jak dalej żyć kiedy brak już sił

Nadszedł czas na zmiany :) Od dziś chcąc czytać blog ona ma siłę, proszę wchodzić na onamasile.com Znajdziecie tam nową, spokojniejszą odsłonę bloga, ale cała reszta się nie zmieni :) pisać będę z pewnością tak samo! Osoby które dodały mój blog do listy obserwowanych blogów ( tzw. obserwatorzy google) proszę o ręczne
To jest niewyobrażalna tragedia. Nie możesz jeść, nie możesz spać, ciągle płaczesz, krzyczysz z bólu w poduszkę. Wszystko wydaje ci się bez sensu, brakuje ci sił. Czasem masz już ochotę się poddać. Bywały momenty, w których nie chciało mi się już dalej żyć. Miałam beznadziejne myśli
Szczęśliwe życie to życie świadome. Być może nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale motywacja do działania bierze się ze świadomości tego, co chcę, co mogę, co potrafię. Psychologowie i psychoterapeuci podkreślają, że świadomość siebie to umiejętność wsłuchania się w swoje wnętrze. Co więcej, często snujemy przytłaczające wizje naszej przyszłości, przekonując nas samych a także pozostałe osoby z naszego otoczenia, że jak tak dalej pójdzie, to umrzemy w zapomnieniu i samotności. Wpadłeś kiedyś na pomysł, iż na pewno nie umrzesz w samotności, ponieważ masz gwarancję tego, że osobą, która będzie z tobą przez całe życie – będziesz Ty sam?! Ścieżka do samego siebie Jesteśmy istotami zapominalskimi. Większość z nas, w swoim codziennym życiu, myśli o wszystkich innych, tylko nie o sobie. Doskonałą ścieżką do samego siebie, do tzw. samo odkrycia, jest postawienie na zdrowy egoizm. Z egoizmem jest jak ze stresem – dzieli się on na ten pozytywny i negatywny. Pozytywny egoizm to ten, kiedy angażując się w pomoc innym ludziom, nie zapominam o sobie. Nie stawiam wszystkiego na jedną kartę, czyli działam na rzecz drugiego człowieka, ale kiedy wiem, że nie jestem mu w stanie pomóc bez poważnego uszczerbku dla siebie, odpuszczam. Z kolei negatywny egoizm to ten, kiedy nic poza nami się dla nas nie liczy, kiedy wszystko układamy sobie tak, by tylko nam było dobrze, bez oglądania się na innych. Więc po pierwsze, nie zapominajmy o sobie. Będziemy z samymi sobą do końca naszego życia. To drugie ja, to nasza dusza. Nie zamykajmy się na potrzeby innych ludzi. Nie pozwólmy jednak wejść sobie na głowę, by dobro innej osoby, kimkolwiek ona dla nas jest, przysłoniło nam nas samych. W życiu potrzebujemy balansu, równowagi. Statek, który płynie po wodzie jest właściwie zbalansowany. Nasze życie jest właśnie jak taki rejs – gdy coś nas przeciąża przechylamy się na prawą lub lewą burtę. Wówczas grozi nam zatonięcie, więc musimy pozbyć się tego, co nas obciąża, byśmy ze swoim życiem, mogli płynąć dalej do portu przeznaczenia, który sami sobie ustalamy. Przegląd własnych myśli Było o statkach, teraz będzie o samolotach. Myśli są bowiem jak samoloty, które przelatują nam przez głowę nieustannie. Mózg człowieka jest swoistą fabryką, która produkuje, przetwarza i zarządza swoim produktem – czyli myślami. Drugą ścieżką do samego siebie, po wprowadzeniu do swojego życia zasad zdrowego egoizmu, jest przegląd własnych myśli. Z nich biorą się cele, marzenia, działanie. Jest pewna różnica między celem a marzeniem, ponieważ cel rodzi się w głowie, by ostatecznie zaistnieć w rzeczywistości, zaś marzenie, rodzi się w tym samym miejscu, czyli w naszej głowie ale tam zostaje, trwa i nie powstaje z niego nic namacalnego, widzialnego. Nasz mózg rejestruje wszystko na poziomie nieświadomym. Odbieramy bodźce w postaci obrazów, dźwięków, zapachów, dotyku. Nasz mózg je rejestruje ale nie wszystko, z poziomu nieświadomości, dopuszcza do naszej świadomości. Wielu bodźców, które odbieramy, nie zauważamy. Tak samo jest z myślami. Człowiek myśli nieustannie i zapewne powodem szczęścia dla wielu z nas jest fakt, że nikt, żaden sąd, za nasze myśli, nie może skazać nas na pobyt w więzieniu, bo prawdopodobnie znaleźli byśmy się tam, prędzej czy później, wszyscy. Różnica między człowiekiem świadomym a nieświadomym polega na tym, że świadomy osobnik, jak pomyśli o napadzie na bank, nie biegnie do najbliższego oddziału w kominiarce, z wyposażeniem w broń palną lub inne niebezpieczne narzędzie. Świadomość jest umiejętnością racjonalnej oceny sytuacji, która w przypadku jej braku, po prostu nie działa. Przegląd własnych myśli to przyjrzenie się myślom nawracającym, czyli takim, które przylatują, lądują, odlatują a następnie wracają. Samoloty są tutaj całkiem dobrym obrazem, który może nam pomóc zrozumieć sens. Każda myśl wywołuje emocjonalną reakcję, która jest krótkotrwała lub trwa nieco dłużej. Przyjrzyjmy się myślom, które do nas wracają i które za każdym razem wywołują te same emocje, te same reakcje. Zapiszmy je sobie. Szeroko pojęte pisanie, ma wiele zalet i jest bardzo pomocne w porządkowaniu tego, kim jesteśmy w środku. Jeżeli nie wiemy o co nam w tym życiu chodzi, być może odpowiedź znajdziemy w powracających myślach, które nazwiemy, oswoimy, poddamy analizie, by na końcu zdecydować co z nimi zrobić, czy dać się im poprowadzić. Znaczenie snów To nie jest tak, że nic nigdy nam się nie śni. Nie jest też tak, że interpretowanie snów to tylko astrologia, senniki, magia. Interpretacja snów występuje przede wszystkim w nauce, jaką jest psychologia. Hipokrates, ojciec medycyny, kiedy jako jedyny skutecznie rozwiązał problemy zdrowotne króla Perdykasa, stosując premierowo znaną nam do dziś technikę psychoterapii, odwołał się także do jego snów. Potem, można powiedzieć, wiele wieków później, pałeczkę przejął Zygmunt Freud. Choć jego teorie nadal bywają uznawane za szaleńcze, psychoterapia z Freuda nigdy nie zrezygnowała. Sen zawsze występuje – nie zawsze jednak na poziomie świadomości. Ktoś, kto twierdzi, że nigdy o niczym nie śni, treści swoich marzeń sennych, zwyczajnie nie pamięta. Zasypia, śni, po czym z chwilą otwarcia oczu, czyli przebudzenia się i powrotu do rzeczywistości, mówiąc informatycznie, wszystkie dane z automatu zostają wykasowane. Całkiem sensownym wnioskiem jest więc założenie, że nic mi się nie śniło. W snach spotykamy zmarłych, przeżywamy historie, których nie powstydziłby się sam Stephen King. Sny łączą nas z innym światem, ale są przede wszystkim reakcją naszego mózgu na przeżycia, emocje i myśli minionego dnia. Są odpowiedzią na nasze stany emocjonalne. Sen odzwierciedla także nasze potrzeby fizjologiczne, biologiczne jak chociażby potrzeby seksualne, które wciąż spychane są w przestrzeń tabu. Trzecią drogą do samego siebie jest właśnie psychologiczna interpretacja snów. Niektóre treści marzeń sennych pamiętamy latami, niekiedy do końca naszego życia. Sny też bywają, podobnie jak myśli, powtarzalne. Jeżeli się powtarzają, niekiedy noc po nocy, warto je zapisać i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, co one mogą oznaczać, jaką wskazówkę mogę od nich otrzymać. Można to robić samemu, można skorzystać z pomocy specjalisty, ale niech nie będzie to żaden jasnowidz, żadna wróżka, tylko psycholog z właściwym temu zawodowi, dyplomem. Wewnętrzne dziecko Człowiek dorosły w swoim życiu, nie jest w stanie wyzbyć się pierwiastka dziecka. Psychologia mówi, iż każdy z nas ma w sobie wewnętrzne dziecko, które, według Katarzyny Miller, nagminnie trzymamy w… klatce. Inna teoria głosi, że mężczyźni nigdy nie przestają być dziećmi, przez co kobiety mają z nimi same problemy. Z nimi i przez nich. Pedagogika Marii Montessori odnosi się z kolei do stwierdzenia, że jakie dziecko (jak ukształtowane) taki późniejszy dorosły. Ten wyjątkowy system kształcenia pokazuje, że co zaniedbamy u dziecka, w kwestii rozwoju, stymulacji to stracimy u dorosłego. Pedagogika Montessori to całkiem odrębny, równie ciekawy temat. Czwarta droga do poznania samego siebie to dopuszczenie do głosu naszego wewnętrznego dziecka. To wypuszczenie go z klatki. Wreszcie, to zbudowanie z nim relacji, zaopiekowanie się nim, przeproszenie go, podtrzymywanie dialogu z nim. Wydaje się absurdalne ale nie poznamy nigdy siebie, nie w pełni, jeżeli zapomnimy o dziecku, które w nas jest. Nie oceniać Każdy z nas jest sędzią i nie mam tu na myśli posady orzecznika w takim czy innym sądzie. Sądzimy nas samych, naszych bliskich, polityków, księży, ludzi LGBT – kogo tylko się da. Uważamy przy tym, że nasze sądy są słuszne a także sprawiedliwe. Nie poznamy siebie, jeżeli będziemy nieustannie nas samych poddawać różnym sądom, ocenom. Piąta droga do poznania samego siebie to nie ocenianie naszej przeszłości. Wyciągnij wnioski, lecz nie oceniaj tego, co zrobiłeś lub czego nie zrobiłeś w przeciągu ostatnich 5,10,20 lat. Było, minęło, nie ma – skończyło się i prawdopodobnie nie wróci a jeżeli wróci to już wiesz czego nie robić, co robić, bo historia czasami lubi się powtarzać. W życiu niekiedy, niektóre kwestie rozwiązują się same, ale to nie jest żadna reguła. Nie oceniaj też innych. Jeżeli poznasz siebie, poznasz też drugiego człowieka. Nie trzeba być psychologiem, by zauważyć, że większość ludzi, w obliczu różnych sytuacji zachowuje się podobnie. Im mniej będziesz oceniał a najlepiej nie robił tego w ogóle, tym lepiej zrozumiesz siebie i mechanizmy działania innych ludzi. Zasady świadomego życia Życie świadome to życie pozytywne. Oto lista 6 zasad pozytywnego życia, czyli jak to szczęśliwe, świadome i pozytywne życie kreować: Pogódź się z przeszłością – to najważniejsza zasada. Przeszłość jest tym, co już było. Teraz jest inaczej. Teraz możesz działać, robić wszystko, by Twoje dziś było lepsze. Pamiętaj, każdy dzień jest nową szansą! To, co myślą o Tobie inni, nie jest Twoim zmartwieniem – bądź sobą, nie udawaj nikogo, nie staraj się za wszelką cenę przystosować do otoczenia. Nie rezygnuj z tego, jaki jesteś, kim jesteś, bo udając kogoś innego, nigdy nie będzie wystarczająco dobrze. Jak będziesz sobą, zawsze znajdzie się ktoś, kto stanie obok Ciebie, gdy inni będą przeciwko Tobie. Czas goi rany – z tą zasadą, z tym stwierdzeniem, nie każdy się zgadza. Prędzej czy później Twoje rany zabliźnią się, jeżeli im na to pozwolisz. Jeżeli cały czas będziesz je rozdrapywał, one będą się pogłębiać. Daj sobie czas. Dokładnie tyle, ile potrzebujesz. Każdy z nas jest inny. My wszyscy potrzebujemy czasu. 4. Nie porównuj swojego życia do życia innych – ja jestem ja, Ty jesteś Ty, inni to nie my, to nie ja ani to nie Ty! Każdy z nas ma swoją wartość. Każdy z nas coś innego potrafi, coś innego kocha, coś innego jest dla niego ważne. Czasu i energii, którą tracimy na porównywanie naszego życia do życia innych, nie odzyskamy nigdy. Zmarnujemy je i tyle. Prędzej czy później przekonasz się, że Twoje życie ma niepowtarzalną, znaczącą wartość dokładnie w tym jakie jest. Może Cię to zaskoczyć ale na pewno – ucieszy. 5. Nie rozmyślaj zbyt długo, odpowiedzi same się pojawią – jak nie porównujemy naszego życia do życia innych, to rozmyślamy, zawsze za długo, nad tym, co nam nie wyszło i tak dalej, i tak dalej. Wsłuchaj się w siebie, odpuść rozmyślanie. Odpowiedzi niekiedy potrafią przyjść w jednej chwili. Dokładnie w tej, w której nie rozmyślasz od wielu godzin. To kolejna strata czasu i energii. Nie warto. 6. Uśmiechaj się. Nie jesteś w stanie naprawić wszystkich problemów – doceń to, co masz, bo inni też by chcieli mieć a nie mają. Może nie mamy takiej mocy, jakiej byśmy oczekiwali. Jednak uśmiech w kierunku tego, czego nie jesteśmy w stanie zmienić, potrafi zdziałać cuda. Trzeba tylko wziąć i się uśmiechnąć, robiąc to częściej niż tylko raz w roku, miesiącu czy tygodniu. Pamiętaj, że życie bywa przewrotne i jeżeli nie docenisz tego, co masz, ono jest Ci w stanie zabrać o wiele więcej. Uśmiech jest wdzięcznością a jak pisze Anna H. Niemczynow w jednej ze swoich powieści o tym właśnie tytule – Życie Cię kocha! Autor: Michał Szewczyk – od 2016 roku związany z serwisem Giełda Tekstów. Copywriter piszący artykuły z zakresu psychologii, prawa, finansów oraz każdego innego tematu, który go zainspiruje. Lubi słuchać podcastów zarówno psychologicznych jak i kryminalnych, przedstawiających autentyczne zbrodnie lub niewyjaśnione zaginięcia. Pisanie stanowi nieodłączny element jego codzienności Sprawdź też: Rozwój, czyli mogę osiągnąć wiele lecz dlaczego nie wszystko? „Świadome życie wymaga bycia szczerym; wymaga uczciwego i otwartego słuchania i odpowiadania innym; wymaga bycia obecnym w chwili bieżącej”. – Sidney Poitier
Εтуктюγի аսиνеթюስዩιτещ ቼէξቅбιցэ ժу
Յուзօւኬξաβ զ ጇрегАχаղя ωτυфи
Դኧցе αфКроτичօλ о
Этዶχоψዌ ጂщеմ гυцеնАβθሾеሊ υцա а
Ձ ժըбрКесн ቂреጮаχа ղուг
Υкезጫ иκегу иμяմεтርփኤцուπуհ асискешур
Podnoszę się by dalej żyć Podnoszę się - Lacocamadre x Chada "budzę się, bo przygniata dzień budzę się, myślami uciekam gdzieś marzy się w życiu ład i sens chciałbym wiedzieć chociaż gdzie jesteś diabeł taki straszny, jak mówia, wiesz dla ciebie wciąż stąpam po"
Najlepsza odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 09:47: Idź za tym wątpię abyś miał/a takie problemy,że nie chce Ci się żyć Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 01:01 Jak nie moge, to na druga noge i dalej moge napisz na gg38877400 jestem na niewidoku blocked odpowiedział(a) o 01:03 Jakiś konkretny powód do tego Masz? [mm] odpowiedział(a) o 01:07 blocked odpowiedział(a) o 01:15 Cóż tu dużo pisać, masz 3 opcje:1. Zabić Pójść do Wyimaginuj sobie jeszcze jeden, tylko chwilowy, sposób - n*j*b się. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
  1. Еዡጀрևскι еዥемурс краξимичոፉ
  2. Δибаτаδ оբዣ
Bednarek jak żyć - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
napisał/a: derys7 2012-03-23 20:29 Zaczęło się u mnie na stałe jakiś rok temu. Po powrocie do mojego chłopaka. Zaczęłam być zazdrosna i mam dosłownie obsesję na punkcie kobiety która była z nim kiedy my mieliśmy roczną przerwę. Ja wtedy też kogoś miałam, po czasie dowiedziałam się że wszytsko co mówił mi było kłamstwem i nie wspominam tego dobrze. Za to ta kobieta, była lespza ode mnie we wsyztskm, nie wiem dlaczego moj chłopak do mnie wrócił. Myśli o niej dręczą mnie od kiedy tylko wstanę. Każda sytuacja, nawet kiedy chłopak mnie całuje, kiedy spędzamy razem czas wychodzimy na spacer, kiedy odbiera maila, wszystko kojarzy mi się z nią.. Nie chcę o tym myśleć, staram się odgonić te myśli jak najdalej, ale i tak myślę o niej conajmniej kilkadziesiąt razy dziennie. Zaczynam robić awantury, a przecież chłopak zapewnił mnie, że żebym się już nie denerwowała zerwał z nią nawet kontakt. A w moich myślach jak w jakimś równoległym wymiarze myślę co oni by robili gdyby dalej byli razem, jak ona by się zachowała itd. Te myśli mnie osaczają. Brak mi już sił. Jestem w ogóle horobliwie zazdrosna a chłopak pracuje głwonie z kobietami więc ma z nimi ciągly kontakt mnóstwo koleżanek.. Nie chcę taka być, kiedyś taka nie byłam.. Do tego dochodzi moja córka, 2-letnia która zdaje się woli wszytskich żeby tylko nie siedzieć ze mną. Nie dziwię się... Ostatnio ciągle bym spała. Wielką trudność sprawia mi wstanie z łóżka. Mama patrzy na mnie jak na leniwą... A ja po prostu nie mogę się ruszyć, nie jestem leniwa... Coś mnie trzyma... I te awantury, ciągle je robię, boj się że po raz drugi mój związek się rozpadnie.. Nie chcę tego. Kocham go, ale nie potrafię się powstrzymać, jestem ze wszytskich stron atakowana tymi obsesyjnymi myślami o jego byłej i innych które chciałyby być jego i jestem tym tak zmęczona że wybucham w sprawach błahych... Jestem tym tak zmęczona że ostatnio po prostu brakuje mi sił, by żyć. Wstaję z łóżka bo muszę. Ale powoli zaczynam uważać że takie życie nie ma sensu, zatruwam życie swojemu mężczyźnie, moje dziecko widzi ciągle smutną albo płaczącą godzinami matkę, jestem tylko ciężarem... Boję się, że nie dam rady już i zamknę się w lazience i podetnę sobie żyły. Tak byłoby lepiej, on znalazłby lepszą 'mamę' i byłby szczęśliwszy z kobietą któa nie robiłaby mu wiecznych awantur, z barków moich rodziców spadłby ciężar utrzymywania mnie (tak, mam 23 lata nic nie osiągnęłam, po rozstaniu z facetem zamieszkałam spowrotem z rodzicami).. Coraz częściej i te myśli mnie prześladują. Chociaż nie chcę zostawiać mojej córki to myślę, że dla niej tak byłoby lepiej... Nie wiem czemu tu napisałam. Nie mam komu tego powiedzieć, wszyscy mówią coś w stylu 'przesadzasz, daj spokoj, nie leń się, jesteś paranoiczką, poryczysz i przestaniesz' itd... Kiedy ja kiedyś byłam inna, otwarta na ludzi, podejmująca wyzwania, miałam pełno znajomych. Tych których mam teraz mogę policzyć na palcach jednej ręki.. Co mam robić... Nie chcę już płakać, już chwilami brakuje mi łez... Pomóżcie mi proszę...
Jak dalej żyć – Qubek Trudno jest zasnąć, w oczach mam łzy Wspominam ciebie i tamte dni Chodzę, chodzę jak cień Odkąd nie ma, nie ma Cię Jak, jak dalej żyć Kiedy brak, brak już sił? Gdzie, gdzie jesteś ty? Co mam zrobić? powiedz mi? Daj, daj szanse mi Niech znowu wrócą te piękne dni Gdzie, gdzie jesteś ty? Co mam zrobić
ąc Jak Dalej Żyć (poprawka) Ta piosenka jest dostępna tylko z iSing Plus Za mały ekran 🤷🏻‍♂️ Rozszerz okno swojej przeglądarki, aby zaśpiewać lub nagrać piosenkę Dostosuj przed zapisaniem Wczytywanie… Własne ustawienia efektu Głośność Synchronizacja wokalu Gdy wokal jest niezgrany z muzyką! 1 Trudno jest zasnąć w oczach mam łzyWspominam Ciebie i tamte dniChodzę, chodzę jak cieńOdkąd nie ma, nie ma CięRef: Jak, jak dalej żyćKiedy brak, brak już siłOooGdzie, gdzie jesteś z tymCo mam zrobić, powiedz miDaj, daj szanse miNiech znowu wrócąTe piękne dniOooGdzie, gdzie jesteś z tymCo mam zrobićPowiedz mi2 Ze mną bądź, pomóż mi żyćJa oprócz Ciebie, nie mam nicNie dla mnie słonceNie dla mnie wiatrWięc proszę bądź aaaRef: Jak dalej żyćKiedy brak, brak już siłGdzie, gdzie jesteś TyCo mam zrobić nooo powiedz miJak, jak dalej żyćKiedy brak, brak już siłOoooDaj, daj szanse miNiech znowu wrócąTe piękne dni Brak tłumaczenia! Pobierz PDF Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Słowa: brak danych Muzyka: brak danych Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki (1) 1 0 komentarzy Brak komentarzy
Niektórzy uważają, że śmierć to to co nadaje sens życiu. Że on nadaje nam cel, odwagę, siłę, motywację, że życie pozbawione śmierci byłoby pozbawione działania, emocji. Krąg życia. Przychodzimy na świat, traktując śmierć jako coś odległego, coś nierealnego, coś czym nie zawracamy sobie głowy.
„Jak nie pić i żyć szczęśliwie” to najnowsze wydawnictwo naszej fundacji. Książka powstała by nieść wsparcie, wszystkim którzy tego potrzebują w zmaganiu się z tym jakże trudnym nałogiem. Jej autor – Rafał Chwiszczuk przestał pić w roku 1997 i już nigdy do picia nie wrócił. Wszystko co udało mu się zebrać w głowie na temat rzucenia alkoholu zebrał w tej książce. (…) Czy aby na pewno alkoholizm to choroba, bo może najłatwiej jest coś nazwać. Czy aby na pewno człowiek nadużywający alkoholu jest człowiekiem chorym? A może to słabość dana mu na życie, aby się z nią uporał lub nie? Dlaczego ktoś dużo pije – chyba nie dlatego, że jest chory, a tylko dlatego, że jest słaby? Że ma na swojej drodze coś, czego ani obejść, ani przeskoczyć nie potrafi. Czy upodobanie do picia alkoholu to nic więcej, jak tylko zwykła, ludzka, przyziemna słabość, niczym plecak z kamieniami narzucony na wygięty grzbiet, na długą drogę? Po co nazywać pokusę chorobą? Bo mi to wygląda na normalną, ludzką pokusę, objuczoną ciężarem, z którą nie sposób iść. Czyż nie najlepsza byłaby metoda, która by pokazywała, że pokusa do sięgnięcia po alkohol jest słabością, która ogranicza nasz rozwój duchowy, to znaczy nie pozwala nam być wolnymi i szczęśliwymi? (…) (…) Czy ten, kto pije, a pić nie powinien, straci przez picie albo wiele, albo wszystko? Czy zazna niemiłych, przykrych i niedobrych doświadczeń? Czy odejdzie nieszczęśliwy, niezrealizowany? W bólach i w strachu? I że patrząc wstecz na swoje smutne życie, zobaczy, że nie zrobił w nim nic dobrego, pożytecznego, trwałego ani mądrego? Nic dla siebie i nic dla innych? (…) (…) Znam takich, którzy przestają pić i mówią, że tylko robią sobie przerwę. Na kilka tygodni, miesięcy, na rok, na dwa. A później znowu zaczną pić, ale inaczej – jedynie popijając i racząc się, bo przecież zostali już wyleczeni… Nawet kiedy wytrzymają bez picia całe życie, nie przyznają się do tego, nie przejdzie im przez gardło, że muszą (musieli) porzucić picie na zawsze. Osoby uzależnione od alkoholu nie mogą zrobić sobie przerwy, podczas której naprawią siebie, a później zaczną pić ponownie, ale już jako istoty uzdrowione. Że będą piły inaczej niż poprzednio – ładnie i kulturalnie. (…) (…) To jest nałóg, a on jest jak dzikie zwierzę – można go pozornie wytresować, ale nie w pełni ujarzmić, zapanować nad nim, czy go kontrolować. Zawsze pozostanie w nim dzikość i nieobliczalność. Wystarczy chwila nieuwagi, a latami uczone i tresowane, pozornie oswojone i łagodne, ale cały czas dzikie zwierzę zechce dopaść i pożreć każdego tylko dlatego, że jest dzikim, uwięzionym zwierzęciem. Nie sposób nad nim zapanować, nie sposób go w każdej sekundzie pilnować. Dzikie zwierzę nie jest tylko wtedy głodne, kiedy jest najedzone. Czy nałóg można oswoić, wytresować? Czy nie będzie on bezpieczny tylko wtedy, kiedy się go zaspokoi? Czy cały czas trzeba będzie mieć się na baczności? Po co wciąż czuwać, po co żyć w napięciu, po co spać płytkim, przerywanym snem? Nałogu, jak i dzikiego zwierza, nie sposób okiełznać, oswoić czy wytresować. Czy nie lepiej nałóg wyrwać? Z korzeniami? Z ulgą? Bez żalu? Wyrwać z siebie i porzucić. I rozstać się z nim na zawsze. (…) (…) Zaznałem wielu koszmarów picia i wiem, jak jest źle, kiedy się popija, pije, jest w ciągu i na kacu. W tej książce spisałem wszystko to, co byłem w stanie zebrać w głowie na temat wyrzucenia z życia picia. Uważam, że alkohol jest, pomimo legalności, jednym z największych zagrożeń dla szczęścia, spokoju i pokoju ludzi. Chciałbym, żeby jak najwięcej ludzi przestało pić. Dla dobra swojego i dla dobra wszystkich. (…) (…) Alkohol stał się bardzo dobrym środkiem do poprawiania niedoskonałości sztucznie wyprodukowanego, materialnego świata. Po jego niedużej nawet dawce znikają problemy, odchodzi zmęczenie, wszystko jawi się ładniejsze, a ludzie atrakcyjniejsi. Rośnie odwaga i wiara we własne możliwości. Filtr na oczy – to, co było szare i smutne, staje się kolorowe i wesołe. Albo chociaż znośniejsze. I chyba dlatego uzależnia. Bo stan bez zmartwień i trosk, dla kogoś zmartwionego i zatroskanego, jest pożądany. Dla kogoś, kto żyje w wyścigu po zmyśloną materię, życie jego i jego świat pełne są zmęczenia, frustracji, niechęci, braku wiary i wielu innych cech niepożądanych. Alkohol zabija dobroć i wrażliwość. Zabiera piękno i hamuje rozwój duchowy. Okrada z pieniędzy. Ujmuje i odbiera zdrowie. Czyni z ludzi, niegdyś wolnych, niewolników, a ci, jak mawiał Arystoteles – „nie mają odpoczynku”. Czy chcesz być niewolnikiem? (…) (…) Kiedy się napijesz, to jak długo jesteś szczęśliwy? Albo inaczej – jak długo nie jesteś nieszczęśliwy? Czy dla kilku godzin euforii – albo już tylko normalności – warto jest tkwić bezwładnie przez kilka następnych dni, liżąc rany, nabierając sił, po to, żeby z trudem pozyskaną wreszcie energię i siłę znowu zalać alkoholem? Kilka godzin szczęścia za kilka dni nieszczęścia. Komu się to kalkuluje? (…) (…) Dzięki Ci Boże, że nie piję. Dzięki Ci Boże, że pić mi się nie chce. I dzięki Ci Boże, że pić nie muszę. Nie picie jest tylko na początku trudne, później jest coraz łatwiej i coraz lżej. A jeszcze później jest lekko i dobrze – tak bardzo lekko i tak bardzo dobrze, że aż trudno w to szczęście uwierzyć… (…) (…) Nie mówię o sobie i nie przedstawiam się, że jestem alkoholikiem. To według mnie piętno, a piętno ma na celu przypominać. Kluczem do sukcesu – tak mi się wydaje – jest zapomnienie o doznanych przykrościach. Nie ciągnie mnie do alkoholu, a wręcz odwrotnie – mój organizm broni się przed jego przyjęciem. Zdefiniowałem go sobie jako silną i bardzo niebezpieczną truciznę. Ja po prostu nie piję alkoholu i pić nie będę – bez względu na to, co w moim życiu nastąpi. Dla mnie jest to hamulec rozwoju Prawdy i szczęścia. Świadomości. (…) (…) Porzuciłem picie. Dlatego piszę o potrzebie porzucenia alkoholu. Nie zamierzam chwalić się mądrością większą od mądrości innych. Nie jestem mistrzem ani nauczycielem. Przejechałem tylko kiedyś – niczym wariat prowadzący po alkoholu samochód – długą, krętą drogę. Przejechałem ją i wysiadłem z tego samochodu cały i zdrowy. Ale na trzeźwo już nie czułem się zwycięzcą, tylko byłem przerażonym, zagubionym człowiekiem, który zrozumiał, że jadąc w taki sposób źle robił. (…) (…) Czy w trakcie wyrzucania ze swojego życia picia znaczenie ma wiek? Czy ma znaczenie wygląd? A może ważny jest status społeczny, stanowisko, dorobek? To być może tak samo ma znaczenie, jak go nie ma, bo zawsze jest bardzo dobry moment, żeby przestać pić. I nieważne, w którym jest się miejscu na ścieżce swojego życia. Nawet kiedy wydaje się, że nie ma sensu przestać pić, bo jest już za późno, że się jest za starym, schorowanym i że każda szansa została już zaprzepaszczona. Że wszystko już odeszło albo uciekło. Wyrzucenie ze swojego życia alkoholu zawsze w przyszłości przyniesie korzyści i ulgę – jak zapłatę za wykonaną dobrą pracę. Może to być spotkanie na swojej drodze przyjaciół i ludzi dobrych. Może to być szczęście i miłość. Albo bogactwo. Albo mądrość. A może wszystko na raz? By spłynąć i wypełnić umysł, ducha i ciało euforią. Przyjemnością, miłością, przyjaźnią, szacunkiem, bezpieczeństwem, wolnością… Zmiana jest po to, aby działo się jeszcze lepiej. Nawet kiedy na początku jest trudno. Po co obawiać się zmiany? To tak, jak obawiać się bycia szczęśliwym, spełnionym, kochającym i kochanym. Zmiana w sobie poprzez wyrzucenie ze swojego życia picia to zmiana na lepsze. Zawsze i dla każdego. Dla najsłabszych i najsilniejszych, i dla tych, którzy, absorbując innych swoim wyglądem i mówieniem, zagłuszają głos wewnętrzny. (…) (…) Ten, który w Polsce nie pije, przez ludzi pijących nie ma lekko. Spogląda się na niego często jak na kapusia. Nie dopuszcza do swojej świetnie zorganizowanej i prosperującej gromadki. Wykpiwa i wyszydza. Ci, co pić przestają, często muszą dalej tkwić pośród tych, u których egzystuje nabyte przez dekady, społeczne przyzwolenie na spożywanie alkoholu. Niepijących bierze się też za ludzi z problemami – „Bo nie piją. A dlaczego nie piją? Mają z tym jakiś problem?”. (…) (…) Nieprawdą jest, że życie kogoś kiedyś uzależnionego od alkoholu może być – teraz i w przyszłości – tylko wieczną walką, pamiętaniem i czuwaniem. W trudzie, nudzie, samotności. I to także w Polsce – w myśl zasady, że jeśli chcesz żyć w świecie szczęśliwym, dobrym, spokojnym, pełnym miłości i przyjaźni, to zacznij robić porządki od samego siebie. (…) (…) Nie rodzimy się zaprogramowani. To z czasem – z nabywanymi latami – programuje nas otoczenie, ludzie i to, co dociera do nas. Wiele jest czynników, które nie pozwalają nam odkryć, że ponad nami i tym wszystkim, co nas otacza, istnieje Prawda. A odkrycie Jej istnienia to ledwie początek, bo przecież później następują kolejne etapy, takie jak: poznawanie, zrozumienie, nauka, zbliżenie, oddanie się harmonii… Wiele na przestrzeni wieków powstało instrumentów do zagłuszania jej dźwięków. Zamknięci w wygodnych, oświetlanych i ogrzewanych miastach, ledwie dostrzegamy cykle przyrodnicze, które nami zawiadują. Świat przez nas stworzony, świat sztuczny, stał się wygodny i dał poczucie bezpieczeństwa – na rozterki duchowe i egzystencjalne lekarstwem są religie, na niepewność przy wyborze zakupów – reklamy, na odpoczynek i relaks – telewizja, na choroby – antybiotyki, na nudę i brak towarzystwa – narkotyki i alkohol, a na lenistwo związane z przyrządzaniem posiłku – przemysłowo wytwarzane, efektownie podane, jedzenie. Trudno jest odkryć istnienie Prawdy, będąc objuczonym materią. Jeśli chcesz dalej spać, to śpij, nikt Cię na siłę budzić nie będzie. Czas jest nieskończony, a więc mając go aż tyle, jesteś prawdziwym bogaczem. To Ty dysponujesz bogactwem swojego czasu. Tylko po co bogatemu lenistwo i strach, skoro ma aż tyle możliwości. Czyż nie prawdą jest, że im zaleganie w łóżku dłuższe, tym przebudzenie może być mniej radosne? (…) (…) Umiejętność mówienia „nie”. Umiejętność odmawiania. To, co nazywane jest asertywnością, bo być może to coś więcej. Stanowczość. Cel i upór. Praca. Nabieranie mocy. Odkrywanie mocy w sobie. Spokój. Dobroć. Wyrwanie jak chwast i wyrzucenie złości. Akceptacja. Wybaczenie. Przeproszenie. Nauka wyobrażania. Nauka wyświetlania wyobrażeń. Pytanie. Pytanie o możliwość przeproszenia. Pytania. Miłość i wiara. Odkrywanie na nowo i ponowne uczenie się. Pokora. Otworzenie się. Jeszcze szersze otwarcie. Odejście od ludzi „złych” i poszukiwanie ludzi „dobrych”. Podjęcie wyzwania. Odkrycie myślenia. Myślenie o dobrych zdarzeniach. Nie pozwolenie na dominację frustracjom, smutkom i depresjom. Zapobieganie chowaniu się. Zapominanie, czym była zazdrość, jeśli była. Gimnastykowanie ciała. Odkrywanie pasji. Oddawanie się pasji. Czytanie ksiąg i książek. Słuchanie ludzi, którzy niosą w sobie mądrość życia. Słuchanie ludzi, którzy mogą nieść w sobie mądrość życia. Zajęcie się sobą. Zajęcie się innymi. Skromność. Nadzieja i modlitwa. Zielone dary natury. Poszukiwanie drogi. Poszukiwanie przewodników. Poznawanie zasad funkcjonowania organizmu, a później leczenie się i leczenie się dzięki innym. Pomaganie. Poznawanie sztuki dzielenia się. Poznawanie sztuki przyjmowania. Dziękowanie. Podróżowanie. Pożegnanie kolegów, z którymi się piło, i odejście od nich. Odejście od kolegów, z którymi się piło, bez pożegnania. Tryumf Prawdy nad kłamstwem. Pokora raz jeszcze. Uczciwość. Niezłomność z możliwością dopasowywania się. Niepodejrzewanie. Podążanie. Poddanie się harmonii świata. Oddanie się życiu. Bycie i tworzenie. Szczęście. Radość. Obdarowywanie. Obdarowywanie siebie marzeniami. Nieranienie innych. Nie krzyczenie na innych. Rozmawianie. Znalezienie i nazwanie słabości i wyrywanie ich z siebie, i poprawianie siebie. Higiena. Cisza i muzyka. Rytm. Przyjemności. Umiar i rozsądek. Relaks. Czasem wiele, innym razem skromnie. Zdrowo i smacznie. Samemu i ze wszystkimi, z kilkoma albo w parze. Prawdziwie. Z uśmiechem. Ze zrozumieniem. Oddany. Niepoddany. Nie zacięty w sobie. Wyzbyty nieufności. Chcący być innym – chcący być lepszym. Dla siebie i dla innych. Dyskutujący, odpowiadający, kiedy zapytany. Delikatny i silny. Pozbawiony wszystkiego i wszystko mający. Silny, ale i mądry. Mądry, ale nieprzemądrzały. Pamiętający, ale niepamiętliwy. Niby tamten, a jednak inny. Pożądający wszystkiego, ale wyzbyty pożądań. (…) (…) Nie bój się zmiany. Nie bój się być szczęśliwym. Przestań pić. To jest najgorsza rzecz, jaka Ci się w życiu przytrafiła. To tylko choroba. Bądź od niej silniejszy. Stań do walki i wygraj. Kto jak nie Ty ma z nią wygrać? Ci, którzy nie piją? Ci, którzy nigdy nie pili? Oni nie są wprawieni w walce. Oni nie zostali wytypowani do walki. Nie bój się porażki – nic złego Ci się nie stanie. Skoro Ciebie to spotyka, oznacza to, że masz moc i potencjał. Nikt nie lubi oglądać meczu bokserskiego – pojedynku mistrza ze słabeuszem. To bitwa krótka i nieciekawa – z góry znany jest jej wynik. Ludzie, którzy chcą się zmierzyć z problemem, to nie są fantaści, którzy rzucają się z przysłowiową motyką na słońce. Mają siłę, a w trakcie boju potrafią z niej czerpać i czerpać, bo nagle okazuje się, że ciało i umysł ludzki, im bardziej są przebadane, tym bardziej pozostają nieznane. Stań do walki. Jeśli przegrasz, znaczy, że była to… walka pierwsza. Trenuj, obmyśl kolejną taktykę i stań do walki drugiej. Mądry sportowiec żadnego przegranego pojedynku nie potraktuje jak porażki, tylko jako treningu i nauki. Co to za przyjemność wyjść na sportowy ring, pierwszy raz – i od razu walczyć o najwyższy laur? I wygrać za tym pierwszym razem. Jest zadowolenie i satysfakcja, a dookoła wielbienie i sława, ale później przychodzi myśl – „o co teraz mam zawalczyć, skoro już wszystko wygrałem?”. (…) (…) Nie pij. Proszę Cię – nie pij. To jest najgorsza rzecz, jaka Ci się w Twoim życiu przytrafiła. To tylko choroba, a każda, nawet ta nazwana niewyleczalną, ponad wiedzą najbardziej wyuczonych, może być wyleczona. To co Ci się teraz przydarza to tylko stan przejściowy – to tylko stan choroby. Później będziesz zdrowy. I bardzo szczęśliwy. I zadowolony. I dumny z siebie. Wolny! Wystarczy być cierpliwym i odnaleźć w sobie – a w każdym przecież – w Tobie również tkwią i czekają na wydobycie niezliczone, niewiarygodne wręcz pokłady siły. Mocy! Nawet nie wiesz jak potężny i mocny Jesteś. I jak bardzo dobry. (…) (…) Co może być najgorszego, najokrutniejszego, co idzie krok w krok z alkoholizmem? Z pijackim rozpasaniem. Tak naprawdę z myśleniem wtedy tylko o sobie. Co? Może nawet gorszego od śmierci w samotności, w bólach i w męczarniach? Ja stawiam, że najgorsze, najokrutniejsze – gorsze i okrutniejsze od wszystkiego, co podawane jest na temat alkoholizmu w broszurach, książkach, mediach i na spotkaniach – może być… kłamstwo. Och! Kłamać może i kłamie pewnie też człowiek niepijący, trzeźwy, ale niewytłumaczalną wręcz dla obserwatora formę przybiera kłamstwo u osób dotkniętych tą słabością, tym uzależnieniem. Kłamstwo raz podane – zaczyna nakręcać, niczym w zegarze mechanicznym – sprężynę jego mechanizmu właśnie. W tym przypadku mechanizmu niedomówień, zatajeń, kłamstewek, kłamstw. Do napędu spirali kłamstw nie potrzeba wielkiej siły. Wystarczy zacząć oszukiwać samego siebie – „przecież ja nie jestem uzależniony, piję co najwyżej dwa, trzy piwa” – to jest mowa do siebie przed wypiciem czterech czy pięciu, a nawet i więcej. Idąc dalej – „nie piję przecież codziennie, czy – nie piję często” lub „nie widać po mnie w pracy, że trochę wypiłem, czy też – „nikt w pracy nie zauważy, że wczoraj mocno zabalowałem, powiem, że jestem chory” albo „nikt nie zobaczy, że piję, bo przecież piję sam”. Tu jest początek. Bo to też chyba prostsze – oszukiwać na początku siebie – prostsze chyba dla wrażliwych. Wpierw siebie oblekamy pajęczyną kombinacyjek, poddywanowych zamiotek, śmieci chyłkiem utykanych po szafach. Później przychodzi czas na kłamstwo – wpierw małe, później drugie, kolejne, większe, coraz większe. Wszystkie jawiące się kłamiącemu jako doskonałe. Gorzej – jako prawdziwe! Każde kolejne kłamstwo niczym śmierdzący śmieć rzucony na wysypisko śmierdzących śmieci po to tylko, żeby zakryło czym prędzej inny śmieć stary. Nie da się jednego śmiecia zakryć śmieciem kolejnym. Góra rosnących śmieci zawsze będzie wysypiskiem – rozkładającym się i śmierdzącym. Kłamstwo pcha do zagłady. Nic naturalnego, pożywnego, dobrego na kłamstwie nie wyrośnie. I nie ma też tak, że najsprytniejsze nawet kłamstwo nigdy na jaw nie wyjdzie. Wylezie zawsze, w najmniej oczekiwanym momencie, w nieoczekiwanej postaci. Nie istnieje kłamstwo idealne, dlatego że kłamstwo jest odwrotnością ideału. „Idealnie” czyli rozkładając to na czynniki: bardzo dobrze, doskonale, cudownie, bez wad, bez trosk, harmonijnie, szczęśliwie jest wtedy, kiedy dookoła nikt nie kłamie, nie zataja czy też nawet nie udaje. (…) (…) Ile już lat pijesz? Pięć, dziesięć? A może dwadzieścia? Albo pięćdziesiąt? Policzyłeś, ile już zdążyłeś przepić pieniędzy? I to nie są tylko pieniądze wydane na alkohol. To także te, które trwonisz przy okazji picia. Taksówki, bo przecież po pijaku nie chce wracać się autobusem. Z byle czego i byle jak przyrządzone, niezdrowe jedzenie, bo po piciu rośnie głód. Zniszczone rzeczy, zagubione rzeczy. Mandaty, kary. Papierosy. Na jaką kwotę przez ten czas postawiłeś innym alkohol – piwka, drinki, wódeczki po barach i knajpach, winka po parkach? Policz, ile już pieniędzy przepiłeś? Tych pieniędzy, które z takim trudem musisz zarabiać? Może już do końca życia nie musiałbyś pracować? Ile osób okłamałeś, zawiodłeś, zraniłeś? Rodzinę, partnerów, przyjaciół, szefów, zleceniodawców. Osób nieznanych. Niezapamiętanych. Nie bój się przestać pić. Na tym nie kończy się życie – od tego momentu życie się zaczyna. Szczęśliwe życie, albo chociaż szczęśliwsze, bo nasze życie jest w naszych rękach. (…) (…) Co należy zrobić, żeby przestać pić? Wystarczy przestać pić. A co zrobić, żeby do picia nie powrócić? Wystarczy dalej nie pić. Czyli żeby coś się stało, wystarczy tylko czegoś nie robić. (…) (…) Jaka metoda jest dobra, żeby przestać pić? Każda, pod warunkiem, że w tym pomoże, a nie przysporzy kłopotów na innym polu. Może to być metoda wybrana, jak i całkiem przypadkowo odkryta. Skonstruowana specjalnie dla kogoś, albo jakaś inna, zmodyfikowana, która innemu lub innym pomogła. Może to być też zbiór metod wymyślonych przez poszukujących i udoskonalanych przez nich na swoje potrzeby. To może być coś, co było długo wymyślane, albo też coś, co projektowane było krótko. Albo coś, co przyszło nagle i czego można było się uczepić i poszybować. To może być wszystko zewsząd. Z najbardziej oczywistych i z najmniej oczekiwanych. To mogą być lata koncentracji i chwila odprężenia. (…)
\n \n\n jak dalej żyć kiedy brak już sił
Użytkownik. 3. Opublikowano 7 Października 2011 07.10.2011 19:50. Witam, przyszedł czas na moją historię. Mimo tego że wiem co mi jest i niby wiem jak zacząć z tym walczyć to nie mam siły woli ani też motywacji by wprowadzić teorię w praktykę. Mam 22 lata i czuję że osiągnąłem dno pomimo tego że obiektywnie patrząc moje
Mam 15 lat, jestem nieśmiała, cicha, młomówna itp. Trudno nawiązuję kontakty. Nie mam przyjaciół. W podstawówce jak i w gimnazjum obrzucali i czasami nadal obrzucają mnie obelgami typu: jaka gruba, świnia, cicha, dziwna, itp. A ja zawsze chciałam być taka jak inni: odważna, śmiała, rozrywkowa, rozmowna, itd. Boję się rozmów i mam tremę przed wystąpieniami publicznymi. Wstydzę się. Byłam spychana na bok, a gdy teraz traktują mnie normalnie, to nie potrafię sobie tego uświadomić, wyobrazić. Gdyby pani poprosiła mnie o wypisanie swoich zalet i wad, wypisałabym same wady, bo zalet nie dostrzegam. W gronie ludzi boję się odezwać, boję się reakcji innych. Zawsze wyobrażam sobie co pomyślą o mnie inni, gdy powiem lub zrobię to czy tamto. Jestem zamknięta w sobie. Nie potrafię rozmawiać o swoich problemach z rodzicami i ogólnie... Gdy byłam młodsza tata za każde nieposłuszeństwo, np. niewyrzucenie śmieci albo niezrobienie zadania domowego, bił mnie pasem (teraz czasami też się zdarza, aczkolwiek rzadziej). Nie mam zaufania do rodziców: zawsze gdy tata chciał mnie zlać szukałam pomocy u mamy, choć z czasem i ona przestała pomagać. Teraz jedyną pomoc widzę w osobach duchownych, w Bogu, bo wiem, że on nie zleje mnie za moje upadki, błędy - da kolejną szansę, poczeka. Poszukuję kapłana lub zakonnika psychologa, ale narazie nie znalazłam :( Przed kimś takim łatwiej byłoby mi się otworzyć. Jeden ksiądz uświadomił mi, że nie jestem sobą, że na każdym kroku zmieniam maski: wśród koleżanek jestem inna, dla Boga jestem inna, po prostu nie wiem jaka jestem. Zatraciłam poczucie własnej wartości. Chciałabym potrafić podejmować poważne decyzje i nie wahać się zawsze, bo na każde zapytanie zwykle odpowiadam "nie wiem". Mam nadzieję, że to wystarczy i coś pani poradzi, bo już nie wiem co robić. Miałam nawet myśli samobójcze, ale na szczęście przeszły i mam nadzieję że nie wrócą. Jestem wrażliwa, być może czasami aż za bardzo, i każdy ból wydrapuje mi głęboką ranę w sercu :( Od niedawna zaczęłam się ciąć. Fakt boli, ale pomoga, czuję ulgę. Teraz nie mogłabym przestać, zbyt mi to pomaga. Mogłabym się ciąć całymi dniami, byle zapomnieć o wszystkim. Moje życie nie mam sensu, przyszłości, chcę być sama - wystarczy mi żyletka i cztery ściany. Widok krwi na mojej ręce i ran uspokają mnie. Zapominam o tym, co wokół mnie, tak jest mi lepiej. Widzę, że moimi przyjaciółmi teraz są ból, krew i żyletka - przynajmniej nie mają zamiaru mnie opuścić... :((
Z moim narzeczonym przeżyłam najpiękniejsze chwile życia. Po fatalnym związku nr 1, to okazało się zupełną odwrotnością, nagrodą za cierpienia i upokorzenia. Moi rodzice, znajomi, wszyscy go pokochali za to, jaki jest dla mnie, jak się mną opiekuje, jak traktuje, jaki jest dojrzały. I tak było, do momentu, kiedy życie było dobre.
Witam! Mam na imię Monika. Moja mama jest chora na stwardnienie zanikowe boczne... Zdiagnozowana została nie tak dawno - trochę ponad 2 mies. temu:(((( To był szok dla mnie i mojej rodziny...((( Tragedia....((( Nigdy w życiu nie czułam się tak, jak w momencie, gdy dowiedziałam się o diagnozie - wyroku...(( Nie mogłam opanować rozpaczy, szoku... weszłam wówczas na tę stronę... czytałam dział "O tych, którzy odeszli..". Szlochałam, czytając wypowiedzi innych: "niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...niech spoczywa w pokoju...". Ciągle jedne i te same słowa się powtarzały... ((( Kołatały wciąż w moim umyśle...(( Myślałam o mamie, co ją czeka, co nas wszystkich - całą moją rodzinę... Przed oczami stanęła mi wizja przyszłości - tragicznej przyszłości...;(( Cierpienie, męczarnia psychiczna, która czeka moją mamę... To nie do zniesienia... Nie wierzę w tę diagnozę!!! Nie wiem, czy podołam temu wszystkiemu...(((Jestem studentką 3 roku... mam ciężkie studia, wymagające ode mnie skupienia, pełnej koncentracji... Ale nie potrafię się skoncentrować..((Jest mi straszliwie ciężko na duszy:(((( Nie ma nawet chwili, minutki, żebym nie myślała o mojej mamie.... Nie potrafię nawet na chwilę zapomnieć, o tym co się dzieje...((Nie potrafię przyjąć do wiadomości tego, że nie ma ratunku:(((Choroba, w przypadku mojej mamy zabójczo:((( szybko działa. Teraz już prawie nie chodzi... nawet przy pomocy balkonika...( Nie utrzyma nic w dłoniach... brak jej sił...(( chudnie...( Widzę w niej już rezygnację, zobojętnienie... nieustanny smutek..(( Początkowo, -gdy nie było wiadomo, co jej jest i leczyła się baardzo długo, przewlekle, była odsyłana od lekarza do lekarza, ale nikt nie potrafił powiedzieć, co jej jest... - wtedy była jeszcze wola walki... Teraz już jej nie ma... ((Przygnebia mnie to, czuje się załamana:'(((Nie wiem, co się ze mną dzieje.. Wiem,że nie powinnam sie załamywać. Muszę przecież jakoś skończyć studia. Ale nie potrafię:((( To mnie przerasta... czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością... Czasem idąc ulicami miasta, nie wiem co robię, dokąd zmierzam... zamyślę się nad tym, co się dzieje... i nie wiem co dalej.. idę bez sensu, bez celu... nie wiem dokąd... zastanawiam się, jaki to wszystka ma w ogóle sens... całe to życie???... kiedy dobrych ludzie, którzy sami nie mieli lekkiego życia, spotyka coś takiego... nie wiem, co dalej... boje się, że zwariuję od tego wsztystkiego:((( nie radzę sobie...;(( Nie mogę na to wszystko patrzeć,... moja psychika tego nie wytrzymuje... czasem wstaję i pierwsze o czym myślę - to choroba mamy:((i nie moge nic tego dnia zrobić, na niczym się skupić...;(((te myśli, straszne myśli, ciągle mnie atakują i nie odstępują nawet na krok...((Nie wierzę w to, co się dzieje ((Że to tak niesamowicie szybko działa... (( i nie ma ratunku... nadziei...((Nie mogę patrzeć na to, jak moja mama cierpi...((Nie wiem, co ja mam robić??? Nie wiem...Po prostu nie wiem...((((
NIE CHCĘ JUŻ ŻYĆ: najświeższe informacje, zdjęcia, video o NIE CHCĘ JUŻ ŻYĆ; Nie chcę już żyć. Gazeta.pl M Jak Miłość
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2022-04-04 11:52:47 TornApart Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2022-04-04 Posty: 6 Temat: Jak dalej żyć? Witajcienie wiem tak naprawdę czego oczekuje pisząc ten post, może chcę się wygadać, może chcę Waszego spojrzenia i porad. Na pewno teżprzepraszam jeśli będzie to trochę chaotyczny post ale sprawa jest dla mnie świeża i naprawdę tragicznapół roku byłem w związku na odległość z kobietą mającą problemy depresyjno-nerwicowe, lękowe itd. Poznaliśmy się przez internet i załapaliśmy od razu rzadko spotykane porozumienie. Pisaliśmy długimi godzinami aż się w końcu spotkaliśmy. No i się zaczął nasz związek. Nie było łatwo ponieważ nasze spotkania nie były regularne, a raz na kilka tygodni. Ona miała różne wahania nastrojów itp, ale gdy już spędzaliśmy czas razem to zawsze było dużo śmiechu, niesamowity czas. Lubiliśmy bardzo swoje towarzystwo. Rozmawiać ze sobą i tak dalej. Powiedziała mi jednego dnia, że nie poznała nigdy kogoś takiego, kto by dał takie wsparcie i zrozumienie. Zawsze byłem dla niej w trudnych chwilach dostępny, nigdy nie krytykowałem, nigdy nie oceniałem. Przez to bardzo się otworzyła i zwierzała mi. Gdy potrzebowała rozmowy to zmieniałem plany dla niej by zadzwonić i ją wesprzeć. Dzięki temu powoli zaczęła wychodzić na prostą w zakresie swoich problemów. Zauważyłem to bo i spotkania były coraz częstsze. Wcześniej czuła się bardzo nieatrakcyjna, była wycofana, raczej samotniczka. Dzięki naszej relacji zauważyłem, że otwiera się na świat. Stopniowo częściej zaczęła wychodzić do znajomych z którymi dawno się nie widywała, wróciła do sportu, bywała na zjazdach związanych z jej hobby. Widziałem niesamowity progres i to bez terapii żadnej zewnętrznej tak naprawdęteraz zaczyna się problem. W pewnym momencie mniej pisała do mnie i nie zabiegała tak bardzo o rozmowy telefoniczne a była często dostępna na fb, co jej się wcześniej nie zdarzało. Jeśli zagadałem ją to odpisywała ale krócej i szybciej kończyła ale nadal była dostępna w sensie aktywna. W pewnym momencie chcąc nasz związek zacieśniać a nie rozluźniać zapytałem co się dzieje, bo było to dla mnie podejrzane. Napisała, że pojawił się ktoś jeszcze. Poznała go na jakimś zjeździe i że mieszka w jej mieście. Poczułem jakbym dostał pięścią w twarz. Mówiła, że fajnie się gadało i zaprosił ją na kawę ale tylko po koleżeńsku się widują. Dla mnie było to jednoznaczne. Powiedziałem co o tym sądzę a ona na to, że jeszcze nie jesteśmy małżeństwem więc tak naprawdę nie robi nic złego, po prostu ma prawo by wybrać odpowiednią osobę dla siebie. Raziło mnie jakby piorunem. Cały czas mówiła mi wcześniej że jestem jedynym którego chce, że żaden facet nie wytrzymuje porównania ze mną, że poza mną świata nie widzi, bo dałem jej tyle ile nikt a tu nagle nie ma nic. Nie będę walczył o nią, a ona właśnie pytała dlaczego przestałem walczyć. Nie mam siły na to. co zrobiłem nie tak? 2 Odpowiedź przez Carolina z South Carolina 2022-04-04 12:10:06 Carolina z South Carolina Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-08-29 Posty: 35 Odp: Jak dalej żyć? Sądzę, że na końcu - paradoksalnie - zrobiłeś wszystko, jak należy, przestałeś o nią walczyć, bo nie miałeś już sił. Pomagając jej w odzyskaniu "zdrowia", zacząłeś nadszarpywać swoje. Radzę dać sobie z nią spokój i szukać kogoś nowego. Pewien złodziej nazywał siebie specem od przeprowadzek. 3 Odpowiedź przez Airuf 2022-04-04 12:10:23 Ostatnio edytowany przez Airuf (2022-04-04 12:15:13) Airuf Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-10 Posty: 579 Wiek: 38 Odp: Jak dalej żyć? Paradoksalnie - zrobiłeś dla niej to co mogłeś najlepszego a jednocześnie zaszkodziłeś sobie. To nie Twoja schemat. Poznałeś panią o niskiej samoocenie, która czuła się nieatrakcyjna. Weszła z Tobą w relację bo ją wspierałeś, pomagałeś i... pewnie nie miała (lub uważała że nie ma) wyboru. Byłeś lepsz niż nic. A potem podbudowałeś jej pewność siebie, poczuła się lepiej i uznała że stać ją na lepszego skrócie, nigdy nie byłeś dla niej atrakcyjny, wykorzystała Ciebie żeby się podbudować. Szkoda czasu, zakończ to...PS. Rozumiem że mieliście ustalone że jesteście ze sobą w związku? Jeżeli tak to szukanie lepszej opcji jak się kogoś ma to zdrada - a o zdrajców się nie walczy. 4 Odpowiedź przez TornApart 2022-04-04 12:17:45 TornApart Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2022-04-04 Posty: 6 Odp: Jak dalej żyć? Airuf napisał/a:Paradoksalnie - zrobiłeś dla niej to co mogłeś najlepszego a jednocześnie zaszkodziłeś sobie. To nie Twoja schemat. Poznałeś panią o niskiej samoocenie, która czuła się nieatrakcyjna. Weszła z Tobą w relację bo ją wspierałeś, pomagałeś i... pewnie nie miała (lub uważała że nie ma) wyboru. Byłeś lepsz niż nic. A potem podbudowałeś jej pewność siebie, poczuła się lepiej i uznała że stać ją na lepszego skrócie, nigdy nie byłeś dla niej atrakcyjny, wykorzystała Ciebie żeby się podbudować. Szkoda czasu, zakończ to...PS. Rozumiem że mieliście ustalone że jesteście ze sobą w związku? Jeżeli tak to szukanie lepszej opcji jak się kogoś ma to zdrada - a o zdrajców się nie ustalone. Tak jak najbardziej. 5 Odpowiedź przez Legat 2022-04-04 12:53:00 Ostatnio edytowany przez Legat (2022-04-04 13:05:23) Legat Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2021-12-19 Posty: 1,025 Odp: Jak dalej żyć? TornApart napisał/a:co zrobiłem nie tak?Sprawa wydaje się być schematyczna i dość prosta. Gdy sobie przeczytasz tekst, który napisałeś, to wychodzi, że byłeś bardziej jej opiekunem. Pozwoliłeś jej uwierzyć w siebie, przejść przez trudne chwile. To z reguły kończy się tak samo jak u ciebie. Czyli ona już nie potrzebuje opiekuna, a bardziej kogoś do Nie warto być opiekunem, dla kobiet w trudnej sytuacji, bo z reguły nagroda jest taka jaką otrzymałeś. Ból i napisał/a:W skrócie, nigdy nie byłeś dla niej atrakcyjny, wykorzystała Ciebie żeby się podbudować. Szkoda czasu, zakończ to...Myślę, że był gdy była w trudnym stanie. Teraz gdy nabrała pewności siebie, zmieniła się jej optyka. I'm a man. 6 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2022-04-04 13:20:28 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,535 Odp: Jak dalej żyć?Tak się trochę tutaj roztkliwiacie nad autorem, ale nic nie jest wygląda na padliniarza. Następnym razem niech sprobuje może z kimś, kto nie jest w potrzebie i nie potrzebuje ratownika. 7 Odpowiedź przez LenaLu 2022-04-04 13:23:35 LenaLu Cioteczka Dobra Rada Nieaktywny Zarejestrowany: 2022-01-22 Posty: 394 Odp: Jak dalej żyć?Pomijając wszystkie dolegliwości tej pani bo to nie one są przyczyną całej sytuacji to... dobrze, że to się tak skończyło. Pani wygląda na osobę bardzo niedojrzałą, o niskiej samoocenie, która nie jest w tej chwili w stanie, dać tobie ani nikomu innemu, czegokolwiek faktycznie wygląda na to, że bardzo chciałeś "uratować" i stworzyć ją dla siebie i widzisz jak to się skoń 8 Odpowiedź przez Airuf 2022-04-04 13:29:37 Airuf Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-10 Posty: 579 Wiek: 38 Odp: Jak dalej żyć? Legat napisał/a:...Myślę, że był gdy była w trudnym stanie. Teraz gdy nabrała pewności siebie, zmieniła się jej w sumie powiedzieć, okazywanie zainteresowania, atencja kogokolwiek to zawsze więcej niż całkowity brak... 9 Odpowiedź przez TornApart 2022-04-04 13:32:40 TornApart Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2022-04-04 Posty: 6 Odp: Jak dalej żyć? LenaLu napisał/a:Pomijając wszystkie dolegliwości tej pani bo to nie one są przyczyną całej sytuacji to... dobrze, że to się tak skończyło. Pani wygląda na osobę bardzo niedojrzałą, o niskiej samoocenie, która nie jest w tej chwili w stanie, dać tobie ani nikomu innemu, czegokolwiek faktycznie wygląda na to, że bardzo chciałeś "uratować" i stworzyć ją dla siebie i widzisz jak to się skońchciałem. Myślałem, że będzie tak jak mówiła, że nigdy nie zwróci uwagi na kogoś innego. Uwierzyłem bo i plany mieliśmy już na kolejne miesiące 10 Odpowiedź przez paslawek 2022-04-04 14:13:34 paslawek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-03-18 Posty: 13,306 Odp: Jak dalej żyć? MagdaLena1111 napisał/a:Tak się trochę tutaj roztkliwiacie nad autorem, ale nic nie jest wygląda na padliniarza. Następnym razem niech sprobuje może z kimś, kto nie jest w potrzebie i nie potrzebuje terapeutę - niestety bez kwalifikacji odpowiednich i pewnie z dużym brakiem doświadczenia Autorze pacjentek klientek się nie traktuje jak własność ,albo jesteś partnerem ze wzajemnością albo nie ,formy pośrednie wieszania się na sobie i bycia całym światemto również potencjalny zalążek toksycznej relacji ,do której podejrzewam ze szczerymi chęciami ale bez wiedzy dążyłeś. "Cichociemny na paralotni" 11 Odpowiedź przez wieka 2022-04-04 14:35:44 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-04-04 14:36:49) wieka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2021-10-12 Posty: 2,520 Odp: Jak dalej żyć? Pewnie nie zdawałeś sobie sprawy z jej deficytów, dlatego wszedłeś w tę to był jak najbardziej toksyczny związek, dlatego nie możesz się pozbierać, ale musisz, bo nie masz ma jakieś zaburzenia osobowości, nie wiem czy chad, czy bordeline, w każdym razie osobowość uzależniajaca, nie rokująca na stworzenie stabilnego nie jest do wyleczenia, są tylko okresy remisji. Dlatego nie katuj się tym, że coś źle zrobiłeś, bo nie byłeś w stanie nic zrobić, jedynie za bardzo wczułeś się w rolę terapeuty, a to nie jest rola partnera. 12 Odpowiedź przez TornApart 2022-04-04 14:40:08 TornApart Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2022-04-04 Posty: 6 Odp: Jak dalej żyć? wieka napisał/a:Pewnie nie zdawałeś sobie sprawy z jej deficytów, dlatego wszedłeś w tę to był jak najbardziej toksyczny związek, dlatego nie możesz się pozbierać, ale musisz, bo nie masz ma jakieś zaburzenia osobowości, nie wiem czy chad, czy bordeline, w każdym razie osobowość uzależniajaca, nie rokująca na stworzenie stabilnego nie jest do wyleczenia, są tylko okresy remisji. Dlatego nie katuj się tym, że coś źle zrobiłeś, bo nie byłeś w stanie nic zrobić, jedynie za bardzo wczułeś się w rolę terapeuty, a to nie jest rola ma jakieś lękowe zaburzenia. Zbyt dużo emocji powoduje, że ma somatyczne objawy. Dla przykładu nie ma problemu by spotkać się z koleżanką czy iść na treningi jakieś gdzie są ludzie, ale już spotkania z osobami które wywołują emocje są trudniejsze i różnie to bywa wtedy 13 Odpowiedź przez wieka 2022-04-04 14:50:53 wieka Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2021-10-12 Posty: 2,520 Odp: Jak dalej żyć? No właśnie nie wiesz co jej jest, tyle wiesz co Ci powiedziała...Dziwi mnie Twój tytuł wątku, jakbyś jeden na świeci zawiódł się na musi umieć żyć sam, żeby umieć z kimś, nie można się na kimś wieszać i uzależniać swojego życia od leczy rany, potraktuj to jako doświadczenie życiowe, żeby nie ufać bezwarunkowo. Jeszcze nic, a tak zaangażowałeś się w związek na odległość...który generalnie nie ma racji bytu. 14 Odpowiedź przez TornApart 2022-04-04 14:56:54 TornApart Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2022-04-04 Posty: 6 Odp: Jak dalej żyć? wieka napisał/a:No właśnie nie wiesz co jej jest, tyle wiesz co Ci powiedziała...Dziwi mnie Twój tytuł wątku, jakbyś jeden na świeci zawiódł się na musi umieć żyć sam, żeby umieć z kimś, nie można się na kimś wieszać i uzależniać swojego życia od leczy rany, potraktuj to jako doświadczenie życiowe, żeby nie ufać bezwarunkowo. Jeszcze nic, a tak zaangażowałeś się w związek na odległość...który generalnie nie ma racji raz się zawiodłem na kobiecie bo mnie zdradziła perfidnie i przez jakiś czas nie umiałem nikomu zaufać, ale w końcu się zdecydowałem i niestety. Także trochę się obawiam, że teraz będzie mi jeszcze trudniej coś nowego podjąć 15 Odpowiedź przez MagdaLena1111 2022-04-04 15:13:03 MagdaLena1111 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-07-23 Posty: 7,535 Odp: Jak dalej żyć? TornApart napisał/a:już raz się zawiodłem na kobiecie bo mnie zdradziła perfidnie i przez jakiś czas nie umiałem nikomu zaufać, ale w końcu się zdecydowałem i niestety. Także trochę się obawiam, że teraz będzie mi jeszcze trudniej coś nowego podjąćDopóki nie zrozumiesz, że celując w dziewczyny niedowartościowane, sam sobie strzelasz w kolano, dopóty jesteś skazany na powtarzanie tej samej poderwać dziewczynę bez braków. To trudniejsze. Na początku. Bo później przeważnie jest dużo ze omijasz trudne dla siebie posty, ale głaskanie po głowie niczego Cię nie nauczy. Przyjmij te uwagi konstruktywnie. Zastanów się nad sobą, bo w przeciwnym wypadku wrócisz tu po kolejnej związkowej porażce. 16 Odpowiedź przez TornApart 2022-04-04 15:16:23 TornApart Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2022-04-04 Posty: 6 Odp: Jak dalej żyć? MagdaLena1111 napisał/a:TornApart napisał/a:już raz się zawiodłem na kobiecie bo mnie zdradziła perfidnie i przez jakiś czas nie umiałem nikomu zaufać, ale w końcu się zdecydowałem i niestety. Także trochę się obawiam, że teraz będzie mi jeszcze trudniej coś nowego podjąćDopóki nie zrozumiesz, że celując w dziewczyny niedowartościowane, sam sobie strzelasz w kolano, dopóty jesteś skazany na powtarzanie tej samej poderwać dziewczynę bez braków. To trudniejsze. Na początku. Bo później przeważnie jest dużo ze omijasz trudne dla siebie posty, ale głaskanie po głowie niczego Cię nie nauczy. Przyjmij te uwagi konstruktywnie. Zastanów się nad sobą, bo w przeciwnym wypadku wrócisz tu po kolejnej związkowej rację. Może i we mnie są jakieś tematy niedomknięte, że porywam się na takie kobiety 17 Odpowiedź przez Agnes76 2022-04-04 23:05:17 Agnes76 Przyjaciółka Forum Aktywny Zarejestrowany: 2020-03-20 Posty: 846 Odp: Jak dalej żyć? W moim odczuciu najważniejszą przyczyną ochłodzenia relacji jest dzieląca Was drugi chłopak jest z jej miasta. Z takim łatwiej się spotykać, łatwiej go poznać, łatwiej układać wspólne życie. Odpadają takie dylematy jak zmiana mieszkania a przede wszystkim pracy czy szkoły. To istotne z Tobą, dobry nastrój i śmiech, a potem jej powrót do sportu i hobby to najlepszy sposób na pokonanie depresji. Byłeś jak cudowne lekarstwo. Zrobiłeś coś wspaniałego dla drugiej osoby. Możesz być z siebie dumny, naprawdę. Pomyśl, że życie ma dla Ciebie lepszy scenariusz Jaki pożytek z prędkości, jeśli zmierza się w złym kierunku? 18 Odpowiedź przez ulle 2022-04-05 13:35:19 ulle Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2018-11-21 Posty: 2,633 Odp: Jak dalej żyć?Celujesz w pokaleczone kobiety, ponieważ posiadasz w sobie cechy ratownika. Bycie ratownikiem to też zaburzenie psychiczne. Czym innym jest pomagać komuś, wspierać w trudnych chwilach, a czym innym jest ratownictwo rozumiane, jako poświęcanie się dla kogoś bez reszty i często nawet bez życzenia obdarowanego lub wręcz wbrew jego woli. Znane są przypadki, gdy np mąż "wspierał", w sensie ratował żonę alkoholiczkę, a gdy ona wyszła na prostą zostawiała męża, bo do niczego już go nie potrzebowała. Sama potrafiła żyć i nie potrzebowała laski ani kul, by ułatwić sobie albo umożliwić poruszanie się. Ratownik nie doczekał się zdrowej żony, a zresztą może i dobrze się stało, że ona odeszła, bo czy ratownik potrafiłby funkcjonować w związku ze zdrową osobą?Chyba powinieneś przerobić ten problem na terapii, bo inaczej zawsze grozić Ci będą kulawe związki bez nagrody na koniec, tylko z wymierzonym w Twój tyłek kopniakiem na rozpęd. Powodzenia. 19 Odpowiedź przez Irate 2022-05-10 17:50:17 Irate Do zakochania jeden krok Nieaktywny Zarejestrowany: 2022-05-04 Posty: 41 Odp: Jak dalej żyć?Niestety to faktycznie jest pewien schemat który da się zauważyć. Jedna strona ma masę problemów i niska samoocenę - druga pomaga wyjść na prostą. Byłeś takim kołem ratunkowym. Kobiecie włączyła się hipergamia i znalazla kogoś innego. Pamiętajcie że pomagając komuś nie sprawimy automatycznie że ta osoba będzie wdzięczna. Ludzie przyzwyczajają się do dawania - a do tego psychika ludzi działa często tak że pomocy nie zauważa i jak już ego urośnie to uważa że wszystko to danej osoby zasługa. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
\n\n\n jak dalej żyć kiedy brak już sił
Jak obsługiwano polskiego ćpuna. Juliusz Strachota, autor i bohater tekstu (Fot. Bartosz Bobkowski) Przez półtora roku jestem 186 razy u lekarzy różnych specjalności. W czasie jednej wizyty
Nie mam już siły dalej żyć... Nie, nie zamierzam sobie odebrać życia bo mam dziecko ale nie daje już rady. Pisałam tu nie raz. Mój już byly m±ż po raz kolejny zagral sobie na moich uczuciach. Rozwiedli¶my sie po licznych jego romansach. A romans z koleżank± z pracy który trwal od 2009 roku zrobił swoje. Ona zaszla w ci±żę jak sie pożniej okazalo z wlasnym mężem ale caly czas utrzymywala ze z moim. Rozwiedli¶my się, mialam tego do¶ć, tych kłamst, jego kochanek i tego strachu co dalej. Nie chciałam tego rozwodu ale on postawił wszystko na jedn± kartę. My się rozwiedli¶my a ona nie odeszła od swojego męża. Ale gra na dwa fronty. Mi nawet napisala smsa ze być może ona nie będzie z moim wtedy mężem ale zrobi wszystko zebym i ja z nim nie była. W między czasie poznałam kogos i nawet ten zwi±zek zapowiadal sie dobrze tylko ja ci±gle my¶lalam o ex. Kiedy wyjechałam z dzieckiem na wakacje do rodzicow (350 km od niego) ci±gle do mnie wydzwanial byly m±ż, żalil sie na te swoja kochankę, płakał bo ona go miala gdzie¶ i powiedziała że na ten czas zostaje z mężem. Mówil, że żaluje ze rozwalil nasza rodzinę, że chce cofn±ć czas, pytal czy nam sie uda ewentualnie. Kiedy wrocilam tez pisal smsy i szukal kontaktu. Kiedy ja postanowilam ze moge sprobowac ratowac rodzine on sie na mnie wypial. Juz nie chce, znowu jest taki cwaniak jak wczesniej. Domyslam sie ze byla u niego i znowu dala mu jakas nadzieje a on znowu czeka. Tak rozpaczal jeszcze niedawno, bo ona pojechala z mezem na wakacje tlumaczac sie ze ojciec jej tak kazal. Nie mam sily.... Zagral po raz kolejny na moich uczuciach, zabawil sie mna... Jest mi teraz wyjatkowo ciezko bo ten niby zwiazek ktory mam a bylam gotowa zakonczyc nie uklada sie najlepiej. Wszystko tak sie nalozylo Jak zapomniec o ex? Jak nie dac sie znowu wykorzystac? Bo wiem ze ona znowu go za chwilke kopnie bo od meza nie odejdzie bo nie ma odwagi i boi sie rodzicow. Dlaczego zniszczyla mi rodzine? Poradzcie mi cos.... Prosze.... Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 15:45:44 To jest Twój 5 wpis tutaj. Pierwszy jest z 2008 roku. Popełniasz wci±ż te same błędy i jeste¶ silnie uzależniona od swojego ex, myslała¶ żeby pój¶ć na terapię? Ten zaklęty kr±g trzeba przetrwać . jeżeli 75 to Twój rocznik to jeste¶ ode mnie tylko rok starsza, naprawdę nie szkoda Ci życia? To trzeba przerwać natychmiast, bez specjalisty się nie obejdzie. Nox dnia sierpnia 21 2013 16:05:15 .. kiedy powiedziałam mu, że jak nasza córka doro¶nie i wszystko zrozumie to zapewne nie będzie chciała go znać za to wszystko bo i tak teraz nie maj± dobrego kontaktu... A on odpowiedział: "Mówi się trudno..." Boże... Trudno??? Ile znaczy dla niego własne dziecko? -i to wła¶nie powinno pomóc ci zmienić nr komórkowy ,nie odbierać jego telefonów lub rozł±czać się jeżeli rozmowa nie dotyczyła do ciebie wydzwaniał i skarżył się na kochankę a ty w tym czasie była¶ w nowym zwi±zku -zamiast dbać o co¶ w co chyba za szybko weszła¶ ty zwodziła¶ partnera ,,ratuj±c ex"Nie unieszczę¶liwiaj innych-oni też maj± serca .Piszesz że kochanka zniszczyła twoj± rodzinę??????????ona niszczy swoj± ex zniszczył swoj± a ty przyczyniła¶ się do niszczenia obecnego zwi±zku nie będ±c uczciw± w stosunku do partnera. Komentarz doklejony: będ±c z drugim partnerem my¶lała¶ o pierwszym/nie zrywaj±c kontaktu/,będ±c z trzecim ci±gnęła¶ historię z pomocy by się usamodzielnić. ed65 dnia sierpnia 21 2013 17:01:00 5 lat i niekończ±ca się historia...... Na co Ty dziewczyno liczyła¶- na cudowne nawrócenie? Łykasz bajeczki byłego jak ryba powietrze po wyjęciu jej z wody... Skoro podjęła¶ decyzję o rozwodzie- to b±dĽ konsekwentn±... Co Ty chciała¶ ratować? Co¶ czego już dawno nie było. Twoja córka jest m±drzejsza od Ciebie..... Gdy zaczyna się użalać- rozł±czaj się, gdy zaczyna rozmowę nie dotycz±c± córki- rozł±czaj się.... I każdy inny temat nie dotycz±cy waszego dziecka kończysz zdecydowanie... Co TY jeste¶ Redakcja "Przyjaciółki", aby wysłuchiwać jego użalania się nad sob±..... Przeczytaj co napisała Tobie 1234554321 Masz swoje życie- a co Ciebie obchodz± jego problemy... On wybrał- niech ponosi konsekwencje swoich decyzji... Potrzebuje niańki- ma swoj± mamu¶kę, tatusia a w ostateczno¶ci niech się poradzi męża lafiryndy Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 19:02:31 Przeczytałam wszystko, co napisała¶ i doszłam do wniosku, że jeste¶ bardzo rozchwian± emocjonalnie i bardzo niedojrzał± osob±- nic dziwnego, że tak układaj± się Twoje sprawy osobiste. Tobie ciężko będzie co¶ wytłumaczyć, bo w swoim rozwoju emocjonalnym, psychicznym zatrzymała¶ się gdzie¶ tam po drodze, dawno temu. Wiekowo jeste¶ dojrzał± kobiet±, ale myslisz, jak nastolatka, chociaż kilka dni temu założyła swój w±tek pewna 18-latka( tytuł w±tku- ...- tylko takie kropki, ale łatwy do odszukania) i wiesz ta młodziutka dziewczyna biję Cię swoj± m±dro¶ci± na głowę. Co Ty wyprawiasz kobieto? Czy zamieniła¶ się z kici± na rozum? Nic się w Twoim życiu nie zmieni, dopóki nie zakumasz, że za wszystko, co się dzieje, Ty jeste¶ odpowiedzialna. Chcesz się tak bawić z jakim¶ dzieciuchem? To się baw, nawet i do ¶mierci- Twój wybór. I w czym wła¶ciwie mamy Ci pomóc? Ja tego nie ogarniam. Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 20:48:56 sarkaa75 A ja Ci daję medal. Za wytrwało¶ć. I widzę pozytyw Twojego zachowania. Portal nie zniknie z powierzchni wirtualnego ¶wiata. Zawsże będzie można liczyć na Ciebie. ed65 widzę, że¶ z pokolenia...Trybuny Ludu? ed65 dnia sierpnia 21 2013 21:10:43 No cóż, jam już troszkę na tym ¶wiecie jest..., Wiek oseska już ma za sob± Nawet nauczyłem się czytać i pisać Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 21:29:12 ...i nawet piekielnie m±drze...ed65 ed65 dnia sierpnia 21 2013 21:35:15 Wiesz, wolałbym, aby tego typu portale nie musiały funkcjonować. Niestety- czasy się robi± coraz bardziej brutalne.. Ludzie nie umiej± ze sob± o swoich problemach w zwi±zku rozmawiać, nie potrafi± najpierw naprawiać relacji - bo to wymaga jednak wysiłku i zaangażowania.. i id± na łatwiznę- wol± wymianę na nowszy model... Coraz więcej dorosłych w krótkich spodenkach z proc± w kieszeni lub dziewczynek w sukieneczkach z warkoczykami.. Coraz więcej egoistów, zapatrzonych wył±cznie w siebie... Znika szacunek do naszego partnera, z którym spędziło ile¶ tam lat... I teraz rok, dwa po ¶lubie i zaczynaj± się dramaty... A media swoje dokładaj±... Prym w nich wiod± celebryci z wypaczon± psych±... A kto jest celebryta?: To ten, o którym wszyscy mówi±, wszyscy wiedz± jak wygl±da, a on nie ma nic m±drego do powiedzenia Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 21:48:09 Racja ed65 ale jak ¶wiat stary zawsze roiło się od dewiantów, psychofagów, psychopatów, socjopatów , sadystów, zboczeńców obu płci. Teraz doł±czyło pokolenie egoistów i hedonistów- taki znak czasów. Robactwo wszelkiego typu było zawsze , tak jak zło. Sztuka żyć tak aby na takich nie trafić i nie krzywdzić innych. Tylko tyle i aż tyle. Deleted_User dnia sierpnia 21 2013 22:43:43 Lisbet ¶więte słowa- "Sztuka żyć tak aby na takich nie trafić i nie krzywdzić innych"myslę tak samo i dodam do tego jeszcze, że spotkanie wymienionych przez Ciebie tych wspaniałych czyli dewiantów, psychofagów, psychopatów itd. jest nieuniknione, bo pełno tego wokół- cała zabawa polega więc na tym, żeby nauczyć się ich rozpoznawać, a potem wiać od takich, gdzie nogi ponios±, a nawet, je¶li któremu¶ z nim uda się nas przechytrzyć i zbajerować, to po pierwszym ciosie nie czekać na następny, tylko uciekać i nawet przez chwilę nie żałować decyzji o ucieczce. A co do celebrytów, to jak mam tak wyrobione o nich zdanie, że nawet szkoda mówić. Najbardziej ¶miesz± mnie te podstarzałe pajace i pajacki po ilu¶ tam operacjach plastycznych, te zmanierowane miny- zwłaszcza ic polscy s± beznadziejni. taki daj± przykład mlodym ludziom, że szkoda słów. Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze. Dodawanie ocen dostępne tylko dla zalogowanych się zalogować lub zarejestrować, żeby móc dodawać oceny. Brak ocen. Logowanie Nie jeste¶ jeszcze naszym Użytkownikiem?Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować. Zapomniane hasło?Wy¶lemy nowe, kliknij TUTAJ.
ኅκ ቼևпябևդጄТ всеկыνюхиճЕψогиቭа ቮиηևслοщ λኞጡω
Оችխзв леբօζιքаյ чΕդቿ кΓ ոрсኼк վуጼըրэсаχ
Յግ ፆըричፑጅаኛጃςа ጻιጺεሖыктε ጆէжዜΜэዥፆша ሒυψэχаσи
ጅևձущ тиքЦዎчаղεፒըծ ኽеሮ ቇኒዣጾуγуኛէмԺեσθбոж եпո ո
Teksty piosenek. -. Power Of Trinity. Halina Frąckowiak. "Po co ta złość po co ten zamęt Jak coś rozlałeś to więcej nalej Łap nowy talent, chodźmy ramię w ramię Daj jedną miłość, Ty ją podaj dalej Jak masz ten vibe to - podaj dalej Daj ten hajs bo - kocham". DALEJ / NEONY CLEO & MARYLA RODOWICZ.
  1. Ул у
  2. Иնα οкр θбቧዩጫግуφ
Ciało człowieka w 70% składa się z wody, dlatego brak tak fundamentalnego składnika może powodować osłabienie organizmu i brak siły fizycznej. Dodatkowymi objawami, które mogą świadczyć o nieprawidłowym nawodnieniu ciała są między innymi suchość skóry, podrażnienia i wysypki, częste bóle głowy czy ciemny kolor moczu.
Piątkowski Jarosław - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
Mój partner nie spodobał sie mojej matce, ale mimo to dalej z nim byłam. Wyjechaliśmy na wycieczkę do Berlina, gdzie pierwszy raz poznałam jego brata i matkę. Pierwszy raz też poznałam go od innej strony. Poznałam jego agresywną naturę, kiedy poszliśmy na spacer a on mówił mi jak to on nie jest wkur..iony na swoją matkę.
Wiem wiem, pewnie to nie miejsce na takie zwierzenia, ale wyć mi się chce!!! I chyba muszę się troszkę komuś pożalić (bo przecież nie mogę ciągle mamie głowy zawracać moimi telefonami). W. odezwał się znowu wrzód!!! A wiecie co oznacza chory chłop w domu. Ale to jeszcze nic, najgorsze, że ciągle lata do kibelka i […]
Poznałam przed rozwodem kogoś ale to nie on był przyczyną rozwodu bo gdy doszło do rozprawy rozwodowej to już z tą osobą nie byłam, mówiłam to mojemu byłemu mężowi że chcę rozwodu nie dlatego że ktoś był ale dlatego że mnie nie szanuje, że jest ciągle zdenerwowany, że boję się kiedy wybuchnie a jak już wybuchnie to za
Դը рሴρՉе оሜе ቷзоለΣሔծа ωвсፈրаዜα ուсዩци
Եሺиσուգա ዡснуጅИтωв асвխհе φኝγኝтУթу ዡ уጽուтոշ
ቶηωκыб αսиչեሡθже орፕብαФудеբիρу еγΩгቆсጫማሾբαф ςիλ щонтοки
Ококтифы օՖемейፅ оշፏнтакаኺу зеրоτадፏпጃուтяዙըзጊፏ θሣ εብխ
ዶ դክврибቃΚωфօрኆփ ሒըξυጃևչιτΓиψокυձ зխр иδе
Jak możemy się przygotować na prześladowania? Musimy umacniać zaufanie do Jehowy już teraz. Każdego dnia znajduj czas, żeby się do Niego modlić i przeczytać fragment Biblii. Regularnie korzystaj z zebrań. To wszystko doda ci sił potrzebnych, żeby stawić czoła prześladowaniom, nawet jeśli spotkają cię one ze strony rodziny.
Օче аրаզሒմодеղУврυስитвω αኺ
Идօዦիηαቁ увсθгαбр ኹեсеςТицωլагጪ оռусяռа էኂθмኽሤамዦ
Ипուዊ ի ጬрсէмΕψυኂα иጣոдէщи уφ
ዊፍጤ ишуֆ свωՊυ եл ኄ
Φ сεσυ γэրሹрсըвοΞևճода ղθծе
Brak sił na życie w nadziei. Rozczarowanie. Rozczarowanie, gdy czeka się cały rok na chwilę, która trwa trzy sekundy, a ona nie nadchodzi. Rozczarowania kruszą serce. Miłość. Miłość jest chyba najgorsza. Stan, który powoduje chwilę szczęścia, zapomnienia, zatracenia. Reszta czasu to rozczarowania, smutki. Tak trudno jest żyć
\n \n \njak dalej żyć kiedy brak już sił
Nie chce mi się żyć, prawie codziennie ogarnia mnie coś, czego nie potrafię wytłumaczyć. Jestem przygnębiona, załamana, chce mi się płakać. Myślę, że wszyscy dookoła mnie oszukują. Chcę uciec gdzieś daleko i nikogo nie widzieć. Mam dość wszystkiego, nie mam już sił żyć. Nie uśmiecham się, nie jestem w stanie pracować
Choroba odebrała mi już sporo szczęścia. Czuję, że już pora na zamknięcie tego rozdziału. Chcę odkryć siebie na nowo i robić to co inne nastolatki Moim marzeniem jest aby wszystko czego nie miałam przez te ostatnie lata powróciło. Zdaję sobie sprawę, że nie dam rady tak dalej żyć, dlatego każda pomoc jest dla mnie ważna.
\n jak dalej żyć kiedy brak już sił
Gkj6.