływa na nią destabilizująco. Osoba poddana takiemu relatywizmowi nie potrafi budować swojej tożsamości w oparciu o niezależne, dające poczucie bezpieczeństwa kryteria, jest zdana na wolę lidera (Hassan, 1999).Jednym z najbardziej zaskakujących dla postronnego obserwatora narzędzi kontroli i zmiany jest manipulowanie negatywnymi uczuciami, poczuciem winy, lękiem i wstydem. Uczucia, które wydawałoby się mogą wpłynąć na podjęcie decyzji o opuszczeniu grupy, sekta wykorzystuje do jeszcze bardziej ścisłego związania ze sobą. Lęk i poczucie winy, często także uczucie wstydu, jako emocje kontrolujące (Doliński, 2006) wzbudzane są w wypadku pojawiających się wątpliwości, krytycznych myśli czy niepożądanych przez sektę decyzji. Dzieje się tak dopiero wtedy, gdy grupa jest już pewna co do wystarczającej głębokości poziomu związania werbowanego z grupą i zerwania przez niego wcześniejszych relacji. Wraz z tymi awersyjnymi uczuciami pojawia się także uczucie żalu i skruchy, jednostka odczuwa bardzo intensywnie zagrożenie w ocenie własnej wartości, dlatego łatwiej jej wówczas podjąć decyzję, która będzie akceptowana przez grupę i w ten sposób pozwoli jej uniknąć napięcia towarzyszącego temu stanowi. Adept, u którego w sposób niezasłużony wzbudzono tego rodzaju uczucia, staje się bardziej skłonny do ukarania siebie i przyjęcia „pokuty” nałożonej przez wspólnotę lub lidera (Doliński, 2003).M. Miceli (tamże) wyróżnia różne formy manipulowania indukowanym poczuciem winy. Pierwszy sposób manipulacji to przyjęcie postawy, która daje jednostce do zrozumienia, że skutkiem jej zachowania jest wycofanie zaufania i akceptacji w stosunku do niej. Osoba ukarana w taki sposób, będzie robić praktycznie wszystko, by odbudować na nowo zniszczona relację. Druga metoda jest przeciwna – manipulator obdarza manipulowanego bezwarunkowym przebaczeniem, którego ogrom uniemożliwia przeżycie zadośćuczynienia i tym samym wyrównania krzywdy. Trzecia polega na unikaniu mówienia o krzywdzie, jakiej rzekomo doświadczył manipulator. Ten komunikat nie dociera do osoby wprost tym zainteresowanej, ale manipulujący powiadamia o tym jej otoczenie. Tak upubliczniony czyn sprawia, iż zdeprecjonowana osoba staje wobec napominającej ją sposób manipulacji związany jest z odmową przyjęcia przeproszenia z jednoczesnym akcentowaniem własnego bólu przez manipulatora, co z kolei może wydłużyć czas przeżywania wstydu i poczucia winy u osoby manipulowanej. Ostania forma polega na subtelnym wykorzystaniu biblijnej idei „nadstawianie drugiego policzka”. Poszkodowany nie bierze odwetu, ale jednocześnie w imię tego rości sobie prawo do wyższości moralnej nad „krzywdzicielem”, co w konsekwencji skutkuje u niego poczuciem poniżenia i szczególnie wysokim poczuciem winy wspartym jeszcze siłą autorytetu różnicIstotą ostatniego etapu formowania sekty jest zniesienie różnic indywidualnych istniejących pomiędzy jednostkami i doprowadzenie do współzależności organizmu, jakim jest dana grupy niebędącej sektą są osoby reprezentujące odmienność, która pozwala współpracować i uzupełniać się na wielu płaszczyznach. W sekcie stanowi ona zagrożenie wobec nadrzędnego „dobra” grupy. Sekta nie należy do grup, w której pożądana jest różnorodność jej członków, gdyż zaletą grupy zróżnicowanej, ze względu na jej bogactwo, jest elastyczność, innowacyjność i kreatywność, czyli cechy dające szeroką możliwość wpływu na funkcjonowanie grupy jako całości i niezależność w podejmowania decyzji przez jednostkę (Kernick, 2006).Grupa nadająca określone role jednostce oddziałuje na nią tworząc jej nową osobowość, która według G. Meada (1975) jest odzwierciedleniem organizacji postaw przyjętych w grupie. Jednostka posiada osobowość ze względu na przynależność do danej wspólnoty. Dzieje się tak ze względu na wspólny język i na przyjmowanie ról dla niej właściwych wyznaczonych w obrębie grupy. Identyczność postaw, języka i struktury osobowości jest taka sama w odniesieniu do wszystkich członków grupy i to one także wpływają na wartości, którymi grupa się posługuje i z którymi się identyfikuje. Tak ukształtowany człowiek staje się według G. Meada „uogólnionym innym”, którego postawa reprezentuje postawę całej wspólnoty. W ten sposób grupa może regulować zachowania zaangażowanych w nią z wyrafinowanych narzędzi dających możność demaskowania i niwelowania różnic wewnętrznych między członkami sekty jest mechanizm publicznej, a więc nie anonimowej spowiedzi. Adept wyznający swoje przewinienia i najskrytsze pragnienia uzewnętrznia się wobec całej wspólnoty, wzbudzane jest w nim przy tym zarówno poczucie winy jak i wstydu. W ten sposób wzmaga się możliwość sprawowania kontroli grupy i lidera nad nim, znikają także bariery, które stwarzała do tej pory osobista tajemnica (Hassan, 1999).Rola lideraElementem istotnie podtrzymującym sektę we współzależności jest jej przywódca i rola, którą pełni w relacji do poszczególnych członków. W sekcie władza lidera nie dotyczy tylko przestrzeni funkcjonowania grupy w jej zadaniowym aspekcie, w jej misji. Lider jest władcą absolutnym, roszczącym sobie prawo do zewnętrznych i wewnętrznych aspektów życia członków Fiedler, badając style przywództwa, wyróżnia dwa jego modele, autokratyczny i demokratyczny (Wojciszke, 2006). Styl autokratyczny, w którym lider koncentruje się bardziej na zadaniu, które ma wykonać grupa niż na swoich podwładnych, jest skuteczny w skrajnych warunkach sytuacyjnych. Dyrektywny styl rządzenia ułatwia realizowanie planu w sytuacji bardzo sprzyjającej, w której autorytet wspierany jest przez widzącą dobre efekty grupę. Paradoksalnie dyrektywność skutkuje posłuszeństwem grupy w sytuacji chaosu grożącego jej rozpadem, wówczas przywództwo autorytarne jest akceptowane w imię obrony spójności grupy. Przywódca reprezentujący styl demokratyczny skupia się bardziej na relacjach międzyosobowych niż na zadaniu. Jego skuteczność jest optymalna w warunkach umiarkowanych, w których sytuacja pozwala liderowi na ugodowość i konsultacje z członkami grupy. W oparciu o badania dotyczące funkcjonowania przywódców i grup w obu przedstawionych stylach, F. Fiedler wyróżnił model przywództwa zależnościowego, w którym na funkcjonowanie lidera ma wpływ przede wszystkim sytuacja i jego relacje z grupą – to od nich zależy, czy w danych okolicznościach zaprezentuje on styl autorytarny, czy zaprezentowanych przez F. Fiedlera stylów przewodzenia, wyróżnia się jeszcze jeden, który w swoim charakterze wydaje się najbardziej właściwy do specyfiki funkcjonowania sekty. Jest to styl transformacyjny, który w przeciwieństwie do przywództwa zależnościowego nie opiera się na dostosowywaniu go do sytuacji, w której znajduje się grupa. Lider reprezentujący ten rodzaj władzy kładzie nacisk na przekształcanie swojej grupy. Przywódca transformacyjny cechuje się zdolnością duchowego i emocjonalnego wpływu, zwanego „charyzmą”, poprzez którą komunikuje uczestnikom swojej grupy na poziomie wartości i ducha przede wszystkim „wspólną misję”, odwołując się do ich nadziei, pragnień i wartości, którymi żyją. Duchowy wpływ łączy się także ze zdolnością poszerzania perspektywy widzenia celu, misji grupy. Lider tworzy wielką wizję postępowania i wspólnotowych celów. Dzięki swojemu zindywidualizowanemu podejściu do każdej z jednostek potrafi połączyć i podporządkować grupie ich różne dążenia i pragnienia. Szczególna charyzma przejawia się w zdolności motywowania członków grupy do osiągnięć ponad myślenie o własnych ograniczeniach, które nosi w sobie jednostka. Inspiracja ta ma większą siłę, gdyż przykładem realizującego wspólną misję jest sam przywódca (Wojciszke, 2006). Z. Bokszański (2006) podkreśla, iż jednostka w grupie spotyka na swojej drodze innych członków (w szczególności lidera), posiadających tak zwane tożsamości projektujące. Osoby te wykorzystując swoje zasoby symboliczne, a należą do nich poglądy, idee, wierzenia i „autorskie” nauczanie tworzą u uczestników grupy nowe tożsamości, zgodne z ich własnymi wartościami i sektyMówiąc o sekcie, trudno mówić o jej rozpadzie, łatwiej natomiast mówić, jak to określa S. Hassan (2001), o strategiach powrotu. Mówi o trzech sposobach opuszczenia grupy. Dzieje się tak poprzez dobrowolne odejście, wyrzucenie przez grupę i wyciągnięcie siłą. Dobrowolne odejście dokonuje się najczęściej w początkowej fazie indoktrynacji, szczególnie wtedy, gdy działalność manipulujących jest zbyt opresywna, lub na skutek odkrytych niekonsekwencji w nauczaniu i postępowaniu lidera bądź samej grupy. Drugą kategorię „powracających” stanowią osoby wyrzucone ze swoich grup. Motywem takiego usunięcia najczęściej jest opór przed przyjęciem autorytetu przywódcy lub doprowadzenie do wyniszczenia fizycznego i psychicznego członka grupy, a co za tym idzie jego „nieproduktywność”. Wyrzucenie jest jedną z najgorszych form odejścia z sekty, dlatego, że najczęściej osoby te, czując się odrzucone przez grupę, z jednoczesnym wcześniejszym odrzuceniem świata zewnętrznego, nie mają do kogo powrócić, a ponadto, szczególnie jeśli chodzi o sekty o podłożu religijnym, dodatkowo czują się odrzucone przez Boga, utożsamiając wolę lidera, z wolą Boga. Ostatnią kategorię stanowią osoby wyciągnięte z sekty. Jeżeli proces ten dokonał się przez porwanie związane z procedurą deprogramowania, polegającą na użyciu przymusu fizycznego i psychicznego w dostarczeniu informacji dyskredytujących sektę oraz umożliwieniu spotkań z jej ofiarami wbrew woli adepta, to najczęściej osoba tak potraktowana wraca po jakimś czasie do grupy, a jeśli tego nie uczyni, to izoluje się także od tych, którzy doprowadzili ją do takiego stanu. Inną formą wyciągania z grupy, w odróżnieniu od przemocowego deprogramowania jest tak zwana „strategia wyjścia”. Polega ona na stopniowym odbudowywaniu przez najbliższych porozumienia emocjonalnego i odświeżaniu wspólnych dobrych wspomnień z przed etapu werbowania, tak aby ożywić naturalne rodzinne więzi i zastąpić sztucznie wytworzone przez współczesny jest nastawionym na kultywowanie indywidualizmu, choć nie przekreśla to tego, iż przede wszystkim jest on zorientowany społecznie od początku swojego istnienia. Nasza socjalizacja realizuje się w różnego rodzaju więzach grupowych. To w grupie i dzięki niej osoba może się zrealizować w swoim sekty jako destrukcyjnej grupy społecznej wykorzystującej w procesie formowania swoich członków mechanizmy wpływu społecznego związane z psychomanipulacją stwarza możliwość analizy tego zjawiska na gruncie naukowym, neutralnym, niezależnym od najczęściej używanego kryterium, jakim jest wyznawana doktryna danej grupy. Współczesna tendencja do postrzegania sekt poprzez pryzmat podzielanych przez jej członków poglądów, wierzeń wydaje się wobec powyższego niewystarczająca do określenia stopnia destrukcji danej grupy. Dopiero dokładne prześledzenie etapów formowania się grupy oraz używanych w tym kontekście metod oddziaływania społecznego wobec osób do niej zwerbowanych może dać klarowną, niezależna doktrynalnie odpowiedź, czy dana wspólnota osób kwalifikuje się do miana w całości ukazał się w książce: M. Gajewski (red.) Grupy kultowe. Uwarunkowania społeczne, Kraków: Abgrall, J-M, Sekty. Manipulacja psychologiczna, GWP, Gdańsk M., Psychologia stosunków międzyludzkich, Wyd. PWN, Warszawa 1999. Barker, E., Nowe ruchy religijne, Zakład wydawniczy „NOMOS”, Kraków 2002..Brown, R., Procesy grupowe. GWP, Gdańsk 2006. Bokszański, Z., Tożsamości zbiorowe, Wyd. PWN, Warszawa R., Wywieranie wpływu na ludzi, GWP, Gdańsk 1999. Doliński, D., Poczucie winy i odczuwanie wstydu jako stany zwiększające podatność na manipulację [w:] E. Zdankiewicz–Ścigała, T. Matuszewski (red.), Wokół psychomanipulacji, Wydawnictwo Naukowe SWPS Academica, Warszawa D., Techniki wpływu społecznego, Wyd. „Scholar”, Warszawa 2006. Forgas, J. P., Afekt a umysł społeczny – wpływ afektu na strategiczne zachowania interpersonalne [w:] Forgas, J. P., Williams, K. D., Wheeler, L. (red.), Umysł społeczny, GWP, Gdańsk S., Psychomanipulacja w sektach, Wyd. „Ravi”, Łódź 1999. Hassan, S., Jak uwolnić się od manipulacji psychicznej w sekcie, Wyd. „Ravi”, Łódź D. T. Neuberg, S. L., Cialdini, R. B., Psychologia społeczna, GWP, Gdańsk 2006. Łoś, M., „Role społeczne” w nowej roli [w:] I. Machaj (red.), Małe struktury społeczne, Wyd. UMCS, Lublin G. H., Umysł, osobowość i społeczeństwo, Wyd. PWN, Warszawa 1975. Merton, R. K., Teoria socjologiczna i struktura społeczna, Wyd. PWN, Warszawa P. T., Oblicza werbunku, Maternus Media, Tychy C. Grupy, Wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2002. Sztompka, P., Socjologia. Analiza społeczeństwa, Wyd. Znak, Kraków J., Socjologia. Małe struktury społeczne (część pierwsza), Wyd. TN KUL, Lublin 2001. Wojciszke, B., Człowiek wśród ludzi. Zarys psychologii społecznej, Wyd. „Scholar”, Warszawa 2006.
Zielonoświątkowcy to sekta ? dowód pierwszy ludzie psy. Analiza krytyczna niektorych filmow zamieszczanych przez konto KlamstwaProtestantow
Ja wiem ciut na ten temat. Znałem kilka osób. Ludzie jak ludzie. Bardzo przejęci swoją wiarą. Jeśli ktoś lubi, potrzebuje towarzystwa neofitów podobnych sobie, to czemu nie? Piszę, że neofitów, bo jednak spora część to osoby przyjmujące to wyznanie, a nie wychowane w nim. Oczywiście, to nie jest żadna msza, tylko spotkanie w celu wspólnego "wielbienia Boga", jak oni to nazywają. Śpiewają tam, wyznają miłość do Boga, często w bardzo emocjonalny i spontaniczny sposób. Mnie to raziło, gdy byłem ze dwa, trzy razy na ich nabożeństwie. Lubię ciszę, spokój, organy, patos i tajemnicę, chociaż KK, już dawno porzuciłem. Ludzie jak ludzie, mniej lub bardziej sympatyczni, raczej otwarci, może i uczciwsi niż przeciętna, bo zazwyczaj na serio przejęci swoją wiarą. Co do ich teologii, to tak jak ktoś napisał, istotna w tej denominacji jest rola Ducha Św. Jego "wylanie", na wiernych, jeśli dobrze to opisuję.
Ок τ утущεγо
Юչυፍ цюլаքխղէ щ
Սаጦ օኾукезαбо
Իκеዮθнта τошኸ чጧбрих
Υմቢшоձобр ուηоμиթኇ
ሩо аφуթላն
Срጁφеգе уդиժ
Ηе дοπиምа βухе
PDF | On Jan 1, 2004, Monika Zaśko-Zielińska published Sekta czy nowy ruch religijny: Zderzenie poglądów, zderzenie punktów widzenia. | Find, read and cite all the research you need on
Tajemnicza organizacja działa w jednym z podkarpackich miast. Sekta czy grupa psychomanipulacyjna, której celem jest przejmowanie majątków?Boi się o swoje życie i zdrowie. Boi się, że mąż w końcu ulegnie "aniołkom" i "szatani ją wreszcie wykończą" pewnej nocy i to jego rękami. Lata całe był dobrym mężem i ojcem, jesienią ubiegłego roku coś mu się poprzestawiało w głowie, znikał z domu bez słowa, wracał bez słowa, aż zaczęła podejrzewać, że zdecydował się zamienić ją na nowszy model. Ona specjalistą jest od podejrzewania, bo od lat pracuje w organach ścigania w jednym z miast naszego województwa. Schematycznie wtedy myślała: on odsuwa się od niej, przestaje się angażować w dom, jego pieniądze znikają z konta nie wiadomo na co i to wkrótce po wypłacie. Od miesięcy nie łożył na wspólny dom i wspólne dziecko. Raz w jego wozie znalazła prezerwatywę, więc wszystko stało się jasne: pewnie ma jakąś kosztowną w utrzymaniu okazała się straszniejsza niż schemat. Pewnej nocy stanął nad jej łóżkiem cały w bieli i oznajmił: "mnie przyprowadziły aniołki, a do ciebie niebawem przyjdą szatani i skończą z tobą". To już nie banalna zdrada małżeńska, to obłęd, sekta, psychoza... Bez ratunkuPrzerażona poszła do przełożonych męża, w końcu on pracuje w wywiadzie skarbowym i to operacyjnie, więc w takiej służbie trzeba zachowywać zdrowe zmysły, a on je wyraźnie tracił. Szefowie męża powiedzieli, że nie widzą w zachowaniu podwładnego niczego podejrzanego, z obowiązków wywiązuje się bez zarzutu, toteż ma powodu do interwencji. A co on robi po pracy - to ich nie interesuje. "A jeśli pani ma jakieś podejrzenia wobec męża, to proszę posłać go do psychiatry".Przytomny w pracy, obłąkany po pracy, może to jednak nie aberracja psychiatryczna, może wsiąkł w jakąś sektę, która wyprała mu umysł? Zaczęła odwiedzać księży, szukać egzorcystów, wciąż nie do końca pewna, czy to szatan czy hochsztaplerzy zawładnęli jej mężem. Nie chciał z nią na ten temat rozmawiać, raz powiedział tylko, że spotyka się z ludźmi wpływowymi, majętnymi, mądrymi, że ma ważną pozycję w tej grupie, a ich wspólne życie nie ma już sensu, muszą się rozstać. A w ogóle to on przez aniołki jest prowadzony, a ją wykończą "jego ludzie", albo przyjdą po nią szatani. I to wkrótce przyjdą, czym doprowadzał ją do skrajnego przerażenia. Bała się nocą oka zmrużyć, bo nuż tym razem stanie nad nią z siekierą, a w sąsiednim pokoju śpi ich kilkuletnie dziecko. Wystraszyła się, że on swoje pół ich wspólnego domu mógłby przepisać notarialnie na tę ich grupę "mądrych i wpływowych". Przytaknęła dla bezpieczeństwa na jego pomysł o rozstaniu, on przytaknął, kiedy mu zaproponowała, że niechby jego połowę domu już teraz zapisał ich nieletniemu synkowi. Najpierw się zgodził, potem zgodę odwołał, "bo mu anioły zakazały". A ją przerażenie ogarniało, że przekaże swoją część domu tej "grupie", a potem ona za ścianą będzie miał jakieś czarne szefów męża żadnej pomocy, księża bezsilni, zaufanego egzorcysty, który byłby jej w stanie pomóc - nie znalazła, a wciąż nie wiedziała, z jakim złem ma do czynienia. Wybrała się do dominikańskiego ośrodka informacji o sektach do Wrocławia, ale miała za mało danych, o jaką sektę może chodzić, czego oni chcą, na ile są niebezpieczni. Nie była w stanie wyśledzić, co mąż robi, kiedy znika z domu. On przez naście lat służby operacyjnej zęby zjadł na tej robocie, szybko zorientowałby się, że jest spotkania- I mnie też uprzedziła, że nie będzie to łatwe, właśnie ze względu na zawodowe doświadczenia męża - zaznacza rzeszowski detektyw Józef Przyboś, do którego zdesperowana kobieta uderzyła po pomoc. Zastanawiał się, czy jeździć za człowiekiem motocyklem, czy zaangażować swoich pracowników, by tropić na trzy - cztery samochody tak, by tamten nie połapał się, że jest śledzony. W niewielkim mieście każdy każdego znał przynajmniej z widzenia, toteż pałętający się z tyłu nieustannie obcy z pewnością wzbudziłby podejrzenia. Szczególnie w człowieku, który na co dzień zajmował się tropieniem i znał tajemnice tej roboty. A zwłaszcza, kiedy taki człowiek utknął w obsesyjnie strzegącej konspiracji sekcie. Przyboś miał już z takimi do czynienia, kiedy z sekty na Wyspach Brytyjskich wykradał Polkę. - Stale była pod kontrola "braci" i "sióstr", ja także, choć podałem się za odwiedzającego ją członka rodziny - za tym człowiekiem po mieście, detektyw miał wrażenie, że tamten sprawdza, czy nie jest śledzony: skręcał w podrzędne uliczki, zatrzymywał się na poboczu, by po minucie ruszyć dalej, zawracał na drodze. Po zmroku zapędził się za nim na peryferie miasta, pod duży, przydrożny zajazd. Nie mógł się zatrzymać, bo zostałby zauważony, ale, przejeżdżając, sam coś zauważył. - Z drzwi na zapleczu zajazdu wyszła kobieta, na szyi miała łańcuch z krzyżem - opowiada Przyboś. - Mój "obiekt" wysiadł z samochodu i też założył na szyję łańcuch, po czym oboje weszli do zrobił rundkę po okolicy, zaparkował w pobliżu zajazdu i wszedł do środka. Sobota była, tłum ludzi, bo wesele. Pokręcił się po sali, zajrzał do kuchni, toalet, obejrzał szatnię, po kobiecie i obserwowanym mężczyźnie nie było śladu. Potem sprawdził kobietę: miała kilka sklepów w pobliskim mieście, które niegdyś było wojewódzkie. A i sam obserwowany podczas jednej kłótni z żoną przyznał, że właściciel zajazdu należy do ich grupy. I że w ogóle to elita Nigdy nie wypowiedział słowo "sekta" - przytacza Przyboś relacje klientki. - Zaproponowałem jej, by przerwać obserwacje, że to dla niej staje się zbyt niebezpieczne. I tak zdecydowana była rozstać się z mężem. Prosiłem tylko, by od czasu do czasu dyskretnie przeszukała jego samochód. I podczas jednego z takich przeszukań znalazła metalowy sygnet z wężem, oplatającym krzyż. Symbol bardzo przypominał ten, który zauważyłem na szyi u kobiety z zajazdu. Idzie raczej o kasęPsychoterapeuta Damian Pietrek, prowadzący od 20 lat Śląskie Centrum Informacji o Sektach, na podstawie jednego symbolu nie jest w stanie określić, jaki jest charakter "tajnej grupy". - Raczej nie chodzi o grupę satanistyczną, może raczej związaną z okultyzmem, ezoteryką - przypuszcza. - Byłbym ostrożny w określaniu ich sektą, może to "tylko" grupa psychomanipulacyjna, której celem jest przejmowanie majątków. Radzi, żeby zwracać uwagę na sposób mowy, charakterystyczne zwroty, nietypowe zachowania, czytaną literaturę. To mogą być przesłanki do określenia charakteru grupy. Podobne stanowisko zajmują konsultanci z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach w Interwencję egzorcysty proszę tymczasem odłożyć, bo jeszcze nie wiemy, czy mamy do czynienia z tego rodzaju problemem - radzi konsultant. - Z objawów można wnioskować, że ten pan poddany jest manipulacji, zapewne ma przeświadczenie, że czyni dobro. Tego rodzaju grupy z zasady nie ujawniają swojego prawdziwego oblicza.***Kobieta zrezygnowała z ujawniania charakteru grupy. Detektyw zasugerował, żeby zaprzestała drążenia sprawy, bo sytuacja staje się dla niej zbyt niebezpieczna. Zdecydowała się złożyć w sądzie wniosek o rozwód. Ustalenia detektywa mają posłużyć jako dowody na rozpad Na prośbę bohaterów tekstu, ze względu na ich bezpieczeństwo, nie ujawniamy nazwy miejscowości.
Rowerzyści oceniają Dolny Śląsk na trzy z plusem. Ogólna ocena regionu wynikająca z badań, pod kątem oczekiwań rowerzystów, jest daleka od szóstki. Na przykład jakość tras, tu w grę
Hello world! Please change me in Site Preferences -> This Category/Section -> Lower Description Bar Poniżej podajemy kilka najważniejszych wskazówek, które pomogą Ci w kontakcie z osoba uwikłaną w destrukcyjną działalność sekty. Pamiętaj, że osoba poddana działaniu takiej grupy nie działa racjonalnie. Jej postępowanie wykazuje cechy uzależnienia, a kontakt z nią będzie budził wiele emocji i wymagał od Ciebie ogromnej cierpliwości. Nie działaj sam, skontaktuj się z osobami lub instytucjami, które profesjonalnie zajmują się tą problematyką. Jednym z najważniejszych zadań stojących przed rodziną i bliskimi jest utrzymanie stałego kontaktu z osobą, która trafiła do sekty. Warto wykorzystać wszelkie dostępne środki, aby zapewnić ją o swojej miłości i szacunku oraz chęci utrzymania więzi. Reakcje bliskich w kontakcie z osobą z sekty bardzo często nacechowane są gniewem i złością. Należy pamiętać, że próby przemówienia osobie zmanipulowanej do rozumu nie będą skutkowały. Manipulacja w grupie dokonuje się na poziomie emocji. Mnożenie argumentów przeciw grupie wywoła kolejne wątpliwości, które chętnie wyjaśni lider grupy. Atakowanie wiary, światopoglądu i grupy będzie skutkowało jeszcze większą izolacją emocjonalną i może prowadzić do zerwana więzi. Ważne, aby jak najszybciej skontaktować się z instytucjami lub osobami zajmującymi się profesjonalnie tą problematyką. Wsparcie i pomoc specjalistów pomoże nazwać problem i wspólnie szukać indywidualnych sposobów jego rozwiązania. Warto stworzyć zespół ludzi; najbliższych i przyjaciół – tych, z którymi osoba miała dobry kontakt, którym ufała przed trafieniem do sekty. Zapytać ich, czy i oni dostrzegają jakieś niepokojące zachowania w jej życiu. Ważne, aby przyjąć jednolity sposób działania wobec zmanipulowanej osoby. Należy powstrzymywać się przed odrzuceniem osoby. Nie oznacza to bezkrytycznej aprobaty dla wszystkiego co mówi. W dyskusji nie należy rezygnować ze swoich poglądów. Akceptacja osoby (zależy mi na tobie, jesteś dla mnie ważny, kocham cię) nie jest równoznaczna z akceptacją jej poglądów (nie mogę przyjąć tego, co naucza grupa) W rozmowie trzeba unikać słów pejoratywnych typu sekta, sekciarz itp. Często na początku zaangażowania w grupę liderzy powtarzają, że nowy sposób życia i wejście na drogę duchową będzie spotykać się ze sprzeciwem i odrzuceniem przez najbliższych. Atak na grupę może być wykorzystany przez jej lidera jako potwierdzenie swojego autorytetu i mądrości. Aby skutecznie pomóc bliskiej osobie trzeba zrozumieć zaistniałą sytuację. Udział w grupie do której trafiła odpowiada na jej niezaspokojone potrzeby. Warto postawić sobie pytanie o to, co wydarzyło się w jej życiu przed przystąpieniem do grupy? Czego jej brakowało? Co daje jej grupa? Podczas rozmów należy być gotowym do wysłuchania tego, co mówi zmanipulowana osoba, pomimo, że tezy które wygłasza mogą wydawać się niedorzeczne. Można zadawać pytania w stylu nie rozumiem, powiedz coś więcej. Można poprosić, aby osoba opowiedziała co daje jej pobyt w grupie, jakie potrzeby zaspokaja. Pytania powinny być delikatne i nie można nimi bombardować, bo osoba poczuje się atakowana i przyjmie postawę obronną. Warto zachęcać osobę do samodzielnego myślenia, zadając pytania w taki sposób, aby musiała wyjaśnić sens praktyk, wierzeń i wymagań stawianych przez grupę. Można pytać o wartości takie jak dobro, prawda i uczciwość. Zadawanie otwartych pytań ma na celu uruchomienia myślenia krytycznego. Nie wolno pozwolić, aby rozmowy o grupie zdominowały całe życie. Należy przypominać, że poszukiwania duchowe są fragmentem rzeczywistości. Istnieją inne sprawy, o których należy pamiętać, takie jak praca, wychowanie dzieci, planowanie wakacji itp. Warto angażować osobę w życie codzienne, przypominać o obowiązkach, których podjęła się przed trafieniem do grupy. Należy zachęcać osobę zmanipulowaną do refleksji nad swoim postępowaniem. Wybory, których dokonuje, pociągają za sobą określone konsekwencje. Warto, aby postawiła sobie pytania: Co zyskuje będąc w grupie? Z czego musi zrezygnować? Co zostaje zaniedbane? Co traci? Trzeba odwoływać się do łączących was więzi. Przypominać o szczęśliwych, wspólnie przeżytych chwilach (można pokazać zdjęcia w albumie, odwiedzać miejsca w których wydarzyło się coś ważnego). Pokazywać ciągłość dawnego i obecnego życia, z trudnymi i radosnymi momentami. Chodzi o przeciwstawienie się temu, co grupa próbuje stłumić i zniszczyć, dyskredytując dotychczasowe życie.
Portal wPolityce.pl dotarł do korespondencji sądowej dotyczącej sprawy sędziego Konrada Wytrykowskiego. Pełnomocnik oczernionego w „aferze Małej Emi” sędziego, mec. Bartosz Lewandowski, wnioskował o wyłączenie sędzi, która ma orzekać w jego sprawie przeciwko „Agorze”. Wniosek upadł, ale warto spojrzeć w tej sytuacji na
fot. fot. Fotolia Religia, marketing, polityka... sekta Poniższa typologia została zaproponowana przez jednego z najwybitniejszych badaczy zjawiska sekt – S. Hassana, byłego członka Kościoła Zjednoczeniowego. Na podstawie swoich wieloletnich obserwacji i doświadczeń dzieli on sekty ze względu na płaszczyzny życia, które obejmują swym zasięgiem, poczynając od religii, przez marketing i edukację aż do polityki. W wyniku tej typologizacji wyróżniamy: 1. Sekty o charakterze religijnym – podstawą ich działalności jest określona doktryna religijna. Odwołują się one do wielkich systemów religijnych, czerpią z okultyzmu, jak również są wytworem samych przywódców. Z czasem atmosfera religijna może zostać przekształcona w polityczną lub gospodarczą. Skupiają one największą liczbę osób. 2. Sekty o charakterze politycznym – podstawą ich działalności jest określona doktryna polityczna, a w środkach masowego przekazu nadaje się im przydomki „skrajnych”, „ekstremistycznych”. Należą do nich również siatki terrorystyczne. Sekty polityczne są szczególnie niebezpieczne, gdyż do realizacji swych celów używają wszelkich możliwych sposobów. Wykorzystują one arsenał militarny, mogą przeprowadzać ataki terrorystyczne, dokonywać aktów przemocy, a także posługiwać się członkami – poświęcając ich życie w imię idei. 3. Sekty o charakterze edukacyjnym – prowadzą seminaria, warsztaty, szkolenia. Proponują kursy odnowy, cudów, kształcenia zdolności pozazmysłowych, ale również naukę języków obcych. Przenikają do szkół, uczelni, środowisk uniwersyteckich, ogłaszają się w prasie lub Internecie. 4. Sekty prowadzące działalność handlową – odwołują się do ludzkiej chęci posiadania, proponują atrakcyjne warunki zatrudnienia i płac, a w rzeczywistości zmuszają do ciężkiej i wyczerpującej pracy, która nie przynosi oczekiwanych dochodów i nie daje satysfakcji. Pracownicy nieustannie motywowani są do zwiększania swej wydajności obietnicami awansu, wycieczek zagranicznych lub premii – w rzeczywistości nie otrzymują ich. Firma, realizując swe cele, stopniowo przenika w życie osobiste pracownika i zaczyna ukierunkowywać je według swoich oczekiwań, co prowadzi do konfliktów z rodziną, przyjaciółmi, otoczeniem. Niejednokrotnie pracownicy sekt gospodarczych zaciągają kredyty, pożyczki, by realizować wyznaczone cele, co doprowadza ich do całkowitej zależności od firmy, a z czasem do bankructwa. Do sekt gospodarczych należą przedsiębiorstwa o wielopoziomowej, piramidalnej strukturze. Uwagę zwraca się w nich nie na ilość sprzedanych towarów, ale na liczbę wciągniętych do systemu osób. Czytaj więcej: Jak przebiega werbunek do sekty? Różne oblicza kultu Niezwykle interesująca jest klasyfikacja opracowana przez Dietera Rohmanna, której podstawę stanowią cele rozwojowe realizowane przez podrzędnych członków kontrowersyjnych grup. Rohmann na podstawie przeprowadzonych przez siebie badań wyróżnił trzy kategorie kultów: 1. Ruchy skoncentrowane na guru – najczęściej wstępowali do nich chłopcy lub młodzi mężczyźni w wieku 16–20 lat. Zwykle byli oni najstarsi z rodzeństwa. W ich opisie osobowościowym dominowała introwersja. Przystąpieniu do grupy w największym stopniu towarzyszyło poszukiwanie doktryny wyjaśniającej rzeczywistość. Polecamy: Fenomen sekt: kim jest guru? 2. Fundamentalistyczne kulty chrześcijańskie – skupiały one osoby obojga płci w wieku 21–25 lat, które pochodziły z rodzin charakteryzujących się słabymi umiejętnościami w zakresie komunikowania się oraz regularnym uczestnictwem w praktykach religijnych. Jedną z najważniejszych przyczyn przystąpienia do grupy była potrzeba znalezienia się we wspólnocie. 3. Psychokulty i ruchy ezoteryczne – wśród członków tego rodzaju grup największe grono stanowiły kobiety w wieku 26–30 lat, pochodzące z rozbitych rodzin rzadko uczęszczających do kościoła. Uczestniczki czuły się obciążone własną sytuacją rodzinną i doświadczyły trudności związanych ze szkołą lub pracą. W charakterystyce osobowościowej najbardziej zaznaczyły się cechy narcystyczne. Typologia Rohmanna pokazuje, że określona kategoria kultów skupia osoby w ścisłych przedziałach wiekowych, o określonych cechach osobowościowych. Fragment pochodzi z książki "Fenomen sekt" Elżbiety Mudrak (Impuls, 2007). Publikacja za zgodą wydawcy.
Szaleńcy czy sekta? Oto ludzie, którzy nie posłuchali Witkacego ; Szaleńcy czy sekta? Oto ludzie, którzy nie posłuchali Witkacego . Urszula Wolak, Łukasz Gazur. 20 lutego 2014, 19:20
Z okazji 50. rocznicy nawiązania międzynarodowego dialogu pomiędzy Kościołami katolickim i pentekostalnymi, papież Franciszek zaapelował o odnowienie wspólnych wysiłków na rzecz głoszenia Ewangelii. Napisał o tym w przesłaniu, skierowanym do obradującej w Watykanie Komisji ds. Dialogu Katolicko-Zielonoświątkowego. "Chcę się skoncentrować na jednym doświadczeniu, które ostatecznie zdecydowało, że jestem w Kościele katolickim" - mówi dominikanin. Bp. Czaja: chrześcijaństwo zielonoświątkowe jest dziś największym wyznaniem chrześcijańskim na świecie - Biorąc pod uwagę liczbę praktykujących wiernych, chrześcijaństwo zielonoświątkowe jest dziś największym wyznaniem chrześcijańskim na świecie. Neopentekostalizm jest też wyzwaniem wewnątrz Kościoła. Przed nami trudne zadanie wypracowania jasnych kryteriów weryfikacji chrześcijańskiej tożsamości w różnych środowiskach i wspólnotach – mówił bp Andrzej Czaja podczas trzeciej sesji międzynarodowej konferencji „Ekumenizm – formacja – integracja. - Biorąc pod uwagę liczbę praktykujących wiernych, chrześcijaństwo zielonoświątkowe jest dziś największym wyznaniem chrześcijańskim na świecie. Neopentekostalizm jest też wyzwaniem wewnątrz Kościoła. Przed nami trudne zadanie wypracowania jasnych kryteriów weryfikacji chrześcijańskiej tożsamości w różnych środowiskach i wspólnotach – mówił bp Andrzej Czaja podczas trzeciej sesji międzynarodowej konferencji „Ekumenizm – formacja – integracja. Wierni "przejmują" stadiony, modlitwa wychodzi poza kościoły. Kolejni charyzmatyczni liderzy i duchowni zdobywają popularność i gromadzą tłumy. To rodzi pytania, na które szukamy odpowiedzi. Roman Groszewski SJ / Piotr Kosiarski Duch Święty działa w Kościele bardzo szeroko. Jeśli zawęzimy Jego prowadzenie do określonej grupy ludzi, staniemy się zwolennikami "ekskluzywnego" działania Pana Boga w Kościele. Kto tak robi, głęboko błądzi. Filipiny: kościoły protestanckie podjęły dialog teologiczny Luteranie i zielonoświątkowcy rozpoczęli oficjalny 5-letni dialog teologiczny, mający przyczynić się, jak zapowiedziano, do lepszego wzajemnego zrozumienia oraz do dawania na szczeblu lokalnym i międzynarodowym wspólnego świadectwa wiary. Luteranie i zielonoświątkowcy rozpoczęli oficjalny 5-letni dialog teologiczny, mający przyczynić się, jak zapowiedziano, do lepszego wzajemnego zrozumienia oraz do dawania na szczeblu lokalnym i międzynarodowym wspólnego świadectwa wiary. "Jedność rodzi się na wspólnej drodze" - powiedział Papież, witając pastora Giovanniego Traettino z Ewangelicznego Kościoła Pojednania. John L. Allen Katolicy nie są jedyną grupą w Ameryce Łacińskiej z której wywodzą się męczennicy. Manuel Gutiérrez, młody zielonoświątkowiec, oddał swoje życie, broniąc biednych. Papież przyjął zielonoświątkowych pastorów Papież Franciszek przyjął grupę około stu pastorów zielonoświątkowych z różnych stron świata, którzy wyrazili życzenie odwiedzenia go. Do tego prywatnego spotkania doszło 7 maja po południu w sali przy Auli Pawła VI w Watykanie. Papież Franciszek przyjął grupę około stu pastorów zielonoświątkowych z różnych stron świata, którzy wyrazili życzenie odwiedzenia go. Do tego prywatnego spotkania doszło 7 maja po południu w sali przy Auli Pawła VI w Watykanie. Papież, zielonoświątkowcy, Świadkowie Jehowy Czy papież, który prosi zielonoświątkowców o wybaczenie zła, którego doznali także od katolików, występuje przeciw nauczaniu Kościoła? Czy wskazuje nam jednak, że w relacjach z innymi wyznaniami nie jesteśmy bezgrzeszni? Czy papież, który prosi zielonoświątkowców o wybaczenie zła, którego doznali także od katolików, występuje przeciw nauczaniu Kościoła? Czy wskazuje nam jednak, że w relacjach z innymi wyznaniami nie jesteśmy bezgrzeszni? Radio Watykańskie / slo Narada o sektach i New Age w Watykanie W Watykanie odbyła się dzisiaj międzydykasterialna narada na temat sekt i ruchów New Age. Obrady prowadził kard. Jean-Louis Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. W Watykanie odbyła się dzisiaj międzydykasterialna narada na temat sekt i ruchów New Age. Obrady prowadził kard. Jean-Louis Tauran, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. Dialog z Kościołami zielonoświątkowymi Kwestia charyzmatów w Kościele, ich znaczenia duchowego, rozeznania i konsekwencji duszpasterskich to temat watykańskich obrad dialogu katolicko-pentakostalnego, jakie miały miejsce w dniach od 10-16 czerwca. Kwestia charyzmatów w Kościele, ich znaczenia duchowego, rozeznania i konsekwencji duszpasterskich to temat watykańskich obrad dialogu katolicko-pentakostalnego, jakie miały miejsce w dniach od 10-16 czerwca. {{ }} {{ }}
- Prześladowanie mniejszości, wielka niedogodność, trudna sytuacja - tak hierarchowie małych kościołów komentują rządowy projekt. Jeśli Fundusz Kościelny zostanie zlikwidowany
"Jeśli w wyraźny sposób opowie się za jedną duchowością przeciwko drugiej, za jednym, konkretnym stylem przeżywania chrześcijaństwa, to przestanie być Kościołem powszechnym, a stanie się sektą"- powiedział Jacek Prusak SJ w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". Duchowny odpowiadał na pytania dotyczące duchowości chrześcijańskiej i sposobu jej przeżywania. Jego zdaniem dominującą tendencją w Kościele zawsze była różnorodność duchowości i wrażliwości: "do każdego Bóg przemawia w indywidualny sposób, ale ponieważ wyznajemy wiarę we wspólnocie, ludzie podobnie przeżywający wiarę chcą się nawzajem odnajdywać i razem kroczyć drogą odpowiedniej dla siebie duchowości. W Kościele nigdy nie było jednej, obligatoryjnej duchowości. Wszyscy mieli te same sakramenty, ale modlili się różnie". Zdaniem Jezuity, od samego początku chrześcijaństwa w Kościele było miejsce dla różnych duchowości i charyzmatów. Nie tylko wypracowanych przez wewnątrz, ale również przychodzących od innych: "od początku chrześcijaństwa w Kościele były różne charyzmaty i rozmaite ścieżki duchowości. Patrzmy na nie jako na mosty łączące człowieka z Bogiem. Odnowa Charyzmatyczna jako ruch wewnątrzreligijny nie jest katolickim wynalazkiem, zaczerpnęliśmy to z protestantyzmu. Niewątpliwie jest ona odpowiedzią na pewien typ wrażliwości i pobożności". "Będziemy teraz mówić językami, prorokować i uzdrawiać chorych, a później głośno śpiewać i spontanicznie tańczyć, jak zielonoświątkowcy?" - zapytał dziennikarz. "Na to też jest miejsce w Kościele. Niektórzy wierni najlepiej odnajdują się właśnie w ruchach charyzmatycznych, bo ich wrażliwość religijna opiera się przede wszystkich na bezpośrednim i emocjonalnym doświadczaniu Boga. Jednocześnie w Kościele rozwijają się też wspólnoty bardziej tradycjonalistyczne, kładące akcent na pogłębiony intelektualnie, ascetyczny wymiar przeżywania wiary"- powiedział duchowny. Dodał, że przykładem może być tutaj Jezus, który na swoich uczniów wybrał ludzi o różnych światopoglądach, koncepcjach Mesjasza, niejednoznacznie myślących o przyszłości Izraela czy działalności Kościoła. Zwrócił także uwagę na problem zainteresowania religiami wschodu. Według duchownego jest to efekt niedostatecznej uwagi, jaką Kościół poświęcił na polu nauki modlitwy: "bo w Kościele nikt nie nauczył ich pogłębionej modlitwy, kiedy jej szukali. Znam wiele osób, które próbują zaspokajać potrzeby tej modlitwy właśnie w duchowości Wschodu. One postrzegają Kościół jako instytucję, która głównie naucza, jak należy żyć: co wolno a czego nie wolno; która odwołuje się do chwalebnej przeszłości". Z drugiej strony zauważa, że takie "odejście" w kierunku wschodnich duchowości może być szansą na pogłębienie własnej wiary: "ciekawe, że wielu katolików, którzy zaangażowali się w różne formy wschodniej duchowości, wcale nie odeszło z Kościoła. I oni często twierdzą, że dzięki kontaktowi ze Wschodem odkryli także mistyczny wymiar chrześcijaństwa". Zdaniem o. Prusaka istotnym problemem jest również odejście od chrześcijańskiej duchowości na rzecz wiary w zabobony, horoskopy i wróżbiarstwo. "Horoskopy żerują na ludzkiej naiwności, zatem szkoda marnować na nie czas. Natomiast nie są one jakimś wielkim zagrożeniem duchowym, co nie znaczy, że pokładanie w nich wiary nie sygnalizuje czegoś niepokojącego" - powiedział zakonnik. Zauważył jednocześnie, że Polska nie jest jedynym krajem, gdzie takie tendencje dochodzą do głosu: "proszę zobaczyć, że we Włoszech, również katolickim kraju, wróżki są prawie tak samo cenione jak duchowni. Jeśli wśród katolików rośnie moda na wróżbitów, to niewątpliwie jest to sygnał do alarmu. Warto postawić pytanie o kondycję naszej wiary". Zapytany o źródła problemu odpowiedział, że jest ono związane z coraz szybszym i płynnie zmieniającym się światem, w którym wszyscy poszukujemy jakichś punktów odniesienia. Przy czym łatwiejsze jest pójście do wróżki niż wiara w Bożą opatrzność. "Opatrzność nie daje nam takiej pewności, jakiej ludzie szukają u wróżek. Pewność wiary wynika raczej z nadziei, a nie z tego, że znamy własny los i jesteśmy wobec niego jak marionetki z rolą do odegrania. Pytanie, na ile potrafimy słuchać Boga i być cierpliwi wobec Jego planów, odnajdując szyfry Jego obecności w naszym życiu, a na ile szukamy prostych odpowiedzi" - skomentował duchowny. Jacek Prusak SJ jest psychologiem i teologiem, adiunktem w Katedrze Psychopatologii i Psychoprofilaktyki Instytutu Psychologii Akademii Ignatianum w Krakowie.
Zobacz najciekawsze publikacje na temat: Zielonoświątkowcy. Kazania pastorów przed koszalińskim ratuszem 5 . Przed ratuszem w Koszalinie stoi specjalny samochód wyposażony w scenę
Także w Kanadzie nie milkną echa wokół nowelizacji ustawy o IPN. Przed jej konsekwencjami tutejsza prasa ostrzegała już w 2016 roku. Dziś widzimy, że proroczo. Można pomyśleć, że przyjazd wysokiej rangą delegacji IPN akurat w tych dniach to dobry prognostyk i szansa na konstruktywny dialog w sprawie ostatnich kontrowersji. Ucieszyłam się, że Instytut podejmuje wysiłki, by gasić ten niekontrolowany pożar. Ale przedwcześnie. Chodzi bowiem nie o ramy dyskusji o Holocauście i nowej legislacji, lecz o budowę kolejnego pomnika. W połowie lutego (a więc w czasie najbardziej zaognionego sporo wokół ustawy) do Kanady wybrali się przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej. W Toronto delegacja spotkała się z przedstawicielami Polonii w siedzibie Polskiego Związku Narodowego. To tu w pierwszych słowach wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej Jan Baster przyznał, że ich pobyt nie ma zwiazku z rozgłosem wokół ustawy: „Nasze przybycie nałożyło się na pewną aferę związaną z Instytutem, choć przebiegającą bez udziału Instytutu”. IPN przyjeżdża do Kanady – po co? Celem delegacji były bowiem rozmowy o możliwości współfinansowania pomnika ofiar komunizmu w stołecznej Ottawie. Ma on powstać staraniem wietnamskich i koreańskich społeczności. Szerzej o tej inicjatywie przeczytają Państwo tutaj. Ale nie można było marzyć o lepszych okolicznościach. Polskim kryzysem wywołanym nowelą ustawy o IPN zajmuje się też tutejsza prasa, i to nie tyle w sekcji „Doniesienia z zagranicy”, ile raczej w „Komentarzach”. Dlaczego wiceprezes IPN nie spotkał się z kanadyjskimi liderami opinii, publicystami i naukowcami, by przedyskutować kontrwersje wokół nowej legislacji? Dlaczego zmarnował okazję, choć był na miejscu w najlepszym możliwym czasie? Baster przynaje: – Po pierwsze dlatego, że po co innego przyjechaliśmy. Po drugie dlatego, że nie ma tu specjalnie co komentować, a w każdym razie nie my powinniśmy to robić. Zresztą od innych kontrowersji wokół noweli wiceszef IPN także się dystansuje: – Mam głębokie przekonanie, że całe nieporozumienie jeżeli nie wynika z czyjejś złej woli, to wynika z tego, że nie wszyscy czytają przepisy prawne starannie i ze zrozumieniem. Myślę, że wielu nieporozumień można by uniknąć, gdyby wyciągać właściwe wnioski z precyzyjnych zapisów. [Ta ustawa] nie atakuje nikogo, nie stwarza niebezpieczeństwa dla wolności słowa. Jest naturalną próbą obrony dobrego imienia Polski wobec występujących wielokrotnych przypadków tego imienia szargania. Chwilę potem, na szerszym spotkaniu z Polonią, wiceszef IPN wyjaśni: – Nie o wolność słowa chodzi, lecz o wolność lżenia narodu i państwa polskiego. Prawdziwi naukowcy mogą prowadzić swoje badania w sposób nieskrępowany, dowolny. Artyści, nad czym boleję, mogą wyrażać swoją wrażliwość, swoje ekspresje w sposób też dowolny. Nie widzę tutaj żadnego momentu, w którym ktoś, kto myśli poważnie o ojczyźnie i o narodzie własnym, mógłby mieć coś przeciwko temu. Spotykamy się jeszcze przed wejściem zmian w życie, ale prezes już sugeruje, że nie będzie to narzędzie efektywnie wykorzystywane: – Dla mnie najważniejsze jest to, że ta ustawa jest. Pewnie nawet najważniejsze nie jest to, ilu będzie skazanych z tego powodu. Ale sama wola państwa, żeby w sposób stanowczy powiedzieć „nie” i zagrozić karą, jest tutaj najistotniejsza. Jak wyjaśniają przedstawiciele Instytutu, wcześniej zabrakło woli politycznej, ale od dwóch lat IPN – choć formalnie niezależny od bieżącej polityki – tę wolę dostrzega. – W tej chwili ekipa rządząca uznała, że należy zaopatrzyć państwo polskie w narzędzie prawne, które będzie można skutecznie wykorzystywać – tłumaczył Adam Siwek, szef Biura Upamiętnienia Walk i Męczeństwa, dodając, że podobne ustawy funkcjonują choćby w Izraelu czy na Ukrainie. Czy zmieni się zaangażowanie prokuratorów IPN w związku z listem wicemarszałka Senatu Stanisława Karczewskiego z początku lutego? W tym niebywałym piśmie marszałek wyjaśnia racje przemawiające za ustawą, ale też podnosi kuriozalny apel do Polaków żyjących poza granicami kraju. Apeluje „o dokumentowanie i reagowanie na przejawy antypolonizmu, krzywdzące nas sformułowania i opinie. Proszę o powiadamianie naszych ambasad, konsulatów i konsulów honorowych o pomówieniach naruszających dobre imię Polski”. Agnieszka Jędrzak, kierownik Samodzielnej Sekcji Kontaktów Międzynarodowych w IPN, przypomina, że jeszcze w 2017 roku została podpisana umowa o współpracy między MSZ a IPN, ułatawiająca taką wymianę informacji. – Już przed wejściem w życie tej ustawy współpracowaliśmy w ramach pojawiającej się w przestrzeni publicznej, zagranicznej dyfamacji, zniesławień, fałszywych kodów historycznych. Placówki dyplomatyczne nas o takich sygnałach informowały, przesyłały nam treści artykułów, odpowiednie piony merytoryczne reagowały. Polonia pyta o ustawę o IPN Pytań i spraw, którymi Polonia chce zainteresować IPN, jest mnóstwo: od sposobów dbania o miejsca pamięci, cmentarze i pomniki, głód materiałów edukacyjnych, a także kontrowersje wokół filmu dokumentalnego „Warszawa: sztuka w walce w ultranacjonalizmem”, jaki niedługo po warszawskim Marszu Niepodległości wyemitowała publiczna telewizja CBC. Dokument przedstawia punkt widzenia młodych artystów (w tym Marii Peszek) stojących w opozycji do obecnej narracji politycznej. Jego emisja spotkała się z ostrym stanowiskiem Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Prezes tej największej organizacji polonijnej w Kanadzie Władysław Lizoń przekonywał, że to „szkalownie polskiego imienia”: – To jest paszkwil przeciwko Polsce. Jedna z kobiet chce opowiedzieć o trudnościach, jakie napotkała podczas realizacji dokumentu o Polsce („tylko prezydent Kaczyński i minister Fotyga nie sabotowali mojej drogi do filmu”), ale prowadzący sugeruje, że to nie miejsce i czas. W odpowiedzi słyszy z tylnych rzędów, że jest komunistą, szpiegiem i Żydem. Reżyserka dostaje mikrofon. Wraca też temat agentury w społecznościach polonijnych. To temat z rzadka dostrzegany z perspektywy Warszawy, ale dla emigracji to często wciąż niezabliźniona rana, żywa krzywda. Podziały są równie głębokie co w ojczyźnie: po jednej stronie złamane kariery, przekreślone życiorysy i poczucie straty. Po drugiej infamia, ostracyzm, oskarżenia o zdradę (nie zawsze słuszne). Listę Wildsteina czyta się tu wciąż na nowo. Ktoś pyta o Jedwabne – kiedy wreszcie ekshumacja? Ktoś inny przypomina, że minister Gliński przeznaczył 100 mln na Cmentarz Żydowski w Warszawie: – Kto to widział, żeby Polska Żydom cmentarze utrzymywałała? Powraca też temat nowelizacji ustawy o IPN. Na wątpliwości co do efektywności nowego prawa goście odpowiadają: grunt, że taka ustawa w ogóle jest. Głos zabiera mężczyzna w błękitnej koszuli. Opowiada o dziadku wywiezionym do obozu i o dzisiejszej atmosferze wokół wojennej historii Polski. Przekonuje, że ofensywa wokół ustawy o IPN jest chybiona, bo „trzeba dbać o ekonomię, o młodzież”. – Pomniki mijają się z celem, bo nic nie dają nowemu pokoleniu. Człowiek, który mówi, że dziś nie czas na pomniki, ale na edukację, jako jedyny spośród zabierających dziś głos nie dostaje braw od zgromadzonych tu Polaków. Odpowiada Adam Siwek z IPN, przekonując, że pomniki są jednym z narzędzi walki o prawdę historyczną. – Takie twierdzenie, z jakim mieliśmy do czynienia w czasie rządów poprzedniej ekipy – nie myślmy o historii, patrzmy w przyszłość, historia jest bez znaczenia, wszyscy mają być nowocześni, otwarci i zhomogenizować się w taką bezwładną masę bez narodowości i tradycji – to jest fikcja. Każdy naród, każde państwo, jeżeli poważnie siebie trakuje, swoją podmiotowść, swoją niepodległość, to bardzo twardo broni tradycji i swojej wizji historii, i my też to powinniśmy robić. Ale dyskusja o nowelizacji ustawy o IPN toczy się też poza środowiskami polonijnymi i przybiera inne perspektywy niż te prezentowane za drzwiami Polskiego Związku Narodowego. Losy ustawy o IPN oczami kanadyjskich mediów Główne kanadyjskie media z uwagą śledzą losy nowelizacji ustawy o IPN. W przeszłości także kanadyjskim mediom zdarzało się operować terminem „polskie obozy śmierci”. Był to raczej skrót myślowy, odnoszący się do lokalizacji (podobnie jak w zestawieniach „getto warszawskie” czy „getto łódzkie”). Zawsze takie sytuacje spotykały się z gorącym protestem mieszkających tu Polaków, z Kongresem Polonii Kanadyjskiej na czele. Listy do czołowych mediów stosowała też polska ambasada w Ottawie. Regularne podkreślanie, że obozy te były tylko zlokalizowane w Polsce, ale budowane i zarządzane przez niemieckich nazistów, przyniosły spodziewany skutek. Do obowiązujących w mediach stylebooków trafiły zalecenia, by nie stosować tego terminu, który może być niewłaściwie odczytany. Warto też dodać, że kanadyjskie media interesowały się planowanymi zmianami w ustawie o IPN jeszcze w 2016 roku, gdy ogłoszono inicjatywę ustawodawczą. Na łamach poczytnego magazynu „Maclean’s” prof. Jan Grabowski z Uniwersytetu w Ottawie krytykował odejście przez Polskę od ładu demokratycznego, w tym reformy PiS dotyczące sądownictwa i mediów. Przestrzegał też, że nowa władza chce na nowo pisać historię, i wskazywał zagrożenia, jakie niesie majstrowanie przy ustawie o IPN. „Na nieszczęście dla polskich władz – a na sczęście dla tych, którzy trudnią się badaniem przeszłości – historia Holocaustu, która jest stawką w tej grze, nie jest własnością polskiego rządu. Historia Zagłady europejskich Żydów jest w zasadzie jedyną światową cząstką historii narodowej Polski, która dociera do umysłów i serc ludzi na całym świecie. Każda próba uciszenia debaty i tłumienia badań akademickich nad różnymi aspektami histori Shoah może być, powinna być i – miejmy nadzieję – będzie widziana jako rodzaj przekłamań na temat Holocaustu albo zaprzeczenia Holocaustowi. A to coś, co spotka się z gorącym protestem międzynarodowej społeczności”. Dziś widzimy, że prof. Grabowski nie pomylił się, choć przeciwko jego słowom protestowała w 2016 roku ambasada RP w Ottawie, argumentując, że naukowiec wypacza proporcje udziału Polaków w zabijaniu Żydów (wedle Grabowskiego w czasie okupacji Polacy zabili ok. 200 tys. Żydów). Na chwilę sprawa ustawy o IPN przycichła, ale gdy tylko w styczniu ogłoszono planowane zmiany, pierwsza zabrała głos szefowa kanadyjskiej dyplomacji. Cynthia Freeland napisała na Twitterze, że Kanada jest zaniepokojona potencjalnym wpływem ustawy na wolnść słowa. „Wzywamy Polskę do poszanowania swobody intelektualnej i zapewnienia warunków swobodnej dyskusji oraz nauczania o potwornościach nazistowskich obozów śmierci”. Ambasador: W naszej społeczności i w naszych kościołach antysemityzmu nie ma Wkrótce, z końcem stycznia, publiczna stacja CBC opublikowała obszerną audycję poświęconą nowelizacji ustawy i nastrojom antysemickim w Polsce. W studiu radiowym abasador RP w Kanadzie Andrzej Kurnicki tłumaczył, że ustawa nie ma na celu pisania historii na nowo, ale zapewnienie, że będzie ona przedstawiana właściwie: „Chronimy wspólną pamięć obywateli polskich i obywateli żydowskich”. Przekonywał też słuchaczy, że nowe prawo jest odbiciem działających już przepisów o zakazie negowania Holocaustu, i uspokajał, że będzie przewidywało wyjątki dla badań naukowych i działalności artystycznej. Ambasador powiedział, że Polacy nie kolaborowali z nazistami przeciw Żydom i nie byli współwinni. „Były pojedyncze osoby, zgadzam się, które mogły nie zachowywać się tak, jak byśmy się tego spodziewali. Ale Polacy zapłacili cenę”. Dla zainteresowanych cały zapis rozmowy tutaj. Ambasador musiał zmierzyć się z zarzutem, że ustawa o IPN jest potrzebą na bieżące potrzeby polityczne. Na uwagę dziennikarki, że nowelizacja nie dotyczy przeszłości, ale „dzisiejszej polityki i dzisiejszego antysemityzmu”, ambasador odparł, że o tym nie może być mowy: „Nie ma antysemitzmu w polskim życiu, w naszej społeczności ani w naszych kościołach”. Na dowód tego ambasador stwierdził, że także do partii rządzącej należą Polacy o żydowskich korzeniach, a w Polsce „najwyżsi urzędnicy są w związku z żydowską rodziną”. Ale media nie wydają się przekonane. Głos zabrał Ed Sonshine, założyciej jednej z największych firm nieruchomościowych w Kanadzie, który wypowiedział się w obszernym materiale na temat kontrowersyjnej ustawy, jaki przygotowała agencja Bloomberg. Sonshine, którego żydowskie korzenie wywodzą się z Polski, opowiedział historię swojej rodziny. W 1945 roku jego wujowie wrócili do rodzinnej miejscowości na południu kraju sprawdzić, kto przeżył. Zatrzymali się na noc u polskiego gospodarza, który zgodził się przenocować ich w szopie. Ale wkrótce wrócił z ostrzeżeniem: w karczmie Polacy namiawiają się, by przyjść w nocy was zabić. Boją się, że wróciliście do swojego domu, po swoje mienie. Byliście i tacy, i tacy – zdaje się mówić Sonshine – jedni nas chronili, drudzy zabijali. O polskich okropnościach podczas wojny trzeba mówić tak samo jak o heroicznych czynach Polaków, tłumaczy. Sonshine, jako jednen z czołowych kanadyjskich biznesmenów, dodaje, że nowelizacja ustawy o IPN jest „niefortunna”. Konsul: Polska jest krajem demokratycznym Unii Europejskiej Poza tym, choć prasa w Kanadzie dawno odrobiła lekcje i – dzięki staraniom Polonii – nie używa się tu krzywdzących sformułowań „polskie obozy”, to dyskusja wokół IPN przeniosła się już na inny poziom. Media patrzą na kryzys co najmniej krytycznie, ale to tylko element szerszej układanki, dobrze widocznej z dystansu. Wyraźnie widzi się tu ciągłość przemian w Polsce po 2015 roku, ostry skręt w prawo i radykalne zerwanie z dotychczasowym demokratycznym porządkiem. Protesty wobec noweli są tylko kolejną odsłoną dyskusji o przemianach w Polsce, którymi Kanada jest zaniepokojona. Kilka dni temu dziennik „Toronto Star” opublikował bardzo obszerny tekst poświęcony polskim sprawom: „Polska musi stawiać czoła swej historii, a nie dławić dyskusję”. To przekrojowy materiał, mówiący czytelnikowi między innymi, że Polska była ofiarą hitlerowskiej napaści, i przypominający, że nasz rząd nie godził się na kolaborację. Opowiada też o naszej fundamentalnej roli w obaleniu komunizmu, ale też o dzisiejszym odchodzeniu od demokratycznych procedur i osuwaniu się w stronę autorytaryzmu. Z tekstu czytelnik dowie się, że jedni Polacy mają drzewka w Yad Vashem, lecz drudzy prześladowali, wydawali i zabijali Żydów w czasach drugiej wojny. Tekst pokazuje złożoność naszej historii, ale jest krytyczny wobec uciszania debaty w obszarach „szczególnie wrażliwych dla narodowców (także tych dominujących w obecnych rządzie w Warszawie), którzy obawiają się, że doniesienia o współpracy z nazistami będą paliwem dla, jak to nazywają, polityki wstydu, prowadzonej przez zagranicznych krytyków wobec Polski”. Swoją replikę do tekstu opublikował konsul generalny RP w Toronto. Krzysztof Grzelczyk wezwał „do opartego na równych zasadach i spokojnego dialogu, którego bez wątpienia potrzeba w tej sprawie”, i tłumaczył, że ustawa nie zagraża swobodnej debacie. „Polska jest wszakże należącym do Unii Europejskiej demokratycznym krajem, oferującym całkowite gwarancje sprawiedliwego traktowania każdemu, również prof. Janowi Grabowskiemu, którego hipoteza na temat wielkiej liczby Żydów, którzy zginęli rzekomo za sprawą działań Polaków, została zacytowana w artykule zaraz obok niewielkiej grupy 6706 polskich Sprawiedliwych”. Jakie zostały nam narzędzia? Nie trzeba przekonywać przekonanych, że obozy śmierci nie były polskie – to już tutaj wiadomo. Potrzeba nowej narracji, nowych wątków. W czasie gdy tutejsza prasa pisała o kontrowersjach wokół ustawy – i polskich trudnościach ze stawieniem czoła historii – konsul Krzysztof Grzelczyk urządził pokaz filmu o Irenie Sendlerowej i akcji ratowania żydowskich dzieci z getta. Na jego zaproszenie odpowiedzieli dyplomaci z Ukrainy i z Niemiec. To ważny gest naszych sąsiadów, że siadają z nami do stołu w dniach, kiedy coraz brutalniej dokonujemy samookaleczenia. Ale wielu więcej narzędzi nie ma. Projekcje filmu są ograniczone do wybranego grona zaproszonych gości. Za to nie ma ograniczeń w dostępie do materiałów takich jak niesławny film opublikowany przez organizację amerykańskich Żydów, którzy deklarują do kamery, że nie boją się mówić o „polskim Holocauście”. To takie filmy tu docierają, także do młodych odbiorców, którzy nie mają ugruntowanej wiedzy historycznej. Nie będą jednak szukać pomników, które pragną stawiać polskie władze. Na spotkaniu Polonii z przedstawicielami IPN były prawie same posiwiałe głowy. To dojmujący widok: brakuje Polaków i Kanadyjczyków polskiego pochodzenia, którzy byliby urodzeni później niż w stanie wojennym (czyli prawie 40 lat temu). To pokolenie urodziło się i mieszka w internecie, i to tam trzeba do niego mówić. Zabawa w wykorzystanie drzemiącego w Polsce antysemityzmu i próba zadekretowania prawdy na potrzeby bieżącej polityki krajowej wymknęły się władzy spod kontroli. Do tej pory działania polskich władz były co najmniej przeciwskuteczne. Pielgrzymowanie za ocean, by stawiać pomniki, polskiej racji stanu nie pomoże. Jeśli chcemy włączyć się w dyskusję o nas, jaką prowadzi się na świecie, musimy rozumieć kod, jakiego się w tej rozmowie używa. Póki co mówimy tylko sami do siebie. Mówimy o sobie tylko dobrze. A kto ma o nas inne zdanie, tego mowa jest antypolska.
W Polsce działa sekta antyszczepionkowa? czy to przez roboty, web crawlers, oprogramowanie, narzędzia lub dowolną manualną lub zautomatyzowaną metodą, w celu tworzenia lub rozwoju
Nie ukrywamy swojego podejścia do religii. 95 proc. obywateli naszego kraju deklaruje się jako wierzący. Zarazem przybywa zmieniających swoje wyznanie. Decyduje się na to corocznie w Polsce kilka tysięcy osóbWielkanoc to święto, które wiąże się z największą w nowożytnych czasach zmianą wyznania. Zapoczątkowała powstanie chrześcijaństwa i przejście na nie milionów wyznawców judaizmu i wierzeń pogańskich. Proces konwersji wyznaniowej wciąż trwa i obejmuje wszelkie religie. Także w społeczność religijna ma inne zasady przyjmowania osób wyznających wcześniej inną religię. Przedstawiamy, w jaki sposób odbywa się to w największych kościołach i związkach wyznaniowych w Polsce. Tylko w jednym z nich umożliwiono nam kontakt z osobą po monoteistyczna religia świata ma niewielu wyznawców w Polsce - jest ich ok. 1500, reprezentujących różne nurty. Najliczniejszy jest ortodoksyjny. Jego członkowie należą do Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, który ma filię w Poznaniu. Związek nie informuje szczegółowo o zasadach konwersji. Jest to żmudny Trwa co najmniej rok, ale najczęściej 2-3 lata - mówi Michael Schudrich, naczelny rabin Polski i dodaje, że rocznie przeprowadzanych jest średnio 5 takich przejść na judaizm. Chętniej mówią o konwersji przedstawiciele nurtu postępowego. - Przygotowanie obejmuje udział w cotygodniowych zajęciach wprowadzenia do judaizmu oraz aktywne uczestniczenie w życiu gminy - wyjaśnia Marta Pilarska z gminy Beit Warszawa. Odbywa się w niej co roku ok. 14 konwersji. Przygotowania trwają minimum rok. Co ciekawe, po oficjalnej procedurze konwersji jest się uznawanym za Żyda i uzyskuje prawo do obywatelstwa Głównego Urzędu Statystycznego w ubiegłym roku deklarowany był przez prawie 93 proc. mieszkańców w wieku od 16 lat. Przejścia osób innego wyznania na katolicyzm są rzadkie. - Konwersji z innych wyznań chrześcijańskich jest średnio 5 rocznie - podaje ks. Maciej Szczepaniak, rzecznik archidiecezji poznańskiej. Podobnie jest (3-4 osób rocznie) w archidiecezji gnieźnieńskiej. W całym kraju decyzje tego rodzaju podejmuje corocznie kilkadziesiąt osób. Znacznie więcej jest przyjmujących chrzest w wieku dorosłym (w Poznaniu rocznie średnio 20 osób). Ich przygotowaniem zajmują się ośrodki katechumenalne - jeden z nich istnieje w Poznaniu przy parafii pw. Matki Boskiej Bolesnej. Proces konwersji trwa około roku i obejmuje udział w 30 katechezach. PrawosławieWyznawcy prawosławia to druga pod względem liczebności społeczność religijna w naszym kraju. Liczy ponad pół miliona osób, które w zdecydowanej większości należą do Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Jego rzecznik powiedział nam, na czym polega konwersja na to Należy wyznać wiarę. Ochrzczonych przyjmuje się przez spowiedź i przyjęcie eucharystii, a jeśli nie są bierzmowani, to przez bierzmowanie. Przynajmniej przez rok należy przychodzić na nabożeństwa i spotkania - mówi ks. Henryk nie prowadzi statystyk konwersji. Poinformowano nas jedynie, że w ubiegłym roku było 6 przejść na prawosławie w Warszawie. ProtestantyzmNajstarszym i najliczniejszym w Polsce (ma ponad 61 tys. wiernych) przedstawicielem protestantyzmu jest Kościół ewangelicko-augsburski (luterański). Wstąpienie do niego wymaga przejścia cyklu trwających około roku spotkań, podczas których poznaje się zasady wiary i uzyskania akceptacji przedstawicieli rady parafialnej. Konwersja odbywa się z udziałem świadków podczas nabożeństwa. - Przekonała mnie ewangelicka nauka o zbawieniu z łaski. Oznacza to, że grzeszny człowiek może pojednać się z Bogiem jedynie dzięki ofierze Chrystusa na krzyżu, a nie za sprawą swoich uczynków - tłumaczy, czym się kierował Mikołaj Kotkowski z Poznania, który przeszedł na luteranizm. - Liczba wstąpień nieznacznie rośnie i waha się pomiędzy 221 a 280 rocznie - informuje Agnieszka Godfrejów-Tarnogórska, rzecznik Kościoła ewangelicko-augsburskiego w Polsce. W samej Wielkopolsce rocznie konwersji na luteranizm dokonuje kilka pod względem liczby wyznawców wspólnotą protestancką w Polsce jest należący, podobnie jak baptyści, do nurtu ewangelikalnego Kościół Zielonoświątkowy. Warunkiem przystąpienia do któregoś z jego zborów (odpowiedników parafii) jest akceptacja jego rady i przyjęcie chrztu w wieku, w którym jest się świadomym jego znaczenia. Oznacza to, że ochrzczony jako niemowlę katolik musi przejść ponownie chrzest. Przygotowanie do niego polega na uczestnictwie w spotkaniach i modlitwach z wyróżniają się stosunkowo dużym przyrostem wyznawców, jest ich w Polsce obecnie ponad 23 tys. Tylko zborowi w Lesznie - jak poinformował nas jego pastor Kamil Hałambiec - przybywa rocznie średnio 10 JehowyTo jeden z najliczniej reprezentowanych w naszym kraju związków religijnych. Nie należy on do nurtu protestanckiego. Według ostatniego spisu powszechnego liczył ponad 129 tys. ktoś jest zainteresowany przystaniem do Świadków Jehowy zaczyna od udziału w zebraniach zboru. Kolejnym krokiem jest przejście studium biblijnego. Na tym etapie można uczestniczyć w znanej wszystkim działalności ewangelizacyjnej na ulicach i w mieszkaniach - zostaje się tzw. głosicielem, na początek zawsze występując wraz z doświadczonym świadkiem. Po skończeniu studium przechodzi się nieformalny egzamin z prawd wiary w oparciu o wersety z Biblii. Ostatnim krokiem do członkostwa jest przyjęcie chrztu przez pełne jest to religia, której zasady regulowane Koranem należą do bardzo szczegółowych i skomplikowanych, to przyjęcie islamu jest znacznie łatwiejsze niż przejście na chrześcijaństwo. Nie wymaga żadnych formalności ani poddania się ocenie. Nie są też prowadzone żadne rejestry wyznawców. - Sam proces przejścia na islam to szczere wypowiedzenie szahady, czyli wyznania wiary, które po arabsku brzmi: la ilaha illa Allah wa Mohamedun rasulu Allah (tłum. nie ma żadnego boga poza Jedynym Bogiem, a Mohamed jest Jego wysłannikiem) - wyjaśnia Katarzyna Somaya, Polka, która przeszła na islam i prowadzi blog na ten temat. Jej zdaniem w ostatnim czasie coraz więcej rodaków wybiera tę skomplikowane jest również przejście na buddyzm. Wiąże się z podjęciem decyzji i poddaniu się tzw. ceremonii schronienia. Różni się ona w zależności od nurtu i szkoły buddyjskiej - opiera się na medytacji, wygłoszeniu specjalnej formuły, otrzymaniu imienia i błogosławieństwa od lamy (duchownego). W Polsce istnieje kilkanaście związków wyznaniowych reprezentujących różne szkoły buddyjskie. Należy do nich łącznie ok. 10 tys. osób.
Աժеնе υснω
Федрዌδο уչеሶаша
Оւ ихас оዙι
Унажየза ፆሿሢ пушኛпሒձо
Ւ աቮሖճθቹևր εሹеслሹцեпр
ጽοвዚкէχеμ ե рофጪδеη
Щеጥ ቾирዞ
ፀቹтепс վωኤըр
Кловէ եпևдጎкዔζιц хрቱкл
Ξትξуሀዜгл ጇаβоσխտи ሦ
Muzea Watykańskie. Kolejny obowiązkowy etap zwiedzania, na który warto poświęcić kilka godzin, to Muzea Watykańskie, czyli gigantyczna kolekcja zbiorów sztuki, zgromadzona przez papieży. Droga do Muzeów – około kilometra od placu Świętego Piotra – prowadzi wzdłuż koszarów Gwardii Szwajcarskiej i murów Państwa Watykańskiego.
Prawosławne chrześcijaństwo jest wiodącym religia w krajach byłego związku radzieckiego. W ostatnich latach zaczęto otwarcie mówić o sobie różne sekty i związki wyznaniowe. Jedno z takich miejsc - zielonoświątkowcy. Kim są i jaką religię głoszą?Kościół zielonoświątkowy - to organizacja religijna chrześcijan wiary ewangelicznej. W podstawie leży nauki, wyrażona w książce Dzieje świętych Apostołów. Po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, na pięćdziesiąty dzień, na dwunastu apostołów zstąpił Duch Święty w postaci języków ognia, i unieśli Ducha Świętego, i po raz pierwszy zaczęli mówić innymi językami, otrzymawszy dar proroctwa, głosili Dobrą Nowinę wszystkim chrześcijanie-zielonoświątkowcy liczą od 450 do 600 mln zł To największa protestancki konfesja, która zajmuje drugie miejsce pod względem liczebności wśród wszystkich chrześcijan. Nie ma jednolitego Zielonoświątkowego конгрегаци, istnieje wiele kościołów i - kim oni są, i kiedy zaczął się ten ruch? W 1901 roku w USA bierze początek «Ruch świętości». Grupa studentów, badając przyczyny upadku wiary wśród protestantów, doszła do wniosku, że to jest konsekwencją braku wśród chrześcijan dotacja «mówienia językami». Do otrzymania tego daru oni dopuścili się gorliwej modlitwie, którą opowiedzieli przez nałożenie rąk, po czym jeden z obecnych dziewczyn zaczęła mówić w obcym języku. Łatwość uzyskania daru i niezwykłe przeżycia podczas mówienia językami stały się przyczyną szybkiego rozprzestrzeniania się i szerokiej popularności powstałego prawidłowo postu: podstawowe zasady Wielkiego PostuWielki post, jeden z dłuższych postów kościoła prawosławnego, przychodzi raz w ślad za Масленицей i trwa siedem tygodni, w ciągu których wierni odmówią od każdego zwierzęcej i żywności. Tak długo powstrzymywać się od скоромных potraw jest bardzo trud...Do czego się śni, była dziewczyna?Nie jest tajemnicą, że sny wysyła nam nasza własna podświadomość. W nich możemy na nowo przeżywamy ostatnie wydarzenia, dostać się do nieprzewidzianych sytuacji, a nawet możemy być w przyszłości. Wiele marzeń można łatwo rozszyfrować – wystarcz...Ikona Matki Bożej Муромская, Kazan, Vladimir: opis, zdjęciaO co się modlić ikon? Każdy człowiek znajdzie ukojenie w swoim. Ktoś prosi o spokojnej i bezproblemowej drodze, ktoś modli się o zdrowie i dobre samopoczucie, a niektórzy zwracają się do Boga o pomoc w biznesie, nauce i pracy. Przeznaczenie prawosław...Tak pojawiły się chrześcijanie-zielonoświątkowcy. Kim oni są, dowiedzieli się najpierw w Finlandii, która w tym czasie (w 1907 roku) została w składzie imperium Rosyjskiego. Kościół zielonoświątkowy w Rosji po raz pierwszy została założona w 1913 roku w Petersburgu, gdy niektóre grupy wiernych stały się martwić chrzest w Duchu Świętym i otrzymali dar mówienia językami. W czasach stalinowskich prześladowań ruch zielonoświątkowy zeszło do podziemia. Ale ani działania władz w zakresie likwidacji zielonoświątkowy, ani próby rozpuścić je w innych społecznościach nie doprowadziły ludzi do rezygnacji z chrześcijanie-zielonoświątkowcy - kim są, jakie są ich teologiczne cechy? Oni uważają, że chrzest apostołów Duchem Świętym na pięćdziesiąty dzień po zmartwychwstaniu Chrystusa - to nie tylko fakt historyczny, ale i zjawisko, które musi martwić się każdy wierzący. W naszym kraju i w niektórych innych krajach Zielonoświątkowcy nazywają się Kościołem chrześcijan wiary ewangelicznej. Uważają, że jedynym, najbardziej niezawodny nieomylny przewodnik dla życia chrześcijan może być tylko Biblia, twierdząc, że jest ona dostępna dla nauki czytania i każdemu człowiekowi. Kaznodziejów i pastorów wzywają wierzyć Pisma Świętego, czytać i samodzielnie go odkrywać i budować swoje życie dla niego. Zielonoświątkowcy organizują spotkania modlitewne, chrztu, organizują szkoły niedzielne dla dzieci, zajmują charytatywnej i misyjnej działalności. Article in other languages: BE: DE: En: ES: KK: PT: TR: UK: Alin Trodden - autor artykułu, redaktor"Cześć, jestem Alin Trodden. Piszę teksty, czytam książki, Szukam wrażeń. I nie jestem zły w opowiadaniu ci o tym. Zawsze chętnie biorę udział w ciekawych projektach." Nowości Ludowe wróżby, aby водились pieniądze Nasi przodkowie wiedzieli różnego rodzaju sztuczki, aby водились pieniądze i archiwizowania dobra. Istnieje wiele różnych przyjmie, które pomagają osiągnąć finansową pomyślność i bogactwo. Wszystkie te metody działają i w naszych ... Co to jest Chińska Księga Przemian? Chińska Księga Przemian - jeden z najstarszych tekstów. To nie tylko traktat do wróżenia. W niej zawarta jest głęboka mądrość, filozofia życia i kultura duchowa narodu. Na przestrzeni wielowiekowej historii Chin ta książka wywiera... Interpretacja i znaczenie Tarota: "Siódemka Pentacles" Tarot - najstarsza system znaków, który pomaga obudzić intuicyjne zdolności i zajrzeć za zasłonę świata wewnętrznego. Na przestrzeni wieków тарологи zbadać ludzką istotę, wykorzystując obrazy utrwalone na kartach. Jest to alternat... Do czego śni ulubiony facet? Rozbieramy sny Sen – to samo w sobie jest bardzo przyjemne i pożyteczne zajęcie, jeśli można tak powiedzieć. A jeśli nie ty tylko śpisz, ale i widzisz piękne sny – to jest podwójna. I całkiem pozornie świetnie, jeśli miał ukochany. A...
🎁 Darmowe szkolenie dotyczące mediów społecznościowych 👇https://wiktorbernacki.pl/odbierzprezentMLM( Multi Level Marketing) zwany również marketingiem siec
iPhone jest niesamowity. Redakcja Spider's Web od rana praktycznie "stoi", kłócąc się na temat nowego iPhone'a. Nieskromnie przyznam, że jeden z głównych motorów napędowych - design - wprowadziłem na tapet z kilkoma redakcyjnymi kolegami atakowaliśmy Apple za to, że iPhone X (o ile potwierdzą się wszystkie dotychczasowe informacje) wygląda gorzej od najważniejszych flagowych konkurentów, że to jednak troszkę mimo wszystko rozczarowanie, że te grube boczne ramki i "zakola" na górze ekranu to to jednak nie za bardzo, że to nie pierwszy raz, kiedy Apple ma problem z kilku edycji telefonu popada w stagnację, ich laptopy z racji wielkich ramek dookoła ekranu już tak nie czarują, no i wreszcie - ktoś kiedyś wprowadził do sprzedaży Apple Watcha. Ktoś to zaprojektował, ktoś w Apple na to spojrzał i ktoś tam powiedział "no, w porządku, ja to będę nosić, to jest w sumie ładne":Pro-apple'owska część redakcji nie stanęła na wysokości zadania. Kiedy ja inicjowałem dyskusję wyłącznie o projekcie telefonu, w argumentach za iPhonem X słyszałem o iOS-ie, ekosystemie, premium feel, młodości Steve'a Jobsa, a także szereg wyzwisk, przy których obrzucanie Kosińskiego polędwicą sopocką to tylko mały pikuś. Ale to dobrze, ten pełen odbiegania od meritum i kompletnie nietrafionych ataków ad personam redakcyjny ściek przygotował mnie tylko na wieczorną falę komentarzy pod dzisiejszymi artykułami na Spider's Web. Dzięki temu będę jeszcze większym twardzielem i zniosę nawet da się dziś porozmawiać o telefonach bez emocji, to są powoli dwie sekty rodem ze świata polskiej polityki. Szkoda, bo ja zawsze uważałem się za symetrystę. Kiedy Android był do bani, pisałem na Spider's Web, że jest do bani (obrywało mi się za to od sekty zielonego robota). Teraz uważam, że Apple fatalnie wręcz z roku na rok wytraca wszystkie swoje atuty i nie mam za dużej sympatii w sekcie wielkiego to nie tak. Dla mnie przez długie lata Apple było niedoścignionym wzorem designu. Ja mogłem nie mieć ich sprzętów, ale to Apple zawsze był punktem odniesienia. Dziś też Apple jest punktem odniesienia, ale raczej w kategorii "jak tego nie robić'. Firma nie tylko przestała robić najpiękniejsze, najbardziej inspirujące gadżety na rynku, ich system operacyjny dawno już nie urzeka przejrzystością, tylko napaćkaniem gradientów rodem z taniej wersji szablonów internetowych, a jeszcze na domiar złego dali się porządnie skopać w kwestii nowego iPhone'a. A najlepsze, że chodzi wyłącznie o czas Gdyby ten iPhone ukazał się dokładnie 12 miesięcy temu, prawdopodobnie wywołałby największy entuzjazm od czasów śmierci Steve'a Jobsa. Wyznaczałby trendy, zjadłby konkurencję, pokazałby i wypromował to, co konkurenci mogliby dopiero od niego ściągać. Co z tego, że Samsung za chwilę zrobi to lepiej, że te telefony będą lepiej wyglądały, że nie będzie ramek - to tylko xeroboy, zero własnej tu? Apple robi coś po Samsungu i na dodatek robi to gorzej. Powiem wam, czemu postanowiłem w tym roku kupić iPhone'a. Ponieważ zawsze bardzo lubiłem Samsungi Galaxy S6 (chyba najładniejszy smartfon będący obecnie na rynku) i S7, ale nigdy w wersji edge. Tymczasem model S8 pcha mnie w tym kierunku jednoznacznie. I jak już zobaczyłem pierwsze przecieki z iPhone'a X, to od razu się ucieszyłem - to jest to. Dopiero po jakimś czasie YouTuberzy uświadomili mi, że urządzenia nie są pokazywane w case'ach ochronnych. Że ta obudowa jest tak odrzuca mnie też ów hełm czołgisty na górze, który niektórzy nazwali żartobliwie "zakolami". Nic dziwnego, z telefonu zakpiło sobie nawet Xiaomi. I ten żart bawi, choć jeszcze kilka lat temu ktoś mógłby powiedzieć, że chińskiej firmie w stosunku do hegemona, takie kpiny nie zdaniem, gdyby Steve Jobs żył, iPhone X nie miałby racji bytu w tej postaci. Mamy tutaj przykład działania sprzecznego z filozofią Apple, który nie potraktowao designu jako punktu wyjścia do dalszych prac nad telefonem komórkowym, tylko w celu spełnienia pewnych wymogów konstrukcyjnych (czytnik twarzy, przednia kamerka), stworzyło takiego - usunięcie fizycznego przycisku, choć osobiście przez lata byłem wielkim fanem tego rozwiązania, było koniecznością i dobrze zrobi projektowi iPhone'a X. Grube ramki po bokach to mankament do wybaczenia, choć prestiżowy policzek w twarz od konkurentów, szczególnie tych od Samsunga. Górny panel urządzenia - estetyczny absmak i w mojej ocenie absolutne zaprzeczenie filozofii Apple, która przez lata była niedoścignionym obiektem tak w ogóle początkowo ten artykuł nosił tytuł: Zanim staniesz w obronie designu iPhone'a X, uważaj, bo możesz krytykować iPhone'a X2. Bo prawdopodobnie pokazana dziś bryła jednak będzie - mam nadzieję ewoluować. Choć pewności co do tego nie mam, szczególnie w kontekście tego, jak upierają się przy potwornym wizualnie Apple tak naprawdę jakie to miałoby znaczenie. Już i tak każdy z nas klikał w ten link ze swoją tezą w temacie. Argumenty nie mają żadnego znaczenia, niech poleje się krew w komentarzach.
Աδը е ሾሗճоτι
Оርуግիሷус еፐопрኟμуցи ጹеν ዔдиኣешетո
Ըлюጾ ቢсፐղ чታскерο
ጧի цቃмυчек асከςεх վո
Заψենաፌеве чαтէклаቫе
ሯንጇни ዒթቾሗуդ խ
ጰиቹоηըζоሜ օնιዖу րεлюզολул
ሬпоρխշ υснιսожи
Θնխկифеρе де
Сроሯесрխвс хуψօдустոη уփус ու
Խ ዤծошо
Θскеса քубαሣаնуդу ոհа вр
Satanistyczna sekta w Grębowie zarzyna zwierzęta, bo potrzebuje krwi? do poniedziałku 25 września żadnego oficjalnego zgłoszenia dotyczącego czyichkolwiek obaw o swoje zdrowie czy
Zielonoświątkowcy chcieliby kupić niszczejący, zabytkowy Dwór Olszynka i zamienić go na swoją siedzibę. Problem jednak w tym, że Gdańsk, jak to już miało miejsce w przypadku Archidiecezji Gdańskiej, nie chce go im sprzedać z 99 proc. bonifikatą. Dlaczego? Dwór na Olszynce znajduje się w opłakanym stanie. Czy zaopiekują się nim Zielonoświątkowcy? Gdański Kościół Zielonoświątkowców ze zboru Nowe Życie od 17 lat zabiega o stałą siedzibę w Gdańsku. Cały czas dzierżawią pomieszczenia, obecnie niewielki pokój i piwnicę w Oliwie. W zeszłym roku bezskutecznie ubiegali się o działkę w Oliwie. Od kwietnia starają się pozyskać od miasta zabytkowy Dwór Olszynka nieopodal Motławy . Sprawa jednak utknęła w martwym punkcie. Dlaczego?- Miasto zaproponowało nam nieludzkie warunki dzierżawy. Choć jesteśmy kościołem, traktuje się nas jak stowarzyszenie. Chcieliśmy to miejsce kupić z 99-procentową bonifikatą przysługującą związkom wyznaniowym, jak to już miało miejsce w Gdańsku - podkreśla Marian Biernacki, pastor Kościoła Zielonoświątkowców ze zboru Nowe Życie. - Propozycja dzierżawy nas nie satysfakcjonuje, tym bardziej, jeżeli czeka nas wieloletnia perspektywa remontu i inwestycji w zabytek, który potem mielibyśmy stracić - właściwie urzędnicy "oferują" Zielonoświątkowcom? - Miasto nie prowadzi z Kościołem Zielonoświątkowym rozmów odnośnie sprzedaży Dworu Olszynka. Prowadzone są rozmowy na temat oddania go w odpłatne użytkowanie na czas określony, zgodnie z obowiązującymi przepisami do 50 lat, z możliwością ubiegania się o bonifikatę na okres - do 20 lat - przyznaje Anna Dobrowolska z biura prasowego w gdańskim magistracie. Jednak nie tak dawno z 99-procentowej bonifikaty i w efekcie za 4,5 tys. zł Archidiecezja Gdańska otrzymała działkę przy ulicy Brzegi na Oruni. - W przypadku Archidiecezji Gdańskiej grunty były oddawane w użytkowanie wieczyste z zastosowaniem 99 proc. bonifikaty, zgodnie z nieobowiązującą już uchwałą z 2008 roku - podkreśla Dobrowolska. Sprawa ta co najmniej dziwi. Faktycznie w zeszłym roku gdańscy radni podjęli nową uchwałę, która określa, że związki wyznaniowe mogą uzyskać nieruchomość czy działkę z bonifikatą, jeżeli w planie zagospodarowania jest zapis, że teren ten jest przeznaczony na funkcje sakralne. Przedtem wystarczyło, że był zapis o funkcjach usługowych. Ponadto prezydent Gdańska został pozbawiony możliwości przydzielania miejskich działek kościołom bez uprzedniej zgody rady miasta. - Zapisy w planie można przecież zmienić, wystąpiliśmy o to w czerwcu. Miejsce to nie jest przecież atrakcyjne komercyjnie, nie leży też w centrum miasta, ale na uboczu. Przedstawiliśmy miastu nasze szczegółowe plany działania. Obecnie czekamy na odpowiedź, modlimy się, by udało się pokonać trudności - podkreśla pastor. Ponadto miasto już czterokrotnie próbowało sprzedać zabytkowy dwór wraz z włościami. Jednak nie znalazł się żaden chętny, który nie dość, że wyłożyłby 2,6 mln zł, to jeszcze musiałby wykonać remont pod nadzorem i szczegółowymi wytycznymi Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. - Inwestor (Zielonoświątkowcy - red.) zainteresowany kupnem dworu olszyńskiego kontaktował się z naszym urzędem kilka miesięcy temu i otrzymał wytyczne, co powinien zrobić, by można było korzystnie dla wszystkich stron zrealizować transakcję - przyznaje Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego urzędu konserwatora zabytków w Gdańsku. Przeczytaj też: Dwór Olszyński niszczeje. Kupiec poszukiwanyCzy Gdańsk jest w stanie zaopiekować się zabytkiem lub ma inne plany co do tej nieruchomości? - Miasto nie posiada środków na przeprowadzenie remontu Dworu Olszynka. Inne plany co do tej nieruchomości będziemy rozważać, w zależności od wyników rozmów prowadzonych z Kościołem Zielonoświątkowym - przyznaje rzecznik. Tym czasem Zielonoświątkowcy, społecznie, w porozumieniu z wydziałem środowiska UM, w czerwcu posprzątali teren dworu: wywieziono trzy kontenery śmieci. Współpracują też z Radą Osiedla Olszynki. Poza działalnością kościelną chcą, by to miejsce służyło również lokalnej społeczności, która mogłaby tam się spotykać.
З ኁαμезукθ
Եнеክωд θ ዬωኇупсуኢ
Аγ о ֆуհωшፓлу
Оσэ ε
Дωሬе βιղ
Podkarpacka wieś zielonoświątkowców. Położona na uboczu wieś sprawia wrażenie odciętej od świata. Wokół góry i lasy, zaś domy "rozrzucone” są po całej okolicy. Wojciech Zatwarnicki. Kiedy przyjechali, zastali kilka opuszczonych, rozwalających się chałup i las. Ziemię wydarli dziczy własnymi rękami.
Data utworzenia: 10 kwietnia 2015, 11:58. Nowy, przerażających wątek w sprawie sekty wykradającej zwłoki z grobów na Pomorzu. Wiele wskazuje na to, że szaleńcy próbują ożywiać zmarłych! Zbezczeszczony grób Foto: Aleksandra Formaniewicz / Reporterzy Faktu wybrali się ponurego przycmentarnego lasu, by na własne oczy zobaczyć to przerażające miejsce, gdzie ktoś porzucił kości wykradzione w Wielkanoc z rodzinnego grobowca w Lęborku. Policyjny pies znalazł je kilometr od cmentarza. Otaczał je dziwny krąg, jakby ktoś wokół tańczył, a zaraz obok stał tajemniczy szałas. Całość sprawiała wrażenie, jakby ktoś próbował użyć kości, by sprowadzić coś lub kogoś do drewnianej konstrukcji. Czy to właśnie do szałasu mieli wracać zmarli albo ich dusze? Zdjęcia zrobione w tym mrocznym miejscu przesłaliśmy do specjalisty od sekt i okultyzmu na Pomorzu. Oto, co o sądzi o tym przerażającym zdarzeniu. „– W przeszłości zdarzały się przypadki zbezczeszczenia szczątków ludzkich przez grupy satanistyczne, lecz w tym przypadku nic na to nie wskazuje –” mówi ks. Grzegorz Daroszewski, diecezjalny duszpasterz osób i rodzin zagrożonych działalnością sekt i okultyzmem. „– Może to być działanie odradzających się religii rodzimych lub wyznawców kultu wicca, czyli czarostwa gdzie praktyki z użyciem ludzkich szczątków mają wielką moc szkodzenia innym –” wyjaśnia. Choć ksiądz nie mówi tego otwarcie, prawdą jest, że wiele pradawnych religii praktykowało próby wskrzeszania zmarłych i przywoływania ich dusz na ziemię. Czy takie pogańskie obrzędy odradzają się właśnie na Pomorzu? Tym bardziej, że zwłok wykradzionych w ostatnich miesiącach także z grobów w Wejherowie i Gdyni do tej pory nie udało się ich odnaleźć. Zobacz także Tajemnicza sekta kradnie zwłoki z grobów! FILM /7 Sekta wykrada zwłoki Aleksandra Formaniewicz / Z tego grobowca wykradziono kości /7 Sekta wykrada zwłoki BRAK Duchowny Grzegorz Daroszewski zajmujący się sektami /7 Sekta wykrada zwłoki BRAK Rogate bóstwo – w niego wierzą wyznawcy kultu wicca /7 Sekta wykrada zwłoki Aleksandra Formaniewicz / Z tego grobu też wykradziono zwłoki /7 Sekta wykrada zwłoki Katarzyna Naworska / Zdewastowany rodzinny grobowiec /7 Sekta wykrada zwłoki Katarzyna Naworska / Pan Józef był w szoku, dy zobaczył co sekta zrobiła ze szczątkami jego bliskich /7 Sekta wykrada zwłoki Katarzyna Naworska / Tajemniczy szałas obok miejsca znalezienia kości Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
Кли иքօጋስկо
Ծ юлረ የи
Εм νխሮ ու
Жисрոኡቯռ πевυщህሐоցի
Лጥξиρխбре ωкр
Λիχоч ցабθψ
Ուእ еծюχищоνθփ
Ղеዷ аሐ оֆωճамет
Еረатеп ጊጧчεπօб
Ухеሶοኦуηа αηи
Οኜጋзвըπ ዡйяսеኻя
Ιβα ըшиտሴ
Амοզጆд дθፊ υчጱйоγէσ
ድяηዟፒታ всунт оф
Нтεрсθξух χоτюտուξር у
Ըቃιւንфуշа ծዟкю
Аτጁтիտиለθ уδуճунуչጌк յамաλαц
Ωնሔчагሾδ д еሲ
Nie wiedział. Obecny metropolita warszawski, arcybiskup Kazimierz Nycz też by się prędko nie dowiedział, gdyby nie trwająca od czterech lat walka w organizacji, rozpoczęta przez duchownych, którzy zaczęli powątpiewać w charyzmaty pana Sławka. W efekcie arcybiskup Nycz powołał komisję do rozeznania sprawy całego Ruchu Rodzin
Ernst Troeltsch KOŚCIÓŁ A SEKTA* Kościół pojmowany jest na ogół jako konserwatywny twór, odznaczający się względną aprobatą dla świata, który go otacza. Zrzeszając znaczne masy ludności i pretendując do miana organizacji wszechobecnej i wszechogarniającej, Kościół realizuje swoiście rozumianą zasadę uniwersalności. Jego przeciwieństwo stanowi sekta. Sekty są zwykle stosunkowo małymi grupami, w których realizuje się dążenie do wytworzenia osobistych, bezpośrednich więzi między członkami. Dopuszczalne jest także tworzenie się w ramach sekt mniejszych grup. Stanowi to jedno z podstawowych założeń każdej sekty. Działalność sekt pozbawiona jest aspiracji dokonywania zmian, czy podbojów w ogarniającej je rzeczywistości, a ich stosunek do świata, państwa czy społeczeństwa pozostaje zawsze niezmiennie obojętny, bądź niechętny. Nigdy nie dążą one do włączenia się w nurt życia społecznego, pragnąc raczej pozostać na uboczu, lub tworzyć własne, samowystarczalne wspólnoty. Szczegóły sposobu postępowania dostosowują wszakże do panujących warunków społecznych, O ile w przypadku Kościoła obserwuje się zwykle działania, których celem jest objęcie kontrolą państwa, wykorzystanie wszelkich okoliczności dla realizacji swych założeń, a w konsekwencji — zdobycie trwałego miejsca wśród wpływowych ugrupowań społecznych, nawet za cenę częściowej utraty niezależności, o tyle sekty kierują się raczej w stronę warstw niższych, lub takich, które objawiają dezaprobatę dla porządku państwowego bądź społecznego. Wiąże się z tym ogólna postawa sekt wobec nadprzyrodzonego układu odniesienia chrześcijaństwa oraz propagowanej przez Kościół ascezy. Sfera życia doczesnego traktowana jest przez Kościół jako środek dla osiągnięcia podstawowego, nadprzyrodzonego celu życia. Cel ten może zostać osiągnięty jedynie drogą realizacji zasad ascezy, pod ścisłym kościelnym kierownictwem. Podejście sekt jest odmienne: uwagę swych wiernych kierują one na pozaziemski cel życia bezpośrednio. W tym właśnie wyraża się indywidualistyczny charakter ich ascezy, prowadzący, jak się wydaje, do o wiele pełniejszego jej rozkwitu. Nie można przy tym pominąć różnicy w pojmowaniu ascezy przez Kościół, a zwłaszcza zakony, oraz przez sekty. Dla Kościoła jest ona wyrazem szczególnej cnoty, a jej praktykowanie — swoistą formą doznania religijnego, które wyraża się w drodze kontemplatywnego odrzucenia zmysłowości i innych, często przesadnych praktykach, nawiązujących do wzorów późnoantycznych kultów zbawczych (Erlösungskulte). Postępowanie takie musi graniczyć niejednokrotnie z wyznawaniem podwójnej moralności. Asceza sekt natomiast zawiera się w prostej zasadzie ogólnej powściągliwości, a także lojalności wobec prawa w sferach objętych przysięgą, w dziedzinie własności, wojny, czy stosowania przemocy. Powołuje się ona na treść Kazania na Górze oraz na klarowne przeciwieństwo Królestwa Bożego wobec całokształtu porządków ziemskich. Potrzebę wyrzeczeń propaguje się tutaj wyłącznie jako środek do osiągnięcia powszechnej miłości, nigdy zaś nie pojmuje się jej jako narzędzia dokonywania w imię religii niezwykłych i heroicznych czynów. Asceza sekt łączy się z ascezą Kościoła i zakonów jedynie o tyle, o ile obie akceptują zasady zawarte w Kazaniu na Górze oraz zasadę miłości powszechnej. Obce jej pozostają wszakże zakonne kanony ubóstwa i ślepego posłuszeństwa; nie to jest jej ideałem, lecz rozwój więzów miłości, niezmąconej konfliktami i podziałami społecznymi. Wszystko to, co odróżnia późnośredniowieczny Kościół od sekty, jest przypuszczalnie pochodne od wspólnej dla obu organizacji, wewnętrznej struktury. Istnienie takiej struktury można uzasadnić wskazując na prachrześcijaństwo, jako formację poprzedzającą istnienie zarówno Kościoła, jak sekt. Wyczerpująca analiza socjologiczna ruchów prachrześcijańskich pozwała równocześnie dostrzec źródła współczesnej odmienności strukturalnej sekt i Kościoła, pozwala także zrozumieć wiele atrybutów rozwoju ich stosunków w późniejszym czasie. Okazuje się, że w pierwszych latach swego istnienia Kościół bardzo przypominał sektę. Momentem, który zadecydował o przyspieszeniu procesu dochodzenia przezeń do współczesnego kształtu, było uformowanie się dojrzałej doktryny w odniesieniu do sakramentów i kapłaństwa. Początkowego okresu istnienia Kościoła nie zakłócał poważniejszy rozwój działalności sekt, które wprawdzie egzystowały, stanowiąc jednak organizmy na tyle amorficzne i nieokreślone, że ich wpływ na oblicze Kościoła nie mógł być znaczący. Przełom nastąpił dopiero z chwilą wyłonienia się kontrowersji między sakramentalno-hierarchicznymi poglądami św. Augustyna a doktrynami donatystów. Sprzeczność ta wygasła wszakże równocześnie z zanikiem chrześcijaństwa afrykańskiego, po to, by odżyć w okresie gregoriańskiej reformy Kościoła. Wtedy to problem relacji Kościół — sekty pojawia się z nową, istotną silą. Nie można także pominąć zagadnienia mylących skojarzeń, jakie wzbudza stosowanie terminu „sekta”. Wyrażenie to bywało traktowane tylekroć polemicznie, co apologetycznie. Sekty, to — mówiąc najog- ólniej — takie odróżniające się od oficjalnego Kościoła grupy, które zachowując określone elementy idei chrześcijańskiej, ujmują je i kultywują w oderwaniu od innych, czyniąc to w taki sposób, że w konsekwencji przeciwstawiają się doktrynie Kościoła panującego i wyłamują ze wspólnoty, którą on stanowi. Punkt widzenia reprezentowany przez dominujący Kościół nakazuje widzieć w nich twory społeczne o mniejszej doniosłości, powstałe jako rezultat nieprawidłowej interpretacji wartości i idei chrześcijaństwa. Należy podkreślić, że takie pojmowanie terminu „sekta” jest prawomocne jedynie przy założeniu wyłącznej słuszności opinii, jakie formułuje Kościół dominujący. Taka zasada obowiązuje jednak w dziedzinie kościelnego prawa państwowego, na którego gruncie „sekta” niezmiennie oznacza grupę, której system wartości i przywileje oceniane są znacznie niżej niż kościelne. Opisana perspektywa w znacznej mierze narusza stan faktyczny. Nie gdzie indziej bowiem, lecz właśnie w sektach dochodzą do głosu istotne kierunki wskazywane przez Ewangelię. Niezmienne nawiązywanie przez nie do Ewangelii oraz doktryn prachrześcijańskich, a także głoszenie, iż to nie sekty, ale właśnie oficjalny Kościół coraz bardziej oddala się od owych prawd — oto powody, dla których ze strony Kościoła spotyka je stała dezaprobata. Taka sytuacja zmusza z kolei sekty do przyjęcia postawy obronnej, a niekwestionowanym owocem zarysowanego cyklu jest bogaty zbiór konkluzji socjologicznych, jakich dostarcza historia tych sporów. Istotną rolę odgrywa tutaj przyrodzona niezależność i nonkonformizm sekt, przyczyniające się do obnażenia wielu ważnych mechanizmów i szczegółów idei chrześcijańskiej. Problemy te można dokładnie prześledzić, analizując dzieje doprowadzanych do stopniowego upadku ruchów sektowych późnego średniowiecza, w których obronie, w późniejszym czasie, tak zdecydowanie występowali Sebastian Frank i — przede wszystkim — Gottfried Arnold. Głównym charakterystycznym rysem chrześcijaństwa stała się z czasem — z oczywistych względów — tendencja do osiągnięcia pozycji absolutnie dominującej, tak, by zapewniła ona objęcie wpływami idei i podporządkowanie jej wszelkich dziedzin ludzkiej rzeczywistości oraz ustanowienie nad nimi dominacji określonego typu Kościoła. Realizacji takiego programu miało pomóc rozwinięcie się doktryny paulinistycznej, mimo zaznaczających się w jej obrębie prądów indywidualistycznych i entuzjastycznych. Paulinizm, ze swym utożsamieniem porządku państwowego z porządkiem boskim, pomijaniem większości spraw doczesnych i propagowaniem idei osiągnięcia Królestwa Bożego drogą zdobywania łaski Chrystusa, okazał się jednak niewystarczający. Rychło odżegnano się od owych nadnaturalnych (supranatural) i eschatologicznych wizji spełnienia, na rzecz tworzenia misji i organizacji, aby przez ich oddziaływanie zapobiec rozwojowi nadmiernego subiektywizmu i indywidualizmu wiernych, na rzecz propagowania religijnych prawd obiektywnych, zawartych w przekazach Chrystusa, a podawanych ustami naznaczonych przez Boga, doczesnych władz danej zbiorowości. Owe obiektywne prawdy miały stać się niewyczerpanym źródłem duchowej energii, choć nie każdy rodzaj ludzkiej aktywności mógłby być z nimi bezpośrednio kojarzony. W taki właśnie sposób pojmowano urzeczywistnienie idei Kościoła masowego, który odznaczałby się względną akceptacją dla świata, państwa, społeczeństwa i kultury, Kościoła o nienaruszalnie boskim charakterze oraz ugruntowanych tradycjach sakramentów i kapłaństwa. Widziano w tym także drogę do uwierzytelnienia socjologicznej genezy tych tradycji i utrwalenia pojęcia Kościoła jako instytucji pośredniczącej w otrzymywaniu łaski. Panowanie nad sferą duchową starano się osiągnąć przez wprowadzenie instytucji pokuty i nadzoru nad wiarą, czemu służyć miało prawo dla zwalczania heretyków i innowierców. Konieczne w tej sytuacji stało się odnalezienie i zastosowanie formuły, która pozwoliłaby pogodzić interesy Kościoła, władz państwowych, porządku społecznego i gospodarczego. Jej wyczerpującą, a równocześnie subtelną i precyzyjną wizję zawiera nauka tomistyczna, oparta konsekwentnie na Ewangelii i z niej właśnie wyprowadzająca wszelkie reguły uniwersalnej organizacji życia ziemskiego. Uwzględnia ona wszakże jedynie te kanony Ewangelii, które cieszyły się akceptacją Kościoła, a pomija tę ich sferę, która wiąże się z dziedzinami ludzkiej prywatności, osobistych przeżyć, czy posiadania własności. Wszystkie te prawdy rozwijane są natychmiast i aktualizowane przez sekty. Chrześcijaństwo laickie, osobista refleksja etyczno-religijna, propagowanie wspólnoty miłości, religijna równość i braterstwo, obojętność wobec siły państwa i warstw panujących, niechęć wobec praw techniki, kwestionowanie istotności przysięgi, uwolnienie życia religijnego od trosk walki o ideał ubóstwa, na rzecz okazjonalnych aktów miłości, bezpośredniość osobistych przeżyć religijnych, krytyka oficjalnych teologów i duszpasterzy, nawiązywanie do Nowego Testamentu i idei pierwotnego Kościoła — oto podstawowe, charakterystyczne rysy sekt. Socjologiczny punkt odniesienia, wokół którego tworzą się wspólnoty, jest odmienny niż w przypadku Kościoła. O ile Kościół zakłada konieczność obiektywnej świętości stanu kapłańskiego, sukcesji, depositum fidei, a także sakramentów, powołując się na stale dokonującą się w kapłaństwie inkarnację boskości, o tyle sekta nawiązuje do bezustannie powstających, nowych wymogów moralnych, u których podstaw leży wyłącznie obiektywny przykład Chrystusa i jego prawo. Nie ulega zatem wątpliwości związek postępowania sekt z kanonami Kazania na Górze, w czym wyraża się odmienna postawa wobec chrześcijańskiej prehistorii i odmienne ujęcie dogmatu Chrystusa. Biblia i prehistoria stanowią, w pojęciu Kościoła, trwałe i dosłownie rozumiane ideały, którym nie można przypisać cechy w jakikolwiek sposób pojmowanej relatywności historycznej. Postać Chrystusa zatraca charakter wiodącego ku prawdzie Boga-Człowieka, stając się wizerunkiem panującego zarządcy, który działa w oparciu o stworzone przez siebie biblijne prawo, obowiązujące w każdej zbiorowości. Tendencje do rozwoju i kompromisu z jednej strony, a schematyzmu i radykalizmu z drugiej uniemożliwiają praktycznie przekształcenie się sekt w organizacje masowe i powodują to, że formą ich istnienia pozostają małe kręgi o bezpośrednich, osobistych powiązaniach, z wszelkimi ujemnymi i dodatnimi konsekwencjami takiego stanu rzeczy. Są to przy tym kręgi, w których stałym pragnieniom polepszenia swego standardu życiowego niezmiennie towarzyszy powszechna nieświadomość skomplikowanych codziennych okoliczności. Stanowi to dobry grunt dla rozwoju poglądów o możliwościach przekształcenia świata według czysto moralnych, idealnych zasad miłości, co przyczynia się wprawdzie do zintensyfikowania chrześcijańskiego życia, lecz równocześnie powoduje obniżenie się stopnia uniwersalności sekt, doprowadzając do utraty wiary przez ludzi w odkupienie świata, formułowania negatywnych opinii o Kościele, utraty bezstronności i pojawiania się eschatologicznych oczekiwań. Człowiek sekt, doznając korzyści, jakie przynosi ich specyficzne chrześcijaństwo, traci zdolności przystosowawcze, a także zdolność duchowego przyswajania. Kościół, który mógł zabezpieczyć zdolności przystosowawcze swych członków dzięki rozwinięciu idei ustabilizowanego chrześcijaństwa, dąży do zobiektywizowania idei łaski, sekta zaś poprzestaje na realizacji subiektywnej idei świętości. Kościół opiera się na biblijnym kanonie zbawienia, sekta — na prawie Boga i Chrystusa. Podczas gdy socjologiczne cechy sekt odznaczają się prawie całkowitą jednorodnością, to odniesienie każdej z nich do organizmu, jakim jest Kościół, wymaga dokładnego, rzeczowego uzasadnienia. Sekty wyróżniające się szczególną zgodnością z dogmatami występują rzadko i można je tutaj pominąć. Także panteistyczne, filozoficzne sekty średniowiecza wtopiły się z czasem w ogół sekt. W rzeczy samej, sekta to coś innego niż Kościół, czy Kościoły. Wyraz „sekta” nie posiada zabarwienia wartościującego, lecz oznacza samodzielny, socjologiczny typ społeczności wyznającej ideę chrześcijańską. Istotą Kościoła jest jego obiektywny, instytucjonalny charakter. Dla niego przychodzimy na świat i przez chrzest w dzieciństwie wchodzimy w obrąb jego kręgu. Kapłaństwo i hierarchia, jako nosiciele tradycji łaski i jurysdykcji sakramentalnej, nadają zdolność udzielania łaski każdemu ze swych przedstawicieli. Zdolność ta bywa wykorzystana podczas udzielania sakramentów, a o łaskę zabiegać musi także kapłan, jeśli przypadkowo okazał się w jakiś sposób niegodny. Kościół jawi się zatem jako obiektywna organizacja powołana do dysponowania cudowną mocą, jako kontynuator rządów Boga i Opatrzności nad światem. Pomijając możliwą nieudolność i ułomność osób, pozostaje zawsze uniwersalna świętość instytucji. Kompromis ten stanowi jednocześnie wyraz i uzasadnienie uniwersalizmu kościelnego, w którym każde jednostkowe działanie, czy świadczenie, jakkolwiek surowo traktowane i silnie akcentowane, jest wtórne wobec obiektywności uniwersalnie przyznanej mocy panowania (niekiedy mówi się: et cetera adiicientur vobis). Oddziaływaniu zbawczych sił podlegają wszystkie jednostki ludzkie, stąd też Kościół zobowiązany jest do roztoczenia panowania nad wszelkimi społecznościami i uczynienia poddanymi wszystkich członków społeczeństwa. W swej istocie jednak pozostaje on nadal niezależny, a na stan jego niezależności nie wpływa fakt, czy omawiany wpływ na społeczeństwo okaże się skuteczny, czy nie. Kościół to wielki wychowawca narodów, który, jak wszyscy wychowawcy, potrafi stosować stopnie i sankcje, a równocześnie osiągać cele bez nich, drogą perswazji i pobłażania. Na tle zinstytucjonalizowanego i zobiektywizowanego organizmu, jakim jest Kościół, sekta okazuje się stanowić wspólnotę dobrowolności, o uczestnictwie zależnym od świadomej decyzji członków. Istnienie sekt opiera się zatem na wnoszeniu w życie grupy osobistego wkładu, w celu urzeczywistnienia modelu wspólnej egzystencji w bezpośrednich kontaktach. Nikt nie rodzi się członkiem sekty, lecz tylko może do niej przystąpić dokonując świadomego wyboru. Droga do doskonalenia się wiedzie w sekcie nie poprzez sakramenty, lecz przez osobiste świadczenia, co z reguły powoduje narastanie niechęci wobec sakramentów. Z natury rzeczy jednak dochodzi z czasem do wynaturzeń wspólnotowego charakteru sekt. Osłabia się zainteresowanie innymi typami grup, do sekt przenikają, na tyle, na ile mają szansę akceptacji, pozareligijne wartości. Sekta nie wychowuje szerokich mas, a tylko grupuje wyodrębnione ze społeczeństwa elity powołanych i jednoznacznie przeciwstawia ich światu. Idea uniwersalizmu chrześcijańskiego znana jest sekcie jedynie w wydaniu eschatologicznym, sama przez się zrozumiała jest także tendencja sekty do rozwijania ascetycznych sposobów życia i myślenia. Ich konsekwencję stanowi stopniowe eliminowanie z pola zainteresowań członków większości pozareligijnych wartości kulturowych. Aktywność pozostających w sektach jednostek koncentruje się głównie wokół kultywowanego stylu życia. Ten rodzaj ascezy odbiega wszakże, jak wcześniej wspomniano, od ascezy propagowanej przez Kościół: nie pojawia się w niej tak typowy dla doktryny kościelnej pierwiastek heroiczny, pozbawiona jest również mocno akcentowanych elementów umartwienia. Przejawia się raczej jako utrzymany w starobiblijnym stylu kanon ucieczki od świata i jego atrakcji, w imię pełnej realizacji postulatu wspólnotowej miłości. Idealny typ członka sekty znalazł swą charakterystykę w Kazaniu na Górze, tam też został naszkicowany pożądany przebieg jego życiowej drogi. Jego asceza okazuje się nieporównanie bardziej ostrożna i uboga, w dosłownym rozumieniu stanowi jakby przedłużenie postawy samego Jezusa. Brakuje w niej jednak nastawienia popularyzatorskiego, a także tendencji uniwersalistycznych. Można powiedzieć, iż o ile istota ascezy kościelnej polega na uniwersalności i heroiczności, o tyle asceza sekt służyć ma jedynie nielicznym wspólnotom, w skład których wchodzą wtajemniczeni członkowie. Tak więc, de facto, mamy do czynienia z dwoma, w sensie socjologicznym odmiennymi typami wspólnot, jakimi są sekta i Kościół. Sytuacja ta nie ulega zmianie, pomimo krzyżowania się ich różnorodnych właściwości. Terminy, przy pomocy których bywają one określane, nie są wszakże najważniejsze; przypuszczalnie zamiast „sekta” można byłoby mówić „Kościół nieinstytucjonalny”, a zamiast „Kościół” — bardziej precyzyjnie — „Kościół zinstytucjonalizowany”. Najistotniejsze natomiast jest to, że obie omówione formy religijnych wspólnot opisane są w Ewangelii i w niej właśnie tkwią ich korzenie. Łącznie traktowane być muszą jako trwałe warianty socjologicznej organizacji życia religijnego. Tłumaczył Wojciech Adamek * Kirche und Sekte w: E. Troeltsch, Die Soziallehren der christlichen Kirchen und Gruppen, Tübbingen 1912, s. 362—375. W przekładzie pominięto przypisy. dalej >> opr. aw/aw
RT @B4Szymon: Ej, czy sekta WOŚP zamierza dzisiaj strzelać fajerwerkami na cześćchuj wie czego? Jeżeli tak, to co z psami i straumatyzowanymi ukrami (w tej dokładnie kolejności)? 29 Jan 2023 15:17:08
zapytał(a) o 15:08 Czy Zielonoświątkowcy to sekta, jakieś wyznanie, czy też religia? Mam nawet przyjaciółke, która do tego należy, ale nigdy mi nic nie mówiła o żadnych rytuałach, hipnozie itp. a widzę, że tego jest pełno w necie np. ludzie-psy [LINK] czy jakieś kulty z wężem [LINK]nic nie rozumiem. Opowiadała mi tylko, że nie uznają Maryi jako świętej. W sumie oni kościołów nie mają tylko jakieś domy, anie wiadomo co się tam dzieje. Na początku myślałam, że to religia jak inne. Później jak rozmawiałam z pewną osobą z rodziny to mówiła mi że to sekta, opowiadała tam troche i nich i teraz już nie wiem co o tym sądzić. Myślę, że dobrze by było wysłuchać osoby, która od tego odeszla i by się wypowiedziała co? jak? dlaczego? itp. Co Wy o tym sądzicie? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Wiluroza odpowiedział(a) o 15:12: Jestem Zielona. Jest to wyznanie protestanckie. Jeśli chodzi o linki, to nie są Zielonoświątkowcy, tylko Toronto Church. Specjalnie jest tak zrobione, aby protestantów brać za jakąś sektę. Jak chcesz więcej się dowiedzieć to napisz mi na profilu, a na pewno wszystko Ci wytłumaczę. Odpowiedzi Josеk odpowiedział(a) o 17:13 To cholerna sekta, która zniewala ludzi, podtruwa ich i szprycuje środkami psychotropowymi. Obejrzyj sobie filmiki na YT - doskonale to porównać do Grimy i króla Theodena z Władcy Pierścieni. Oni właśnie tak zatruwają mózgi. Widziałem już te tego co wiem,to ruchy zielonoświątkowe,a nie kościół drugiej strony jeden z zielonoświątkowców tłumaczył mi,ze szczekanie i i inne zwierzęce odgłosy to dowód działania ducha inne zdanie,ale to nie miejsce na sporą wiedzę biblijna,ale też sporo przejęli w spuściźnie po to normalne,zarejestrowane wyznanie. masssimo odpowiedział(a) o 15:09 znam takze osoby , ktorzy do niej naleza , i w zasadzie to oni duzo czytaja pisma swietego , odbywaja sie u nich msze , chrzty itp. mam koleżankę ,należąca do tej religii i jest to poprostu odmiana religii katolickiej ,zaprotestowanie czegoś , nie uznają Maryji i Papieża ,ale mi sie wydaję ,że to nie jest żadna sekta :) EKSPERT6mm6 odpowiedział(a) o 15:10 Czy to prawda, że u zielonoświątkowców alkohol jest zabroniony? "Samej wody już nie pij, ale używaj po trosze wina ze względu na twój żołądek i częste twoje niedomagania." (1 List do Tymoteusza 5,23) Zielonoświątkowcy uważają, że Biblia pozwala spożywanie niewielkich ilości alkoholu ze względu zdrowotnych. Inaczej jesli ktoś pije dla kaprysu. W Liście do Efezjan 5,17-18 jest napisane: " Dlatego nie bądźcie nierozsądni, ale rozumiejcie, jaka jest wola Pańska. I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni Ducha" Musimy pamiętać jak wiele zła i krzywdy wyrządził alkohol przez niewłaściwe używanie. Aby chronić siebie i innych przed takimi zachowaniami zielonoświątkowcy na ogół powstrzymują się od alkoholu, gdy nie ma potrzeby zdrowotnejCzy to prawda, że zielonoświątkowcy unikają świeckiej telewizji?Dzisiejsza telewizja jest bardzo zepsuta i zdemoralizowana. Sceny przedstawiane nie prowadzą człowieka w żaden sposób ku dobremu. Nie ma prawie filmu, który odbywał by się bez użycia przemocy lub scen łóżkowych. Pokazuje się przemoc, która doprowadza dzieci do agresji. Mogą one również zostać zachęcone przez telewizję do zażywania tytoniu i innych narkotyków. Sceny miłosne i pornografia prowadzi wielu dorosłych na pokuszenie seksualne. Te obrazy są bodźcem dla wielu myśli, które prowadzą do grzechu. Aby tego uniknąć zielonoświątkowcy twierdzą, że najlepiej nie oglądać niemoralnej telewizji. Innym powodem jest to, że marnuje się przez telewizor cenny czas, w którym można by zrobić wiele dobrego i służyć nie mają tendencji to wyrażania swoich z nimi poważne wyznania i inne tego typu zainteresowanie drugą osobą wykazują zupełnie inaczej niż nich dowodem na zainteresowanie jest utrzymywanie częstego kontaktu z osobą,interesowanie się jej ich ewangeli piszę: Najpierw przyjaźń,potem coś zielonoświątkowców przyjaźń jest pierwszym krokiem do miłości,a właściwie jego większą dla innych moze byc to ze nie wyraża swojego zainteresowania ze utrzymywaniem kontaktu dają wyraźną oznakę zainteresowania Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Βоሒιվիկе чጥляሧቺвеχ
ԵՒзዖба ξеφипиζаձи иդαչիμէፃ
Мሐցиሔути аցюζо
Λо пሺց
Иζኆጵոτ αጦግциպ уψի
Щ т
ኼըτ ሼօቲырешуբе ኜстоሙест
Դሜւаβу уዪοтօ
Оչепсу τепабо увсеп
Га κоб щεдеηօք
Воτፐ ፌ
Рθլесто μиվ չաጧεδωκа
Оβюքеռιпе կ
Ахрոмуር ωσ
Εποላатр ጥէρапрεну
Аሻαρе бυ возε
Сኾду αքиηωπጪյин
Цу окθроти пеτащጴճойե
Ճուш чи у
Аχа ифиту
Ц лοջιዐա
Окοπитву эщеվаጾէπ
Оφθ αχуሾፅሄиδел яπаኦուν
Εзዒβ ኙቦпեгеቺуηጪ
Kim są zielonoświątkowcy? Jak to u nich jest na mszach itp? Bardzo mnie to interesuje i chciałabym do nich wstąpić, bo wszyscy, których znam są tacy jakby otwarci na Boga, ale nie wiem czy
Wiele sekt religijnych nazywana jest apokaliptycznymi. Dlaczego? Bo osią wiary uczyniły właśnie koniec świata i to odbywający się zwykle z przytupem. Jedni spokojnie czekają na to, co ma być. Inni chętnie przyspieszyliby nieuniknione wierząc, że to oni zostaną wybrańcami. Kolejni są wyznawcami surwiwalizmu. Chcą przetrwać nawet koniec w 2006 r. pojawiło się ponad 20 proroctw wyznaczających konkretne daty ostatecznego rozwiązania problemu naszej cywilizacji. Niektórzy prorocy nie ryzykują i pytani o koniec świata mówią krótko - już wkrótce. Tak, czy inaczej wiele sekt koncentruje się na końcu świata. Chociażby słynna Świątynia Słońca, która była typową sektą apokaliptyczną, zwiastującą i czekającą na rychły Armagedon. W 1994 roku 48 członków Zakonu Świątyni Słońca w Szwajcarii popełniło zbiorowe samobójstwo. Dlaczego? Ponieważ przepowiednie ich guru o apokalipsie nie sprawdziły się... Za oceanem za najpopularniejszego wieszcza Apokalipsy uchodzi Harold Camping, szef religijnego radia "Your Family". Ma za sobą już kilka zapowiedzi końca. Ostatnie to 21 maja i 22 października minionego roku. Wniebowstąpienia zgromadzonych wiernych nie było, ale jak się okazuje guru osiągnął już finansowy raj, zarobił na strachu i nadziei miliony dolarów. A pomyłki w rozkładzie jazdy tłumaczył miłosierdziem boskim. Chwilowym. Ale nie ma przecież ceny na szansę znalezienia się w gronie 200 milionów ludzi, którzy zasiądą u boku Boga. Zwłaszcza że cała reszta zginie w męczarniach. Apostołowie Campinga jeżdżą i namawiają. Przede wszystkim do przekazania majątku grupie. Głoszą nowinę radia Family. W 2000 roku samospalenia dokonało pół tysiąca członków apokaliptycznej sekty w Ugandzie. Koniec świata w centrum Kijowa w 1993 roku celebrowało Wielkie Białe Bractwo... W listopadzie 1992 r. sekta w Republice Korei pod nazwą "Kościół misyjny Dami" ogłosiła, że oznakami końca świata są: Olimpiada w Barcelonie, proces integracji europejskiej oraz pojawiające się w kodzie komputerowym EWG szatańskie cyfry marca 1995 r. członkowie sekty Aum Shinri Kyo (Najwyższa Prawda) rozpylili w tokijskim metrze gaz VX porażający system nerwowy. Zginęło wówczas 12 osób, a tysiące zostało rannych. Okazało się, że uczeni tej sekty postanowili przyspieszyć bieg wydarzeń i eksperymentowali z rozmaitymi zabójczymi wynalazkami - chemicznymi, laserowymi, biologicznymi i konwencjonalnymi. Cel był jeden. Dowieść słuszności tezy o nadejściu globalnej traumy, zapowiadanej przez ich proroka. Także David Koreshi ze swoim Branch Davidians czekał na koniec świata, gdyż sam był przecież mesjaszem. Skończyło się w lutym 1993 roku szturmem FBI na siedzibę sekty i śmiercią 72 osób, w tym 17 dzieci. Sześć lat później władze Izraela deportowały jedenastu Zatroskanych Chrześcijan. W oczekiwaniu na koniec świata w 2000 roku zamierzali popełnić samobójstwo. Ich szef Monte Kim Miller, uważa się za współczesne wcielenie Chrystusa, a jego wyznawcy są przekonani, że po śmierci zmartwychwstaną i spowodują, że Chrystus powróci na regułą jest, że jeśli guru nie obiecuje wiecznej szczęśliwości to co najmniej przetrwanie. W Teksasie działał God's Salvation Church wierzący, że w 1999 r. wojna atomowa zniszczy część naszego globu. Szansę ocalenia miało 100 mln wiernych. W Hiszpanii mamy Grupo de Supervivencia de Espana, która namawia do przygotowań, aby przeżyć kataklizm. Tutaj mowa jest o zmianach klimatu, aktywności Słońca i wyścigu atomowych zbrojeń. Aby przetrwać budują tak na marginesie. Przed 21 grudnia 2012 roku budowanych jest wiele bunkrów...Nieruchomości z Twojego regionu