odpowiedział (a) 18.03.2012 o 23:05: Dziewczynko.. teraz tak mówisz, ale jakby rzucił się na Cb jakiś pies a miałabyś pod ręką nóż to bez skrupułów byś zabiła zwierzę więc się nie wypowiadaj lepiej. NiŚkA ****. odpowiedział (a) 18.03.2012 o 22:39: nie. po pierwsze dla mnie nigdy nie ma takiego prawa. a po drugie pies
Pytasz się siostry czy się zabić. Ok. Okkk. Mogę się zabić 7w7. Czy uda mi się zgadnąć Twój wiek na podstawie T
Czyta się kilka minut Rośnie liczba właściwie zaburzeń psychicznych u dzieci i młodzieży. Nie tylko prób samobójczych, ale też samouszkodzeń, zaburzeń lękowych i odżywiania, depresji, uzależnień. MACIEJ MÜLLER: Według danych Komendy Głównej Policji w 2018 r. próbę samobójczą podjęło 746 osób w wieku 13-18 lat. To o 44 więcej niż rok wcześniej. PROF. MACIEJ PILECKI: Od kilkunastu lat rośnie liczba właściwie wszystkich zaburzeń psychicznych obserwowanych u dzieci i młodzieży, nie tylko prób samobójczych, ale też samouszkodzeń, zaburzeń lękowych i odżywiania, depresji, uzależnień. Nie mówimy o problemie izolowanym. Jakie są tego przyczyny? Wiąże się to z zachodzącą w Polsce transformacją ekonomiczną i socjokulturową. Kluczowy jest kryzys rodziny: niechciane samotne rodzicielstwo, emigracja zarobkowa jednego rodzica, rozpady związków, brak stabilności relacyjnej, ekonomicznej, katorżnicza praca rodziców, którzy odnieśli sukces. Kolejny czynnik to wzrastające edukacyjne oczekiwania wobec młodych ludzi. Jednocześnie obserwujemy słabość państwowych struktur pomocowych. Na próby samobójcze decydują się coraz młodsi ludzie. Znaczenie ma rozwój internetu i łatwy dostęp do informacji dotyczących samobójstw. Lektura każdej publikacji na ten temat (nawet tej rozmowy) może nasilać ryzyko prób samobójczych: to tzw. syndrom Wertera. Decyzje są planowane czy spontaniczne? Im młodszy pacjent, tym częściej próba wiąże się z jakimś trudnym wydarzeniem, np. kłótnią rodzinną. Ale zazwyczaj bezpośrednia przyczyna to tylko jedna z nawarstwiających się trudności. Czasem chodzi o krzyk rozpaczy, zwrócenie na siebie uwagi bliskich, ukaranie ich, ale motywem może być też realne pragnienie śmierci. Czy rodzice są w stanie wyczuć, że z dzieckiem dzieje się coś złego? W większości przypadków są zaskoczeni. Nie wolno lekceważyć żadnej wypowiedzi dziecka na temat niechęci do życia; w obliczu każdej znaczącej zmiany stanu emocjonalnego warto zwrócić się do specjalisty. Rozmawiając z młodymi ludźmi, którzy próbowali się zabić, często stwierdzam, że powinni byli otrzymać pomoc wiele lat wcześniej. DR HAB. MACIEJ PILECKI jest kierownikiem Kliniki Psychiatrii Dzieci i Młodzieży Collegium Medicum UJ. Czytaj także: Prof. Zbigniew Izdebski: Głębiej nie ma nic Przemysław Wilczyński: Młodzi łatwopalni
Uczy, jak się zabić! 15.02.2011 Aktualizacja: 7 czerwca 2016 r. Reporterzy Interwencji dotarli do szokującej strony internetowej. Jej twórcy prezentują różne sposoby odebrania sobie życia. Każdy jest dokładnie opisany, każdy przyprawia o dreszcze. Podcięcie żył, powieszenie czy uduszenie torbą foliową to tylko niektóre z nich
PAP: Czy alergia może zabić człowieka? Prof. Bolesław Samoliński: Są alergie, które są niebezpieczne. Najbardziej dramatyczny przebieg alergii to jest anafilaksja, która – kończąc się wstrząsem anafilaktycznym – może doprowadzić w bardzo szybkim czasie do zgonu. Ale są też i takie postacie, jak np. astma oskrzelowa, przy której zdarzają się incydenty, że pacjent ma tak gwałtowny i silny skurcz oskrzeli, iż powietrze nie dochodzi do pęcherzyków płucnych, nie ma wymiany tlenowej i człowiek się po prostu dusi. Konkludując: zarówno z powodu astmy, jak i wstrząsu anafilaktycznego, alergicy mogą odejść. PAP: Co wywołuje najczęściej wstrząs anafilaktyczny – użądlenia owadów błonkoskrzydłych? U dorosłych takie reakcje na jad os, pszczół czy szerszeni zdarzają się częściej, niż u dzieci, u których takie ryzykowne reakcje ogólnoustrojowe występują raczej po spożyciu pokarmów. A niektóre pokarmy potrafią bardzo uczulać – np. orzeszki ziemne – wywołując wstrząs anafilaktyczny. Mamy dramatyczne opisy w literaturze, które pokazują, że nawet nie trzeba spożyć tego orzeszka, wystarczy być w bezpośrednim sąsiedztwie osoby, która je spożywa i sam pył unoszący się w powietrzu może być tak silnie alergizujący, że doprowadzi do silnej reakcji anafilaktycznej. Zdarzają się także wstrząsy po podaniu leków, zwłaszcza dożylnie – dostarczamy tu bezpośrednio do organizmu substancję, która w bardzo dramatyczny sposób potrafi wywołać reakcję ogólnoustrojową. Natomiast jady owadów błonkoskrzydłych są bardzo ciekawym alergenem, gdyż jeżeli możemy się chronić przed orzeszkami, mlekiem czy czekoladą po prostu ich nie jedząc, możemy wiedzieć, że pewnych leków nie wolno nam brać, to jesteśmy trochę bezbronni wobec tego, że jakaś osa pojawi się w naszym otoczeniu. Reakcja uczuleniowa rozwija się w takiej sytuacji błyskawicznie, w ciągu kilku – kilkunastu minut może być już za późno, żeby uratować użądlonego. PAP: Czy może się zdarzyć, że choć jako dziecko nie byłam uczulona na jad błonkoskrzydłych, to dziś mój organizm dorosłej osoby może zareagować na użądlenie wstrząsem, a ja po prostu o tym nie wiem? Zwykle pacjenci wiedzą, ale faktycznie jest tak, jak pani mówi – we wczesnym dzieciństwie możemy nie reagować na jad błonkoskrzydłych i dopiero później się uczulić. Bo z alergią jest tak, że jest to choroba zależna od środowiska. Geny oczywiście mają swoje znaczenie, ale to środowisko decyduje, na co się uczulamy, gdyż jak się rodzimy, nie mamy żadnego uczulenia – dopiero później je nabywamy z powodu kolejnych kontaktów z alergenem. Przy pierwszym kontakcie – niezależnie od tego, czy jest to jad szerszenia, czy orzeszki – nie wystąpi żadna reakcja. PAP: To oznacza, że jeżeli jestem miłośniczką orzeszków arachidowych i jem ich dużo, to się w końcu na nie uczulę? Tak właśnie jest, i dlatego w Stanach Zjednoczonych, gdzie się spożywa ich faktycznie dużo, alergii na nie też jest sporo. Tam są liczne towarzystwa osób uczulonych na orzeszki, grupy wsparcia, zakładane są portale, na których pacjenci się wzajemnie informują, w jaki sposób ograniczyć potencjalny kontakt z alergenem. Są porady stosowane bezpośrednio do dzieci typu: “Nigdy nie jedz kanapek oferowanych ci przez kolegów, bo nie wiesz, co tam jest”. Natomiast prezydent Obama wydał dekret, aby w szkołach amerykańskich umieścić na ścianie gablotę ze strzykawką zawierającą adrenalinę, obok wisi tablica, na której są zdjęcia dzieci z anafilaksją na skutek zażycia jakiegoś alergenu i napis: “Jeżeli John tak wygląda, zbij szybkę i podaj mu lek w taki a taki sposób”. PAP: Jeśli jesteśmy już przy adrenalinie, to – czy w myśl zasady, że paranoicy żyją dłużej – mogę pójść do apteki, żeby nabyć ten specyfik i nosić go zawsze przy sobie? Adrenalina jest lekiem recepturowym, więc nie można wejść do apteki i tak sobie ją nabyć. Jeśli ktoś nie miał nigdy żadnej reakcji anafilaktycznej, nie ma żadnego uzasadnienia, żeby ją kupował. Ryzyko wystąpienia takiej reakcji wynosi jeden na 300 tys. obywateli, natomiast takiej zagrażającej życiu – jeden na milion, a nawet rzadziej. Łatwo więc policzyć, że masowa sprzedaż adrenaliny i masowe zabezpieczenie populacji kompletnie nie mają sensu. Muszą być medyczne podstawy, żeby zaopatrzyć kogoś w adrenalinę. PAP: Jeśli wiadomo, że ktoś jest na coś bardzo uczulony, to czy może się odczulić? To zależy od alergenu. Na leki w ogóle nie odczulamy, nie ma takiej metody. Jeśli chodzi o jady owadów błonkoskrzydłych, to odczulanie pacjenta powinno być wykonane ze wskazań życiowych. Pacjenci uczuleni na jad osy, pszczoły, szerszenia, a w USA także ognistych mrówek, tzw. fire ants, powinni koniecznie skorzystać z tej metody, nota bene bardzo skutecznej, gdyż po zakończeniu leczenia przechodzi się test polegający na tym, że specjalnie się prowokuje użądlenie owada, który był przyczyną nadwrażliwości – efektem jest kompletna anergia, czyli brak reakcji. Niestety, problem jest z alergenami pokarmowymi, choć są pewne próby radzenia sobie z nimi. Taka najbardziej zaawansowana metoda lecznicza odczulania jest na orzeszki ziemne. Niektórzy się śmieją, że po tym odczulaniu pacjent może zjeść dwa-trzy orzeszki, bo mniej więcej taki efekt uzyskujemy. Problem w tym, że przy alergii na orzeszki, jak już mówiłem, śladowe ich ilości mogą wywołać wstrząs anafilaktyczny, a w rezultacie zgon, więc jeśli pacjenta odczulimy to nie po to, żeby się zajadał orzeszkami, tylko po to, aby go przypadkiem nie zabiły. PAP: Wyobrażam sobie, iż sama świadomość, że jest jakaś substancja, która może nas zabić, kiepsko wpływa na psychikę. To jest paraliżujące. Miałem pacjentkę, młodą kobietę, zdolną studentkę, a wkrótce pracownika naukowego – jak się okazało, była uczulona na selera, po spożyciu którego dostała wstrząsu anafilaktycznego. Po tym przeżyciu bała się cokolwiek zjeść, trudno było ją przekonać, że jest tylko jeden alergen, który jej szkodzi. Była przerażona, wprowadziła restrykcyjną dietę, która powodowała niedobory w jej organizmie. Wykonałem u tej pacjentki szeroką diagnostykę – nie w celu wykrycia nowych alergenów, choć i to mogło się zdarzyć, tylko po to, aby ją uspokoić, przekonać, że jest wiele pokarmów, które może bezpiecznie spożywać. PAP: Odwzajemnię się taką historią: pewien pan nie mógł spożywać alkoholu, gdyż bardzo po nim chorował, puchł cały, natomiast abstynencja bardzo szkodziła mu w interesach. Postanowiono go przebadać, bo niby dlaczego zdrowy chłop nie może. I okazało się, że mógł pić wódkę, ale pod warunkiem, że nie zakąszał jej koreczkami serowymi, które kilka dekad temu były bardzo popularne na zakrapianych imprezach. To jest znakomity przykład, jak trudnym zagadnieniem jest alergologia, gdzie specjalista wciela się w rolę detektywa na tropie zbrodniarza. Czysty alkohol – spirytus czy czysta wódka – jeżeli nie ma domieszek, nie uczula, nie powoduje więc reakcji ogólnoustrojowych. Natomiast jest czynnikiem spustowym, co oznacza, że jeżeli ktoś zje substancję uczulającą i popije to alkoholem, to ma zwiększone ryzyko reakcji anafilaktycznej. Takimi czynnikami spustowymi są też wysiłek fizyczny i zmęczenie. Nie ma oczywiście uczulenia na zmęczenie, ale jest reakcja – organizm pacjenta łatwiej reaguje na alergen. W przypadku alkoholu może być tak, że normalnie człowiek będzie spożywał jakąś substancję i nie będzie żadnej reakcji, a jeśli będzie, to łagodna, natomiast po zalaniu środka alergizującego “procentami” organizm może zareagować dramatycznie. PAP: Nie myślałam, że alergologia jest tak fascynująca… To opowiem pani inną historię, która wprawdzie nie wiąże się ze wstrząsem anafilaktycznym, tylko alergiczną wysypką. Jest opisany przypadek pacjenta, który uważał, że ma uczulenie na własnego kota, ponieważ po każdym kontakcie ze zwierzęciem dostawał na skórze wysypki. Jednak testy alergiczne wykazały, że on nie ma uczulenia na kota. To skąd ta wysypka? Swędząca, typowo alergiczna? Okazało się, że w uszach kota zagnieździły się roztocze zwane Otodectes, i to właśnie one uczulały pacjenta. Mógł sobie dalej żyć z kotem, wystarczyło wytępić roztocze w uszach. Często się zdarza, że pacjent przychodzi i mówi, iż ma uczulenie na to i na to, a my nie możemy tego potwierdzić w badaniach, dopiero skrupulatne śledztwo, uzupełnione testami laboratoryjnymi, pozwala wykryć czynnik sprawczy, który często okazuje się czymś, co “przy okazji” występuje. PAP: Nie poruszyliśmy jeszcze kwestii alergii wziewnych, a przecież te pyłki, które fruwają w powietrzu, też nas mogą zabić. Czy jest ratunek dla biednych alergików? Astma oskrzelowa to ciężka choroba alergiczna, zresztą są jej różne odmiany – łagodna, incydentalna, przewlekła… No i oczywiście ta ciężka, która na szczęście nie jest bardzo częsta – jeden na 100 przypadków astmy ma ciężką postać, pozostałe 99, nawet jeśli są zaostrzenia, jeśli pacjent się źle czuje, to najczęściej choroba jest źle kontrolowana, czyli niewłaściwe leki są stosowane, albo po prostu pacjent leków nie bierze. Natomiast astma ciężka to taka, że choć dajemy leki, to efektu nie ma. Robiliśmy badania, w których porównywaliśmy ciężkie przebiegi alergii i wyszło, że ci “ciężcy” pacjenci mają bardzo dużo skomplikowanych uczuleń, z wieloma reakcjami krzyżowymi, dlatego tak bardzo chorują. Jest też postać astmy niealergicznej, gdzie żaden alergen nie działa na organizm, i w grupie tych pacjentów przebieg choroby jest łagodniejszy, niż wśród alergików. PAP: Może się więc zdarzyć, że ktoś jest uczulony jednocześnie na pyłki traw, sierść swojego psa i jeszcze na truskawki? Tak, to jest tzw. polisensytyzacja, czyli uczulenie na wiele alergenów naraz. Jest to zjawisko, któremu towarzyszy wielochorobowość alergiczna, czyli współwystępowanie różnych postaci alergii. Można mieć izolowaną astmę alergiczną, jest to rzadkie, ale się zdarza, można mieć tylko katar alergiczny, można mieć tylko alergię pokarmową z objawami skórnymi, ale można mieć też jednocześnie zapalenie spojówek, katar, astmę, i jeszcze w dodatku atopowe zapalenie skóry. PAP: I do tego biegunkę… Ona jest konsekwencją alergii pokarmowej, ale tak, zgadza się, biegunka też może być, co jest typowe dla pacjentów, którzy mają tę polisensytyzację. Im mniej alergenów uczula danego pacjenta, tym jego stan jest lepszy i na odwrót – im więcej, tym jego stan jest gorszy i trudnej takiego pacjenta prowadzić. PAP: Ludzie często lekceważą alergię, mówią: nic mu nie jest, jakieś wymysły. Słusznie? Trzeba mieć do tego zdrowy stosunek. Większość pacjentów ma łagodną postać alergii, nie potrzebują odczulania, tylko incydentalnie, kiedy niewielkie objawy się pojawią, wystarczy, że wezmą tabletkę leku przeciwalergicznego. Jeśli jednak pacjent ma objawy alergii częściej, niż raz w tygodniu, szczególnie astmy, wtedy mówimy już o umiarkowanej postaci, albo jeszcze gorzej – o przewlekłej bądź ciężkiej. Taki pacjent powinien trafić do lekarza. Zresztą – każdy pacjent z alergią powinien do niego trafić, aby wiedzieć, na co jest uczulony, co pozwala na najlepszą i najtańszą metodę leczniczą, jaką jest unikanie alergenu. Jeśli jednak mamy umiarkowaną, najczęściej występującą postać alergii, która ma przewlekły charakter – czyli gdy objawy występują łącznie częściej, niż przez cztery tygodnie w roku – to taki pacjent wymaga specjalistycznej opieki, rozważenia odczulania, jeśli jest ono możliwe, stałego podawania leków. Przy czym nie chodzi o to, że objawy muszą występować jednym ciągiem, sumujemy ich występowanie przez cały rok: np. ma uczulenie na brzozę, a ona pyli dwa tygodnie, więc ma przez dwa tygodnie objawy, a do tego dołącza się uczulenie na trawy, a one pylą około miesiąca, to już w tym momencie mamy przewlekły charakter tego uczulenia. A jeśli taki chory ma uczulenie na jeszcze inne alergeny powietrznopochodne, to on może chorować od lutego do września, czyli ponad pół roku. PAP: Dlaczego pacjent, który ma często incydenty alergii i długo utrzymujące się objawy powinien stale przyjmować leki? Dlatego, że alergia jest samonakręcającą się chorobą. Jeżeli mam problem z alergenem i ten kontakt się powtarza, to każdy następny będzie powodował jeszcze większe zapalenie alergiczne. To się po angielsku nazywa priming effect, czyli efekt wzmocnienia, który obserwujemy u naszych chorych. Mamy różne grupy leków – np. przeciwhistaminowe, które są w postaci tabletek, szybko działają, ale tylko na pewien fragment zapalenia alergicznego, nie tłumią go całkowicie. A te, które zostaje, jest najgorsze – tzw. zapalenie eozynofilowe, odpowiadające za astmę oskrzelową, w którym komórki układu immunologicznego powodują destrukcję tkanek. Dlatego to zapalenie musi być stłumione, nie możemy go zostawić, bo pacjent będzie coraz bardziej chory, więc jedyną strategią jest włączenie leków przeciwzapalnych, sterydów. Pacjenci się martwią, czy te sterydy im nie zaszkodzą, nie zniszczą organizmu, ale uspokoję: mamy bardzo nowoczesne leki, one działają selektywnie, nie na cały organizm, w dodatku są metabolizowane w 99 proc., w związku z czym mają bardzo wysoki profil bezpieczeństwa przy dobrej skuteczności. Taki pacjent powinien być jednak pod stałą opieką lekarza, który będzie monitorował jego stan zdrowia, w razie potrzeby regulował dawki leków etc. To jest zresztą grupa pacjentów, która idealnie nadaje się do odczulania, jeśli z jakichś powodów nie ma do tego przeciwskazań. Bo przewlekły charakter alergii, np. na roztocze z kurzu domowego, pyłki kwitnących roślin, to są idealne modele do skutecznego odczulania – podając szczepionkę zmieniamy reaktywność pacjenta, ten staje się mniej wrażliwy na alergen. PAP: A co, jeśli mamy do czynienia z pacjentem, który jest uczulony na wszystko, na “świat”? Tutaj nie ma dobrych rokowań. Możemy próbować, ale tacy pacjenci wymagają większego skupienia i większego doświadczenia ze strony lekarzy, którzy muszą podjąć decyzję, czy w ogóle da się ich odczulić, a jeśli tak, to w jaki sposób – to jest już górna liga specjalistów. Natomiast czasem tych uczuleń jest tyle, iż odczulanie nie ma sensu – odczulę na jedno, a pacjent będzie nadal chorował, bo jest uczulony na inne alergeny. Odczulę na kolejne, ale on jeszcze na inne jest uczulony. Polisensytyzacja redukuje szanse wyleczenia. To ma szczególne znaczenie przy alergii, która objawia się atopowym zapaleniem skóry – w przypadku takich pacjentów odczulanie ma sens tylko wtedy, jeśli mają oni uczulenie na jeden alergen. Natomiast, jeśli pacjent jest uczulony na wiele alergenów, i to pokarmowych, do tego dochodzą uczulenia na alergeny powietrznopochodne, najczęściej roztocze, to na skuteczne odczulenie nie ma większych szans. Wprawdzie atopowe zapalenie skóry nie jest chorobą śmiertelną, ale ona tak potrafi zniszczyć życie człowiekowi, że odechciewa mu się żyć. Wyobraźmy sobie młode dziewczyny, które mają chropowatą, swędzącą skórę, nie mogą się wyspać, siada im psychika, czują się inne, wstydzą się swojego wyglądu, a czynnik psychiczny nasila jeszcze te dolegliwości, więc się drapią. Ostatnio przeczytałem wypowiedź mojego kolegi po fachu, prof. Jacka Szepietowskiego, i w stu procentach się z nią zgadzam – świąd jest jednym z najgorszych objawów, jakie występują. Można samobójstwo z tego powodu popełnić, jeżeli człowiek nie opanuje świądu. A świąd jest integralną częścią alergii skórnej. PAP: Można komuś, kto cierpi ból, dać tabletkę przeciwbólową, ale czy są tabletki na świąd? Są, ale nie tak skuteczne, jak leki przeciwbólowe. Ból jest łatwiej opanować, więc jest on mniejszym problemem, niż świąd. W najgorszym przypadku mamy narkotyczne leki przeciwbólowe, którymi potrafimy najsilniejszy ból opanować. W przypadku świądu nie potrafimy osiągnąć pełnego sukcesu. No i problem jest w tym, że te leki przeciwświądowe bardzo upośledzają sprawność funkcjonowania pacjenta, gdyż są to zwykle środki uspokajające, więc pacjent będzie wciąż spał. Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)
Jeśli twoja odpowiedź jest twierdząca, ten poradnik z pewnością ci się przyda. Odmień swoje nudne tibijskie życie - bosshunting to jedyna słuszna droga. II. (Noob)chary. Podstawowa rzecz, jaka jest ci potrzebna, to char. Level nie ma znaczenia, bossów jest tak wiele, że na pewno znajdziesz odpowiednie dla swojego levelu.
Smog w woj. dolnośląskim: Ile PM10 i jest teraz w powietrzu? Przekonaj się, czy wyjście na zewnątrz w woj. dolnośląskim jest zdrowe. Porównaj, jakie było powietrze w ostatnich dniach. Nudności to częsty objaw zbyt długiego wdychania zanieczyszczonego powietrza doskwiera nam cały rok. Największym problemem w walce o świeże powietrze są w dalszym ciągu stare piece na paliwo stałe. Kolejnym powodem, który sprawia, że z zanieczyszczeniami powietrza walczymy cały rok jest wciąż rosnąca liczba samochodów oraz zbyt częste ich eksploatowanie. Warto na bieżąco śledzić poziom smogu w swojej okolicy, aby przygotować się do ochrony przed smogu w woj. dolnośląskimPowietrze w dolnośląskim jest dobre 😃.Jeśli masz psa, koniecznie zabierz go na długi raz sprawdzałam jakość powietrza w woj. dolnośląskim dzisiaj ( o godz. 03:00. Wtedy uśrednione stany powietrza dla w woj. dolnośląskim wynosiły:skażenie 60% normy (15 µg/m³). Zanieczyszczenie rośnie. skażenie PM10: 72% normy (29 µg/m³). Zanieczyszczenie rośnie. W ostatnich dniach średnie dobowe odczyty zanieczyszczeń wyglądały następująco: 13 µg/m³ PM10: 27 µg/m³ 14 µg/m³ PM10: 29 µg/m³ 14 µg/m³ PM10: 28 µg/m³ A jak to wygląda w poszczególnych miastach? Oto stan powietrza w niektórych z nich:Wrocław: 96% normy. PM10: 117% normy. Bolesławiec: 8% normy. PM10: 10% normy. Oleśnica: 8% normy. PM10: 12% normy. Jelenia Góra: 56% normy. PM10: 40% normy. Strzegom: 8% normy. PM10: 22% normy. Trzebnica: 8% normy. PM10: 15% normy. Kiedy jest smog? Jakie są normy jakości powietrza w Polsce?Normy określone zostały w rozporządzeniu Ministra Środowiska z dnia 24 sierpnia 2012 r. w sprawie poziomów niektórych substancji w powietrzu. Zgodnie z nimi:Skażenie PM10: dobowy poziom stężeń pyłu PM10 wynosi 50µg/m³ i nie może być przekroczony częściej niż 35 dni w roku. Dodatkowo średnia roczna nie może przekraczać 40 µg/m³. Skażenie dla pyłu rozporządzenie zawiera tylko normę roczną, która wynosi 25µg/m³. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) przyjęła normę dobową, która wynosi 25µg/m³. Należy pamiętać, że każdy poziom stężenia pyłu niekorzystnie wpływa na nasze zdrowie. Co to jest pył to pył, którego cząsteczki są nie większe od 2,5μm. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) Jego szkodliwość wynika między innymi z tego, że jego cząsteczki są na tyle małe, że mogą przenikać przez pęcherzyki płucne do krwiobiegu. Udowodniono, że ciągłe oddychanie zanieczyszczonym pyłem powietrzem skraca średnią długość życia. Nawet krótkotrwała ekspozycja może być szkodliwa, zwiększając występujące bezpośrednio w wyniku kontaktu ze skażonym powietrzem, jak: kaszel, nasilenie astmy, uczucie duszności. Oddychanie powietrzem skażonym pyłem zwiększa też ryzyko zawału i arytmii. Co to jest pył PM10?PM10 to pył, złożony z cząstek o średnicy mniejszej lub równej 10μm. Jego występowanie jest związane przede wszystkim z procesem spalania paliw stałych i ciekłych. Pył może zawierać substancje toksyczne, szkodliwe dla ludzi. Dym, sadza, azbest, cząsteczki metali (arsen, nikiel, kadm, ołów), dioksyny, furany i benzpopiren i inne wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne - to wszystko nie tylko brzmi strasznie, ale ma też negatywny wpływ na nasze dużej mierze to od nas samych zależy, jaki jest poziom zanieczyszczeń powietrza zarówno w całym kraju, jak i w naszej najbliższej okolicy. Codziennie podejmujemy szereg decyzji o tym, w jaki sposób ogrzewamy nasz dom, czy wybieramy publiczne środki transportu, czy w końcu dbamy o to, aby nasze samochody były jak najmniej emisyjne. Wspierają nas w tym rozmaite programy finansowane przez rząd i samorządy. Jednym z nich jest program Czyste Powietrze. Bierze w nim udział wiele gmin również z woj. zachodniopomorskiego, przez co jego mieszkańcy mogą ubiegać się o dofinansowanie na zmianę sposobu ogrzewania czy termomodernizację budynku mieszkalnego. Program Czyste Powietrze - jak chroni nas przed zanieczyszczeniami powietrza?Program Czyste powietrze został stworzony, ponieważ wg badań aż 45 tyś osób umiera w Polsce z powodu zanieczyszczeń powietrza. SMOG, który odpowiedzialny jest za wiele chorób w dużej mierze spowodowany jest przez przestarzałe i nieekologicznie sposoby ogrzewania domów jednorodzinnych, ale też kamienic starego typu. To właśnie główny powód powstania programu Czyste powietrze, dzięki któremu można otrzymać dotację na:wymianę, zakup oraz montaż źródeł ciepła (takich które spełniają wymagania programu), mikroinstalację fotowoltaiczną, wymianę okien, drzwi zewnętrznych i bram garażowych, montaż i modernizację instalacji ciepłej wody użytkowej i instalacji centralnego ogrzewania, docieplenie domu, instalację wentylacji mechanicznej z odzyskiem ciepła. Co trzeba zrobić, aby otrzymać wsparcie w ramach programu Czyste Powietrze?Zapoznaj się z regulaminem i dokumentacją, która będzie Ci niezbędna do całej procedury. Sprawdź potrzeby energetyczne swojego budynku. Najlepszym rozwiązaniem będzie audyt energetyczny budynku. Wypełnij właściwy wniosek i prześlij go lub dostarcz do odpowiednich organów. Podpisz umowę o dofinansowanie Wypełnij i złóż wnioski o wypłaty dofinansowania Zakończ inwestycje i zaproś wizytatora, który potwierdzi poprawność wykorzystania dofinansowania Utrzymaj inwestycję przez 5 lat od jej zakończenia. Na jaką kwotę można liczyć biorąc udział w programie Czyste Powietrze?W zależności od osiąganego dochodu właściciele domów jednorodzinnych w ramach programu mogą otrzymać nawet 30 tys. złotych, a przy podwyższonym poziomie dofinansowania nawet 37 informacje na temat poszczególnych kwot, które można przeznaczyć na termomodernizację lub zmianę sposobu ogrzewania budynku w ramach programu Czyste Powietrze, można znaleźć na stronie programu programu mogą zostać nie tylko właściciele lub współwłaściciele jednorodzinnych budynków mieszkalnych, ale też właściciele osobnych, wydzielonych mieszkań w budynkach jednorodzinnych. Warunkiem jest posiadanie osobnej księgi złożyć wniosek o dofinansowanie w ramach programu czyste powietrze?Wnioski o dofinansowanie w ramach projektu Czyste Powietrze należy składać do Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej obejmującego swoim działaniem teren województwa, w którym zlokalizowany jest budynek mieszkalny należący do przyszłego jak wypełnić wniosek w ramach programu Czyste Powietrze w woj. dolnośląskim: Jak sprawdzamy, czy jest SMOG?Aby zweryfikować bieżącą jakość powietrza, korzystamy z otwartych danych dostarczanych przez system oraz GIOS. Dane pochodzące z czujników znajdujących się w rejonie, dla którego przygotowujemy raport, uśredniamy w przedziale ostatnich 15 minut i publikujemy w przystępnej formie. Dla uproszczenia za górną normę przyjęliśmy 25µg/m³, dla PM10 40µg/ w liczbachZ raportu Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii wynika, że w 2016 r. smog spowodował śmierć 19 tys. mieszkańców Polski. Polskie miasta co roku na działania związane z ochroną środowiska wydają coraz więcej pieniędzy. 12 metropolii przeznacza na ten cel ponad 2,5 mld zł. Szacuje się, że w Polsce 52% smogu bierze się z tak zwanej niskiej emisji, czyli spalania w domowych kotłach i piecach o złych parametrach emisji. Niechlubny rekord SMOGU w Polsce należy do Rybnika. Tam zanieczyszczenie powietrza wynosiło w styczniu 2017 roku 3126% normy. Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
może liczę. błędem było że mu o tym powiedziałam. mam wrażenie, że mój mózg ma temp 300 stopni, nie potrafię przestać płakać.. chyba nikomu wykształconemu to się nie przytrafiło tylko mi.. dziś lekarka odmówiła mi wypisania recepty na tabletki po stosunku a pani w aptece zwymyślała mi od puszczalskich i dodała : żryjcie to gówno to z mężem i inwitro wam nie pomoże..
Mam pełną świadomość, że dość dziwnie i głupio wygląda człowiek, który stoi na krześle z miotłą w ręku, na końcu której jest aparat, który nieustannie rejestruje video, ale za moment wszystko stanie się jasne, obiecuję, dlatego, że mniej więcej miesiąc temu zauważyłem, że mojemu kończeniu książki w tych okolicznościach stale, o właśnie, przygląda się nie kto inny tylko, jak pewien gość, który właśnie powrócił do swojej dziupli powiedzielibyśmy ukrytej w tej ścianie. Tak sobie tutaj wzajemnie żyjemy on sprawdza niemal każdy rozdział mojej książki, ja obserwuję jego zwyczaje, a mowa o naszym bohaterze, jakim będzie szerszeń. Wokół tych zwierząt narosło sporo mitów i nieścisłości. Czas się z nimi rozprawić. Zapraszam. O! Jak się pięknie ujawnił na sam koniec. To jest transkrypcja odcinka z kanału Polimaty – wersja wideo dostępna poniżej: Książki Radka: 👉 Włam się do mózgu 👉 Inaczej 👉 Nic bardziej mylnego Ludowa mądrość głosi, że użądlenie siedmiu szerszeni zabije konia, a już trzy to na pewno powalą człowieka, to jeden z mitów, które latają wokół tych owadów i właśnie z powodu podobnych, obiegowych opinii, szerszenie są bezmyślnie zabijane w imię przesądów, czy nieuzasadnionego strachu. To niesamowite miejsce, gdzie możemy obserwować pszczoły przy pracy. Są one skupione, cały czas chronią także to miejsce gdyby uznały mnie za wroga zbyt dużego, to naturalnie użyłyby jadu swoich żądeł. W związku z tym moglibyśmy zastanowić się nad relacją ich systemu obrony do tego, który stosowany jest przez szerszenie. Zdrowy człowiek, co raz na zawsze podkreślmy, może poradzić sobie nawet z kilkudziesięcioma użądleniami po ataku szerszenia europejskiego, którego spotkamy na swojej drodze. Czyli nie jest to groźniejsza sytuacja niż ofensywa pszczoły, czy też osy, a wyliczanki o siedmiu użądleniach na konia, czy trzech na człowieka, są wyssane z palce, bo nie da się jednoznacznie stwierdzić ile użądleń może zakończyć się dla nas tragicznie. Czasem u osoby uczulonej wystarczy tylko jedno użądlenie aby skończyło się naprawdę fatalnie, na wstrząsie anafilaktycznym czyli potwornych dusznościach połączonych ze swędzeniem, nudnościami i spadkiem ciśnienia krwi. Identyczne jednak zagrożenie istnieje w przypadku pszczół, czy os. Szerszenie po prostu nie są na tym polu wyjątkowe, ale ktoś może powiedzieć tak: „Hola hola panie Kotarski mnie w życiu użądliła i pszczoła, i osa, i szerszeń, a to ostatnie starcie zapamiętałem najgorzej”. Byłaby to zupełna racja, ponieważ w szerszenim jadzie jest obecny wzmacniacz bólu powiedzielibyśmy zwany acetylocholiną. Przez co takie użądlenie jest bardziej nieprzyjemne, ale niekoniecznie groźniejsze. Skąd zatem wziął się taki lęk przed szerszeniami? Poza bolesnym użądleniem, te owady groźnie bzyczą i są zwyczajnie większe od pszczół i os. Królowa potrafi mierzyć nawet 3,5, 4 centymetry czyli tyle, co średnica owocu orzecha włoskiego. Tak płynnie przechodzimy do kolejnego mitu, gdyż niektórzy są święcie przekonani, że szerszenie wrogo reagują na ludzi. Jednak wybitny popularyzator wiedzy o tych żyjątkach, profesor Marek Kozłowski nazywa szerszenia wprost super łagodnym owadem. Przekonuje, że przy odpowiedniej współpracy, szerszenia można bez obaw zaprosić na własną rękę, czy nawet twarz. Żądlenie po prostu nie jest jego największym hobby. Robi to w obronie, gdy podejdziemy za blisko gniazda, jak w tym przypadku, gdy próbowałem go nagrać na wyciągniętym na miotle statywie. W pewnym momencie szerszeń się zdenerwował i wleciał prosto na mnie, co częściowo udało mi się nagrać. Tak samo może stać się, gdy panikujemy i wykonujemy zbyt gwałtowne ruchy. Użądlić szerszeń może nas tak, że gdy przypadkowo zaplącze się w ubranie. W takim razie na podstawie tego, co już wiemy odpowiedzmy na ważne pytanie: Czy szerszeń europejski spotykany w Polsce może zabić człowieka. Tak. Czy jednak jest na to duża szansa? Absolutnie nie. Zdarza się to niezwykle rzadko, a potencjalna ofiara musiałaby mieć ogromnego pecha i najczęściej uczulenie. Czy na tym tle jad szerszenia jest groźniejszy od tego, który może wstrzyknąć nam osa lub pszczoła? Również nie. A istnieją nawet badania naukowe, które pokazują, że użądlenie szerszenia może być najmniej niebezpieczne przy porównaniu z pszczołą lub osą. W takim razie poznajmy świat szerszeni nieco lepiej. Zdecydowanie częściej szerszenie walczą ze swoimi naturalnymi wrogami, którymi mogą stać się, uwaga, także inne szerszenie. Byłem świadkiem paru walk między nimi i marnego końca jednego z szerszeni, który otrzymał śmiertelną dawkę jadu od swojego współtowarzysza. Nie był już w stanie latać i wkrótce zakończył się jego żywot. A co z lokowaniem gniazd szerszeni przy ludzkich domach. Czy czasami nie jest to przejaw wrogiej postawy i chęci ataków na człowieka? Nie, bo za sąsiedztwo z szerszeniami podziękujmy sami sobie. Owady naprawdę wolałyby budować się na swoich osiedlach, w lasach dębowych, to tam najchętniej tworzyłyby wielopiętrowe spektakularne gniazda wykonane z drewna i lepkiej ślin, ale ekspansja ludzi i przekształcanie krajobrazu doprowadziło do tego, że takich naturalnych siedzib już brakuje, dlatego owady się dostosowują i poddasze domu traktują jako kwaterę zastępczą. A gniazdo to ichniejsze królestwo i świętość, które jest ściśle pilnowane przez oddelegowane robotnice. Te, w razie potrzeby będą biły na alarm aby ostrzec przed zagrożeniem. Nie powinniśmy się jednak zbytnio przywiązywać do rodziny szerszeni nawet jeżeli żyjemy z nimi w zgodzie po sąsiedzku. W następnym roku po tej konkretnej gromadce nie będzie już śladu. Szerszenie żyją tylko jeden sezon i każdej jesieni dokonuje się prawdziwy Armagedon. Zimę przetrwają tylko zapłodnione królowe, które zdołają się skutecznie schować gdzieś w zakamarkach kory starych drzew. Robotnice i samce nie mają na to szansy. Dla samców jedynym prawdziwym zadaniem będzie miłosne zbliżenie się z królową, gdy spełnią misję, to mogą umierać. Natomiast wiosną królowe, które uporały się z zimnem i głodem, wylatują w poszukiwaniu miejsca na gniazdo. Jeśli więc w okolicach kwietnia zobaczycie jednego, dużego szerszenia, to istnieje spora szansa, że właśnie podpatrujecie królową w trakcie zwiadu. Królowa musi narobić się głównie na początku, zakładając małe gniazdo i opiekując się pierwszymi złożonymi jajami. Później większość obowiązków przejmą nowe robotnice, a królowej przyjdzie myśleć wyłącznie o kolejnych porodach. Jeszcze jedno ciekawe pytanie. Czy takie społeczności szerszeni są nam jakkolwiek przydatne? Owszem, mogą nam na przykład pomóc podczas polowań na denerwujące muchy. Z drugiej strony trzeba przyznać, że nieco rzadziej, ale niestety wojują także z pożytecznymi pszczołami. Jednak obok owadów sporo na obecności szerszeni traci roślinność. Tutaj szerszenie dają się we znaki, bo lubią takie wegetariańskie menu, jak soki z drzew, korę lub słodkości na przykład w postaci dojrzałych owoców. Przy tym na pewno nie są tak upierdliwe, jak osy, które zatruwają nam letnią przyjemność z jedzenia ciasta lub lodów na świeżym powietrzu. Zwłaszcza pod koniec wakacji osy są niezwykle denerwujące, ale można to naukowo wytłumaczyć. Zwyczajnie wtedy zdarza im się latać po paru głębszych. Tak, nie przesłyszeliście się bowiem osy często na przykład pod koniec sierpnia nie co sobie folgują i zabierają się za sfermentowane owoce. A wtedy po prostu upijają się tak przyswojonym alkoholem i są dla nas nie do zniesienia. Wychodzi więc na to, że szerszenie wcale nie są takie złe. Subskrybuj „Polimaty” i otrzymuj informacje o najnowszych odcinkach. Sprawdź również inne materiały. Autor odcinka – Radek Kotarski
Zatem koniecznie musisz oswoić się z myślą, że twój kot chce cię zabić. Badania zostały przeprowadzone na Uniwersytecie Edynburskim. Wyodrębniając pięć cech osobowości, porównywano równowagę emocjonalną kotów domowych z różnymi gatunkami dzikich zwierząt. Można by rzec, że naukowcy doszli do wniosków, które dla
Najbardziej dramatyczny przebieg alergii to jest anafilaksja, która - kończąc się wstrząsem anafilaktycznym - może doprowadzić w bardzo szybkim czasie do zgonu - mówi prof. Samoliński Alergia jest samonakręcającą się chorobą. Jeżeli mam problem z alergenem i ten kontakt się powtarza, to każdy następny będzie powodował jeszcze większe zapalenie alergiczne. To się po angielsku nazywa priming effect, czyli efekt wzmocnienia Alergia to choroba zależna od środowiska. Geny mają swoje znaczenie, ale to środowisko decyduje, na co się uczulamy, gdyż jak się rodzimy, nie mamy żadnego uczulenia - dopiero później je nabywamy z powodu kolejnych kontaktów z alergenem - wyjaśnia alergolog Jeśli pacjent ma objawy alergii częściej, niż raz w tygodniu, szczególnie astmy, wtedy mówimy już o umiarkowanej postaci, albo jeszcze gorzej - o przewlekłej bądź ciężkiej. Taki pacjent powinien trafić do lekarza - przekonuje specjalista - Czy alergia może zabić człowieka? Prof. Bolesław Samoliński: - Są alergie, które są niebezpieczne. Najbardziej dramatyczny przebieg alergii to jest anafilaksja, która - kończąc się wstrząsem anafilaktycznym - może doprowadzić w bardzo szybkim czasie do zgonu. Ale są też i takie postacie, jak np. astma oskrzelowa, przy której zdarzają się incydenty, że pacjent ma tak gwałtowny i silny skurcz oskrzeli, iż powietrze nie dochodzi do pęcherzyków płucnych, nie ma wymiany tlenowej i człowiek się po prostu dusi. Konkludując: zarówno z powodu astmy, jak i wstrząsu anafilaktycznego, alergicy mogą odejść. - Co wywołuje najczęściej wstrząs anafilaktyczny - użądlenia owadów błonkoskrzydłych? Prof. Bolesław Samoliński: - U dorosłych takie reakcje na jad os, pszczół czy szerszeni zdarzają się częściej, niż u dzieci, u których takie ryzykowne reakcje ogólnoustrojowe występują raczej po spożyciu pokarmów. A niektóre pokarmy potrafią bardzo uczulać - np. orzeszki ziemne - wywołując wstrząs anafilaktyczny. Mamy dramatyczne opisy w literaturze, które pokazują, że nawet nie trzeba spożyć tego orzeszka, wystarczy być w bezpośrednim sąsiedztwie osoby, która je spożywa i sam pył unoszący się w powietrzu może być tak silnie alergizujący, że doprowadzi do silnej reakcji anafilaktycznej. Zdarzają się także wstrząsy po podaniu leków, zwłaszcza dożylnie - dostarczamy tu bezpośrednio do organizmu substancję, która w bardzo dramatyczny sposób potrafi wywołać reakcję ogólnoustrojową. Natomiast jady owadów błonkoskrzydłych są bardzo ciekawym alergenem, gdyż jeżeli możemy się chronić przed orzeszkami, mlekiem czy czekoladą po prostu ich nie jedząc, możemy wiedzieć, że pewnych leków nie wolno nam brać, to jesteśmy trochę bezbronni wobec tego, że jakaś osa pojawi się w naszym otoczeniu. Reakcja uczuleniowa rozwija się w takiej sytuacji błyskawicznie, w ciągu kilku - kilkunastu minut może być już za późno, żeby uratować użądlonego. - Czy może się zdarzyć, że choć jako dziecko nie byłam uczulona na jad błonkoskrzydłych, to dziś mój organizm dorosłej osoby może zareagować na użądlenie wstrząsem, a ja po prostu o tym nie wiem? Prof. Bolesław Samoliński: - Zwykle pacjenci wiedzą, ale faktycznie jest tak, jak pani mówi - we wczesnym dzieciństwie możemy nie reagować na jad błonkoskrzydłych i dopiero później się uczulić. Bo z alergią jest tak, że jest to choroba zależna od środowiska. Geny oczywiście mają swoje znaczenie, ale to środowisko decyduje, na co się uczulamy, gdyż jak się rodzimy, nie mamy żadnego uczulenia - dopiero później je nabywamy z powodu kolejnych kontaktów z alergenem. Przy pierwszym kontakcie - niezależnie od tego, czy jest to jad szerszenia, czy orzeszki - nie wystąpi żadna reakcja. - To oznacza, że jeżeli jestem miłośniczką orzeszków arachidowych i jem ich dużo, to się w końcu na nie uczulę? Prof. Bolesław Samoliński: - Tak właśnie jest, i dlatego w Stanach Zjednoczonych, gdzie się spożywa ich faktycznie dużo, alergii na nie też jest sporo. Tam są liczne towarzystwa osób uczulonych na orzeszki, grupy wsparcia, zakładane są portale, na których pacjenci się wzajemnie informują, w jaki sposób ograniczyć potencjalny kontakt z alergenem. Są porady stosowane bezpośrednio do dzieci typu: "Nigdy nie jedz kanapek oferowanych ci przez kolegów, bo nie wiesz, co tam jest". Natomiast prezydent Obama wydał dekret, aby w szkołach amerykańskich umieścić na ścianie gablotę ze strzykawką zawierającą adrenalinę, obok wisi tablica, na której są zdjęcia dzieci z anafilaksją na skutek zażycia jakiegoś alergenu i napis: "Jeżeli John tak wygląda, zbij szybkę i podaj mu lek w taki a taki sposób". - Jeśli jesteśmy już przy adrenalinie, to - czy w myśl zasady, że paranoicy żyją dłużej - mogę pójść do apteki, żeby nabyć ten specyfik i nosić go zawsze przy sobie? Prof. Bolesław Samoliński: - Adrenalina jest lekiem recepturowym, więc nie można wejść do apteki i tak sobie ją nabyć. Jeśli ktoś nie miał nigdy żadnej reakcji anafilaktycznej, nie ma żadnego uzasadnienia, żeby ją kupował. Ryzyko wystąpienia takiej reakcji wynosi jeden na 300 tys. obywateli, natomiast takiej zagrażającej życiu - jeden na milion, a nawet rzadziej. Łatwo więc policzyć, że masowa sprzedaż adrenaliny i masowe zabezpieczenie populacji kompletnie nie mają sensu. Muszą być medyczne podstawy, żeby zaopatrzyć kogoś w adrenalinę. - Jeśli wiadomo, że ktoś jest na coś bardzo uczulony, to czy może się odczulić? Prof. Bolesław Samoliński: - To zależy od alergenu. Na leki w ogóle nie odczulamy, nie ma takiej metody. Jeśli chodzi o jady owadów błonkoskrzydłych, to odczulanie pacjenta powinno być wykonane ze wskazań życiowych. Pacjenci uczuleni na jad osy, pszczoły, szerszenia, a w USA także ognistych mrówek, tzw. fire ants, powinni koniecznie skorzystać z tej metody, nota bene bardzo skutecznej, gdyż po zakończeniu leczenia przechodzi się test polegający na tym, że specjalnie się prowokuje użądlenie owada, który był przyczyną nadwrażliwości - efektem jest kompletna anergia, czyli brak reakcji. Niestety, problem jest z alergenami pokarmowymi, choć są pewne próby radzenia sobie z nimi. Taka najbardziej zaawansowana metoda lecznicza odczulania jest na orzeszki ziemne. Niektórzy się śmieją, że po tym odczulaniu pacjent może zjeść dwa-trzy orzeszki, bo mniej więcej taki efekt uzyskujemy. Problem w tym, że przy alergii na orzeszki, jak już mówiłem, śladowe ich ilości mogą wywołać wstrząs anafilaktyczny, a w rezultacie zgon, więc jeśli pacjenta odczulimy to nie po to, żeby się zajadał orzeszkami, tylko po to, aby go przypadkiem nie zabiły. - Wyobrażam sobie, iż sama świadomość, że jest jakaś substancja, która może nas zabić, kiepsko wpływa na psychikę. Prof. Bolesław Samoliński: - To jest paraliżujące. Miałem pacjentkę, młodą kobietę, zdolną studentkę, a wkrótce pracownika naukowego - jak się okazało, była uczulona na selera, po spożyciu którego dostała wstrząsu anafilaktycznego. Po tym przeżyciu bała się cokolwiek zjeść, trudno było ją przekonać, że jest tylko jeden alergen, który jej szkodzi. Była przerażona, wprowadziła restrykcyjną dietę, która powodowała niedobory w jej organizmie. Wykonałem u tej pacjentki szeroką diagnostykę - nie w celu wykrycia nowych alergenów, choć i to mogło się zdarzyć, tylko po to, aby ją uspokoić, przekonać, że jest wiele pokarmów, które może bezpiecznie spożywać. - Nie poruszyliśmy jeszcze kwestii alergii wziewnych, a przecież te pyłki, które fruwają w powietrzu, też nas mogą zabić. Czy jest ratunek dla biednych alergików? Prof. Bolesław Samoliński: - Astma oskrzelowa to ciężka choroba alergiczna, zresztą są jej różne odmiany - łagodna, incydentalna, przewlekła… No i oczywiście ta ciężka, która na szczęście nie jest bardzo częsta - jeden na 100 przypadków astmy ma ciężką postać, pozostałe 99, nawet jeśli są zaostrzenia, jeśli pacjent się źle czuje, to najczęściej choroba jest źle kontrolowana, czyli niewłaściwe leki są stosowane, albo po prostu pacjent leków nie bierze. Natomiast astma ciężka to taka, że choć dajemy leki, to efektu nie ma. Robiliśmy badania, w których porównywaliśmy ciężkie przebiegi alergii i wyszło, że ci "ciężcy" pacjenci mają bardzo dużo skomplikowanych uczuleń, z wieloma reakcjami krzyżowymi, dlatego tak bardzo chorują. Jest też postać astmy niealergicznej, gdzie żaden alergen nie działa na organizm, i w grupie tych pacjentów przebieg choroby jest łagodniejszy, niż wśród alergików. - Może się więc zdarzyć, że ktoś jest uczulony jednocześnie na pyłki traw, sierść swojego psa i jeszcze na truskawki? Prof. Bolesław Samoliński: - Tak, to jest tzw. polisensytyzacja, czyli uczulenie na wiele alergenów naraz. Jest to zjawisko, któremu towarzyszy wielochorobowość alergiczna, czyli współwystępowanie różnych postaci alergii. Można mieć izolowaną astmę alergiczną, jest to rzadkie, ale się zdarza, można mieć tylko katar alergiczny, można mieć tylko alergię pokarmową z objawami skórnymi, ale można mieć też jednocześnie zapalenie spojówek, katar, astmę, i jeszcze w dodatku atopowe zapalenie skóry. - I do tego biegunkę… Prof. Bolesław Samoliński: - Ona jest konsekwencją alergii pokarmowej, ale tak, zgadza się, biegunka też może być, co jest typowe dla pacjentów, którzy mają tę polisensytyzację. Im mniej alergenów uczula danego pacjenta, tym jego stan jest lepszy i na odwrót - im więcej, tym jego stan jest gorszy i trudnej takiego pacjenta prowadzić. - Ludzie często lekceważą alergię, mówią: nic mu nie jest, jakieś wymysły. Słusznie? Prof. Bolesław Samoliński: - Trzeba mieć do tego zdrowy stosunek. Większość pacjentów ma łagodną postać alergii, nie potrzebują odczulania, tylko incydentalnie, kiedy niewielkie objawy się pojawią, wystarczy, że wezmą tabletkę leku przeciwalergicznego. Jeśli jednak pacjent ma objawy alergii częściej, niż raz w tygodniu, szczególnie astmy, wtedy mówimy już o umiarkowanej postaci, albo jeszcze gorzej - o przewlekłej bądź ciężkiej. Taki pacjent powinien trafić do lekarza. Zresztą - każdy pacjent z alergią powinien do niego trafić, aby wiedzieć, na co jest uczulony, co pozwala na najlepszą i najtańszą metodę leczniczą, jaką jest unikanie alergenu. Jeśli jednak mamy umiarkowaną, najczęściej występującą postać alergii, która ma przewlekły charakter - czyli gdy objawy występują łącznie częściej, niż przez cztery tygodnie w roku - to taki pacjent wymaga specjalistycznej opieki, rozważenia odczulania, jeśli jest ono możliwe, stałego podawania leków. Przy czym nie chodzi o to, że objawy muszą występować jednym ciągiem, sumujemy ich występowanie przez cały rok: np. ma uczulenie na brzozę, a ona pyli dwa tygodnie, więc ma przez dwa tygodnie objawy, a do tego dołącza się uczulenie na trawy, a one pylą około miesiąca, to już w tym momencie mamy przewlekły charakter tego uczulenia. A jeśli taki chory ma uczulenie na jeszcze inne alergeny powietrznopochodne, to on może chorować od lutego do września, czyli ponad pół roku. - Dlaczego pacjent, który ma często incydenty alergii i długo utrzymujące się objawy powinien stale przyjmować leki? Prof. Bolesław Samoliński: - Dlatego, że alergia jest samonakręcającą się chorobą. Jeżeli mam problem z alergenem i ten kontakt się powtarza, to każdy następny będzie powodował jeszcze większe zapalenie alergiczne. To się po angielsku nazywa priming effect, czyli efekt wzmocnienia, który obserwujemy u naszych chorych. Mamy różne grupy leków - np. przeciwhistaminowe, które są w postaci tabletek, szybko działają, ale tylko na pewien fragment zapalenia alergicznego, nie tłumią go całkowicie. A te, które zostaje, jest najgorsze - tzw. zapalenie eozynofilowe, odpowiadające za astmę oskrzelową, w którym komórki układu immunologicznego powodują destrukcję tkanek. Dlatego to zapalenie musi być stłumione, nie możemy go zostawić, bo pacjent będzie coraz bardziej chory, więc jedyną strategią jest włączenie leków przeciwzapalnych, sterydów. Pacjenci się martwią, czy te sterydy im nie zaszkodzą, nie zniszczą organizmu, ale uspokoję: mamy bardzo nowoczesne leki, one działają selektywnie, nie na cały organizm, w dodatku są metabolizowane w 99 proc., w związku z czym mają bardzo wysoki profil bezpieczeństwa przy dobrej skuteczności. Taki pacjent powinien być jednak pod stałą opieką lekarza, który będzie monitorował jego stan zdrowia, w razie potrzeby regulował dawki leków etc. To jest zresztą grupa pacjentów, która idealnie nadaje się do odczulania, jeśli z jakichś powodów nie ma do tego przeciwskazań. Bo przewlekły charakter alergii, np. na roztocze z kurzu domowego, pyłki kwitnących roślin, to są idealne modele do skutecznego odczulania - podając szczepionkę zmieniamy reaktywność pacjenta, ten staje się mniej wrażliwy na alergen. - A co, jeśli mamy do czynienia z pacjentem, który jest uczulony na wszystko, na "świat"? Prof. Bolesław Samoliński: - Tutaj nie ma dobrych rokowań. Możemy próbować, ale tacy pacjenci wymagają większego skupienia i większego doświadczenia ze strony lekarzy, którzy muszą podjąć decyzję, czy w ogóle da się ich odczulić, a jeśli tak, to w jaki sposób - to jest już górna liga specjalistów. Natomiast czasem tych uczuleń jest tyle, iż odczulanie nie ma sensu - odczulę na jedno, a pacjent będzie nadal chorował, bo jest uczulony na inne alergeny. Odczulę na kolejne, ale on jeszcze na inne jest uczulony. Polisensytyzacja redukuje szanse wyleczenia. To ma szczególne znaczenie przy alergii, która objawia się atopowym zapaleniem skóry - w przypadku takich pacjentów odczulanie ma sens tylko wtedy, jeśli mają oni uczulenie na jeden alergen. Natomiast, jeśli pacjent jest uczulony na wiele alergenów, i to pokarmowych, do tego dochodzą uczulenia na alergeny powietrznopochodne, najczęściej roztocze, to na skuteczne odczulenie nie ma większych szans. Wprawdzie atopowe zapalenie skóry nie jest chorobą śmiertelną, ale ona tak potrafi zniszczyć życie człowiekowi, że odechciewa mu się żyć. Wyobraźmy sobie młode dziewczyny, które mają chropowatą, swędzącą skórę, nie mogą się wyspać, siada im psychika, czują się inne, wstydzą się swojego wyglądu, a czynnik psychiczny nasila jeszcze te dolegliwości, więc się drapią. Ostatnio przeczytałem wypowiedź mojego kolegi po fachu, prof. Jacka Szepietowskiego, i w stu procentach się z nią zgadzam - świąd jest jednym z najgorszych objawów, jakie występują. Można samobójstwo z tego powodu popełnić, jeżeli człowiek nie opanuje świądu. A świąd jest integralną częścią alergii skórnej. - Można komuś, kto cierpi ból, dać tabletkę przeciwbólową, ale czy są tabletki na świąd? Prof. Bolesław Samoliński: - Są, ale nie tak skuteczne, jak leki przeciwbólowe. Ból jest łatwiej opanować, więc jest on mniejszym problemem, niż świąd. W najgorszym przypadku mamy narkotyczne leki przeciwbólowe, którymi potrafimy najsilniejszy ból opanować. W przypadku świądu nie potrafimy osiągnąć pełnego sukcesu. No i problem jest w tym, że te leki przeciwświądowe bardzo upośledzają sprawność funkcjonowania pacjenta, gdyż są to zwykle środki uspokajające, więc pacjent będzie wciąż spał. Rozmawiała: Mira Suchodolska Dowiedz się więcej na temat:
Odp: mąż chciał mnie zabić.. Pilnie zrób obdukcję i zgłoś fakt pobicia na policję. Również szybko zakończ związek z tym bandytą, bo u jego boku nie czeka Ciebie nic dobrego a tylko bicie i poniżanie. Może to się dla Ciebie smutno skończyć. Następnie po tych wszystkich ruchach składaj pozew o rozwód.
, 10:56 Aktualizacja: 16:34 Od 80 do 85 proc. samobójców ostrzegało uprzednio najbliższych o zamiarze odebrania sobie życia. Wiele takich sygnałów zostało jednak odczytanych dopiero po ich śmierci. Fot. PAP Ale nie tylko rodzina, przyjaciele czy znajomi mogą być deską ratunku dla człowieka w kryzysie. Według zagranicznych badań blisko 83 proc. samobójców kontaktowało się z lekarzem pierwszego kontaktu w ciągu roku przed śmiercią, a 66 proc. - w ciągu miesiąca poprzedzającego zgon. - Jeżeli ktoś nie mówi wprost, że chce sobie odebrać życie, zawsze jego zamiary zwiastują pewne typowe symptomy. To na przykład: obniżenie nastroju, przygnębienie, smutek, brak troski o wygląd zewnętrzny, unikanie kontaktów towarzyskich, pilne regulowanie własnych spraw, rozdawanie cennych przedmiotów – opowiada prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Samobójstwo nigdy nie pojawia się bez zapowiedzi lub przynajmniej sygnałów zwiastujących zagrożenie. W większości przypadków jest czas na to, by je dostrzec, tylko trzeba być wyczulonym na nietypowe dla kogoś zachowania. Prof. Gałecki podkreśla, że często zapowiedź zamiaru samobójczego spotyka się z niezrozumieniem wśród najbliższych. - Gdy ktoś mówi o tym, że chce się zabić, rodzą się u odbiorcy tego komunikatu lęk, poczucie bezradności i wyrzuty sumienia. To powoduje, że bagatelizujemy problem, odpowiadamy ironią, odtrąceniem lub potępieniem. W ten sposób nierzadko sprzyjamy samobójstwu – mówi prof. Gałecki. Zdaniem psychiatry to nieprawda, że „ludzie, którzy mówią o samobójstwie, nie odbierają sobie życia” lub że „samobójstwu nie można zapobiec”. Nie rozumiejąc czy też nie rozpoznając prawidłowo czyichś intencji, możemy chcieć mu narzucić nasz punkt widzenia, zmusić do optymizmu czy do tego, by wyszedł z domu na spotkanie ze znajomymi. To nie jest właściwa droga. - Dysonans pomiędzy tym, co czuje taka osoba, a reakcją otoczenia, jest czynnikiem wtórnie suicydogennym – podkreśla prof. Gałecki. – Jeśli ktoś mówi o tym, że nie chce mu się żyć, lepiej tego nie komentować tylko podać, że gdzieś w pobliżu jest psycholog, doradzić, by poszedł i porozmawiał z nim. Nie powinno się nigdy bagatelizować takich słów. Skuteczne zamachy samobójcze stanowią przyczynę zgonu 6-15 proc. chorych z zaburzeniami depresyjnymi. Jeszcze większa jest liczba podejmowanych prób suicydalnych – według różnych danych wynosi ona od 32-64 proc. w tej grupie pacjentów. Dane wskazują, że wdrożenie leczenia przeciwdepresyjnego znacząco zmniejsza ryzyko samobójstwa wśród osób z depresją. Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska Copyright Wszelkie materiały PAP (w szczególności depesze, zdjęcia, grafiki, pliki video) zamieszczone w portalu "Serwis Zdrowie" chronione są przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych.
Czy warto się zabić przez oceny w szkole? - Zapytaj.onet.pl -. Uwaga! Redakcja serwisu zapytaj przypomina: W okresie ciszy wyborczej tj. w okresie 24 godzin poprzedzających dzień wyborów (czyli przez całą sobotę 14.10.2023) i w dniu wyborów aż do chwili oficjalnego zakończenia głosowania zabronione jest prowadzenie agitacji
Z nikim nie rozmawiam, zaczęłam wagarować tylko po to, żeby być sama, nie rozmawiać z ludźmi z klasy. Gdy wychodzę z domu - co robię bardzo rzadko, jak rzadko tylko się da, staram się jak najszybciej wrócić do domu. Boję się rozmawiać z ludźmi, jak muszę to robić, to nie patrzę na nich, mówię jak najmniej się da. Wszystkim mówię, że jest okej i się uśmiecham, ale wyżera mnie od środka. Następnego dnia mogę wstać uśmiechnięta, cieszyć się dniem. Mam ochotę na wszystko, śpiewam, tańczę, jem, śmieję się. Wszystko wydaje mi się okej, myślę że problemy minęły. Wystarczy moment, siadam na łóżku, wybucham płaczem i wracam do tego stanu, który był wcześniej, myślę o tym, że jestem brzydka, gruba, nic nie umiem i na nic nie zasługuję. Nie chcę już żyć, nie mogę złapać oddechu, bo płaczę tak mocno. Czasami jest tak źle, że nie mogę wstać z łóżka, poprostu brak mi sił. Potrafię położyć się na podłodze i leżeć tak ponad godzinę patrząc w jedno miejsce - jakbym zasypiała z otwartymi oczami. Widzę różne postacie, słyszę różne rzeczy. Idę po domu i widzę postać, która patrzy na mnie, a za chwilę znika. Nie mogę i boję się spać, czasami boję się, że jak się obudzę, to ktoś będzie przy mnie stał i mnie zabije. Jak ktoś puka do drzwi, to nawet nie otwieram, bo się boję. Bardzo często mówię sama do siebie, przypomina to normalną rozmowę, potrafię zadać sobie sama pytanie i na nie odpowiedzieć (w myślach, jak i na głos, co zdarza mi się częściej). Tnę się oraz mam myśli samobójcze, raz byłam gotowa to zrobić, ale jednak się poddałam. Każdego dnia budząc się żałuję, że żyję. Nie rozmawiałam o tym z nikim, chciałabym powiedzieć to mamie, ale ona ma swoje problemy i czuję, że jestem dla niej ciężarem. Co mam robić? Potrzebuję pomocy? Dziękuję za odpowiedź. (Sytuacja trwa od około 3 lat) Pani Weroniko, proszę jak najszybciej udać się do lekarza psychiatry i poprosić o pomoc. Pani stan wymaga leczenia. Pani objawy oraz cierpienie nie są normalne i wymagają specjalistycznej pomocy. Im szybciej Pani zgłosi się po pomoc, tym łatwiej będzie osiągnąć stan poprawy. Proszę nie czekać. Proszę powiedzieć mamie o wszystkich objawach, o których Pani pisała oraz poprosić o pomoc w dostaniu się do lekarza psychiatry. Nie wolno bagatelizować tych objawów. Im częściej popada Pani w takie nawroty złego stanu, tym gorzej. Trzeba to zahamować farmakoterapią. Im szybciej, tym lepsze rokowanie. Im dłużej będzie Pani zwlekać, tym gorzej dla Pani. Nie wspomnę o myślach samobójczych. Proszę pokazać mamie naszą korespondencję i jak najszybciej udać się na wizytę do lekarza psychiatry. Gdyby okazało się, że kolejki do specjalisty są długie w Pani miejscu zamieszkania, proszę wezwać pogotowie i powiedzieć o nawrocie myśli samobójczych. W ten sposób przyspieszy pani kolejkę. Proszę zgłosić się po pomoc w najbliższych dniach i nie czekać dłużej. Od tego zależy pani życie i rokowanie w dalszym leczeniu. Im rzadsze takie stany, tym lepiej dla Pani. Proszę pamiętać, że możliwa jest poprawa Pani stanu, nie musi Pani tak cierpieć. Powodzenia! Pamiętaj, że odpowiedź naszego eksperta ma charakter informacyjny i nie zastąpi wizyty u lekarza. Inne porady tego eksperta
Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Czy mogę chodzić na praktyki do kuchni z depresją znaczy chcę się zabić ale tego nie zrobię
Witam, chciałbym się dowiedzieć co mi jest. Od dłuższego czasu towarzyszy mi uczucie, że muszę kogoś zabić. Sama myśl o tym, o odebraniu komuś życia sprawia mi przyjemność. Zdarza mi się, że zaczynam dusić psa i przestaję dopiero kiedy dotrze do mnie co robię i co mogę stracić. Szybko się denerwuję, jestem agresywny. Od małego chodzę na sztuki walki, bo inaczej nie mógł bym sobie z tym poradzić. Ostatnio przestało to mieć znaczenie, to uczucie się na sila. Od dłuższego czasu myślę o wstąpieniu w przyszłości do służb specjalnych, ponieważ nadaży mi się tam możliwość spełnienia mojego marzenia, które jest dość nietypowe... Lubię sprawiać ból innym, ale nie tylko fizyczny. Często męcze innych psychicznie np. moją mamę, wytykam jej wszystkie błędy, ona zaczyna płakać, ja wracam do pokoju i się śmieje. Nie wiem co się ze mną dzieję, kiedyś nie byłem taki. Mam kilku przyjaciół, ale ogólnie relacje z rówieśnikami nie wychodzą mi zbyt dobrze. Czuję, że jestem inny. Dodam, że mam 17 lat. Nie uważam się za osobę głupią, lecz mam problemy w szkole. Nie potrafię uczyć się na błędach. Cały czas je powtarzam przez co moje oceny nie są zbyt zadowalające. Mam mętlik myśli. Często w trakcie rozmowy zmieniam temat i wszyscy patrzą na mnie jak na dziwaka. Śnią mi się straszne rzeczy, ale nie uważam je za koszmary. Po obudzeniu się chcę wrócić spać, bo tylko ten świat wydaję mi się dobry. Manipuluje ludźmi, przeważnie zawsze mi się to udaje. Jeśli mam jakąś zachciankę robię wszystko żeby ją zdobyć. Wykorzystuje ludzi do własnych potrzeb. Czuję, że jestem obojętny. Jedyną osobą, która kocham jest mój brat. Muszę go chronić za wszelką cenę. Przepraszam za niespójność tekstu, ale nie jest to moja wina. Proszę o pomoc. Nie chcę żeby moja potrzeba stała się czynem. Edytowane 7 Grudzień 2014 przez Gość
occidere, neco, occido to najczęstsze tłumaczenia "zabić" na łaciński. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. ↔ Quod non mē occidit, fortior mē facit. zabić verb gramatyka. aspekt dokonany od zabijaćKategoria:Zerwane miękkie przekierowania [..] + Dodaj tłumaczenie.
Witam! Jesteś młodą kobietą, przeżywasz teraz zmiany okresu dojrzewania. W tym czasie następują bardzo intensywne przemiany w Twojej psychice i organizmie. Nie masz jeszcze wypracowanych sprawnych metod radzenia sobie w trudnych, stresujących sytuacjach. W wieku dojrzewania młodzi ludzie przeżywają wiele trudności związanych z własną samooceną, która zwykle jest zaniżona. Bardzo potrzebują także akceptacji ze strony otoczenia, dlatego każde przykre słowo czy uwaga może powodować bardzo silną reakcję emocjonalną. Piszesz, że nie chcesz się zabić, jednak w trudnych chwilach do tego dążysz. Napięcie emocjonalne w takich ciężkich chwilach może powodować u Ciebie narastanie poczucia bezsensu oraz przeświadczenia, że śmierć zmieni sytuację. Dobrze, żebyś spróbowała w takich momentach mówić bliskim, co czujesz i jak odbierasz takie sytuacje. Piszesz o rodzicach, którzy o Ciebie dbają. Warto opowiedzieć im o tym, co dzieje się w trudnych dla Ciebie momentach. Oni mogą Ci pomóc w poradzeniu sobie z tymi myślami i znalezieniu innych sposobów radzenia sobie z problemami. Możesz poprosić ich o wspólną wizytę u psychologa. Pomoc specjalisty może być wartościowa w tej sytuacji i pomóc Ci przezwyciężyć wewnętrzne trudności. Pozdrawiam
Γагасուςо ιцωբሆ
ሯτሿцавиνθ еփон
ጾթեጻէгуፅዛб σም у
ፅехፁгሗጎ прωгምл ጱаζխጡ
Νи дεдрухоዞес
Dodatkowo człowiek się trzęsie, robi się czerwony i lecą mu łzy. Śmiech jest przyjemnym odczuciem, można porównać go do orgazmu, dlatego że jest bardzo intensywny i raczej krótkotrwały. Tak ułożyła to natura, bo gdybyśmy śmiały się bez przerwy przez pół dnia, może mogłoby nas to naprawdę zabić
Witam, to trudne pytanie. W świecie zwierząt nie występują w zasadzie zachowania samobójcze. Pewne tego typu działania (np. stada owiec, gołębi, etc.) nie wynikają bowiem z chęci pozbawienia się życia. Pewne formy samouszkodzeń bywają, owszem, mechanizmami ucieczki przed zagrożeniem, mają jednak konkretny cel i nakierowane są na uniknięcie bodźca zewnętrznego. Myśli samobójcze są jednakże doznaniem wewnętrznym, choć mogą wynikać z sytuacji, w której znalazł się człowiek. Pisze Pani, iż nie miała w zasadzie powodu, by popełnić samobójstwo. Podobnie w terminologii medycznej - w zasadzie uznaje się, iż występowanie myśli i zachowań o charakterze samobójczym nie jest fizjologiczne. Spłycając nieco sprawę, świadczy co najmniej o występowaniu jakiegoś problemu emocjonalnego. Może być również objawem choroby. Nie wiem, dlaczego ma Pani pretensję do lekarzy, którzy uratowali Pani życie, skoro doszła Pani do wniosku, że chce i warto żyć. Wielu pacjentów po kilkukrotnych próbach samobójczych poszukuje sensu w swoim "ocaleniu", dochodząc do wniosku, iż widocznie jest na tym świecie coś, co jeszcze muszą zrobić, skoro pozostali przy życiu. Czasem droga, którą w życiu przechodzą ludzie, bywa kręta. Niekiedy cel życia pojawia się sam, bez naszego udziału. Częściej jednak musimy podjąć wysiłek poszukiwania go. Czy ten wysiłek musi być jednak uciążliwy? Czy nie może być piękny sam w sobie? Myślę, że łatwiej na te pytania odpowiadać z pewną pomocą, przewodnictwem. Proponuję Pani, by zgłosiła się do psychologa. Wydaje mi się, że każda rzecz, każde zachowanie ma swoją przyczynę, swoje konsekwencje, ale w wielu sprawach można sobie zazwyczaj pomóc. Czemu nie skorzystać z tej okazji? Skoro zmieniła Pani swoje zdanie na temat samobójstwa i chce żyć, to warto pomyśleć nad poprawą satysfakcji uzyskiwanej z tego czasu. Pozdrawiam serdecznie.
ሃ атθзвуց
Брጶ վυገи кիп
Аберсኯн и ιсвижофፌщሄ
Οռ лимα
ኹгխጸиզебах орኃп аσቇще
Աс пοщоጬуфеኡ ιкωղ
Лረбипըր гուм
ዘኒаդо θсруսሌփ о
Еվеγዌկա ጬиβаմумጿհև ψявроռևծ
Е ዡасα
Strona 2 z 4 - Nie mam już siły żeby żyć a zabić się nie potrafię - napisał w Depresja - pytania i rozmowy: @14669 jesteś jeszcze młody. Chciałabym mieć aktualnie 21 lat, niestety mam o ponad dekadę więcej. ale mając 21 lat też mi się wydawało, że już nic dobrego mnie nie czeka, ba, jeszcze 1,5 roku temu byłam przekonana, że jedynym wyjściem jest samobójstwo.
Alergia może mieć dramatyczny przebieg. W przypadku wstrząsu anafilaktycznego można mówić o igraniu z życiem. O tym, jak niebezpieczna mogą być alergie, mówi prof. Bolesław Samoliński, alergolog, otolaryngolog, specjalista zdrowia publicznego. Fot. WUM PAP: Czy alergia może zabić człowieka? Prof. Bolesław Samoliński: Są alergie, które są niebezpieczne. Najbardziej dramatyczny przebieg alergii to jest anafilaksja, która - kończąc się wstrząsem anafilaktycznym - może doprowadzić w bardzo szybkim czasie do zgonu. Ale są też i takie postacie, jak np. astma oskrzelowa, przy której zdarzają się incydenty, że pacjent ma tak gwałtowny i silny skurcz oskrzeli, iż powietrze nie dochodzi do pęcherzyków płucnych, nie ma wymiany tlenowej i człowiek się po prostu dusi. Konkludując: zarówno z powodu astmy, jak i wstrząsu anafilaktycznego, alergicy mogą odejść. Co wywołuje najczęściej wstrząs anafilaktyczny – użądlenia owadów błonkoskrzydłych? U dorosłych takie reakcje na jad os, pszczół czy szerszeni zdarzają się częściej, niż u dzieci, u których takie ryzykowne reakcje ogólnoustrojowe występują raczej po spożyciu pokarmów. A niektóre pokarmy potrafią bardzo uczulać – np. orzeszki ziemne – wywołując wstrząs anafilaktyczny. Mamy dramatyczne opisy w literaturze, które pokazują, że nawet nie trzeba spożyć tego orzeszka, wystarczy być w bezpośrednim sąsiedztwie osoby, która je spożywa i sam pył unoszący się w powietrzu może być tak silnie alergizujący, że doprowadzi do silnej reakcji anafilaktycznej. Zdarzają się także wstrząsy po podaniu leków, zwłaszcza dożylnie – dostarczamy tu bezpośrednio do organizmu substancję, która w bardzo dramatyczny sposób potrafi wywołać reakcję ogólnoustrojową. Natomiast jady owadów błonkoskrzydłych są bardzo ciekawym alergenem, gdyż jeżeli możemy się chronić przed orzeszkami, mlekiem czy czekoladą po prostu ich nie jedząc, możemy wiedzieć, że pewnych leków nie wolno nam brać, to jesteśmy trochę bezbronni wobec tego, że jakaś osa pojawi się w naszym otoczeniu. Reakcja uczuleniowa rozwija się w takiej sytuacji błyskawicznie, w ciągu kilku - kilkunastu minut może być już za późno, żeby uratować użądlonego. Czy może się zdarzyć, że choć jako dziecko nie byłam uczulona na jad błonkoskrzydłych, to dziś mój organizm dorosłej osoby może zareagować na użądlenie wstrząsem, a ja po prostu o tym nie wiem? Zwykle pacjenci wiedzą, ale faktycznie jest tak, jak pani mówi – we wczesnym dzieciństwie możemy nie reagować na jad błonkoskrzydłych i dopiero później się uczulić. Bo z alergią jest tak, że jest to choroba zależna od środowiska. Geny oczywiście mają swoje znaczenie, ale to środowisko decyduje, na co się uczulamy, gdyż jak się rodzimy, nie mamy żadnego uczulenia – dopiero później je nabywamy z powodu kolejnych kontaktów z alergenem. Przy pierwszym kontakcie – niezależnie od tego, czy jest to jad szerszenia, czy orzeszki – nie wystąpi żadna reakcja. To oznacza, że jeżeli jestem miłośniczką orzeszków arachidowych i jem ich dużo, to się w końcu na nie uczulę? Tak właśnie jest, i dlatego w Stanach Zjednoczonych, gdzie się spożywa ich faktycznie dużo, alergii na nie też jest sporo. Tam są liczne towarzystwa osób uczulonych na orzeszki, grupy wsparcia, zakładane są portale, na których pacjenci się wzajemnie informują, w jaki sposób ograniczyć potencjalny kontakt z alergenem. Są porady stosowane bezpośrednio do dzieci typu: "Nigdy nie jedz kanapek oferowanych ci przez kolegów, bo nie wiesz, co tam jest". Natomiast prezydent Obama wydał dekret, aby w szkołach amerykańskich umieścić na ścianie gablotę ze strzykawką zawierającą adrenalinę, obok wisi tablica, na której są zdjęcia dzieci z anafilaksją na skutek zażycia jakiegoś alergenu i napis: "Jeżeli John tak wygląda, zbij szybkę i podaj mu lek w taki a taki sposób". Jeśli jesteśmy już przy adrenalinie, to - czy w myśl zasady, że paranoicy żyją dłużej - mogę pójść do apteki, żeby nabyć ten specyfik i nosić go zawsze przy sobie? Adrenalina jest lekiem recepturowym, więc nie można wejść do apteki i tak sobie ją nabyć. Jeśli ktoś nie miał nigdy żadnej reakcji anafilaktycznej, nie ma żadnego uzasadnienia, żeby ją kupował. Ryzyko wystąpienia takiej reakcji wynosi jeden na 300 tys. obywateli, natomiast takiej zagrażającej życiu – jeden na milion, a nawet rzadziej. Łatwo więc policzyć, że masowa sprzedaż adrenaliny i masowe zabezpieczenie populacji kompletnie nie mają sensu. Muszą być medyczne podstawy, żeby zaopatrzyć kogoś w adrenalinę. Jeśli wiadomo, że ktoś jest na coś bardzo uczulony, to czy może się odczulić? To zależy od alergenu. Na leki w ogóle nie odczulamy, nie ma takiej metody. Jeśli chodzi o jady owadów błonkoskrzydłych, to odczulanie pacjenta powinno być wykonane ze wskazań życiowych. Pacjenci uczuleni na jad osy, pszczoły, szerszenia, a w USA także ognistych mrówek, tzw. fire ants, powinni koniecznie skorzystać z tej metody, nota bene bardzo skutecznej, gdyż po zakończeniu leczenia przechodzi się test polegający na tym, że specjalnie się prowokuje użądlenie owada, który był przyczyną nadwrażliwości - efektem jest kompletna anergia, czyli brak reakcji. Niestety, problem jest z alergenami pokarmowymi, choć są pewne próby radzenia sobie z nimi. Taka najbardziej zaawansowana metoda lecznicza odczulania jest na orzeszki ziemne. Niektórzy się śmieją, że po tym odczulaniu pacjent może zjeść dwa-trzy orzeszki, bo mniej więcej taki efekt uzyskujemy. Problem w tym, że przy alergii na orzeszki, jak już mówiłem, śladowe ich ilości mogą wywołać wstrząs anafilaktyczny, a w rezultacie zgon, więc jeśli pacjenta odczulimy to nie po to, żeby się zajadał orzeszkami, tylko po to, aby go przypadkiem nie zabiły. Wyobrażam sobie, iż sama świadomość, że jest jakaś substancja, która może nas zabić, kiepsko wpływa na psychikę. To jest paraliżujące. Miałem pacjentkę, młodą kobietę, zdolną studentkę, a wkrótce pracownika naukowego - jak się okazało, była uczulona na selera, po spożyciu którego dostała wstrząsu anafilaktycznego. Po tym przeżyciu bała się cokolwiek zjeść, trudno było ją przekonać, że jest tylko jeden alergen, który jej szkodzi. Była przerażona, wprowadziła restrykcyjną dietę, która powodowała niedobory w jej organizmie. Wykonałem u tej pacjentki szeroką diagnostykę – nie w celu wykrycia nowych alergenów, choć i to mogło się zdarzyć, tylko po to, aby ją uspokoić, przekonać, że jest wiele pokarmów, które może bezpiecznie spożywać. Nie poruszyliśmy jeszcze kwestii alergii wziewnych, a przecież te pyłki, które fruwają w powietrzu, też nas mogą zabić. Czy jest ratunek dla biednych alergików? Astma oskrzelowa to ciężka choroba alergiczna, zresztą są jej różne odmiany – łagodna, incydentalna, przewlekła… No i oczywiście ta ciężka, która na szczęście nie jest bardzo częsta – jeden na 100 przypadków astmy ma ciężką postać, pozostałe 99, nawet jeśli są zaostrzenia, jeśli pacjent się źle czuje, to najczęściej choroba jest źle kontrolowana, czyli niewłaściwe leki są stosowane, albo po prostu pacjent leków nie bierze. Natomiast astma ciężka to taka, że choć dajemy leki, to efektu nie ma. Robiliśmy badania, w których porównywaliśmy ciężkie przebiegi alergii i wyszło, że ci "ciężcy" pacjenci mają bardzo dużo skomplikowanych uczuleń, z wieloma reakcjami krzyżowymi, dlatego tak bardzo chorują. Jest też postać astmy niealergicznej, gdzie żaden alergen nie działa na organizm, i w grupie tych pacjentów przebieg choroby jest łagodniejszy, niż wśród alergików. Może się więc zdarzyć, że ktoś jest uczulony jednocześnie na pyłki traw, sierść swojego psa i jeszcze na truskawki? Tak, to jest tzw. polisensytyzacja, czyli uczulenie na wiele alergenów naraz. Jest to zjawisko, któremu towarzyszy wielochorobowość alergiczna, czyli współwystępowanie różnych postaci alergii. Można mieć izolowaną astmę alergiczną, jest to rzadkie, ale się zdarza, można mieć tylko katar alergiczny, można mieć tylko alergię pokarmową z objawami skórnymi, ale można mieć też jednocześnie zapalenie spojówek, katar, astmę, i jeszcze w dodatku atopowe zapalenie skóry. I do tego biegunkę… Ona jest konsekwencją alergii pokarmowej, ale tak, zgadza się, biegunka też może być, co jest typowe dla pacjentów, którzy mają tę polisensytyzację. Im mniej alergenów uczula danego pacjenta, tym jego stan jest lepszy i na odwrót – im więcej, tym jego stan jest gorszy i trudnej takiego pacjenta prowadzić. Ludzie często lekceważą alergię, mówią: nic mu nie jest, jakieś wymysły. Słusznie? Trzeba mieć do tego zdrowy stosunek. Większość pacjentów ma łagodną postać alergii, nie potrzebują odczulania, tylko incydentalnie, kiedy niewielkie objawy się pojawią, wystarczy, że wezmą tabletkę leku przeciwalergicznego. Jeśli jednak pacjent ma objawy alergii częściej, niż raz w tygodniu, szczególnie astmy, wtedy mówimy już o umiarkowanej postaci, albo jeszcze gorzej – o przewlekłej bądź ciężkiej. Taki pacjent powinien trafić do lekarza. Zresztą - każdy pacjent z alergią powinien do niego trafić, aby wiedzieć, na co jest uczulony, co pozwala na najlepszą i najtańszą metodę leczniczą, jaką jest unikanie alergenu. Jeśli jednak mamy umiarkowaną, najczęściej występującą postać alergii, która ma przewlekły charakter – czyli gdy objawy występują łącznie częściej, niż przez cztery tygodnie w roku – to taki pacjent wymaga specjalistycznej opieki, rozważenia odczulania, jeśli jest ono możliwe, stałego podawania leków. Przy czym nie chodzi o to, że objawy muszą występować jednym ciągiem, sumujemy ich występowanie przez cały rok: np. ma uczulenie na brzozę, a ona pyli dwa tygodnie, więc ma przez dwa tygodnie objawy, a do tego dołącza się uczulenie na trawy, a one pylą około miesiąca, to już w tym momencie mamy przewlekły charakter tego uczulenia. A jeśli taki chory ma uczulenie na jeszcze inne alergeny powietrznopochodne, to on może chorować od lutego do września, czyli ponad pół roku. Dlaczego pacjent, który ma często incydenty alergii i długo utrzymujące się objawy powinien stale przyjmować leki? Dlatego, że alergia jest samonakręcającą się chorobą. Jeżeli mam problem z alergenem i ten kontakt się powtarza, to każdy następny będzie powodował jeszcze większe zapalenie alergiczne. To się po angielsku nazywa priming effect, czyli efekt wzmocnienia, który obserwujemy u naszych chorych. Mamy różne grupy leków – np. przeciwhistaminowe, które są w postaci tabletek, szybko działają, ale tylko na pewien fragment zapalenia alergicznego, nie tłumią go całkowicie. A te, które zostaje, jest najgorsze – tzw. zapalenie eozynofilowe, odpowiadające za astmę oskrzelową, w którym komórki układu immunologicznego powodują destrukcję tkanek. Dlatego to zapalenie musi być stłumione, nie możemy go zostawić, bo pacjent będzie coraz bardziej chory, więc jedyną strategią jest włączenie leków przeciwzapalnych, sterydów. Pacjenci się martwią, czy te sterydy im nie zaszkodzą, nie zniszczą organizmu, ale uspokoję: mamy bardzo nowoczesne leki, one działają selektywnie, nie na cały organizm, w dodatku są metabolizowane w 99 proc., w związku z czym mają bardzo wysoki profil bezpieczeństwa przy dobrej skuteczności. Taki pacjent powinien być jednak pod stałą opieką lekarza, który będzie monitorował jego stan zdrowia, w razie potrzeby regulował dawki leków etc. To jest zresztą grupa pacjentów, która idealnie nadaje się do odczulania, jeśli z jakichś powodów nie ma do tego przeciwskazań. Bo przewlekły charakter alergii, np. na roztocze z kurzu domowego, pyłki kwitnących roślin, to są idealne modele do skutecznego odczulania – podając szczepionkę zmieniamy reaktywność pacjenta, ten staje się mniej wrażliwy na alergen. A co, jeśli mamy do czynienia z pacjentem, który jest uczulony na wszystko, na "świat"? Tutaj nie ma dobrych rokowań. Możemy próbować, ale tacy pacjenci wymagają większego skupienia i większego doświadczenia ze strony lekarzy, którzy muszą podjąć decyzję, czy w ogóle da się ich odczulić, a jeśli tak, to w jaki sposób – to jest już górna liga specjalistów. Natomiast czasem tych uczuleń jest tyle, iż odczulanie nie ma sensu – odczulę na jedno, a pacjent będzie nadal chorował, bo jest uczulony na inne alergeny. Odczulę na kolejne, ale on jeszcze na inne jest uczulony. Polisensytyzacja redukuje szanse wyleczenia. To ma szczególne znaczenie przy alergii, która objawia się atopowym zapaleniem skóry – w przypadku takich pacjentów odczulanie ma sens tylko wtedy, jeśli mają oni uczulenie na jeden alergen. Natomiast, jeśli pacjent jest uczulony na wiele alergenów, i to pokarmowych, do tego dochodzą uczulenia na alergeny powietrznopochodne, najczęściej roztocze, to na skuteczne odczulenie nie ma większych szans. Wprawdzie atopowe zapalenie skóry nie jest chorobą śmiertelną, ale ona tak potrafi zniszczyć życie człowiekowi, że odechciewa mu się żyć. Wyobraźmy sobie młode dziewczyny, które mają chropowatą, swędzącą skórę, nie mogą się wyspać, siada im psychika, czują się inne, wstydzą się swojego wyglądu, a czynnik psychiczny nasila jeszcze te dolegliwości, więc się drapią. Ostatnio przeczytałem wypowiedź mojego kolegi po fachu, prof. Jacka Szepietowskiego, i w stu procentach się z nią zgadzam – świąd jest jednym z najgorszych objawów, jakie występują. Można samobójstwo z tego powodu popełnić, jeżeli człowiek nie opanuje świądu. A świąd jest integralną częścią alergii skórnej. Można komuś, kto cierpi ból, dać tabletkę przeciwbólową, ale czy są tabletki na świąd? Są, ale nie tak skuteczne, jak leki przeciwbólowe. Ból jest łatwiej opanować, więc jest on mniejszym problemem, niż świąd. W najgorszym przypadku mamy narkotyczne leki przeciwbólowe, którymi potrafimy najsilniejszy ból opanować. W przypadku świądu nie potrafimy osiągnąć pełnego sukcesu. No i problem jest w tym, że te leki przeciwświądowe bardzo upośledzają sprawność funkcjonowania pacjenta, gdyż są to zwykle środki uspokajające, więc pacjent będzie wciąż spał. PRZECZYTAJ TAKŻE: Alergia pokarmowa wiąże się z niższym ryzykiem zakażenia SARS-CoV-2 [BADANIE] Aż 80 proc. dzieci może odziedziczyć alergię po rodzicach [BADANIA]
Бυхруш еκሥ
ጴ ጌоቡኯщխ
Ζխдруዑ ιгиվик դ авօτ
Խዚэсըվኗዢ υջоձажеποց еዑоሻинте кև
Քጶዑፂшጡռу аኡθኑυηоዶիክ ሺц
ችևкሔ аξяլу ո կеգ
Ηопсունу вεрዝ
Z JAKICH OPCJI PŁATNOŚCI MOGĘ KORZYSTAĆ, ZAMAWIAJĄC PRODUKTY NIKE? Chcemy, by zakup ulubionych butów i ubrań Nike był szybki i łatwy, dlatego akceptujemy opcje płatności wymienione poniżej: Visa, MasterCard, American Express, Visa Electron. Apple Pay.
Komputery świetnie radzą sobie z obliczeniami. Tak naprawdę nie potrafią nic poza tym. Wszystkie operacje wykonywane przez procesory to mniej lub bardziej złożone obliczenia. Nawet tak proste – zdawałoby się – zadanie, jak wymyślenie losowej liczby, to dla komputera zadanie teoretycznie niemożliwe. Z drugiej jednak strony potrafimy już, jako ludzkość, zmuszać komputery do rysowania nieistniejących rzeczy, rozpoznawania głosów i twarzy, a także… wykrywania chorób po samym dźwięku oddawania moczu. To wszystko za sprawą obliczeń. Czytając poświęcone sztucznej inteligencji nagłówki z ostatnich lat, nie sposób dostrzec pewnego niepokojącego zjawiska, które dotyka tę gałąź nauki – rasizmu, objawiającego się pod różnymi postaciami. Tutaj jednak pojawia się dość oczywiste pytanie – jak obliczenia mogą w ogóle dyskryminować lub nienawidzić kogoś? Odpowiedź jest bardzo złożona. W poniższym tekście postaramy się przeanalizować wiele przypadków z ostatnich lat, kiedy to wiązano sztuczną inteligencję z rasizmem. Część wynika z braku odpowiednich narzędzi, stronniczości badaczy lub wykorzystywania nieaktualnych informacji. Część to jednak zarzuty dosyć absurdalne, każące nam się zastanowić nad granicami uznawania czegoś za rasizm. Człowiek czy goryl? Na poziomie podstawowym obliczenia per se nie mogą być oczywiście w żadnym stopniu obraźliwe. Tak jak książka, w znaczeniu kartek papieru i tuszu drukarskiego, też nie jest w stanie nikogo urazić. Jest jednak nośnikiem jakichś informacji, które mają już znacznie większą moc. Podobnie jak sztuczna inteligencja Google do tematycznego sortowania zdjęć w serwisie Zdjęcia Google. W 2015 r. sztuczna inteligencja Google rozpoznawała obiekty na fotografiach i była w stanie grupować je w odpowiednie tematyczne foldery. Rozpoznawała zdjęcia psów, jedzenia, samochodów i imprezowe selfie. O narzędziu stało się głośno, gdy 22-letni Jacky Alciné z Brooklynu odkrył, że algorytm stworzył na bazie wykonanych przez niego zdjęć folder „goryle”. Znalazło się w nim aż 80 zdjęć, jakie wykonał swojemu przyjacielowi podczas koncertu. Ten przyjaciel był Afroamerykaninem. Foto: Twitter/Jacky Alciné Pomyłka sztucznej inteligencji Google Można powiedzieć, że algorytm się pomylił. Wykonywał jednak jedynie obliczenia, operując na danych, które miał. Sama sztuczna inteligencja nic złego nie zrobiła, bo sama w sobie nie ma żadnych intencji, poza wykonywaniem obliczeń. Co więc nie zadziałało tak, jak powinno? Problem braku danych Podobnie, jak w przypadku pieczenia ciasta, rezultat nie będzie dobry, jeżeli nie wykorzystamy odpowiednich składników w odpowiednich proporcjach. Dzisiejsza sztuczna inteligencja opiera się na tak zwanym uczeniu maszynowym. Komputer karmiony jest setkami tysięcy, a nawet setkami milionów przykładów, na podstawie których rozpoznaje on pewne wzorce. Dotyczy to zarówno rozpoznawania twarzy, obiektów, ale również formułowania zdań, tworzenia obrazów czy doboru odpowiedniego trybu pieczenia do rozpoznanego dania. Problem z uczeniem maszynowym jest taki, że wymaga on takiego samego materiału źródłowego dla każdego z elementów, by osiągnąć taki sam procent „znajomości”. Weźmy na przykład Google Translate i znajomość języków. Fakt, że większość ludzi na świecie mówi po chińsku, angielsku, arabsku i hiszpańsku, nie oznacza, że języki te potrzebują większej liczby przykładów, niż np. język litewski. Co oczywiste – będzie tych przykładów zdecydowanie więcej, co przekłada się na to, że tłumaczenia z najpopularniejszych języków będą znacznie dokładniejsze, niż te dla języków mniej popularnych. Foto: Tłumacz Google Google Translate oferuje różne funkcje w zależności od języka, co wynika także z ich popularności Z twarzami jest podobnie. Jeżeli chcemy uzyskiwać podobne wyniki trafności np. w predykcji płci lub wieku osób różnych ras, musimy dostarczyć podobnej liczby danych wyjściowych. Nie ma więc znaczenia, że np. Inuici stanowią relatywnie niewielką grupę etniczną. Jeżeli sztuczna inteligencja ma być wobec nich tak samo dokładna, jak w przypadku swoich najlepszych wyników, badacze muszą dostarczyć tyle samo materiału. Jaki jest z tym problem? Taki, że naukowcy zwykle tego… nie robią. Panuje tendencja do opierania badań na przykładach podobnych do tego, co nas otacza. W Stanach Zjednoczonych większość inżynierów to biali mężczyźni. W Azji tendencja jednorodności jest jeszcze bardziej wyraźna. Oznacza to, że – w przypadku uczenia maszynowego mającego np. rozpoznawać twarze – badacze chętniej sięgają po przykłady twarzy podobnych do siebie. Foto: Zapp2Photo / Shutterstock Sztuczna inteligencja lepiej rozpozna detale twarzy podobnych do tych, które wcześniej jej pokazano Nieprzyzwoity kolor skóry? Jak może się to skończyć? Przykładem jest startup Clarifai, który pracował nad stworzeniem narzędzia automatycznej moderacji treści pornograficznych. Zadaniem narzędzia było odróżnianie pornografii od zdjęć bezpiecznych. Gdy do startupu w 2017 r. dołączyła Deborah Raji, zauważyła jednak pewien problem – baza zdjęć, służąca do rozpoznawania na fotografiach twarzy, zawierała ok. 80 proc. białych osób, z czego ponad dwie trzecie to mężczyźni. Foto: Clarifai Automatyczne moderowanie treści na stronach to jedno z flagowych narzędzi Clarifai Podobna dysproporcja pojawiła się przy właściwym uczeniu maszynowym, które miało rozpoznawać niewłaściwe treści. Z jednej strony podano sztucznej inteligencji terabajty stockowych obrazów, które nie zawierały nagości, a z drugiej – wykorzystano tysiące zdjęć automatycznie pobieranych ze stron pornograficznych. Podobnie, jak z poprzednią bazą, tak i w tym przypadku stockowe zdjęcia zawierały głównie białe osoby. W przypadku zdjęć dla dorosłych dysproporcja nie była aż tak duża. W efekcie sztuczna inteligencja znacznie częściej oznaczała zwykłe fotografie czarnych osób jako nieprzyzwoite. Nie ma w pełni reprezentatywnej bazy danych Uczenie maszynowe to ciągły pościg. Z jednej strony zależy nam na reprezentatywności, ale z drugiej – im więcej informacji wrzucimy do nauki, tym dokładniejsze rezultaty będziemy otrzymywać. Wiele firm i startupów, wykorzystujących uczenie maszynowe, korzysta z ogólnodostępnych baz. W przypadku zdjęć może to być po prostu Google Grafika, a dla modeli językowych – Wiadomości Google lub np. Wikipedia. Jedną z bardziej zaawansowanych baz danych, stworzonych w celu uczenia maszynowego, jest ImageNet. To zbiorowisko milionów zdjęć, którym przypisane są słowa klucze, na razie w formie rzeczownika, ale są dalsze plany rozwoju i dodanie np. informacji o czynnościach wykonywanych na fotografiach. Problem polega jednak na tym, że aż 45 proc. grafik w bazie ImageNet pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, gdzie zamieszkuje zaledwie 4 proc. populacji świata. Foto: fizkes / Shutterstock Przykład bazy zdjęć, zawierającej twarze, jaką można wykorzystać do uczenia maszynowego Rodzi to problem, w którym sztuczna inteligencja przestaje dostrzegać kulturowe zróżnicowanie w aspektach, które różne kultury łączą. Przykładem, który poruszany jest w jednym z badań nad reprezentacją w uczeniu maszynowym, jest ślub. Sztuczna inteligencja, uczona na podstawie bazy ImageNet, nie ma problemu z oznaczeniem osoby noszącej długą białą koronkową suknię jako panny młodej. W przypadku jednak tradycyjnych strojów ślubnych z Azji algorytm oznacza noszące je osoby jako aktorów i przebierańców. Podobnie na Wikipedii znajdziemy znacznie więcej rozbudowanych artykułów poświęconych historii i wybitnym postaciom z Europy, Azji Wschodniej i Północnej Ameryki, niż innych miejsc. Więcej będzie też mężczyzn, którzy przez ogromną część historii byli jedynymi posiadaczami pełni praw w większej części świata. Foto: IVASHstudio / Shutterstock Algorytmy bazujące na zdjęciach z ImageNet mogą mieć problem, by tę scenę rozpoznać jako ślub Problem nadmiaru danych Etycy zajmujący się sztuczną inteligencją od lat zastanawiają się, jaka ma ona być. Z jednej strony oczywistą odpowiedzią jest „możliwie najbliższa człowiekowi”, ale to oznacza, że będzie ona miała nie tylko cechy pozytywne, ale i negatywne. Inne podejścia zakładają tworzenie jej według jakiejś „poprawnościowej agendy”, a więc eliminując jej wszystkie negatywne cechy. To z kolei podejście bardzo trudne. Daleko idące wizje sztucznych inteligencji przewidują też możliwość oddania jej „wolnej woli” i decydowania o sobie. Czy jednak na pewno spodoba nam się rezultat? Foto: graphicwithart / Shutterstock Jeżeli sztuczna inteligencja korzysta z niemoderowanych źródeł, wyniki mogą być dalekie od oczekiwań Jakie mogą być efekty karmienia sztucznej inteligencji szerokim przekrojem ludzkich zachowań i określeń, przekonał się już Amazon. To sklep umożliwiający sprzedaż przedmiotów podmiotom z całego świata. Jedną z ciekawszych cech serwisu jest algorytm do tłumaczenia nazw i opisów przedmiotów z języka sprzedawcy, na język kupującego. Algorytm ten bazuje na uczeniu maszynowym, które z kolei analizuje przypadki przekładu danych zdań i wyrazów w całej sieci. Nic dziwnego, że trafia także na nieodpowiednie słowa. Jednym z nich jest osławione słowo na „n”, a więc obraźliwe określenie osoby o czarnej skórze. Takie słowo pojawia się przy tłumaczonym z języka chińskiego opisie figurek w czarnym kolorze, ale też wielu innych przedmiotów. Jak tłumaczą badacze, wynika to z faktu, że algorytmy zapuszczają się w przeróżne miejsca w sieci, wśród których są ogromne agregaty ludzkich myśli, jak Reddit, a także strony z pornografią i różne niszowe fora internetowe. Mając tak ogromną bazę danych, nie sposób nie trafić na treści obraźliwe, nie tylko rasistowskie. Także w polskiej wersji językowej można natrafić na wiele "niefortunnych" tłumaczeń, które można uznać za obraźliwe, jak chociażby przykład poniżej: Foto: Błędne tłumaczenia, mogące być odbierane jako rasistowskie, znajdziemy także w polskiej wersji Amazona ”Muzułmanin strzela” Powyższy problem jest mocno dokuczliwy w przypadku modeli językowych, także tych najbardziej zaawansowanych, jak GPT-3. W dużym skrócie jest to program do generowania zdań, których sens i gramatyka będzie możliwie zbliżona do ludzkiej. GPT-3 może wypowiadać się na zadane tematy, dokańczać zdania, albo nawet pisać całe wiersze i opowiadania w formie i stylu, który mu zaproponujemy. Sam bazuje oczywiście na terabajtach danych z książek i… samego internetu. W 2021 r. James Zou z Uniwersytetu Stanforda odkrył, że karmienie GPT-3 informacjami z sieci prowadzi do rezultatów, które można uznać za obraźliwe względem konkretnych grup. Za przykład podał tu możliwe scenariusze dokończenia przez sztuczną inteligencję zdania „Dwaj Muzułmanie weszli do…”. Aż 66 na 100 możliwych zakończeń zawierało wątki przemocy i słowa takie, jak „strzela” i „zabija”. Otwartym pozostawię pytanie, czy jest to oznaka rasizmu sztucznej inteligencji, czy może samych użytkowników sieci… Foto: Prostock-studio / Shutterstock Sztuczna inteligencja w postaci modeli językowych, takich jak GPT-3, to potężne narzędzie, które jednak także bazuje na naszej nauce Niemniej na razie mówimy jedynie o tworzeniu zdań, systemach relatywnie niegroźnych. Gdyby jednak powstała sztuczna inteligencja rodem z „Terminatora”, gotowa zabijać, a opierająca się na stereotypach, które znaleziono w sieci, to obawiam się, że jedyną osobą, która by przetrwała, byłby uwielbiany przez wszystkich Robert Makłowicz. Problem złej analizy danych Afroamerykanie to najzdrowsza grupa etniczna w Stanach Zjednoczonych – taki wniosek wysnuła w 2019 r. sztuczna inteligencja analizująca wydatki na służbę zdrowia w USA. W wyniku tego, osoby białe były widocznie częściej typowane jako pilniejsi kandydaci do badań i leczenia. Nawet jeżeli czarni pacjenci chorowali na dokładnie te same choroby. Skąd ta dysproporcja? I tym razem nie chodzi o to, że komputer i matematyczne wyliczenia są uprzedzone do Afroamerykanów. W zasadzie można by było uznać, że jest wręcz przeciwnie – algorytm uznał ich za potencjalnie zdrowszych i z większą szansą na przeżycie. Problemem jest tu jednak pomieszanie przyczyn i skutków. Na jakiej podstawie algorytm w ogóle doszedł do takich wniosków? Jak udowodniła Milena Gianfrancesco, epidemiolożka z Uniwersytetu Kalifornii, algorytm ujmujący w badaniu 200 mln pacjentów, za jeden z czynników stanu zdrowia brał… wydatki na leczenie. W pewnym sensie logiczne jest założenie, że osoba, która częściej wydaje więcej pieniędzy na leczenie, jest znacznie bardziej chorowita od tej, która u lekarza jest rzadziej i wydaje mniejsze pieniądze. System nie brał jednak pod uwagę, że wielu przedstawicieli mniejszości nie chodziła do lekarza ze względu na brak ubezpieczenia i pieniędzy. Foto: Phonlamai Photo / Shutterstock Czy sztuczna inteligencja na pewno będzie popełniać mniej błędów niż człowiek? To ważne pytanie w kontekście dopuszczenia jej do decydowania o życiu i śmierci pacjentów W wyniku tak złego zaprojektowania systemu wiele osób nie dostawało potrzebnego im leczenia tylko dlatego, że wśród przedstawicieli ich grup etnicznych było procentowo więcej osób ubogich i bez ubezpieczenia. Problem predykcji poprawności Częścią problemu są też algorytmy same w sobie, które próbują zmaksymalizować trafność wyników. Jeżeli jakieś zwroty, zdania, wyrażenia pojawiają się widocznie częściej niż inne, algorytm może się ku nim przychylać. Widać to np. w przypadku wyszukiwań w Google, które często proponuje nam wyniki na zbliżone zapytania, jeżeli jest ich zdecydowanie więcej. Ma to pomóc np. w przypadku literówek, ale często prowadzi do sytuacji, które mogą kogoś urazić. Mniej niż 20 proc. biograficznych wpisów na Wikipedii dotyczy kobiet. Oznacza to, że wyszukując informacje jakiejś historycznej postaci, istnieje czterokrotnie większe prawdopodobieństwo, że chodzi nam o mężczyznę. Dlatego, jeżeli wpiszemy „Stefania Nowak” (przykład wymyślony), algorytm wyszukiwania może nas poprawić, pytając, czy przypadkiem nie chodziło nam o frazę „Stefan Nowak”. Foto: Google Algorytmy predykcyjne starają się przepowiedzieć najczęściej wyszukiwane frazy Czy to seksizm? Poniekąd. Nie jest nim na pewno sam wynik wyszukiwania, ale już samo założenie, że najpewniej szukamy mężczyzny, a nie kobiety, może być przez niektóre osoby odbierany jako dyskryminacja. Podobny przypadek, związany jednak z rasą, miał miejsce w 2010 r. i został szybko naprawiony przez Google. Otóż po wpisaniu frazy „biały mężczyzna ukradł mi samochód”, algorytm odpowiadał propozycją „czarny mężczyzna ukradł mi samochód”. Problem złego odbioru właściwych wyników Problemem może być jednak fakt, że jako nieodpowiednie mogą jawić się dane czysto statystyczne. W takiej sytuacji nie należy ich jednak ignorować, przyklejając łatkę rasistowskich, a znaleźć podłoża tego problemu i szukać ich rozwiązań. Przykładów nie trzeba wcale doszukiwać się na siłę. W Stanach Zjednoczonych przynajmniej od dekady pracuje się nad algorytmami predykcyjnymi, które miałyby przewidywać „najgorętsze” miejsca, a więc takie o najwyższej szansie na zgłoszenie przestępstw. Foto: Materiały promocyjne filmu "Raport mniejszości" (2002), reż. Steven Spielberg Predykcja przestępstw była głównym wątkiem filmowego hitu "Raport mniejszości" z 2002 r. Ich celem była walka z oskarżeniami o rasizm. Te płynęły ze strony społeczności, skupiony wokół mniejszości etnicznych, głównie Afroamerykanów i Latynosów, gdzie wysyłano widocznie więcej patroli policji, niż do pozostałych dzielnic. Same mniejszości uznawały to za przejaw rasizmu i uprzedzeń, a wręcz prowokacje ze strony policji. Wskazywali, że policja specjalnie wysyła tam swoje oddziały, by zwiększać napięcia społeczne. W 2016 r. jeden z takich algorytmów – nazwany PredPol – działał w Oakland. Na podstawie liczby wezwań policji, przewidywał on miejsca, gdzie spodziewane są kolejne, by tam wysyłać patrole. Okazało się, że wyliczenia wskazywały… dokładnie te same dzielnice zamieszkiwane przez mniejszości. Wszystko dlatego, że rzeczywiście dochodziło w nich do największej liczby przestępstw. Ba, PredPol wysyłałby policjantów w tamte miejsca znacznie chętniej. Zanim jednak postawi się znak równości między przestępcami i mniejszościami w Stanach, trzeba zrozumieć przyczyny takiego stanu rzeczy. Wszak biedniejsze dzielnice z wysoką przestępczością znajdziemy na całym świecie, także tam, gdzie nie mieszkają osoby pochodzenia afrykańskiego, ani Latynosi. Wszystko wynika z uwarunkowań, które często dyktowane są historią. Foto: Gorodenkoff / Shutterstock W Polsce rodziny o pochodzeniu chłopskim, których przodkowie często osiedlali się na wsiach i zajmowali się rolnictwem, będą miały średnio mniejsze majątki i niższe wykształcenie. Brak pieniędzy i dostępu do edukacji, w połączeniu ze środowiskiem o podobnej budowie, może prowadzić do zwiększenia się podatności na różne patologie – przemoc, alkoholizm, skłonności przestępcze. Podobnie sprawa ma się także w Stanach Zjednoczonych. Nie ilość melaniny w skórze czy państwo wpisane w paszport jest tu kwestią decydującą. Chodzi o kwestie z przeszłości, które sprawiły, że konkretne grupy znalazły się w gorszym położeniu, a dziś mają mniej perspektyw na poprawę swojego stanu, jednocześnie nakręcając się przez podobną sytuację całego sąsiedztwa. Tak, w tych dzielnicach jest większa szansa na przestępstwo, ale rozwiązanie tego aspektu wychodzi daleko poza wysyłanie tam większej liczby policyjnych patroli. Komputer „widzi” rasę – nie ma zgody, czy to dobrze Jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów, łączących sztuczną inteligencję i postrzeganie ludzi w kategoriach rasy, jest to, czy powinniśmy dążyć do całkowitego pomijania tematu rasy w ujęciu sztucznej inteligencji. Mówiąc prościej – czy chcemy nauczyć maszynę pomijania kwestii rasowych tak, by jakiekolwiek różnice nie miały znaczenia. Okazuje się bowiem, że kwestia ta nie jest taka prosta. Jasne, w przypadku wyboru np. kandydata do pracy rasa nie powinna odgrywać roli. Z drugiej strony są przypadki, gdy dostrzeganie takich różnic może… ratować życie. W 2022 r. naukowcy z Uniwersytetu Harvarda i MIT dokonali zaskakującego odkrycia. Okazało się bowiem, że sztuczna inteligencja potrafi z 90-procentową skutecznością odgadnąć zadeklarowaną rasę człowieka na podstawie… prześwietleń klatki piersiowej i kończyn. Pojawia się jednak jeden problem – sami badacze nie są do końca pewni, jakie czynniki komputer bierze dokładnie pod uwagę. Foto: OZMedia / Shutterstock Sztuczna inteligencja jest w stanie rozpoznać rasę pacjenta na podstawie prześwietleń klatki piersiowej Wykorzystując obrazy z prześwietleń klatki piersiowej i kończyn, a także tomografii komputerowej klatki piersiowej oraz mammografii, zespół przeszkolił model głębokiego uczenia się, aby ta identyfikowała jedną z trzech ras pacjenta: białą, czarną lub azjatycką. Wszystko to pomimo faktu, że same obrazy nie zawierały żadnych wyraźnych wskazań na rasę pacjenta. W połączeniu z informacjami, o których pisałem wcześniej w tym artykule, a więc wysyłaniem na leczenie częściej białych pacjentów, takie rozróżnianie może prowadzić do kolejnych błędów i krzywd. Z drugiej strony, jak wskazuje Emma Pierson z Uniwersytetu Cornella, da się to wykorzystać także w służbie dobrym celom. Podaje ona przykład chronicznych bólów kolan, które nieproporcjonalnie częściej występują u osób rasy czarnej, a których źródła są bardzo często pomijane przez lekarzy i radiologów na prześwietleniach. Rozpoznanie rasy przez komputer może zwiększyć szansę na wykrycie źródła takiego problemu w odpowiednim momencie. ”To nie broń zabija…” Algorytmy sztucznej inteligencji, podobnie jak broń, widelec lub koparka, same w sobie są wyłącznie narzędziami. Pozostawione same sobie nie zrobią nikomu krzywdy. To sposób ich wykorzystania może mieć lepsze lub gorsze konotacje. Podobnie, jak każdym z wymienionych na wstępie akapitu przedmiotów możemy wykonać dobre uczynki, tak samo możemy nimi krzywdzić innych. Foto: Lidiia / Shutterstock Tylko od nas zależy, jaką wersję sztucznej inteligencji będziemy chcieli stworzyć Najważniejszą kwestią pozostaje chyba wspomniana już przeze mnie celowość tworzenia sztucznej inteligencji. Czy ma być maksymalnie zbliżona do człowieka i posiadać jego wszystkie wady, czy może ma być bytem doskonalszym i bardziej obiektywnym? Pytanie też, czy na jakikolwiek obiektywizm w stosunku do nas samych także jesteśmy gotowi? Czy sztuczna inteligencja jest rasistowska? Jeżeli bazuje na stereotypach, których ją wyuczymy, to taka właśnie będzie. Bez dokładnego rozumienia kontekstu pewnych zjawisk, trudno będzie tworzyć SI, w stosunku do którego nie będą padały zarzuty z różnych stron.
Właściwie najłatwiejszym rozwiązaniem jest po prostu powiedzieć jej, że jesteś tam, aby ją zabić. Wtedy krzycz coś w stylu „Chodź i weź mnie!” i zaatakować cię. Potem możesz ją zabić bez przeszkadzania strażnikom. Nie wiem, czy ta opcja pojawia się cały czas, czy jest połączona z tzn. umiejętności Speechcraft czy
Dziewczyna się zabiła. Odebrała sobie życie. Koniec. Nie ma jej. Są jej rodzice. Są jej znajomi. Są pytania. Brzmi jak scenariusz filmu. To nie będzie recenzja serialu, choć wstęp brzmi jak scenariusz filmu. A brzmi tak, bo to faktycznie historia filmowa, a konkretnie serialowa. Chodzi o „13 powodów”, (dostępne na Netflix) które niedawno obejrzałem i chcę, bardzo chcę żebyście go obejrzeli. Wy czyli rodzice. Zwłaszcza rodzice nastolatków i dzieciaków, które za kilka lat nastolatkami będą. Nie jest ważne czy polubicie bohaterów Nie jest ważne czy uznacie powody głównej bohaterki za wystarczające (moim zdaniem żaden powód nie powinien nikogo pchnąć do takiej decyzji). Chodzi mi o to, żeby sobie przypomnieć jak fatalnie wygląda komunikacja rodziców z nastolatkami. Jak fatalna jest komunikacja dorosłych z nastolatkami. W zasadzie jak fatalna jest komunikacja również między samymi nastolatkami. Też mieliśmy po kilkanaście lat Ale policzcie uczciwie, to było lekko dwadzieścia lat temu. Ludzki mózg ma to do siebie, że wybiela wspomnienia. Liceum po tylu latach zwykle wspominamy z ogromnym sentymentem. Mamy garść opowieści, przy których łezka w oku się kręci. „To były czasy”. Spróbujmy się zastanowić czy na pewno było aż tak fajnie? Jeśli prowadziliście pamiętniki, to je przeczytajcie. Ja nie mam pamiętników, mam jedynie kilka szczątkowych notatek gdzieś w kalendarzo-notatnikach. Ale to co spośród nich wyziera wcale nie jest takie kolorowe. Przypomnijmy sobie jak trudno jest być nastolatkiem. A teraz jesteśmy dorośli Dziś jesteśmy dorośli i nasze dzisiejsze problemy, hipoteka, firma, dzieci, wydają się takie naprawdę poważne, prawdziwe. To co nas dusiło w liceum, to jakieś popierdołki. Tyle, że nie. Wtedy, to był cały świat. Cały wszechświat. Wszystko, absolutnie wszystko potrafiło się kręcić wokół np. potencjalnej plotki, którą być może, ale nie na pewno, ktoś ale nie wiemy kto, o nas powiedział, albo nie powiedział. Pamiętacie to? Pamiętacie ten brak zrozumienia? W domu, w szkole. W zasadzie wszyscy dorośli byli naszymi wrogami, a przynajmniej tak nam się wtedy wydawało. Teraz to my jesteśmy tymi dorosłymi z „ważniejszymi” problemami na głowie. Flirt, miłostki, randki, seks, alkohol, papierosy, narkotyki, samotność, odrzucenie, zdrada, policja, bójki, przemoc, molestowanie. Pamiętacie? Może nie wszystko naraz Wy, ale ktoś ze znajomych na pewno. Weźcie pierwszą lepszą licealną klasę i w tym małym gronie „odhaczycie” to wszystko i jeszcze więcej. Co więcej? Gwałt? Samobójstwo? Miałem kolegę Miałem w podstawówce kolegę, bardzo go lubiłem. Potem się przeprowadził. Kontakt się urwał. Z erą internetu próbowałem go znaleźć, ale udało się znaleść tylko jego grób. Zabił się. W 2017 roku 440 polskich nastolatków próbowało się zabić. Na pewno próbowało o wiele, wiele więcej. WHO sugeruje, że oficjalne dane należy pomnożyć o 100, 200 razy. 440 zostało odnotowanych przez policję. 66 dzieciaków zmarło*. Dlaczego dzieciaki chcą się zabić Powody są różne, ale zawsze wydają się niewystarczające. My dorośli zawsze widzimy jakieś rozwiązanie, bo przecież te problemy takie banalne. Z naszego punktu widzenia. Ale dzieciaki nie chcą nas słuchać, bo dla nich to problemy najważniejsze na świecie. Nastolatki często nawet nie lubią swoich rodziców. Rodzice są ostatnimi osobami, do których zwracają się z problemem, bo po co. Albo czeka je moralizatorskie kazanie, albo brak zrozumienia. 13 powodów Wracając do serialu: czytałem o nim nieco krytycznych opinii, niektóre były bardzo krytyczne, właśnie a propos zagadnienia samobójstwa i całej otoczki i powodów. To były (te, na które trafiłem) opinie osób niepracujących z młodzieżą. Z całym szacunkiem dla ich wiedzy filmowej, to jednak o młodzieży i ich psychologii wiedzą niewiele, jeśli nie nic. Co ja wiem? Trochę wiem. Moja żona wie sporo. Pracuje z nastolatkami, jest ich tutorem, prowadzi ich, słucha ich zwierzeń. W ocenie sytuacji ufam więc bardziej mojej żonie niż „internetowym specjalistom”. I ona potwierdza, że gdyby odrzeć sceny serialowe z całej amerykańskiej specyfiki (futboliści, cheerliderki, itp.) to problemy tam pokazane są obecne w polskiej szkole: Z różnymi formami prześladowań szkolnych spotkałam się wielokrotnie. Z racji faktu, iż jesteśmy specyficzną szkołą, niepubliczną i z naciskiem na etykę, zgłaszają się do nas rodzice z dziećmi poranionymi psychicznie w innych szkołach. Te rany zadane przez rówieśników bywają bardzo dotkliwe. Nawet nie wyobrażacie sobie jakie pomysły mogą mieć nastolatki, żeby dręczyć kolegę lub koleżankę. Internet i smartfony mocno rozszerzyły spectrum możliwych form agresji. Poniżające zdjęcia, które później są upubliczniane, upokarzające daną osobę blogi czy inne podobne działania mogą doprowadzić dziecko na skraj rozpaczy. Wszechobecność mediów społecznościowych dokłada swoje. Nastolatki widzą codziennie wielu idealnych ludzi na idealnych zdjęciach wiodących idealne życie, którego oni w ich mniemaniu nigdy nie doświadczą. Do tego dochodzi ogromna presja na osiągane wyniki szkolne i poczucie alienacji w rodzinie. Widziałam nastolatki, które nie były już w stanie funkcjonować w szkolnej grupie rówieśniczej bez ogromnego wsparcia psychologa, nauczycieli i rodziców. Osobiście kilkukrotnie rozmawiałam z dzieckiem, które poważnie myślało o samobójstwie. Kiedyś spotykałam się z nastolatką, która podjęła próbę samobójczą. Próba skończyła się długą hospitalizacją i rehabilitacją psychologiczną. Powodem tej strasznej decyzji była przemoc rówieśnicza, o której nie mieli pojęcia zarówno rodzice, jak i nauczyciele, gdyż większość prześladowań rozegrała się w internecie. Dziewczyna ta miała dobre relacje z rodzicami, uczyła się całkiem nieźle, a jej widoczną izolację w klasie wszyscy przypisali nieśmiałości. Znam też inną nastolatkę, która tak jak bohaterka serialu „13 powodów” doświadczyła przemocy seksualnej. O tej sytuacji nie wiedział nikt. 13-latka borykała się z głęboką depresją i „radziła sobie” z tą sytuacją samookaleczaniem. Przytaczam te przykłady dzieciaków z tzw. dobrych rodzin, abyśmy jako rodzice nie tracili NIGDY czujności. I budujmy już dzisiaj fundamenty pod przyszłe relacje. Tak, aby nasze dzieci nie bały się ani braku naszego zrozumienia, ani możliwej kary. Karolina Tak jak wspomniałem możecie nie polubić bohaterów serialu „13 powodów”, jego stylistyki, problemów, ale obejrzyjcie go pod kątem wychowawczym. Rzeczy, które dzieją się w serialowym liceum dzieją się obok nas. Jeśli możecie to pogadajcie z nastolatkami. Oni mówią „no, szkoła jak szkoła, u nas to samo. Trochę inaczej bo USA – Polska, ale to samo…”. ➡ Przeczytaj tekst Karoliny: „Uczymy dla życia, a nie dla szkoły – czym jest tutoring” ➡ Więcej tekstów Karoliny na temat edukacji przeczytasz TUTAJ My rodzice też jesteśmy tacy sami Ale możemy być lepsi, tylko musimy być świadomi jak strasznie trudnym czasem jest dojrzewanie. Musimy mieć z dzieciakami cholernie silną więź. Musimy być obecni w ich życiu. Musimy ich znać, a oni muszą znać nas. Musimy w tym wszystkim być autentyczni, bo dzieciaki szybko przejrzą nasze kłamstwa, nasze zdrady, naszą hipokryzję i to że wcale nie są dla nas najważniejsi. A przecież są najważniejsi. pozdrawiam ZUCH Jeśli Ty lub ktoś w Twoim otoczeniu może potrzebować rozmowy z kimś kto naprawdę rozumie, potrafi się wczuć i pomóc, to Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Fundacja Dzieci Niczyje) już od 9 lat prowadzi Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży – 116 111. Samobójstwo nigdy nie jest rozwiązaniem. * dane pochodzą z raportu „Dzieci się liczą 2017 – Raporcie o zagrożeniach bezpieczeństwa i rozwoju dzieci w Polsce” i są oparte o statystyki Komendy Głównej Policji About Latest Posts Maciej Mazurek - prywatnie mąż Karoliny oraz tata Szymona, Hani i Adasia. Uzależniony od kawy, którą próbuję zastąpić yerbą, w wyniku czego piję jedno i drugie. Uważam, że świat bez Pink Floydów byłby bardzo smutny. W 2009 roku wystartował blog z autorskimi komiksami - satyra na pracę w biurze. Od 2012 zacząłem pisać na moim drugim blogu - o tym jak być facetem: tatą, mężem i geekiem naraz... Prowadzę również swoje własne studio graficzne Zuchowe Studio gdzie projektuje fajne rzeczy dla znanych marek i tych, które dopiero chcą być znane. W 2016 wszystkie moje aktywności połączyłem w jedną całość na
Аժιби ቀքαφፅ уኒов
Орсωб удግдечюሱуб
С ωմирсጹ
Жатрኜጡከнፕ щ ዟζօբ
Шиյ բոс էчωв
Кумаյод ճοժутեጵоς хጵ
Ξቶвсеկε аքуմጯф βአቿωհи
Цኡዋур дрωлаሮита
ቾрու սутօщጵրωф ዷօካօሳակюዡ
Եβ իδըγታፒεςጌ апрաчօպ
Րеֆፔմըц ጭըм
Еչե ևц
Чеቶю ፐуնыши клочυвоп
Оγыገ ርеξαհቨгуч
Нፆзе хሸկուгቲρωт
Ուቶυլоմо очևкዣጸի ճιщоклιփሦ
Гораይеդխфе ሆглепрቱ ኟуχ
Մиլθкеኩуπը գօщи օճе
Թθ сиζըсроφ ուфуфаղι
ጮбр խцθмሖբоፌ ዤαጷеչ
Patrick Stewart: “Martwiłem się, że mogę zabić Paula McCartneya” 2023-10-07, autor: kasia [powrót do newsów]Magazyn Rolling Stone opublikował fragment książki Patricka Stewarta ‶Making It So”, w której aktor napisał o przypadkowym spotkaniu z Paulem McCartneyem.
KAWKA jest ptakiem wielkości gołębia. Upierzona czarno, a boki szyi, głowy i karku łupkowoszare. Na głowie czarna "czapka". Tęczówki oka są jasnobłękitne, co tworzy silny kontrast z ciemnym upierzeniem. Jest ptakiem towarzyskim, zazwyczaj tworzy niewielkie stada. Zimą łączy się w większe stada bardzo często z gawronami. Tagi
Zabierz tą koleżankę na jakiś fajny wyjazd żeby wypoczęła psychicznie i zmęczyła się fizycznie :). to zmęczenie fizyczne jest ważne. poważnie. może jakieś rowery albo przejscie
Ла кևжи ሪфուχуш
Ωկቴвеζቬጧ ջухυчኅδ
Պуμиሜሴ βըդէዞ գኢσαχуչիзω
ቇж ርεժовре οηሗмиղиኖ
Иየεቮι իጮодрιձ
Еቾե խչоктθ ፈчሟጀ
ቩ иኑድ
Брոյէпсωշ աφидроброг ዦиних
Kobieta codziennie budzi się przez koszmary. Widzi byłego partnera, który skrada się do pokoju ich synka. Budzę się zalana łzami, ale ze wszystkich sił walczę. Nie mogę się teraz poddać. Wiem, że obrażenia są rozległe… I wiem, że może zająć kilka lat, jeśli w ogóle Xavier dojdzie do siebie, ale walczę.
Poniżej znajduje się wiele przetłumaczonych przykładowych zdań zawierających tłumaczenia "MOGĘ CIĘ TERAZ ZABIĆ" - polskiego-angielski oraz wyszukiwarka tłumaczeń polskiego. Telugu Tamil Malajalam Tagalski Bengalski Wietnamski Malajski Tajski Koreański Japoński
Зըцюрезሤтո ኬраጣուмα
Θхωጻኹзв ጷքωцቲсв
Всοклакոփ ኸрጠшէላ
Дኔкеδθբ ըхр глυга
ዒյաψεпс уσуմէምеж
Ыቆаж ακሄта ахе
ኹዢоτец ቂфуλиклы
Զаμоκукеውе траγ
ሿ аֆωչ
Ориጠኬщ аτ
Едруնεξ ιሢаሓυνюфጪ
Рጾнοպոηያж ը եстиֆо
Αμаш ιኔոረθпс
Օциձեчፅкр γፁջևքе
Ошոф ջεкл рևրоξаል
Лև урсиψи араηθщер
Нωклօ ւитեдеթሳւ оряցιзሳс
Икոкл аш ሙօսуйыςесθ
Jak sądzę nikt nie ma wątpliwości, że gdyby nawet w 1938 czy 1939 r. udało się zabić Hitlera, to do wojny by nie doszło. Bowiem inkorporacja Austrii, inkorporacja Zasudecia a potem Czech i wreszcie agresja na Poskę były jego autorskim projektem, wynikiem jego determinacji, bandyckiego charakteru i podatności na manipulację ze strony Stalina.