Tłumaczenia w kontekście hasła "zadzwonił po lekarza" z polskiego na angielski od Reverso Context: Żeby poprosił kogoś by zadzwonił po lekarza?
Oglądaj od poniedziałku do piątku o 16:30 w TVN oraz w player.pl: https://player.pl/seriale-online/19--odcinki,4814/odcinek-352,S04E352,130267Subskrybuj: htt
zadzwonił do mnie następnego dnia Definicja w słowniku polski Przykłady Carmen zadzwoniła do mnie następnego dnia, zmartwiona, czy wszystko wróciło do normy. Zadzwoniła do mnie następnego dnia i brzmiała dobrze. Literature Osoba, która dała mi ten numer tablicy rejestracyjnej, zadzwoniła do mnie następnego dnia, mówiąc, że się pomyliła. Literature Salvatore zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia w południe Literature Nie zadzwoniła do mnie następnego dnia. Kiedy zadzwoniłeś do mnie następnego dnia, zapraszając na lunch, pomyślałam... Powiedział, że zadzwoni do mnie następnego dnia i powiadomi, kiedy to zrobimy. Literature * White zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Griselda zadzwoniła do mnie następnego dnia. Gdy znaleźliśmy się na korytarzu, Yoshi obiecał, że zadzwoni do mnie następnego dnia. – W porządku? Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia Literature Gus zadzwonił do mnie następnego dnia. Literature Zadzwonił do mnie następnego dnia rano i zaproponował spotkanie Literature Obiecał, że zadzwoni do mnie następnego dnia (we wtorek), ale odezwał się dopiero w weekend. Literature Zadzwoniła do mnie następnego dnia, tuż przed lunchem. Literature A potem zadzwoniłaś do mnie następnego dnia, i pomyślałem, że mógłbym znaleźć inny sposób, aby być z tobą. Dostępne tłumaczenia Autorzy
Ale najbardziej prawdopodobnym jest to, że synowie Adama nie dzwonią piękną kobietą, ponieważ nie ma pragnienia. Nie próbuj znaleźć usterek we własnej osobie. Tak, dziewczyna nie przywiązała wystarczająco faceta, dzięki temu nieudana ухажер i nie oddzwoniła. Nie trzeba cierpieć i robić tragedii z powodu braku wiadomości.
fot. Adobe Stock, Paolese To niesamowite, jak niewinne niedopowiedzenia mogą zaważyć na naszej przyszłości. Dlatego nie warto się obrażać na ukochaną osobę, zanim dokładnie nie wyjaśni nam sytuacji. Szkoda byłoby stracić miłość życia przez pomyłkę... Z salonu dobiegały wesołe głosy przyjaciół Zamiast do nich szybko dołączyć, wracając z łazienki, zatrzymałam się pod drzwiami pokoju mojej czternastoletniej chrześnicy. Ada zniknęła w nim zaraz po obiedzie, odmawiając zjedzenia pysznego tortu. – Będzie więcej dla nas! – ucieszył się jej tata, puszczając do wszystkich oko. Ada tylko wzruszyła ramionami. Było jednak w tym geście tyle rezygnacji, że mnie to zaniepokoiło. Znam Adę od urodzenia, zawsze była pogodnym i ufnym dzieckiem. Nic dziwnego, wychowała się w kochającej się rodzinie, w której dzieci były ważne. Nawet gdybym jej gest miała złożyć tylko na karb zwyczajnego buntu nastolatki, to i tak czułam potrzebę sprawdzenia, czy nie chodzi o coś poważniejszego. Zapukałam. Po chwili odpowiedziało mi niewyraźne i mało zachęcające burknięcie, ale się nim nie zraziłam. Weszłam. Ada leżała na tapczanie i patrzyła w sufit. Nawet na mnie nie spojrzała, ale usiadłam obok niej i tak przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu, aż moja chrześnica stwierdziła: – Nie zadzwonił. A przecież obiecał… „Ach, tak. Miłosny dylemat” – w duchu odetchnęłam z ulgą. – Ja do niego nie będę dzwoniła. Dziewczynie nie wypada. Nie chcę mu się narzucać – spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi niebieskimi oczami, identycznymi jak oczy jej matki. Coś mi przypomniało to spojrzenie, bo była w nim tęsknota. – Kochanie, nie zawsze to, że ty pierwsza zadzwonisz, oznacza, że się narzucasz – zapewniłam Adę. – Przecież nie wiesz, co się stało. Może coś się wydarzyło i on chce, a nie może zadzwonić… – Tak myślisz, ciociu? – ożywiła się dziewczynka. – No dobrze, skoro tak mówisz, to zadzwonię – uśmiechnęła się i sięgnęła po swoją komórkę, szybkimi ruchami wybierając numer. Już chciałam wyjść z jej pokoju, żeby nie przeszkadzać w rozmowie, gdy stwierdziła rozczarowana: – Nie odbiera… Automat mówi mi, że abonent jest czasowo niedostępny. – A widzisz! Więc jednak coś się musiało stać – pokiwałam głową, chcąc poradzić chrześnicy, aby uzbroiła się w cierpliwość, gdy telefon w jej ręku zadzwonił. Ada skrzywiła się, patrząc na numer. – Co się stało? – spytałam zaciekawiona. – Nie znam tego numeru, więc nie odbieram. Rodzice mi tak poradzili, bo ciągle dzwonili do mnie z jakiegoś banku z propozycją kredytu i z ubezpieczeń… – Słusznie – przytaknęłam. – A ten numer to już dzwoni do mnie dzisiaj z piąty raz – poskarżyła się Ada. Coś mnie tknęło. – Może zadzwonię na niego ze swojej komórki i zapytam, o co chodzi? – zaproponowałam. Wybrałam numer i zaraz usłyszałam głos kobiety Nie brzmiała jak pracownik infolinii, nie słyszałam w tle szumu rozmów. Wyjaśniłam, że z tego numeru dzwoniono przed chwilą do mojej siostrzenicy… – A tak! To mój syn. Zgubił wczoraj swój telefon, a obiecał jej, że zadzwoni – odparła szybko. Roześmiałam się. – Masz swojego chłopaka – szepnęłam do Ady, podając jej komórkę. Pokraśniała z emocji. Wyszłam. Nie chciałam przeszkadzać w rozmowie. Kwadrans później Ada odniosła mi telefon, po czym usiadła przy stole i już bardzo zadowolona, z apetytem zjadła wielki kawałek tortu, który jej mama upiekła z okazji piętnastej rocznicy ślubu. „Nigdy nie wolno zakładać, że ta druga osoba nie odzywa się, bo jej na nas nie zależy” – pomyślałam. „Gdybym przeszło 15 lat temu nie przekonała o tym Moniki, pewnie nie doszłoby do jej ślubu z Marcinem, i nie mieliby wspaniałej córki i tego pysznego tortu”. Wróciłam myślami do wydarzeń tamtych dni… Czułam się wtedy strasznie samotna. Kilka tygodni wcześniej zerwałam z chłopakiem, a raczej to on mnie zostawił, goniąc za przygodną letnią znajomością. Przez całe lato nie miałam urlopu, bo szef uważał, że pierwszeństwo mają te koleżanki, które są matkami. Byłam więc przemęczona pracą za siebie i na zastępstwo, znękana wspomnieniami i naprawdę nie miałam nawet siły gdziekolwiek jechać. No i co można było robić w naszym pięknym kraju podczas chłodnej jesieni, bo na zagraniczną wycieczkę nie było mnie stać. Planowałam siedzenie w domu z kubkiem gorącej herbaty i książką, ale mama, widząc mój stan, wykupiła mi tygodniowy pobyt w górach. – Spędzisz miło czas w pensjonacie Muszelka, zmienisz klimat, odpoczniesz – stwierdziła i zaraz zaznaczyła, że nie przyjmie odmowy. – Tata może cię tam nawet zawieźć samochodem. Podziękowałam rodzicom wzruszona ich troską. Nie chciałam ich jednak zbytnio wykorzystywać, więc wybrałam się na urlop pociągiem. Po drodze zastanawiałam się, kto miał taką fantazję, aby pensjonat w Krynicy Górskiej nazwać Muszelka? W pensjonacie, który okazał się bardzo przytulny, byłam zupełnie sama, a przynajmniej tak mi się początkowo wydawało. Trzeciego dnia w jadalni zauważyłam jednak kobietę, chyba trochę ode mnie starszą, czyli koło trzydziestki. Wypiła tylko kawę i wyszła, nie szukając towarzystwa. Sama nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się przykro, bo poczułam, że w sumie chętnie bym z kimś pogadała, a ta pani wyglądała miło i inteligentnie. Nie zamierzałam się jednak narzucać Nieco gadatliwa właścicielka pensjonatu jeszcze tego samego dnia powiedziała mi, że kobieta pochodzi z Torunia i przyjechała kilka dni temu. Jednak siedzi prawie przez cały czas w pokoju. – Może ma jakieś problemy… – pokiwała głową. Przytaknęłam bez przekonania. Miałam własne kłopoty… Tak się jednak złożyło, że na drugi dzień spotkałam tę smutną kobietę na wycieczce w górach. Schodziła już, kiedy ja wspinałam się na szczyt. „A więc jednak czasami wychodzi” – pomyślałam. Byłyśmy już blisko siebie, a że ścieżka była wąska, kobieta chciała mi ustąpić na niej miejsca i tak jakoś nieszczęśliwie stanęła, że noga ześlizgnęła jej się w bok. To trwało ułamki sekund, ale gdybym jej nie złapała za rękę, a zrobiłam to odruchowo, to być może spadłaby ze zbocza. A tak skończyło się tylko na zwichniętej kostce. Noga natychmiast spuchła i było jasne, że kobieta nie dojdzie sama do pensjonatu. Musiałam jej pomóc, za co bardzo mi dziękowała. Miała na imię Monika i najbardziej niebieskie oczy, jakie kiedykolwiek widziałam. Ten wypadek nas połączył Kiedy wpadłam do jej pokoju po południu, aby zapytać, jak się czuje, zaproponowała mi kawę i zaczęłyśmy rozmawiać. Najpierw o filmach i literaturze, normalne tematy dla osób, które jeszcze się nie znają i chcą sprawdzić, ile mają ze sobą wspólnego. Jakoś tak od słowa do słowa przyznałam się Monice, że jestem tutaj sama, bo rozstałam się z chłopakiem, z którym byłam trzy lata. – A ja zakończyłam niedawno trzyletnie małżeństwo – powiedziała. Byłam pewna, że to właśnie z tego powodu jest taka smutna, ale… Okazało się, że wcale nie. – Poznałam kogoś w kilka dni po rozwodzie. Prawdę mówiąc, nie sądziłam, że kiedykolwiek się jeszcze zakocham, a już na pewno nie tak szybko. Ale to było jak grom z jasnego nieba. Pojechałam do Krakowa, bo to miasto zawsze dobrze na mnie działa. Kiedy chodziłam po krakowskim rynku, na jednym ze straganów zobaczyłam piękną filiżankę w kwiaty i pomyślałam, że przyjemnie byłoby pić z niej poranną kawę. Niestety, nie miała spodeczka, ale mężczyzna, który ją sprzedawał, powiedział, że ma podstawkę, tylko zapomniał zabrać ją z domu. Umówił się ze mą wieczorem na plantach, żeby mi ją przynieść. Przyszedł i powiedział, że się pomylił i jednak nie ma podstawki. Zaproponował mi, że na drugi dzień zaprowadzi mnie do antykwariatu swojego przyjaciela, w którym z pewnością wybiorę sobie jakąś piękną, bo jest tam ich wiele. Już wtedy zaczęłam podejrzewać podstęp – doskonale wiedział, że nie ma spodeczka, tylko szukał pretekstu, aby się ze mną spotkać. O dziwo, wcale mnie to nie zdenerwowało. Przeciwnie. Poczułam ukłucie w sercu, prawda bowiem była taka, że Marcin mi się podobał. Był zabawny, a jednocześnie miał takie dobre, spokojne spojrzenie. Przez te kilka dni, które spędziłam w Krakowie staliśmy się nierozłączni. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam mu się zwierzać, opowiedziałam o swoim nieudanym małżeństwie. Na szczęście nie mieliśmy z mężem dzieci, więc rozstanie przebiegło spokojnie, ale i tak było dla mnie trudne doświadczenie. Miałam ciągle wątpliwości, czy dobrze zrobiłam, że się rozstałam, czy nie powinnam była jednak za wszelką cenę ratować tego związku. Przy Marcinie zaczęłam wierzyć, że coś mi się od życia należy. Wróciłam do domu odmieniona. To było dwa miesiące temu. Przez ten czas rozmawiałam wiele razy z Marcinem przez telefon, zaczęliśmy mieć wspólne plany. Jak ten, że spotkamy się teraz w Krynicy, w pensjonacie Muszelka. – Miał tu przyjechać z tobą? – zapytałam. – Obiecał, że dojedzie. Ale… mija już piąty dzień, a on się nie pojawił. Przyjechałam tutaj tylko na tydzień, zaraz muszę wracać do domu, do pracy. Nie wiem, co się stało, dlaczego Marcin mnie wystawił. – Skąd wiesz, że cię wystawił? – zdziwiłam się. Monika wzruszyła ramionami. czułam, że te jej złe myśli mają wiele wspólnego z byłym mężem, który ją przecież zdradził, że jedne uczucia nakładają się na drugie, tworząc w jej głowie niezły galimatias. – Nie dzwoniłaś do niego? – spytałam ostrożnie. Pokręciła głową. – Nie byłam w stanie – powiedziała. Nie przyjechał i nie zadzwonił Rozumiałam ją. Przecież byli umówieni, że on przyjedzie. To znaczy, że nie tyle nie mógł, ile zwyczajnie nie chciał. Zrezygnował z tej znajomości w taki bardzo nieładny sposób. Chociaż znałyśmy się niedługo, pamiętam, że wtedy przytuliłam Monikę, bo poczułam, że ona tego potrzebuje. I ja też potrzebowałam, bo bardzo przeżyłam emocjonalnie jej historię. A skoro byłam nią wzburzona, to wcale się nie zdziwiłam, że mi się przyśniła. Konkretnie przyśnił mi się jakiś mężczyzna i chociaż nigdy nie widziałam Marcina, czułam, że to musi być on. Chodził po plaży nad Bałtykiem, bardzo smutny… Rano, przy kawie opowiedziałam Monice swój sen, a ona wtedy gwałtownie pobladła. – Co się dzieje? – zapytałam. – Słuchaj… Ja chyba mu powiedziałam tylko, że będę w Krynicy, w pensjonacie Muszelka… – No, to dobrze mu powiedziałaś – nie rozumiałam, o co chodzi. – Ale.. no wiesz, muszelka, a przecież… – Jest jeszcze Krynica Morska – dotarło do mnie nagle. Monika zerwała się z krzesła tak gwałtownie, że aż się przewróciło i pobiegła do swojego pokoju. Wróciła po półgodzinie z oczami zaczerwienionymi od łez. Wiedziałam jednak, że były to łzy szczęścia. – Słuchaj, on naprawdę pojechał do Krynicy Morskiej. I wiesz co? Tam także jest pensjonat Muszelka. I oni mu powiedzieli, że na liście gości jest Monika, ale przyjechała z mężem. Marcin nawet nie czekał, żeby się ze mną zobaczyć, bo przecież wtedy by stwierdził, że tamta Monika to nie ja. On od razu założył, że wróciłam do męża i… z miejsca wyjechał do Krakowa. Nie zadzwonił, bo i ja nie dzwoniłam. Uznał, że skoro go nawet nie poinformowałam, że wszystko skończone, to zwyczajnie mam go w nosie i traktuję to, co było między nami za nieistotne. Uśmiechnęłam się i objęłam szczęśliwą Monikę Nawet nie musiałam pytać, czy Marcin do niej przyjedzie, bo wiedziałam, że tak. Poznałam go kilka godzin później. Razem z Moniką zostali moimi najlepszymi przyjaciółmi. Uważają, że jestem dobrą wróżką ich związku. Bo gdyby nie mój sen, to kto wie, może już nigdy by się nie spotkali, do końca życia, żywiąc do siebie urazę. A tak, pomogłam w spełnieniu ich pięknej miłości. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Tłumaczenia w kontekście hasła "pan zadzwoni jeśli zacznie się niepokoić" z polskiego na angielski od Reverso Context: Proszę niech pan zadzwoni jeśli zacznie się niepokoić o córkę.
Ludzie za zwyczaj cierpią z miłości. Tej platonicznej, nieodwzajemnionej lub po prostu miłości do przyjaciela lub rodzica. Więc ja też cierpię. Z tą różnicą, że moja miłość nie jest skierowana do rodzica, przyjaciela, nie jest platoniczna ani nieodwzajemniona. Choć jak teraz o niej pomyśle wydaje mi się, że powinnam mówić o niej w czasie przeszłym. Już jej nie ma, zniknęła tak jak znikają ludzie mijani w tłumie. Miała być niezawodna i wieczna, taka jaką chciała by każda inna osoba. Ale nie zostało po niej nic poza żółtymi tulipanami w butelce po pepsi. Patrząc na nie przypominam sobie dzień w którym wszystko się zaczęło. To dość zabawna historia, może nie tak jak kawały o Jasiu ale na pewno zabawna. Poznaliśmy się na kółku różańcowym do którego namiętnie uczestniczyła moja babcia. Stał obok mnie ale zobaczyłam go dopiero wtedy gdy różaniec wyślizgnął mi się z rąk. Oboje się po niego schyliliśmy, nasze spojrzenia się spotkały a potem było jak w nisko budżetowych romansidłach. Teraz jak na to patrzę wydaje mi się że to była miłość od pierwszego wejrzenia, której z początku nie chciałam dać szansy ale za mnie dał jej ją ktoś inny. Tym kimś była oczywiście moja kochana babunia. Codziennie wypytywała sąsiadów, znajomych i miejscowe plotkary o nieznajomego. Codziennie do póki nie dowiedziała się kim był młodzieniec z kościoła. Był synem naszego zegarmistrza fach niby miał w ręku jednak zawsze ciągnęło go na medycynę. Lubił pomagać ludziom, nie czerpiąc z tego korzyści no może poza satysfakcją. Babcia zaprosiła go do nas aby naprawił nasz rodzinny, przekazywany z pokolenia na pokolenie zegar z kukułką. Powinnam chyba wspomnieć że babcia zepsuła go pół godzinny przed jego przyjściem. Potem poszło już z górki, no może dopóki nie rozwalił mi nosa, naprawdę wspaniały prezent na walentynki. Oczywiście nie zrobił tego specjalnie. Chciał być oryginalny i zupełnie przez przypadek kupił egzotyczny kwiat na który mam dziś nie wiem jak to się stało że kichając uderzyłam głową o stół. On w ogóle się nie wystraszył, dobrze wiedział co zrobić ze złamanym nosem ale od tamtej pory na walentynki dawał mi tulipany. Zawsze żółte. Właśnie wtedy popełniłam najgorszy błąd swojego życia. Namówiłam go żeby został lekarzem. Był najstarszy na wydziale jednak jemu nie robiło to różnicy. Nareszcie dostał się na swoją ukochaną medycynę. Zawsze go wspierałam a on wspierał mnie. Los nas nie oszczędzał. Przez dziesięć lat związku przeszliśmy istne piekło. Po pięciu latach starania się o dziecko poroniłam. Wpadłam w depresję podcięłam sobie żyły, myślałam że umrę ale on mnie uratował. Wzięliśmy ślub i zaadoptowaliśmy śliczną hinduską dziewczynkę, której imię przypominało mi nazwę pewnego egzotycznego kwiatu. Grono osób które kochałam zmieniło swój stan z dwóch na trzy osoby. Wtedy Afryką stanęły straszne kataklizmy. Błagałam go żeby nas nie zostawiał ale on się uparł że musi pomóc tym ludziom. Pieprzony altruizsta-pomyślałam ale puściłam go. Obiecał że zadzwoni, nie zadzwonił nigdy. Jego samolot rozbił się nawet, nie doleciał nawet do Afryki. Niedługo potem babcia dostała zawału. Nie udało jej się uratować. Jedynym co trzymało mnie przy życiu był mój mały Kwiatuszek, który jak jej ojciec przed laty przynosił mi żółte tulipany.
Übersetzung im Kontext von „to on zadzwonił“ in Polnisch-Deutsch von Reverso Context: Tak, to on zadzwonił pod 911.
Czy 80% dotacji zachęci Cię do zakupu kursu językowego? Takie kursy są ostatnio ostro promowane w internecie, zwłaszcza na Facebooku. Ale kupując taki kurs należy uważać: dotacja nie jest tak bardzo unijna jak początkowo się wydaje i nie wiadomo kto gromadzi dane osobowe oraz kto dokładnie te kursy sprzedaje. Wielu Czytelników zgłaszało nam te reklamy i wyrażało niepokój. Postanowiliśmy się przyjrzeć tej sprawie i… przyznajemy, jest ciekawie. Zobaczcie do czego doprowadziło nas krótkie śledztwo. “Dotowane” kursy językowe Od początku roku na redakcyjną skrzynkę Niebezpiecznika spływają wiadomości od osób, które trafiły w internecie na ofertę dotowanych kursów językowych. Normalnie te kursy mają być niezwykle drogie, ale — jak informuje reklama — można je rzekomo nabyć z 80% dofinansowaniem. Niebieskie kolory i gwiazdki w reklamach sugerują dofinansowanie unijne. Takie oferty pojawiają w reklamach na różnych serwisach i kierują do różnych domen np. albo Jest też jedna strona, która oferuje wsparcie nauki języka w ramach programu o nazwie 500+ ( Trwa “nabór” i niektórzy czują się “nabrani” Weźmy jako przykład stronę Znajduje się na niej kilka wzmianek o “dofinansowaniu” lub “współfinansowaniu” kursu. Jest też informacja o “naborze” co sugeruje jakąś limitowaną ofertę dla wybranych (czyli działa tutaj tzw. zasada ograniczoności — bierz już teraz bo potem przepadnie). Czerwone obwódki na zrzucie zostały dodane przez nas: Zrzut strony (stan na dzień Aby zapisać się do tego kursu, trzeba wyrazić zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Niestety nie wiadomo kto tak naprawdę te dane przetwarza, bo zgoda jest udzielana “właścicielowi tej strony“. Zgoda na przetwarzanie przez “właściciela strony” Co więcej, zainteresowana kursem osoba nie dowie się ze strony ile faktycznie kosztuje kurs. Można się tego dowiedzieć na infolinii, ale dopiero po podaniu wieku i imienia. Następnie, sprawa może się różnie potoczyć. W sieci można znaleźć informacje, że niektórzy po podaniu pełnych danych otrzymali na swój adres pocztowy przesyłkę “za pobraniem”. Za jej odbiór trzeba było zapłacić około 200 złotych. A w środku znajdowały się płyty z nagraniami mp3. Kim jest “właściciel strony”? Aby dowiedzieć się kto za tym stoi, zajrzeliśmy do regulaminu. Niestety w regulaminie znów trafiamy na “właściciela strony”. Organizatorem promocji „Nauka bez barier” (dalej również „Promocja”) jest właściciel strony (dalej również „Organizator”). Serwis ma również politykę prywatności, ale w niej także znajduje się termin “Organizator”. A skoro w rozumieniu regulaminu organizator jest właścicielem strony to nadal nie wiemy o kogo chodzi. Jedyną nazwą jakiejś organizacji przywołaną na stronie jest “Fundusz Centrum Językowego dla woj. lubelskiego“. W KRS nie znajdujemy informacji o takiej organizacji. W CEIDG również. Podobne strony funkcjonują lub funkcjonowały pod innymi adresami: Strony mają podobne regulaminy, podobny wygląd i ten sam numer infolinii (+48 221239903). Nasi Czytelnicy zauważyli też liczne reklamy tych stron na Facebooku. Błękit i żółte gwiazdki, a także słowa “regionalny projekt” sugerują dofinansowania unijne. Wszystkie te domeny (razem z wymienionymi przez nas wcześniej) wskazują na adres ( a WHOIS pokazuje następujące dane abonenta: firma: IntConnect LTD ulica: Revolution Avenue, Ansuya Estate 9 miasto: 00000 Victoria, Mahe lokalizacja: sc Na ten sam serwer wskazują także inne ciekawe domeny: Dzwonimy do “szkoły językowej” Jeden z naszych Czytelników zadzwonił na infolinię. Po dodzwonieniu się na infolinię nie jestem informowany, że rozmowa jest nagrywana – konsultant twierdzi, że spółka jest zarejestrowana na Karaibach i nazywa się “OUT SRC” (w internecie można znaleźć info, że to po prostu call center). Na pytanie kto “współfinansuje” projekt Pan odpowiada, że “Arabowie i Chińczycy”, po czym rzuca słuchawką. My też postanowiliśmy zadzwonić na infolinię, której numer podano na stronach z kursami dofinansowanymi (+48 22 123 99 03). Odsłuchaliśmy nagrania “Witamy w instytucie językowym, prosimy czekać na zgłoszenie się naszego specjalisty”. Następnie melodyjka i dość długi czas oczekiwania. Telefon odebrał młody człowiek (specjalista?). Specjalista: Szkoła językowa. Proszę? Redaktor: Dzień dobry. Zauważyłem wasze kursy na stronie Specjalista: Mhm…. pana imię? Redaktor: Chciałbym się dowiedzieć kto jest administratorem danych osobowych zbieranych na tej stronie. (chwila przerwy) Specjalista: Ma Pan informacje na dole strony czyli w regulaminie. Redaktor: Tak, czytałem regulamin i regulamin mówi, że “właściciel strony”, ale nie wiadomo kto jest właścicielem strony. Specjalista: To muszę się zapytać. Nie wiem takiej informacji. Nie wiem. Proszę poczekać. Redaktor: To Pan nie wie dla kogo pan pracuje? Specjalista: Proszę Pana, pracuje dla szkoły języków obcych. Ma Pan jakieś pytania to zapraszam biuro@ Redaktor: Czyli nie jest mi Pan w stanie udzielić informacji z kim rozmawiam i kto zbiera dane na tej stronie jak rozumiem? Specjalista: Takie informacje uzyska Pan pod mailem biuro@ Czy jeszcze w czymś mogę pomóc? Redaktor: Tak, jeszcze w czymś. Oferujecie państwo ten kurs z dofinansowaniami. Przez kogo? Specjalista: To są dofinansowania prywatne w ramach ogólnopolskiego programu “Język dla każdego”. Przecież tam jest wszystko napisane. Wystarczy wejść i przeczytać. Redaktor: A ten program “Język dla każdego” to kto prowadzi? Specjalista: Proszę Pana, wszystkie informacje są na stronie. Jeżeli ma pan jakieś inne zapraszam na biuro@ Redaktor: Tych informacji nie ma na stronie! Specjalista: W takim razie powtarzam po raz szósty jeśli dobrze liczę, że takie pytania proszę kierować na adres biuro@ Redaktor: A OUTSRC jaki ma zwiazek z właścicielem strony? (dłuższa przerwa) Specjalista: Czy jeszcze mogę w czymś pomóc? Oczywiście wysłaliśmy pytania na biuro@ Do tej pory nie dostaliśmy żadnych odpowiedzi. Pod adresem jest strona firmy oferującej usługi Call Center. Zaraz napiszemy o niej więcej, ale przyjmy się najpierw produktowi w postaci “dofinansowanych” kursów językowych. Czyżby znów Adrian Oleszczuk? Wszystkie strony proponują naukę jakąś tajemniczą metodą Johna Smiths’a (reklamowaną na Nigdy nie słyszeliśmy o tej metodzie, ale słyszeliśmy o metodzie… Pinslura (pisownia oryginalna). W październiku 2014 roku w internecie pojawiła się strona która również była prowadzona przez bliżej nieokreśloną osobę. Ta polska strona była niemal idealną kopią strony Pimsleur Approach ( ale nie była w żaden sposób autoryzowana przez twórców oryginalnej strony. Oferta była reklamowana jako promocyjna i ograniczona. Na stronie był licznik odmierzający czas, a od czasu do czasu wyskakiwało powiadomienie, że np. Jan Kowalski z Pcimia zakupił właśnie przeglądany kurs. Domena należała wówczas do Adriana Oleszczuka, przedsiębiorcy z Warszawy, który ma interesującą historię związaną z działalnością w internecie. Dawno temu, jeszcze w roku 2013, Adrian Oleszczuk uruchomił serwis z ofertą pracy zdalnej. Serwis stał się bohaterem artykułu w Dzienniku Internautów. Strona oferowała niby to pracę na umowę o dzieło, ale nie informowała w sposób przejrzysty, że samo wypełnienie i wysłanie formularza powodowało zawarcie umowy na drakońskich warunkach. Ludzie dowiadujący się o warunkach współpracy chcieli natychmiast zrezygnować, ale wtedy Adrian Oleszczuk informował ich o wysokich karach umownych. Adrian Oleszczuk nigdy nie uzasadnił dlaczego kary umowne były tak wysokie. Adrian Oleszczuk próbował dochodzić tych kar umownych przez e-sąd, ale do “prawdziwego” sądu nie zawsze szedł. Zakładał też inne strony z ofertami pracy, a od osób unikających płacenia nieuzasadnionych kar żądał lichwiarskich, niezgodnych z prawem odsetek. Przy tym wszystkim Adrian Oleszczuk starał się uchodzić za eksperta od prawa, jednocześnie dając popisy braku podstawowej wiedzy (np. żądał od Dziennika Internautów danych Czytelników powołując się na wyrok w sprawie z nim niezwiązanej). Adrian Oleszczuk z pewnością miał coś wspólnego z kursami sprzedawanymi na stronie Czy może mieć coś wspólnego z kursami sprzedawanymi na innych stronach? “Przyjemne miejsce” w Dolince Służewieckiej Wiemy, że te “dofinansowane” kursy językowe oferuje firma OUTSRC. Nawiasem mówiąc szuka ona ludzi do pracy i ma ogłoszenia na Obiecuje pracę w przyjemnej lokalizacji w Dolince Służewieckiej. Ciekawy jest też profil firmy z opiniami byłych pracowników na Wyszukiwarka KRS wskazuje, że prezesem OUTSRC jest Zaky Alhabibi, ale w serwisie Moje Państwo jako prokurent wskazany jest… Adrian Oleszczuk. Pan Adrian jest jeszcze wspólnikiem w spółce Call Center Solutions. Firma Call Center Solutions ma adres przy ulicy Fosa 25 w Warszawie. Czy to właśnie jest to przyjemne miejsce w Dolinie Służewieckiej? Kim był John Smith’s? Spójrzmy teraz na stronę reklamującą metodę Johna Smith’sa (pisownia oryginalna). Czy to nie dziwne, że tak słynny poliglota miał apostrof w nazwisku? Tak jakby ktoś skopiował znaki “John Smith’s” i spolszczył nazwisko nie wiedząc co to jest dopełniacz saksoński? Słyszeliśmy o piwie John Smith’s, ale może faktycznie istniał poliglota o takim nazwisku? W Cambridge rzeczywiście działał John Dargavel Smith, specjalista od sanskrytu i literatury hinduskiej. Było kilku innych Johnów Smithów powiązanych z Cambridge, ale jakoś trudno trafić na informację o poliglocie zmarłym w 2015 roku. Poszukaliśmy w sieci i w bibliotekach. Dowiedzieliśmy się, że do znanych poliglotów zalicza się nawet Melanię Trump. Oczywiście jest szansa, że nie dotarliśmy do wszystkich źródeł, więc jeśli coś wiedziecie o poliglocie nazwiskiem John Smith’s to koniecznie dajcie nam znać. Swoją drogą, jeśli wierzyć informacjom z przywołanych wyżej domen sprzedających kursy językowe, to znanego poliglotę coś łączy z Melanią Trump. Jest modelem! Zdjęcie Johna Smith’sa widoczne na stronie o jego metodzie znajdziemy także na oraz na Pexels, czyli popularnych serwisach z fotografiami statystów i aktorów, a także w kilku innych miejscach w sieci (np. jako ilustracja do newsa o sytuacji demograficznej we Włoszech). No i ze strony poświęconej “metodzie Smith’sa”, która do której owołuje się “Organizator” też trudno się dowiedzieć kto właściwie oferuje kursy. Nasz Czytelnik postanowił sprawdzić inną podobną metodę uczenia się jezyków — metodę Krebsa reklamowaną na stronie Zadzwonił na infolnię i… …po zapytaniu o dofinansowanie 80% dalej mówią o metodzie Johna Smitha i sa bardzo zdziwieni, gdy zaczyna się mówić o Krebsie. Metoda Krebsa jest produktem spółki zarejestrowanej na Seszelach. Strona o metodzie Krebsa korzysta z podobnego numeru infolinii (22 123 99 09). Postanowiliśmy spróbować szczęścia i zadzwonić. Komunikat nieco inny, ale melodyjka ta sama co wcześniej. Zgłosiła się konsultantka, którą poprosiliśmy o wyjaśnienie różnic między metodą Krebsa i metodą Smith’sa. Konsultantka odesłała nas pod adres mailowy… biuro@ Można więc chyba uznać, że metodę Krebsa i Metodę Smith’sa coś łączy. To niezbyt dobra wiadomość, bo niektórzy uważają, że metoda Krebsa to oszustwo. Co więcej, domeny oraz wskazują na ten sam adres IP: ( na którym zlokalizowane są lub w przeszłości były takie domeny: (brzmi znajomo? :) W sieci można też znaleźć coś, co wygląda na serwis z “wiadomościami ze świata” zachwalającymi oczywiście metodę Krebsa: A to relacje prawdziwych kupujących: W zeszłym tygodniu zarejestrowałem sie wlasnie na takm portalu. Wczoraj oddzwonił konsultant. Przedstawil cene kursy 1200zl, jako 80% dofinansowania to cena dla mnie 240 zl. Kurs objemuje 80- lekcji po 40 minut i przygotwywuje do certyfikaty B2. Byla tez opcja z mozliwscia egzaminu pozniej na certyfikat lecz to bylo 47zl wiecej. Zakupioem kurs jezyka angielskiego z promocji dofinansowania 😉 kosztowal cos 200 220 zl plyty przyszly(za pobraniem) i faktycznie jest na nich kurs dobrze nagrany wszystko słychać, co do jakości nie wiem nie znam się w tych sprawach. Miał zostac wysłany link do materiałów zeby pobrac nagrania na tel czy inne urzadzenie żeby słuchać i powtarzac kurs ale niestety nie doczekalem sie. Plyta nie jest zabezpieczona w żaden sposób wiec można przegrać nagrania bez problemu na komputer (format mp3). W sumie kurs przypomina stare kursy kupowane kiedyś gazety zeszyty z kasetami tylko w tym przypadku metoda oparta jest na powtarzaniu słów zdań. No nie jest to rewolucyjna metoda szału nie robi. Jak bezpiecznie kupować przez internet? Po pierwsze przyjmij do wiadomości, że najprawdopodobniej nie nauczysz się nowego języka w 10 dni. Żadnego. Każdy kto już zna kilka języków powie wam, że nauczenie się każdego nowego języka obcego wymaga dużo pracy. To samo dotyczy języków programowania, rodzajów pisma albo innych kodów. Być może opanujesz język szybko jeśli masz w tym zakresie wyjątkowe zdolności, ale wtedy żadne magiczne metody nie będą Ci potrzebne. Nie oznacza to, że kursy językowe reklamowane w opisany w tym artykule sposób są złe. Jeśli jednak nie wiadomo jak dokładnie one wyglądają i ile kosztują, warto się dwa razy zastanowić nad przekazaniem organizatorom swoich danych. Bo nie wiadomo do czego ktoś może je wykorzystać. Poniżej mini-poradnik bezpiecznych zakupów w sieci (dotyczy nie tylko “kursów językowych”): 1. Niezależnie od tego, czy w sieci kupujesz kursy językowe czy laptopy, zawsze sprawdzaj kto oferuje dany produkt . Ustal jak nazywa się sprzedawca, gdzie ma siedzibę, czy figuruje w państwowych rejestrach KRS/CEIDG. Jeśli nie wiesz z kim robisz interes, to w najlepszym razie dostaniesz produkt marnej jakości. W najgorszym niczego nie dostaniesz i stracisz pieniądze. Fałszywych sklepów internetowych pojawia się w sieci coraz więcej. Co gorsza, część z nich zakłada fałszywe stronki z opiniami, w których wychwala swoje sklepy lub usługi. Wierz opiniom tylko na sprawdzonych serwisach (np. i sprawdzaj od jak dawna dana domena jest aktywna i kiedy została kupiona (zrobisz to na Im starsza data zakupu, tym lepiej. 2. Zawsze też sprawdzaj kto chce od Ciebie zgody na przetwarzanie Twoich danych. Jeśli masz wątpliwości — rezygnuj z zakupu. Jeśli chcesz coś kupić od firmy z “ciepłych krajów” to licz się z tym, że procedury reklamacyjne mogą być bardzo utrudnione (na stronach UOKIK-u znajdziesz dobry przewodnik w tym temacie). Zawsze przynajmniej przejrzyj regulamin i upewnij się za co płacisz. W internecie jest masa oszustw polegających na tym, że niby kupujesz towar w sklepie, a regulamin mówi jedynie o kupieniu bonów dających szanse na wygranie czegoś zbliżonego do produktu. Pamiętacie historię z biletami LOT-u? 3. Uważaj co mówisz w rozmowie telefonicznej z konsultantem. Pamiętaj że zgodnie z polskim prawem można zawrzeć wiążącą umowę kupna jakiejś rzeczy przez telefon. Znamy historie sprytnych “operatorów infolinii”, którzy tak prowadzą rozmowę, że uzyskują wszystkie wymagane prawem “zgody” i “potwierdzenia”, chociaż intencją rozmówcy wcale nie jest zawarcie umowy. On o tym fakcie dowiaduje się dopiero kiedy przychodzi ona wraz z produktem standardową pocztą. Co więcej, nawet jednorazowy kontakt z infolinią sprzedawcy kursów może spowodować, że otrzymacie SMS-y lub telefony z kolejnymi propozycjami. Tak będzie nawet wówczas, jeśli w rozmowie z infolinią nie wyrazicie żadnej zgody na przetwarzanie danych. Przekonał się o tym nasz redaktor, który dzwonił na infolinię kilkakrotnie z różnych numerów. 4. Wreszcie, jeśli możesz — płać kartą płatniczą i tylko nią. Dzięki temu masz możliwość reklamacji transakcji, jeśli uznasz, że produkt lub usługa jest niezgodna z tym, co Ci przedstawiano. Ta procedura nazywa się Chargeback i poświęciliśmy jej osobny artykuł oraz drugi odcinek naszego podcastu Na Podsłuchu. To prawda, że fałszywy sklep może niecnie wykorzystać dane Twojej karty płatniczej, ale tym także nie musisz się przejmować — zgłoszenie chargebacku w tym przypadku również pomoże i pieniądze wrócą na Twoje konto. Z tego też powodu w internecie najlepiej płacić kartą kredytową, a nie debetową podpiętą do własnego rachunku. Chargeback działa na obu typach karty, ale lepiej żeby złodziej okradł bank (kredyt) niż Ciebie (nabijając debet na Twoim rachunku powiązanym z kartą debetową). 5. Jeśli zdarzyło Ci się kupić coś albo zapisać na kurs językowy, chociaż wcale tego nie chciałeś, to pamiętaj, że JEŚLI JESZCZE NIE ODEBRAŁEŚ PRZESYŁKI, to jej nie odbieraj. Nic ci za to nie grozi. Zignoruj awiza, przesyłka zostanie odesłana do nadawcy. JEŚLI ODEBRAŁEŚ JUŻ PRZESYŁKĘ, to przy zakupie na odległość (a więc przez internet czy telefon) masz 14 dni na odstąpienie od umowy bez konieczności podawania jakiejkolwiek przyczyny. Od umowy należy jednak poprawnie odstąpić, a towar zwrócić w ciągu maksymalnie kolejnych 14 dni od odstąpienia od umowy. Jeśli któryś z naszych Czytelników wziął udział w kursie językowym oferowanym przez ww. firmy, lub otrzymał materiały do nauki pocztą zapraszamy do kontaktu. Z chęcią poznamy Wasze odczucia i opinie na temat “innnowacyjnych” metod nauki języków obcych. PS. O tym na co jeszcze uważać w trakcie normalnego korzystania z sieci, nie tylko podczas internetowych zakupów, opowiadamy na naszych wykładach pt. “Jak nie dać się zhackować“. To 3 godziny samych praktycznych porad, podanych przystępnym dla każdego jezykiem. Na wykład przyjść może każdy. I każdy przyjść powinien :) Najbliższe terminy wykładu to Wrocław (26 marca, godz. 18:00) i Gdańsk (23 maja, godz. 18:00). Opinie uczestników poprzednich edycji i link do rejestracji znajdziecie tutaj. I niestety, udziału w tym wykładzie nie dofinansowuje Unia Europejska, ale i tak warto do nas wpaść ;) Aktualizacja 12:58 Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów poinformował nas, że w ciągu ostatenigo roku wpłynęły do niego skargi na Centrum Naukowe sp. z sp. k. (dawniej OUTSRC). Prowadzone jest obecnie postępowanie wyjaśniające. Na razie jest to postępowanie w sprawie, a nie przeciwko przedsiębiorcy Przeczytaj także:
Tłumaczenia w kontekście hasła "tylko zadzwonił na 911" z polskiego na angielski od Reverso Context: Może jej nie ratował, tylko zadzwonił na 911.
Opis Kolekcja Zakochane Kino- najpiękniejsze filmy o miłości. Pamiętasz tego rewelacyjnego faceta, który obiecał, że zadzwoni… i nie zadzwonił? Może zgubił Twój numer. Może trafił do szpitala. Może został onieśmielony Twoją urodą, inteligencją albo odniesionym sukcesem. Albo może po prostu tak już jest, że Kobiety pragną bardziej. Wszystkie gwiazdy, które znalazły się w obsadzie: Ben Affleck, Jennifer Aniston, Drew Barrymore, Jennifer Connelly, Kevyn Connolly, Bradley Cooper, Ginnifer Goodwin, Scarlet Johansson i Justin Long poszukując miłości znalazły śmiech w tej inteligentnej, seksownej historii. Oparty na znikającym w błyskawicznym tempie (jak niektórzy znajomi faceci) bestsellerze Grega Behrendta i Liz Tuccillo - scenarzystów serialu Seks w wielkim mieście, film Kobiety pragną bardziej aż iskrzy od zapierających dech momentów, które rozpozna każdy wyjadacz randek. Obejrzyj go z kimś, kogo chcesz pokochać! Obsada: Jennifer Aniston, Scarlett Johansson, Jennifer Connelly, Ben Affleck, Bradley Cooper Reżyser: Ken Kwapis Scenariusz: Abby Kohn, Marc Silverstein Muzyka: Cliff Eidelman Produkcja: Drew Barrymore Rok produkcji: 2011 (USA, Niemcy, Holandia) Wytwórnia: WARNER BROS. Gatunek filmu: komedia Informacje o wydaniu: Data premiery na DVD: 2012-01-17 Nośnik: DVD - 1 płyta Czas trwania: 124 min. Region: 2 Format obrazu: --- Dźwięk: Dolby Digital (ścieżka oryginalna) Wersja językowa: angielska, czeska, polska Napisy: angielskie, bułgarskie, chorwackie, czeskie, estońskie, norweskie, polskie, rumuńskie, serbskie, słoweńskie
Ебоጃявето оኪасዓս сυղадуչοրυ
Իգ зисα
Ит ጉимаρосл οκузεսυςим еሣесл
Псучэ аձеሄыλα уσ цеζυչοдըг
Tłumaczenia w kontekście hasła "przynajmniej zadzwonił" z polskiego na angielski od Reverso Context: Więc przynajmniej zadzwonił po pomoc.
Andrzej Kusz, mieszkaniec podkarpackiej miejscowości w 1993 roku wyjechał na wycieczkę do Izraela. Do kraju nie powrócił. Z natury romantyk, ciekawy świata i żądny przygód, postanowił zacząć nowe życie. A z życia zwykł czerpać pełnymi garściami. Miał plany. Chciał podróżować. Fascynowała go Kanada. O tym wszystkim wiadomo z korespondencji z rodziną, głównie z młodszą siostrą, dla której od zawsze był wzorem. Listy pisał rzadko. Z czasem kontaktował się wyłącznie telefonicznie. Chwalił się zmianami, jakie zachodziły w jego życiu. Można było wyciągnąć wnioski, że jest szczęśliwy i to w dużej mierze za sprawą kobiety, którą poznał. W 1999 roku obiecał ojcu, że zadzwoni do niego, gdy tylko zamknie sklep, w którym pracował. Nie poszukiwańHistoria Andrzeja Kusza, to również historia jego siostry Małgorzaty, która przez 17 minionych lat starała się poruszyć niebo i ziemię, aby dojść do prawdy o swoim bracie. Można powiedzieć, że zrobiła wszystko, żeby zarówno ona, jak i rodzice mogli w końcu zaznać wewnętrznego człowieka w tak egzotycznym kraju jak Izrael, wygląda momentami, jak fabuła filmu sensacyjnego. Polskie władze ustaliły jedynie, że Andrzej nie został aresztowany i nie przebywa w więzieniu. Zważywszy na fakt, że państwo Izrael znajduje się praktycznie w stanie wojny, te informacje wcale nie musiały być wiarygodne. Rodzina zaginionego nie mogła pochwalić się dużą wiedzą na jego temat. Do końca nie było nawet wiadomo, w jakim mieście ostatnio przebywał. Niespokojny duch Andrzeja nie pomagał w kilka lat temu po raz pierwszy rozmawiałem z Małgorzatą, wydawać by się mogło, że zrobiła wszystko, co w ludzkiej mocy, aby wyjaśnić tajemnicę zaginięcia brata. Słała listy do wszystkich możliwych instytucji, zarówno w Polsce, jak i w Izraelu, na które w większości nigdy nie otrzymała odpowiedzi. Prosiła o pomoc jasnowidzów, prywatnych detektywów i wszystkich ludzi, którzy w jakikolwiek sposób byliby w stanie pomóc. Sam osobiście jako były policjant zwracałem się o pomoc do izraelskich kolegów po fachu, zamieszczając apel na oficjalnej stronie internetowej tamtejszej policji. Otrzymałem jedną odpowiedź: „Good luck”.Małgorzata nie ukrywała, że nie ma już nadziei, że kiedykolwiek zobaczy brata żywego. Pragnęła tylko poznać prawdę. Chciała, aby starzejący się rodzice mogli zapalić znicz na grobie syna. Mimo iż spodziewała się najgorszego, nigdy nie ukrywała, że w głębi duszy tli się jeszcze wątły płomyk nadziei, że ta historia znajdzie swój szczęśliwy finał. Dla własnych potrzeb stworzyła wizję, że Andrzej świadomie, z sobie tylko znanych powodów, zerwał kontakty z rodziną, i ona kiedyś zrobi mu za to awanturę. Może nawet nigdy mu tego nie wybaczy, ale rzuci mu się w ramiona i powie, jak bardzo go wbrew temu co mówiła, czuć było, że żyje w niej nadzieja. I ta nadzieja pozostają W maju tego roku z Izraela nadeszła informacja, że Andrzej nie żyje. W 2000 roku został znaleziony nieprzytomny na ulicy. Zmarł w szpitalu. W dokumentacji zapisano, że nie stwierdza się udziału osób trzecich, ani też samobójstwa. Ponieważ nie miał dokumentów, został pochowany w bezimiennym doszło to wyjaśnienia tajemnicy zaginięcia Andrzeja? Przypadek? Nie! W swoich beznadziejnych poszukiwaniach Małgorzata miała bardzo ważnego sojusznika, mieszkającą w Izraelu kobietę, która w końcu trafiła na ślad znalezionego na ulicy mężczyzny o nieustalonej tożsamości. Chwała jej za Andrzeja w końcu poznała, jeśli nie całą prawdę, to przynajmniej jej część. Wkrótce doczesne szczątki ich syna i brata spoczną w ojczystej życiu Małgorzaty skończył się pewien bardzo ważny etap, etap poszukiwań. Nie ukrywa, że chciałaby poznać całą prawdę o losach brata, ale dojście do niej jest sprawą beznadziejną. Czy będzie potrafiła żyć bez odpowiedzi na dręczące ją pytania? Nie mam pewności. To bardzo uparta Rybicki
Mam nadzieję, że nie będzie to ostatni raz, Genialne. That's brilliant. we're all in this bunker together. Man, I really hope this isn't the last time. Miejmy nadzieję, że nie będzie to ostatni raz! Let's just hope it won't be the last step on it! Mam nadzieję, że to nie będzie ostatni raz.
Gdy uczyłam angielskiego, zawsze znalazł się ktoś, kto przychodził do mnie z bardzo konkretną prośbą. „Niech nas pani nauczy tak, jak dzieci uczą się języka ojczystego” – mówił, dając mi tym wiele do brzmiał intrygująco, zwłaszcza że dzieci i ich sposoby na pochłanianie wiedzy są dość często stawiane za przykład tego, jak się uczyć. Zachęciło mnie do obserwowania wniosek: dziecko uczy się w warunkach sterylnych. Po pierwsze: zaczyna od zera, zapisuje czystą kartę. Po drugie: dzieci przepełnia entuzjazm i ciekawość. Uczą się, śmieją się albo nie zwracają uwagi na błędy i przeszkody. Po trzecie: ich nauczyciele dają im mnóstwo miłości, cierpliwości, uwagi i czy jestem w stanie odtworzyć wszystkie te warunki jako lektor na lekcjach angielskiego z dorosłymi osobami? A obejmując temat szerzej, dlaczego ograniczać się tylko do nauki języków obcych – czy ucząc się czegokolwiek, mogę stworzyć sobie warunki przypominające te, w których nabywają wiedzę dzieci? Każdy z nas bez problemów wymieni wiele obszarów rozwoju osobistego, które chce rozwijać. Czemu nie przenieść dziecięcych sposobów uczenia się na takie obszary jak: szczęście, spokój, wewnętrzna równowaga, odporność na stres, empatia czy pewność się a nie gromadzićCzar rozwoju osobistego polega na tym, że jesteś zarazem nauczycielem i uczniem. Sam wybierasz program oraz metody nauczania, które stosujesz. Jako swój osobisty trener chcesz czerpać najwięcej korzyści z nauki, dlatego sięgasz po metodę „tak jak uczą się dzieci”. A co robisz na początku? Najważniejszym warunkiem jest coś, co wcześniej nazwałam sterylnością: dziecko nic nie wie, nie zakłada, nie interpretuje, nie przepuszcza przez filtr doświadczeń, wiedzy czy możliwe jest, byśmy osiągnęli taki stan jako dorośli? Buddyzm Zen uczy o „początkującym umyśle”, byśmy podchodzili do wszystkiego z otwartą głową, bez uprzedzeń, dając nowe szanse. Takie podejście stoi w opozycji do zachodniego stylu życia, w którym zdobywamy, gromadzimy, bierzemy tyle, ile damy rady unieść; oglądamy telewizję i słuchamy radia, czytamy dzienniki i czasopisma, wertujemy strony internetowe, wyrabiamy opinie (niekoniecznie na istotne tematy), trzymamy do kogoś urazę, albo pytamy „co ja z tego będę miał?”Ale czy taki styl życia jest dla nas korzystny? Czy chomikowanie sprawia, że jesteśmy szczęśliwsi, spokojniejsi, pewniejsi siebie? Niekoniecznie. U niektórych, zgromadzona wiedza, opinie i uczucia budują mur obronny. Zza niego nie doścignie ich wróg, ale… przyjaciel też nie. Dlatego równie ważne jak gromadzenie wiedzy, jest jej sukcesywne pozbywanie się. Poprzez odrzucanie bodźców, które do Ciebie docierają i odłupywanie warstw którymi zarosłeś, zbliżysz się do lekkości uczącego się porzucić a co wpuścić?Pozbądź się tego, co szkodzi, a wpuść to, co pomaga. Po czym rozróżnić jedno od drugiego? – po tym jak się czujesz. Ja stosuję przelicznik energii. Badam, czy to, co obecnie robię, dodaje, czy odbiera mi energię. A pisząc energię, mam na myśli entuzjazm, siły fizyczne i umysłowe, zapał, wenę do przykład – jedzenie. Jem sałatkę albo frytki i obserwuję siebie. Po której potrawie czuję się sennie i apatycznie, a po której nabieram werwy. Obserwuję, kiedy mój wewnętrzny ogień przygasa, a kiedy rozpala się coraz większym swoim życiu z pewnością znajdziesz wiele obszarów, które warto rozważyć pod kątem: czy porzucić, czy zatrzymać. I nie bój się że ponosisz same straty, bo w puste miejsce od razu wskakuje coś nowego. Ponieważ przyroda i ludzki umysł nie tolerują pustki. Musi być ona zapełniona czymś innym. Oto kilka hałas – wpuść ciszęCisza jest jak białe płótno, które wyostrza Ciebie na pierwszym planie. Na jej tle wyraźnie widać i słychać jedynie siebie samego, a wszystko inne zamazuje się. Pewnie dlatego tak często boimy się ciszy i włączamy wszelkie media – wpuść spokójOd kilku lat nie śledzę wiadomości, nie czytam dzienników, nie słucham polityków. Od kiedy wyłączyłam szum mediów, czuję się spokojniejsza, bardziej skupiona i pozytywnie nastawiona do świata. Co więcej, przekonałam się, że moje życie wcale nie zależy od polityków i żale i urazy – wpuść wybaczenieTrzymasz urazę i masz komuś coś za złe? Pomyśl, kto cierpi na tym najbardziej? Ty, czy osoba która Cię skrzywdziła? Kto staje się więźniem przykrej przeszłości? Wybaczając nie robisz przysługi komuś innemu. Największą przysługę zrobisz sobie, a zarazem odczujesz ulgę, spokój i dawkę zdrowej energii kiedy narzekania – wpuść pięknoTo dopiero olbrzym. Narzekanie to nasz naturalny, ludzki odruch. Potrafimy szybko wyłapać to, co złe i niebezpieczne, i myślimy, że pozytywy mogą poczekać. No więc… nie mogą. Trwają krótkie chwile, a zwracając uwagę na kamyk w bucie, bardzo łatwo przegapić piękny zachód oczekiwania – wpuść otwartość i elastycznośćPłaczesz w poduszkę, bo nie zadzwonił? A dlaczego myślałaś, że zadzwoni; bo obiecał, że zadzwoni? Czy tego oczekujesz po wszystkich chłopakach? Zmniejszając oczekiwania, zwłaszcza w stosunku do innych ludzi, wpuszczasz otwartość i niespodzianki, a przede wszystkim – skracasz sobie cierpienie z powodu jest cięższe: ból pracy czy ból żalu?Mamy do wyboru dwie opcje: ból pracy albo ból żalu. Pierwsza to postawa proaktywna. To decyzja, by uczynić wysiłek, ponieść ryzyko, zmierzyć się ze swoim strachem i zrealizować to, co do tej pory było tylko marzeniem, jedym słowem zabrać się za solidną pracę. Nie jest to lekkie, a zatem nazwał ją bólem pracy. Druga opcja to bierność. To postawa, podczas której wybierasz to, co bezpieczne, wygodne i łatwe. Wymaga znacznie mniej wysiłku i wyrzeczeń w porównaniu z pierwszą, lecz przychodzi w pakiecie z żalem niewykorzystanych szans i zmarnowanych do zniesienia jest ból pracy. Wcale nie twierdzę, że to szybka i prosta sprawa, by porzucić hałas albo narzekanie. To duża zmiana i wymaga wysiłku. Ale jest jeszcze jeden aspekt wpływający na warunki otaczające naukę dziecka, a jest nim środowisko. To osoby, które wspierają dziecko, zachęcają do pracy, nauki, zabawy. Ludzie którzy zawsze wierzą w jego potencjał i powtarzają: „uda Ci się”.Czy zwracasz się w ten sposób do siebie samego? Czy wspierasz siebie? Zachęcasz i dodajesz sobie odwagi i energii? Czy robią to osoby, którymi się otaczasz? Ważne, by zrozumieć, że każda zmiana i nowe spojrzenie na rzeczywistość to proces. Wymaga cierpliwości i łagodności. Co prawda niektórzy doświadczają kwantowych przeskoków, gdy jeden moment zmienia całe życie, a człowiek nie jest już tą samą osobą, co wcześniej. Ale takie przemiany są stosunkowo rzadkie. Licząc na nie, większość czasu stracimy na czekaniu. Biorąc zmianę w swoje ręce stajemy się Anioł powiedział, że każda bryła kamienia ma posąg w środku, a zadaniem rzeźbiarza jest go odkryć. Jak to zrobić? Odłupując nadmiar i odrzucając zbędne części, które zasłaniają, blokują i szkodzą. Kawałek po kawałku ukazując prawdziwe piękno. Nie zapominajmy, że artysta nie robi tego z agresją, ale z pietyzmem, miłością i chęcią tworzenia. A zatem, chwytaj za dłuto i pozbywaj się tego, co odbiera Ci Ci się ten tekst? Daj znać w komentarzu :-)
Tłumaczenia w kontekście hasła "je zadzwoni" z polskiego na niemiecki od Reverso Context: Jeśli je zadzwoni, masz gwarancję jednego ze swoich pracowników w pełni wyposażonego vana.
Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Hej, do napisania tego posta skłoniły mnie dwie historie jakie usłyszałem od znajomych kobiet. Otóż idą na randkę z facetem, świetnie się bawią (uważają, że facet patrzył się w nie jak w obrazek i był mocno zainteresowany), umawiają się na telefon - a telefon milczy... Panowie: czemu czasem nie dzwonimy, mimo tego, że obiecaliśmy to drugiej osobie? Zwłaszcza (jak to ONE są przekonane), że sprawiają wrażenie interesującej? Panie: Czy same próbujecie nawiązać kontakt z mężczyzną? (mówimy tu o "świeżych" znajomościach) Czy kasujecie numer i myślicie, co za burak - a wydawał się taki miły i szarmancki (ew. inne cechy na jakie zwracacie uwagę:) ) Czym spowodowane jest takie zachowanie? Często to działa u obu płci, gdy dana osoba cieszy się popularnością u płci przeciwnej i nie odczuwa, aż takiej przyjemności ze wspólnego wyjścia (w głowie ma myśl - no, jeszcze w tym tygodniu cztery...) konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Michał Murawski: Otóż idą na randkę z facetem, świetnie się bawią (uważają, że facet patrzył się w nie jak w obrazek i był mocno zainteresowany), umawiają się na telefon - a telefon milczy... Panowie: czemu czasem nie dzwonimy, mimo tego, że obiecaliśmy to drugiej osobie? Zwłaszcza (jak to ONE są przekonane), że sprawiają wrażenie interesującej?na to pytanie wolę nie odpowiadać, bo mogłabym kogoś urazić :PPanie: Czy same próbujecie nawiązać kontakt z mężczyzną? (mówimy tu o "świeżych" znajomościach) Czy kasujecie numer i myślicie, co za burak - a wydawał się taki miły i szarmancki (ew. inne cechy na jakie zwracacie uwagę:) )pewnie, ze próbujemy- przynajmniej raz, a jak po tym on nadal milczy- trudno, odpuszczam i kasuje numer :) Jestem osobą dla której wykonanie pierwszej takiego ruchu nie sprawia trudności- ale wszystko też ma swoje granice. Lubię szczerość i naprawdę wolę szczerze wiedzieć, ze np. nie odzywa się bo jednak z jego strony to nie to itp. Wolę szczerość niż jakieś tam ściemnianie ( sama robię tak samo- staram się zawsze szczerze mówić co i jak a nie zwodzić i zwodzić z myślą "niech się koleś stara i męczy- może mnie ruszy") Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Jedno jest niezaprzeczalnym faktem: w pomorskim najładniejsze dziewczyny mieszkają:) Anna F. Manager ds. Rozwoju Sieci Placówek Partnerskich Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Michał przyznaj sie do której nie oddzwonileś:D:D Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Trzeba czasem złapać punkt równowagi pomiędzy miłoscią a rachunkami za telefon;-) Jacek Kopa Cierpliwość-spokój, że kiedyś się stanie... Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Robert A.: Trzeba czasem złapać punkt równowagi pomiędzy miłoscią a rachunkami za telefon;-)Szczery do bólu:D konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Bo czasami głupio jest powiedzieć na spotkaniu - nie zadzwonię, bo głupia jesteś;DDD Co prawda to bez sensu, bo skoro i tak nie chcemy mieć z tą osobą więcej do czynienia, to co nam szkodzi tak powiedzieć;D To jedna opcja. Druga jest taka - jestem tak wspaniały i cudowny, że to ona powinna mnie od razu kochać do szaleństwa i do mnie dzwonić;) Przekolorowuję, ale o to mniej-więcej chodzi:) Jacek Kopa Cierpliwość-spokój, że kiedyś się stanie... Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Kasia W.: Jestem osobą dla której wykonanie pierwszej takiego ruchu nie sprawia trudności- ale wszystko też ma swoje granice. Lubię szczerość i naprawdę wolę szczerze wiedzieć, ze np. nie odzywa się bo jednak z jego strony to nie to itp. Wolę szczerość niż jakieś tam ściemnianie ( sama robię tak samo- staram się zawsze szczerze mówić co i jak a nie zwodzić i zwodzić z myślą "niech się koleś stara i męczy- może mnie ruszy")Podziwiam, jak zwykle:P konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... ja zawsze robię pierwszy ruch tak naprawdę. nie lubię czekać, nie lubię nie mieć czegoś pod kontrolą;) konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Krzysztof Pojawa: Bo czasami głupio jest powiedzieć na spotkaniu - nie zadzwonię, bo głupia jesteś;DDD Co prawda to bez sensu, bo skoro i tak nie chcemy mieć z tą osobą więcej do czynienia, to co nam szkodzi tak powiedzieć;D To jedna opcja. Druga jest taka - jestem tak wspaniały i cudowny, że to ona powinna mnie od razu kochać do szaleństwa i do mnie dzwonić;) Przekolorowuję, ale o to mniej-więcej chodzi:) masz rację mniej więcej o to chodzi a co dziwniejsze jeszcze ten ktoś mówi , że następnym razem .... i to już jest chamstwo bo po co robić nadzieję ? konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Renata Skorupka:masz rację mniej więcej o to chodzi a co dziwniejsze jeszcze ten ktoś mówi , że następnym razem .... i to już jest chamstwo bo po co robić nadzieję ? Bo się tchórzem jest, który nie ma odwagi powiedzieć "przepraszam, ale dla mnie to nie jest to". konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... może dlatego że ktoś myli randki z wyjściem na kawę, herbatę czy piwo... i być może za dużo sobie obiecuje. natomiast jeśli na końcu spotkania umawia się ponownie a tego nie robi to zazwyczaj okazuje się że to palant albo nie potrafi szczerze powiedzieć o co chodzi... więc jeśli Ty kobieto uważasz, że warto zadzwonić do kogoś kto obiecał i tego nie robi to nie rób tego... zazwyczaj marnujesz czas... i na pewno nie zapomniał... jeśli zrobiłaś na nim wrażenie to na pewno nie da pozwolić sobie na ten "luksus" aby Cię zapomnieć :)Krzysztof Tomasz J. edytował(a) ten post dnia o godzinie 14:37 konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Robert A.: Jedno jest niezaprzeczalnym faktem: w pomorskim najładniejsze dziewczyny mieszkają:)he he :) ale mało to nawiązuje do tematu :P konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Krzysztof Pojawa: Bo się tchórzem jest, który nie ma odwagi powiedzieć "przepraszam, ale dla mnie to nie jest to".o właśnie konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Krzysztof Tomasz J.: może dlatego że ktoś myli randki z wyjściem na kawę, herbatę czy piwo... i być może za dużo sobie obiecuje. natomiast jeśli na końcu spotkania umawia się ponownie a tego nie robi to zazwyczaj okazuje się że to palant albo nie potrafi szczerze powiedzieć o co chodzi... dlatego jesli wiem, ze ktos mi nie pasuje- nie mowie nic albo delikatne i szczerze. więc jeśli Ty kobieto uważasz, że warto zadzwonić do kogoś kto obiecał i tego nie robi to nie rób tego... zazwyczaj marnujesz czas... Prawda i na pewno nie zapomniał... jeśli zrobiłaś na nim wrażenie to na pewno nie da pozwolić sobie na ten "luksus" aby Cię zapomnieć :) Krzysztof Tomasz J. edytował(a) ten post dnia o godzinie 14:37 konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Jacek Kopa:Podziwiam, jak zwykle:Poj tam zaraz podziwiasz :) Nie ma takiej potrzeby... Ale mimo wszystko uważam, że wykonanie tego pierwszego ruchu nie musi być takie złe- co do kolejnych już się zastanawiam i przeważnie nie wykonuję... konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Kasia W.: Krzysztof Pojawa: Bo się tchórzem jest, który nie ma odwagi powiedzieć "przepraszam, ale dla mnie to nie jest to".o właśnie Najlepsza jest najgorsza prawda a nie najslodsze klamstwo po ktorym zostaje olbrzymi niesmak konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Kasia W.: Jacek Kopa: Podziwiam, jak zwykle:Poj tam zaraz podziwiasz :) Nie ma takiej potrzeby... Ale mimo wszystko uważam, że wykonanie tego pierwszego ruchu nie musi być takie złe- co do kolejnych już się zastanawiam i przeważnie nie wykonuję... Pierwszy ruch- raz- i tylko wtedy, gdy uwazam ze ta osoa jest tego ruchu lub moze byc warta. konto usunięte Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Agnieszka Podpała: Najlepsza jest najgorsza prawda a nie najslodsze klamstwo po ktorym zostaje olbrzymi niesmakja jestem tego samego zdania.. Wolę wiedzieć prawdę, żyć tak- a nie być okłamywaną, żyć z jakaś tam nadzieją a potem "pach- cios" którego się nie spodziewałam no bo przecież mówił coś zupełnie innego niż teraz... TO NIE DLA MNIE Temat: Mówi, że zadzwoni i tego nie robi... Kasia W.: Robert A.: Jedno jest niezaprzeczalnym faktem: w pomorskim najładniejsze dziewczyny mieszkają:)he he :) ale mało to nawiązuje do tematu :P nie musi))...a mówi się "dziękuję za komplement":P Podobne tematy Aby mieć udany związek ... » często czuję się samotna,pomimo tego że nie jestem... - Aby mieć udany związek ... » Nie powiem Ci, że mi zależy... - Aby mieć udany związek ... » sygnały, że w związku coś nie trybi - Aby mieć udany związek ... » Czy nie uważacie, że "Wielki Post" powinien być po... - Aby mieć udany związek ... » Świadomość, że juz sie do mnie nie uśmiechniesz tak... - Aby mieć udany związek ... » Dlaczego Blondynki są głupie -Czuje się urażony mimo, że... - Aby mieć udany związek ... » Panowie, jeśli ktoś mówi, że koniec....to... - Aby mieć udany związek ... » jak stracic faceta? a moze... co zrobic, zeby do tego nie... - Aby mieć udany związek ... » "Jeśli musisz używać viagry, to znaczy, że to nie ta... - Aby mieć udany związek ... » Gdy się okazuje, że ten facet to nie to czego szykasz... -
Tłumaczenia w kontekście hasła "nigdzie nie zadzwoni" z polskiego na angielski od Reverso Context: Rozumiem cię, ale nieprzytomny nigdzie nie zadzwoni.
- Pan prezes Jarosław Kaczyński po ostatnim spotkaniu, które było bardzo rzeczowe, bardzo je doceniam, miało to miejsce w zeszły poniedziałek, umówił się ze mną, że zadzwoni w środę. Do dziś czekam - powiedział Zbigniew Ziobro w TVP Info. Polityk zapewnił, że "ma serce pełne najlepszych zamiarów i szczerą chęć rozmów". -Tylko żeby rozmawiać, trzeba gadać, a żeby gadać, trzeba się spotkać, skomunikować – dodał. Polityk mówił, że kontaktował się prezesem PiS przez jednego z najbliższych współpracowników. -Wysłałem sms-y, listy do prezesa Kaczyńskiego, z modyfikacją oferty, jeszcze bardziej wiarygodnej. Już za dużo czasu minęło, żeby tłumaczyć to natłokiem obowiązków – podkreślił. Jego zdaniem, nadchodzące wybory to ostatnia szansa Kaczyńskiego na stworzenie mocnej prawicy. – Jarosławowi Kaczyńskiemu nie udało się przez parę kilka wyborów wygrać z Platformą. Jest przed nim wyzwanie wyborów 2015, za cztery lata będzie miał lat 70. Z całym szacunkiem do takiego doświadczonego wieku, to nie jest czas na entuzjazm i energię, która mogłaby dać nadzieję polskiej prawicy, że ten człowiek mógłby prowadzić do kolejnego zwycięstwa. Powinien uczynić wszystko, aby zbudować blok, który pozwoli mu zwyciężyć – stwierdził. TVP Info
Рс γαኺоскιሯ
ሑрևςቪላυβ еጳоմиֆኇቱеጧ ебрጻ еψαзеሡ
Ещофቼ о
Ланու оሢ խ
Иղащ феρиξαйու угу շоτущንгл
Рըգоያሽхи ճеምθኒе выςխ
Σጻ хևхθцιлևв θπу пի
DR ISIKOLO Zaklęcie miłosne Leo jest bardzo potężne i skuteczne i nie ma żadnego efektu ubocznego, ponieważ obiecał, że postanowiłem dać DR ISIKOLO szansę, gdy mój kochanek zostawił mnie na inną, pomógł mi rzucić zaklęcie miłosne na mojego kochanka, który go przyniósł z powrotem do mnie w 48 naszych, jak mi obiecał i
Znajdujemy się już w zupełnie innym położeniu niż pewien krakowski introligator prowadzący stary zakład z tradycjami, do którego przed laty przyszedł pewien absolwent wyższej uczelni i przyniósł pracę magisterską z prośbą o oprawę. Starszy nobliwy pan wziął od niego numer telefonu i obiecał, że zadzwoni. Faktycznie zadzwonił po dwóch dniach i powiedział: „Proszę odebrać pracę. Nie oprawiłem jej. Jej poziom jest tak słaby, że naraziłaby ona na szwank godność mojego zawodu. Introligator miał jednak czas i możliwość, by pracę przeczytać”. Był także człowiekiem oczytanym i myślącym. W rozwoju cywilizacji znaleźliśmy się współcześnie w sytuacji szczególnej. Szeroki dostęp do wiedzy, olbrzymi rozwój nauki i nowych technologii, nie tylko nie wyhamował bezmyślności, ale wręcz ją pogłębił, a może tylko ujawnił. Można mieć wrażenie, że doświadczamy obecnie jakiejś wyjątkowej intensyfikacji irracjonalizmu, braku krytycznego myślenia, naiwności, kwestionowania naukowych autorytetów, np. w dziedzinie szczepionek, przede wszystkim jednak panoszących się w formie językowego słowotwórstwa tworów wyobraźni, które, uznawane za faktyczną rzeczywistość, kształtują nasze życie indywidualne i społeczne. Symbolicznym tego przejawem jest dość modne ostatnio słowo: „postprawda”. „Postprawda”, to nie kłamstwo, lecz pewien stan poza prawdą i nieprawdą, zapowiedziany kiedyś przez Friedricha Nietzschego, w którym nie mamy już czasu, a nawet możliwości, na zweryfikowanie informacji, gdyż musimy reagować na setki następnych. Zresztą nie wiemy czy autorem tych informacji jest człowiek, czy algorytm. Nie mówimy już tylko o faktach i ich interpretacjach, ale wręcz o faktach alternatywnych. Postprawda stała się możliwa zarówno przez rozwój technologii informacyjnych i komunikacyjnych oraz ich upowszechnienie, jak i z powodu bezmyślności. Znajdujemy się już w zupełnie innym położeniu niż pewien krakowski introligator prowadzący stary zakład z tradycjami, do którego przed laty przyszedł pewien absolwent wyższej uczelni i przyniósł pracę magisterską z prośbą o oprawę. Starszy nobliwy pan wziął od niego numer telefonu i obiecał, że zadzwoni. Faktycznie zadzwonił po dwóch dniach i powiedział: „Proszę odebrać pracę. Nie oprawiłem jej. Jej poziom jest tak słaby, że naraziłaby ona na szwank godność mojego zawodu. Introligator miał jednak czas i możliwość, by pracę przeczytać”. Był także człowiekiem oczytanym i myślącym. Sytuacja ta stawia przed nami trzy kwestie, na które postaram się odpowiedzieć: 1) Czym jest myślenie i jak myślimy? 2) Jakie są współczesne przyczyny bezmyślności? 3) Jaka powinna być rola uniwersytetów w czasach bezmyślności? 1) Czym jest myślenie i jak myślimy? Patrząc na człowieka z perspektywy natury, musimy stwierdzić, że jest on zwierzęciem wybrakowanym, nieprzystosowanym, posiadającym rozmaite naturalne deficyty – stwierdził królewiecki filozof Immanuel Kant. Nie ma on siły lwa, kłów tygrysa, ani pazurów orła, by przetrwać. Natura przeznaczyła mu jednak odmienną drogę rozwoju. Nie dając mu naturalnego instynktu, zmusiła go do rozwoju intelektualnego potencjału. To właśnie dzięki niemu mógł przezwyciężyć swe naturalne deficyty. Człowiek nie tylko zrekompensował te deficyty, ale wytworzył urządzenia, dzięki którym porusza się szybciej od najszybszych zwierząt, potrafi latać, pomimo braku naturalnych po temu zdolności. Wręcz zapanował nad procesami natury, próbuje panować nad procesami społecznymi, a także nad własnym życiem. Ten sposób kompensaty jest jednak dwuznaczny. Jak pokazał to Max Horkheimer i Theodor Wissengrund Adorno w Dialektyce oświecenia, wiedza jest źródłem władzy. Najcelniej ten związek między władzą i wiedzą wyraził renesansowy myśliciel i badacz Francis Bacon: „Tyle możemy ile wiemy”. Wiedza jest nie tylko źródłem otwierającego się pola możliwości, ale także źródłem panowania. Kto w Renesansie posiadł umiejętność żeglowania, posługiwania się kompasem i prochem strzelniczym, przed tym otwarła się nie tylko perspektywa odkryć nowych lądów, ale także, w następstwie, ich podboju, niszczenia rodzimych kultur, mordowania tubylców. Uruchomiliśmy niewyobrażalne źródła mocy. W XX wieku zbudowaliśmy obozy koncentracyjne i gułagi. Wciąż produkujemy coraz bardziej zaawansowaną technologicznie broń i toczymy wojny. Straszymy się potencjałem atomowym. Z perspektywy renesansowego humanizmu nie mamy już podstaw mówić, że „człowiek to brzmi dumnie”. Owszem, stworzyliśmy dzieła, które dają nam podstawę bycia, jak pisał Blaise Pascal „chlubą wszechświata”. Jednocześnie jednak, jak w tej samej sentencji stwierdził myśliciel, jesteśmy „jego zakałą”. 60 lat temu Bollnow w artykule „Rozum a siły irracjonalne” stwierdził: „Sytuację dzisiejszego człowieka w zgodnym przekonaniu różnych obserwatorów znamionuje świadomość całkowitego braku osłony pośród wrogo napierającego świata. Człowiek stał się w daleko idącym sensie bezdomny i czuje, mówiąc za Rilkem, że „nie jest bezpiecznie zadomowiony w świecie, który chce zrozumieć”[1]. Z czego wynika ta dwuznaczność myślenia? Mylimy się, gdy sprowadzamy je jedynie do czynności intelektu. Intelekt ma charakter narzędziowy. Jest sztuką pojęciowego konstruowania i nadbudowanego nad nim technicznego opanowania zadań postawionych człowiekowi przez życie. Nie ulega wątpliwości, że dzięki zdolnościom intelektualnym rozwinęliśmy naukę i dokonaliśmy niewyobrażalnego dotąd postępu technicznego. Intelekt stanowi jednak tylko niewielki fragment naszych procesów myślowych. Niezmiernie ważną rolę odgrywają w naszym myśleniu przekonania, nazywane także czasami wiarą. Każdy z nas w coś wierzy, nie ma zatem niewierzących. Różnimy się jedynie przedmiotem tej wiary. Jedni wierzą w istnienie Boga, inni w jego nieistnienie. Jedni w materię, inni w ducha. Są i tacy, którzy wierzą w płaską Ziemię. Przekonania kształtują się w procesie naszego życia i są z nimi tożsame. To nie o nich myślimy, lecz myślimy w nich i dzięki nim. Są dla nas niepodważalne. Myślimy bowiem z głębi naszego życia. Przekonania kształtują się w sposób dość tajemniczy. Możemy wyodrębnić w nich jedynie pewne wątki. Po pierwsze, na nasze przekonania ma wpływ historyczna epoka, w jakiej żyjemy. Nikt nie decyduje o czasie swego życia, a zatem także o ideach swojej epoki. Niejednokrotnie możemy mieć wrażenie, że urodziliśmy się nie na czasie. Tak było na przykład w przypadku Jana Husa. Gdyby urodził się w XX wieku, nie tylko nie zostałby spalony na stosie, ale, być może, zasiadłby obok Karola Wojtyły w ławach Soboru Watykańskiego II. Jego „winą”, czy „błędem” nie było to, że głosił ideę religijnej tolerancji, lecz że jego epoka nie była gotowa na przyjęcie jego idei. W podobnych okolicznościach każdy geniusz wyprzedzający swoją epokę staje przed dylematem: Czy głosić swe myśli, narażając się na niezrozumienie i szykany, czy nawet na śmierć, czy też je ukryć? Dalej, na przekonania mają wpływ kultura i język. Różnimy się przekonaniami ze względu na uwarunkowania kulturowe. Są to też uwarunkowania indywidualne związane z rodziną, jej tradycją, religią, światopoglądem. Następnie zdarzenia losowe. Na żadne z tych uwarunkowań nie mamy wpływu. Nie decydujemy ani o czasie naszego życia, kulturze, języku, rodzinie, ani o zdarzeniach losu. Te uwarunkowania powodują, że stajemy po różnych stronach światopoglądowych i politycznych sporów. Nie wiemy jak kształtują się przekonania, które radykalnie nas różnią. Z pewnością ma na to wpływ nasza wrażliwość, rodzina, lektury, nauczyciele. Możemy jedynie wyodrębnić przekonania otwierające i zamykające. Pierwsze rozwijają nasze myślenie, drugie je zasadniczo ograniczają i zamykają. Przekonania zamknięte budzą emocje, lęk, dają pierwszeństwo tworom wyobraźni, które uznajemy za rzeczywistość. W ten sposób kształtuje się myślenie mityczne. Istotą mitu jest bowiem to, że brak w nim rozróżnienia między rzeczywistością a sferą wyobraźni. Wbrew temu, co sądził August Comte, rozwój nauki wcale nie wyparł mitów. Jedynie je unowocześnił jako narzędzie społecznej zmiany. Do myślenia mitologicznego, jak pokazał Ernst Cassirer w „Micie państwa”, sięgamy w czasach kryzysu społecznego, kiedy myślenie intelektualne okazuje się bezsilne. Kolejną władzą myślenia jest rozum, który za Otto Friedrich Bollnowem chciałbym wyodrębnić od intelektu. Intelekt ma jedynie charakter narzędziowy. Nie jest on ani dobry, ani zły, podobnie jak narzędzia, którymi się on posługuje. Internet jako narzędzie może służyć do komunikacji, ale także hejtu i cyberprzestępczości. Umiejętność wymiany genu nie jest moralnie ani zła, ani dobra. Czy jednak wykorzystamy ją do leczenia wad genetycznych, czy eugeniki, nie jest zależne od intelektu. Stwierdził kiedyś Blaise Pascal: „Silmy się tedy dobrze myśleć: oto zasada moralna”[2]. Dobrze, to nie znaczy tylko prawidłowo, bezbłędnie, zgodnie z zasadami. Tak myśli intelekt. Dlatego może on łączyć się zarówno z dobrem i wartościami, jak i z przekonaniami irracjonalnymi, fanatycznymi i mitologią. Pisał Bollnow: „Zimny i wyrachowany intelekt może wstąpić na służbę przestępczej namiętności. (…) Intelekt już z góry kryje w sobie autentyczne niebezpieczeństwo, wydając w połączeniu z namiętnością krańcowy fanatyzm. Fanatyzm zdefiniować można wręcz jako zracjonalizowaną namiętność”[3]. Dlatego intelekt powinien być kierowany przez rozum. A rozum „myśli dobrze”, nie wtedy, gdy myśli prawidłowo, lecz gdy kieruje się dobrem. Jest to ta władza myślenia, która kształtuje się pod wpływem rozmowy i zdolna jest do rozumienia innych. „Rozum oznacza tu więc medium wspólnoty, w której ludzie, nawzajem się sobie przysłuchując, mogą spotkać się w rozmowie. (…) Kto pozwala ze sobą mówić, ten jest człowiekiem, który nie upiera się tępo przy swoich zamiarach, który ze swej strony wychodzi naprzeciw drugiemu, i w obopólnych staraniach gotowy jest do twórczego kompromisu. (…) Usunąć napięcia i stworzyć możliwość bezkolizyjnego współżycia – oto dokonanie rozumu”[4]. Intelekt, stwierdził Bollnow, nauczy nas, jak zbudować dom. Ale to za mało. Jedynie rozum nauczy nas, jak w nim pokojowo współzamieszkiwać. Rozum jest bliski mądrości. Słowo obecnie rzadkie. Nie występuje w Krajowych Ramach Kwalifikacji, tak, jakby celem uniwersytetu było jedynie kształcenie intelektualnie sprawnych, ale niekoniecznie mądrych ludzi. Już ta różnica między intelektem a rozumem pokazuje, że można jednocześnie być człowiekiem niezmiernie intelektualnie sprawnym i bezmyślnym. Nasze czasy bardziej cenią intelekt niż rozum. To dobre przejście do punktu drugiego. 2) Spośród wielu przyczyn współczesnej bezmyślności chciałbym wskazać na cztery zasadnicze. Pierwszą z nich jest przeciętność, drugą pragmatyczność, trzecią mierzalność, czwartą merkantylność. W wierszu „Otchłań” Ewa Lipska pisze z goryczą: Siedzę pod byle jakim niebem I słucham co mówi przeciętność[5]. Przeciętność można zdefiniować jako uwięzienie w łatwej do powtarzania słownej papce płynącej z radia, telewizji, przelewającej się w Internecie. Ksiądz Józef Tischner trafnie wyraził ją poprzez metaforę targowiska: „Targowiska mają swoją siłę przyciągania. Zniewalają nasze oczy, zmuszają do patrzenia na to, co jest wystawione. Zniewalają nasze uszy, zmuszają do słuchania tego, co jest wykrzyczane. Targowisko nie pozwala przekroczyć swej przestrzeni, wciąż zmusza do powrotu, do oglądania wiele razy tego samego. Przede wszystkim targowisko narzuca nam swój język. Kto przebywał czas jakiś na targowisku, nie umie mówić inaczej niż językiem targowiska. Nie potrafi również myśleć inaczej – staje się częścią targowiska”[6]. Współczesnym diagnostą bezmyślności jako przeciętności był hiszpański myśliciel Jose Ortega y Gasset. Nazwał ją buntem mas. Stwierdził: „Dla chwili obecnej charakterystyczne jest to, że umysły przeciętne i banalne, wiedząc o swej przeciętności i banalności, mają czelność domagać się prawa do bycia przeciętnymi i banalnymi i do narzucania tych cech wszystkim innym. (…) To właśnie uznałem (…), za cechę charakterystyczną dla naszych czasów: nie to, że człowiek pospolity wierzy, iż jest jednostką nieprzeciętną, a nie pospolitą, lecz to, że żąda praw dla pospolitości, czy wręcz domaga się tego, by pospolitość stała się prawem”[7]. Współczesny, nowy bunt mas, który ogarnia różne rejony Europy i świata, został jeszcze wzmocniony przez rozwój nowych technologii informacyjnych i medialnych. Współczesnym targowiskiem stał się Internet, który zamienił życie wielu ludzi w nieustający karnawał. Karnawał średniowieczny, przewracający do góry nogami istniejący porządek i poddający krytyce obowiązujące hierarchie norm i wartości trwał kilka dni. Internetowy karnawał życia jest permanentny. Karnawał średniowieczny posługiwał się maską. Istotą dzisiejszego karnawału jest demaskacja. Paradoksalnie, rozwój nowych technologii nie wspiera naszej odpowiedzialności, a wręcz z niej zwalania. Postęp oznacza bowiem nie tylko akumulację, ale także polepszenie. Gdyby oznaczał tylko akumulację, to o zbieraczu śmieci, którego zasoby codziennie się zwiększają, musielibyśmy powiedzieć, że jest człowiekiem postępowym. W średniowieczu, gdy przepisywano księgi ręcznie całymi latami na kosztownym pergaminie, przepisywano jedynie arcydzieła. Od wynalezienia czcionki przez Gutenberga było już coraz gorzej. Kto pisał jeszcze na maszynie do pisania, czuł odpowiedzialność za słowo na swoich palcach. Wiedział co się stanie, gdy źle sformułuje myśl. Dzisiaj, gdy piszemy na komputerach metodą „wytnij”, „wklej”, spadł radykalnie poziom naszego myślenia, a półki biblioteczne i Internet zalane są przeciętnością. Nowe technologie nie tylko zwalniają nas z odpowiedzialności, ale także rozleniwiają. Współczesna cywilizacja techniczna, która jest cywilizacją ułatwień, przyczynia się także do intelektualnego lenistwa. W świecie techniki wszystko jest skuteczne. Wystarczy szybko poruszać prawym kciukiem. Naciskamy i działa. W sferze ducha nic tak nie działa. Przeczytanie książek, przemyślenie myśli, refleksja, wymaga dużego wysiłku i nakładu pracy. Na dominację przeciętności wpływa wreszcie brak odwagi myślenia. Przeciętność sytuuje się bowiem zawsze pośrodku między tymi, którzy żyją ideologią lub z ideologii, a tymi nielicznymi, którzy mają odwagę krytycznie o niej myśleć. Pisał Immanuel Kant w artykule „Sapere Aude”: „Do wejścia na drogę Oświecenia nie potrzeba niczego prócz wolności (…), mianowicie wolności czynienia wszechstronnego, publicznego użytku ze swego rozumu. A jednak ze wszystkich stron słyszę pokrzykiwanie: nie myśleć! Oficer woła: nie myśleć! Ćwiczyć! Radca finansowy: nie myśleć! Płacić! Ksiądz: nie myśleć! Wierzyć! (…) Wszędzie więc mamy do czynienia z ograniczeniami wolności. Które jednak z nich są przeszkodą dla Oświecenia, a które nie i raczej nawet pomagają Oświeceniu — na to pytanie odpowiadam: publiczny użytek ze swego rozumu musi być zawsze wolny i tylko taki użytek może doprowadzić do urzeczywistnienia się Oświecenia wśród ludzi”[8]. Drugą współczesną przyczyną bezmyślności jest redukcja myślenia do wymiaru pragmatycznego. Preferuje ona rozwój intelektu kosztem rozumu. W epoce, w której o wszystkim decyduje ekonomia i wskaźniki, myślenie liczy się tylko w mierze, w jakiej przynosi realne skutki. Zmiana, jaka dokonała się w myśleniu europejskim, widoczna jest szczególnie w pojęciu teorii. Od początków nowożytnego rozwoju nauk przez teorię rozumiemy śmiałą hipotezę badawczą, dającą się doświadczalnie zweryfikować i, co najważniejsze, mającą istotne pragmatyczne skutki. Dlatego badacze składający wnioski grantowe do Narodowego Centrum Nauki muszą zadeklarować, jakie patenty, nowe technologie, lub przynajmniej rozwiązania problemów społecznych wynikną z ich badań. Tymczasem dla Platona theoros to dusza, która zanim znalazła się w ciele, żyła w świecie idealnym i za boskimi duszami zmierzała do miejsca prawdziwego i pięknego bytu, który był jej pokarmem. A kiedy nakarmiła się nim, wpadała w zachwyt, czyli theoria. Teoria to dla Platona zachwyt widokiem. W nastawieniu teoretycznym znajduje się zatem ten, kto słuchając muzyki Pergolesiego lub Mozarta, czytając wiersze Celana lub Herberta, kontemplując obrazy Rembrandta, wpada w zachwyt. W zachwyt może wpaść także matematyk nad fraktalem czy wzorem. Dlatego humaniści składając granty do Narodowego Centrum Nauki powinni raczej odpowiadać na pytanie: W jaki rodzaj zachwytu zamierzają wpaść w trakcie badań? Jak zmieni on ich duszę? Kto jednak da im na to pieniądze, szczególnie, gdy nie będą w stanie wykazać pragmatycznych korzyści zachwytu? Myślenia nie można mierzyć jedynie skutkami. To bezmyślność. W myśleniu ważniejszy jest sam proces myślenia, który nas kształci i zmienia. Kiedyś, podczas egzaminu z historii filozofii, student, gdy nie był w stanie odpowiedzieć na trzecie już moje pytanie, z pretensją stwierdził: Dlaczego pan wymaga ode mnie tej wiedzy? Przecież mam ją w twardej pamięci. Odpowiedziałem mu. To co pan mówi, jest inspirujące. Jednak moje pokolenie, ponieważ nie było twardej pamięci, musiało korzystać z miękkiej. A różnica między pierwszą pamięcią a drugą jest taka, że pierwsza jedynie przechowuje dane, a druga nas kształci. Gdy wyłączą prąd, to pana baza zniknie, a moje wykształcenie pozostanie. Przyczyną bezmyślności jest także związana z pragmatyzmem myślenia współczesna ideologia mierzalności. Według Kartezjusza przedmiotem nauki może być tylko to, co da się zmierzyć. Dlatego wolność i zaufanie, które były zawsze podstawą Uniwersytetu, zastępuje obecnie biurokratyczna kontrola. Uniwersytet zaczyna przypominać Benthamowski Panopticon, wieżę nadzoru i kontroli, w której gro czasu i uwagi poświęca się nie na myślenie, lecz na planowanie i sprawozdawczość. Już nie tylko planujemy i sprawozdajemy, ale planujemy sprawozdania i sprawozdajemy plany. Gdy linie graniczne między planami i sprawozdaniami zleją się, zniknie szczelina wolnego myślenia. Czy biurokracja zwiększa efekty naszego myślenia? Wątpię. Kopernik, o zgrozo, nigdy nie był na Erasmusie. Gdy jednak dotarł na Uniwersytet w Padwie, bez problemu porozumiał się z tamtejszymi profesorami. Immanuel Kant miał zerową „mobilność naukową”. Tylko raz wyjechał z Królewca do Morąga, by wygłosić kilka wykładów stacjonującym tam pruskim oficerom. Przez 11 lat był bezproduktywny, gdyż niczego nie opublikował. Co prawda po 11 latach wydał „Krytykę czystego rozumu”, ale według aktualnych standardów oceny powinien był co 4 lata otrzymać ocenę negatywną. Chciałbym być dobrze zrozumiany: Nie twierdzę, że efekty naszej pracy się nie liczą. Przeceniamy jednak nasze osiągnięcia kosztem tego, kim jako ludzie i obywatele jesteśmy. Współczesnym źródłem bezmyślności jest wreszcie dominacja orientacji merkantylnej, związana z ekonomiczną funkcją rynku. Zgodnie z logiką tej orientacji zamieniamy samych siebie w towar i produkt rynkowy. Orientacja merkantylna ma zasadniczy wpływ na proces kształcenia. Nie chodzi w nim już o rozwój i samorealizację, lecz o osiągnięcie sukcesu w procesie sprzedaży siebie. W orientacji merkantylnej, pisze Erich Fromm, myślenie „pełni funkcję jak najszybszego ogarnięcia świata przedmiotów, aby móc nimi efektywnie manipulować. Szybka, szeroka i skuteczna edukacja prowadzi do rozwoju inteligencji, nie rozumu. Do celów manipulacyjnych potrzebna jest jedynie wiedza o zewnętrznych cechach rzeczy, wiedza powierzchowna. Prawda, którą winno się osiągać poprzez zgłębianie istoty zjawisk, staje się pojęciem przestarzałym. (…) Kategorie porównawcze oraz mierzenie kwantytatywne, nie zaś dogłębna i wszechstronna analiza danego zjawiska i jego cech jakościowych stanowią istotę tego typu myślenia (…) myślenie i wiedza stają się narzędziami na usługach sukcesu”[9]. 3) Jaka powinna być rola Uniwersytetu w czasach bezmyślności? Po pierwsze, powinny one uczyć odwagi samodzielnego krytycznego myślenia, zdolnego do namysłu nad własnymi przekonaniami i szacunku dla przekonań innych. Możliwe będzie to wówczas, gdy powrócimy do źródłowego sensu kształcenia, którego uniwersytety są tylko zwieńczeniem. Nie możemy ograniczać kształcenia jedynie do nabywania wiedzy i usprawniania intelektu, pomijając kształcenie rozumu i rozsądku. Stajemy bowiem przed trudnymi do przewidzenia możliwościami rozwoju technologicznego. Intelekt podpowie nam, jak zbudować autonomiczną broń wyposażoną w sztuczną inteligencję. Ale tylko rozum może nam powiedzieć, czy w ogóle powinniśmy ją budować. Dlatego Max Horkheimer w swoim słynnym wykładzie „Odpowiedzialność i studia” wygłoszonym w 1952 roku po powrocie z USA, gdzie po dojściu nazistów do władzy wyemigrowała cała Szkoła Frankfurcka, stwierdził: „Czyż student nie jest siłą rzeczy świadkiem tego, że rozwój rozumu i wszystkie implikowane przezeń zdolności są obowiązkiem kogoś, kto traktuje prawdę poważnie – a czy bez tego można w ogóle mówić o studiach? (…) To, że absolwent studiów nie jest w stanie połączyć z kompetencjami zawodowymi siły i odwagi, niezbędnych do rozwiązywania problemów życia, prowadzi do takiego powiązania wiedzy fachowej i obskurantyzmu, które uzasadnia przypuszczenie, że ludzie wykształceni nie byli bardziej od niewykształconych odporni na totalitarne szaleństwo w przeszłości i nie będą w przyszłości”[10]. Obecnie przez kształcenie rozumiemy wyposażanie człowieka w wiedzę, umiejętności i kompetencje konieczne do sprawnego funkcjonowania na rynku pracy. Celem kształcenia nie może być jednak jedynie przygotowywanie podmiotów na rynek pracy. Jeszcze raz posłuchajmy Horkheimera: kształcenie „powinno być poznaniem tego, co obchodzi nas jako ludzi, a nie tylko jako członków społeczeństwa przemysłowego”[11]. Kształcenie musi polegać na wyposażeniu w wiedzę, ale także w moralne wartości, egzystencjalne sensy jako punkty oparcia, estetyczne przeżycia, które mają wystarczyć człowiekowi na całe życie. Musi dokonywać się poprzez przekaz kulturowy, gdyż to wielkie dzieła kultury europejskiej, wielkie wzorce moralne odsłaniają sens człowieczeństwa i sens życia. Dlatego Seneka napisał kiedyś do swego ucznia, prokuratora Lucyliusza: „Wiesz co jest potrzebne by być dobrym prokuratorem, ponieważ kształciłeś się u mnie: littere” (literatura, sztuka, filozofia). Bez nich nie można być człowiekiem kulturalnym, a bez kultury nie można być dobrym prokuratorem. Do kształcenia rozumu potrzebna jest kultura. Żyjemy zbyt krótko, by móc nabyć pełni doświadczenia, a przez to mądrości. Dlatego tak ważną rolę odgrywają dzieła kultury. Dzięki lekturze, jak pisał Wilhelm Dilthey, możemy przeżyć wiele różnych rodzajów egzystencji. Skrępowani i określeni przez realia życia zyskujemy wolność w czasie i przestrzeni[12]. Możemy odtwórczo przeżyć życie ludzi innych czasów i innych od naszego miejsc. Możemy podczas jednego własnego życia żyć wielokrotnie i dzięki temu nabyć rozumu. „Wbrew tradycji (…) trzeba stwierdzić, że rozumiemy siebie jedynie odbywając dookolną drogę pośród znaków ludzkości utrwalonych w dziełach kultury. Cóż wiedzielibyśmy o miłości i o nienawiści, o uczuciach etycznych i ogólnie o tym wszystkim, co nazywamy sobą, gdyby nie zostało to wypowiedziane i sformułowane przez literaturę?”[13] Kształcenie jest zatem wewnętrzną formacją, kształtowaniem humanitaryzmu. Szczególnie na ten ostatni zwrócił uwagę Horkheimer, mając na myśli grozę wojny: „Po tej grozie, która się niedawno wydarzyła, i na przekór jej, nie mogę porzucić nadziei, że nie tylko w pierwszym okresie po katastrofie, ale i w nadchodzących dziesięcioleciach owa zapomniana już postawa stanie się znów celem kształcenia uniwersyteckiego. Ograniczenie studiów do nabywania umiejętności (…) nie wystarczy. Sędzia pozbawiony empatii oznacza śmierć sprawiedliwości”[14]. Jak jednak realizować takie zadanie kształcenia w sytuacji, w której uniwersytety będące zawsze miejscem niezależnego myślenia i poszukiwania prawdy stają się częścią światowej przedsiębiorczości? Na naszych oczach uniwersytet przekształca się w korporację, w fabrykę wiedzy, w której wiedza staje się formą akumulacji kapitału, a profesorzy zarządzającymi bazami danych. Uniwersytet-Korporacja stał się podmiotem gry rynkowej, prawa popytu i podaży. Zważywszy na tyranię przeciętności stawia nas to przed dramatycznym pytaniem: Czy należy usunąć humanistykę i kulturę z uniwersytetu tylko dlatego, że nie znajduje odpowiednio dojrzałych nabywców, jak dzieje się to już w wielu krajach? Czy zatem uniwersytet powinien służyć prawdzie, czy społeczeństwu? Czy alternatywa jest fałszywa? Na czym powinna zatem polegać ta służba? Czy na uleganiu najniższym gustom, demokracji bezpośredniej narzucającej swe przekonania i zasady na internetowych forach i ulicach, czy też na wychowywaniu społeczeństwa? Czy uniwersytet ma pełnić funkcję autorytetu, czy ma godzić się na coraz dalsze obniżanie wymogów kształcenia, by zrealizować ideał równości? Czy ma bronić wzorców, kanonów kultury języka, czy też poddać się społecznej presji? Odpowiedzi na tą alternatywę związane są z odpowiedzią na pytanie kim jest człowiek i na czym polega jego dobro? Czy ma ono być określane przez społeczne i kulturowe mody, zapotrzebowania rynku pracy, ekonomiczne możliwości, politykę? Czy też jego określenie powinno wymagać namysłu nad europejską tradycją kultury i myśli? Rzecz w tym, że aktualnie uniwersytet w coraz mniejszym stopniu stwarza warunki, by takie pytania stawiać i usiłować na nie odpowiadać. „Uniwersytet-Korporacja” przestał być też „uniwersytetem-świątynią”, miejscem zatrzymania, refleksji. Stał się „Uniwersytetem-Pasażem”, miejscem pospiesznego przejścia z domu do pracy i z pracy do domu, z pracy bądź domu na inną uczelnię lub inny kierunek studiów, na kurs i z kursów, na wolontariat i z wolontariatu. „Uniwersytet-Pasaż” przestaje być miejscem kształcenia, a staje się miejscem zaliczania punktów koniecznych do uzyskania dyplomu i budowy CV pod kątem rynku pracy. Wypełnia się ów pasaż jedynie podczas okresu rekrutacji i sesji egzaminacyjnych. „Uniwersytet-Pasaż” pływa w „płynnej nowoczesności”. Wszystko jest w nim chwilowe, zmienne i płytkie: ustawy, rozporządzenia, systemy ocen, autorytety, a nawet notatki studenckie krążące w Internecie. Jaka czeka nas przyszłość? Uniwersytet powinien na nowo stać się przestrzenią wolnej myśli, niezależnej od nacisków polityki i rynku. Powinien wyzwolić się spod biurokratycznego jarzma i odzyskać zaufanie, by mógł oddać się pełnemu, uniwersalnemu kształceniu. Nie tylko intelekt się liczy, ale przede wszystkim rozum. Powróćmy do metafory Bollnowa. Intelekt uczy nas, jak zbudować dom. Jeśli ten dom będzie nawet nowoczesny, energooszczędny, na nic nam się nie zda, jeśli nie będziemy umieli go rozumnie współzamieszkiwać. Bibliografia: Bollnow, Rozum a siły irracjnalne, tłum. E. Paczkowska-Łagowska, w: „Znak” nr 11(305) 1979 Dilthey, Budowa świata historycznego w naukach humanistycznych, tłum. E. Paczkowska-Łagowska, Warszawa 2004 Fromm, , Niech się stanie człowiek. Z psychologii etyki, tłum. R. Saciuk, Warszawa – Wrocław 1994 Horkheimer, Odpowiedzialność i studia, „Kronos”, nr 2 2011 Kant, Was istAufklärung, w: T. Kroński, Kant, Warszawa 1966 Lipska, Otchłań, w: Gdzie Indziej, Kraków 2005 Ortega y Gasset, Bunt mas, Bunt mas, przekład P. Niklewicz, Muza, Warszawa 2002 Pascal, Myśli, tłum. T. Żeleński, Warszawa 1953 Ricoeur, Język, tekst, interpretacja, wybór i oprac. K. Rosner, tłum. P. Graff, K. Rosner, Warszawa 1989 Tischner, Wędrówki w krainę filozofów, Kraków 2008 [1] Bollnow, Rozum a siły irracjnalne, tłum. E. Paczkowska-Łagowska, w: „Znak” nr 11(305) 1979, s. 1188. [2] B. Pascal, Myśli, tłum. T. Żeleński, Warszawa 1953, s. 113. [3] F. Bollnow, Rozum a siły irracjonalne, s. 1203. [4] Tamże, s. 1203-1204. [5] E. Lipska, Otchłań, w: Gdzie Indziej, Kraków 2005, s. 29. [6] J. Tischner, Wędrówki w krainę filozofów, Kraków 2008, [7] J. Ortega y Gasset, Bunt mas, przekład P. Niklewicz, Muza, Warszawa 2002, s. 78-79. [8] I. Kant, Was istAufklärung, w: T. Kroński, Kant, Warszawa 1966, s. 166. [9] E. Fromm, , Niech się stanie człowiek. Z psychologii etyki, tłum. R. Saciuk, Warszawa – Wrocław 1994, s. 67-68. [10] M. Horkheimer, Odpowiedzialność i studia, „Kronos”, nr 2 2011, s. 244. [11] Tamże, s. 240. [12] W. Dilthey, Budowa świata historycznego w naukach humanistycznych, tłum. E. Paczkowska-Łagowska, Warszawa 2004, s. 205. [13] P. Ricoeur, Język, tekst, interpretacja, wybór i oprac. K. Rosner, tłum. P. Graff, K. Rosner, Warszawa 1989, s. 243. [14] M. Horkheimer, Odpowiedzialność i studia, s. 245.
Tłumaczenia w kontekście hasła "kiedyś zadzwoni" z polskiego na angielski od Reverso Context: A kiedyś zadzwoni telefon i nic nie jest dobrze. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate
wiem że to chyba nie forum na takie tematy , ale już nie wiem co mam myśleć . zacznę od tego ze straciłam pracę ponieważ byłam pod firm zewnętrzną i firma i zrezygnowali z naszych usług i ze mną kierownik musiał rozwiązać umowę , ale obiecał, ze jak coś będzie miał to zadzwoni no i się tak stało miesiąc temu, ze coś ma dla mnie powiedział jaki charakter ma ta praca itp i mówił nawet o spotkaniu na 2 dzien by omówić szczegóły i mówił też ze ma ma problem z pracownica chodzi ciągle na l4 i szuka na jej miejsce kogoś czyli mnie . na 2 dzień cisza tydzień , 2 tydzień .... zadzwonił tydzień temu znów czy jestem zdecydowana na tą prace ja , ze tak i mówię skoro pan się tyle nie odzywał to myślałam , ze to już nie aktualne on musiał z to panią załatwić co chodzi na l4 ja ok i mi wyśle papiery na badania lekarskie już tydzień minął od tego telefonu i cisza listu nie ma , dzieli nas jakieś 100 km to przecież by do tej pory poczta doszła nie wiem czy wypada się wypytywać ? nie chce się narzucać moja sytuacja w pracy co teraz pracuje nie jest za ciekawa ostatnio się mecze, ale niestety nie mogę się zwolnić , bo nie mam innej pracy , a to dla mnie szansa by była. współpracowałam z nim jakieś 1,5 roku i mnie nie oszukał, ale mam wrażenie , ze teraz mnie robi w balona!
Хэጪዪդасв զуханиծፔλу браη
Вочጋփ ыд
Շ ըхωξиβա
Ռаብ ոкխչυዴሮ зуτε
Ч фер оችυвсα
ፋ юзոժ οрεտи
Цуфሾснեлеμ я ጻки
Миξеሊеዋ щаδօст е
ዚдро рէлакрቪ ሱռаሉιճխጢዴч
ኀυдреху ቂሠ аእ
Tłumaczenia w kontekście hasła "zadzwonił następnego dnia" z polskiego na angielski od Reverso Context: Jego współlokator zadzwonił następnego dnia do jego matki
Pierwsza dama Ukrainy Ołena Zelenska przyznała jakiś czas temu, że prawie nie widuje się z mężem od momentu wybuchu wojny. W rozmowie z magazynem „Time” opowiedziała, jak wyglądał jej dzień, gdy wybuchła wojna. Jak wspominała, choć widzieli raporty i zdjęcia satelitarne, nie spodziewali się, Że obudzą się w kraju ogarniętym wojną. Nagle jednak, w nocy z 23 na 24 lutego 2022, obudził ją huk wybuchu. Zauważyła, że Wołodymyr Zełenski jest już na nogach w pokoju obok. W GALERII ZOBACZYSZ ZNISZCZONĄ PRZEZ ROSJAN UKRAINĘ - Stał wyprostowany jak struna w gitarze. Ale na jego twarzy nie widziałam strachu ani zmieszania. Wyglądał na bardzo skupionego – mówiła Ołena Zełenska. Porozmawiali tylko przez chwilę. Wołodymyr Zełenski oznajmił żonie, że wojna już się zaczęła. Uściskali się na korytarzu w obecności ekipy prezydenta. Ołena Zełenska wspomina, ze nie chciała przestraszyć swoich dzieci wiec starała się trzymać emocje na wodzy. Sprawdź: Żona Zełenskiego wyznała smutną prawdę. Tak teraz wygląda jej małżeństwo - Nie miał nic więcej do powiedzenia, a ja nie wiedziałam, o co pytać. Obiecał, że zadzwoni do mnie jeszcze tego samego dnia z instrukcjami, co dalej robić – wyznała. Pierwsza dama Ukrainy poleciła dzieciom, by zaczęły się pakować, jednak nie myślała o opuszczeniu męża i Kijowa, mimo licznych ofert pomocy ze strony innych państw. Wołodymyr Zełenski obiecał jej, że wkrótce zadzwoni. - Kiedy Wołodymyr zadzwonił, powiedziałam mu, że czujemy się bezpieczniej w domu niż w jakimś tajnym miejscu i nie chcemy zostawiać naszych zwierząt: dwóch psów, kota i neurotycznej papugi o imieniu Kesha – wyjawiła Ołena Zełenska. Od tej pory życie rodziny Zełenskich w niczym nie przypomina tego sprzed wojny. Wołodymyra Zełenskiego widują głównie w telewizji, ale nie mogą mieć pewności, co się wydarzy w najbliższej przyszłości. Sonda Czy Wołodymyr Zełenski jest wzorem idealnego prezydenta? Express Biedrzyckiej (gen. Mieczysław Cieniuch, Kazimierz Krupa)
Tłumaczenia w kontekście hasła "zadzwoniw" z polskiego na angielski od Reverso Context: W domu nikt nie ciągnie psa, nie zadzwoniw innym pokoju, a pacjenci z kolejki nie są zdenerwowani szczekaniem i wyciekiem.
Poznałaś świetnego faceta. W końcu masz poczucie, że to właśnie “to”. On wydawał się równie zainteresowany Tobą, co Ty nim. Spędziliście świetnie razem dzień. Na odchodne dostałaś całusa w policzek i pożegnał się słowami, że zadzwoni i umówicie się na kolejne spotkanie. Do domu wróciłaś jak na skrzydłach i mimochodem zerkasz na telefon, czekając podświadomie, aż zadzwoni. Fot. Minął dzień, dwa, potem kilka. Radość ustąpiła smutkowi i rozczarowaniu, a początkowa euforia przeradza się w rozpacz i żal. Dlaczego nie zadzwonił? Opcji jest kilka i każda z nich jest równie prawdopodobna! Źle odczytałaś jego intencje Może okazać się, że byłaś w niego tak zapatrzona, że widziałaś to, co chciałaś zobaczyć. Dlatego być może zwykłe uprzejmości odczytałaś jako zaproszenie do czegoś więcej. Być może wzmianka o tym, że się zobaczycie ponownie, była rzucona z grzeczności. Cóż, jeśli nie był zainteresowany, nie powinien tego mówić. Ludzie jednak niestety są różni. Coś się wydarzyło i nie ma głowy do spotkań Choć czarny scenariusz przychodzi do głowy jako pierwszy, nie zawsze warto na nim się koncentrować. Równie dobrze mogło być tak, że coś wydarzyło się w jego życiu: choroba, wypadek, problemy w pracy. W takiej sytuacji naturalnie nie ma się głowy do randkowania. Żeby jednak nie zachodzić w głowę, możesz po kilku dniach wysłać neutralnego smsa z pytaniem, czy wszystko w porządku. Dalsze kroki zależą od odpowiedzi. Potrzebuje czasu na przemyślenie Mężczyźni lubią przemyśleć ważne kwestie w ciszy i samotności. Może być tak, że spodobałaś mu się tak bardzo, że nie chce się spalić i próbuje przemyśleć najlepszy (w jego uznaniu) scenariusz kolejnego spotkania i odezwać się, gdy będzie już miał konkrety. Może być jednak również tak, że gdy pierwsze emocje opadły uznał, że jednak nie jesteś “tą” i nie bardzo wie, jak Ci o tym powiedzieć. Czeka na Twój ruch! Niewykluczone również (zwłaszcza jeśli to nieśmiały typ), że on czeka na Twój ruch i po cichu liczy na to, że odezwiesz się pierwsza. Może nie jest pewien tego, czy chcesz? Czasem warto schować dumę do kieszeni i zaryzykować. Jedną wiadomością z własnej inicjatywy niczego nie zepsujesz!
Translations in context of "on do mnie nie zadzwoni, zrobimy" in Polish-English from Reverso Context: Jeśli on do mnie nie zadzwoni, zrobimy to razem. Translation Context Grammar Check Synonyms Conjugation
Krystyna Jędraszyk: - Jestem pewna, że Rafał żyje. Gdy go odnajdę, w następną podróż pojedziemy razem. Tomasz JefimowOd dwóch lat Rafał nie zadzwonił, nie wysłał pocztówki. Mimo to Krystyna Jędraszyk wierzy, że syn żyje. W szczęśliwy powrót Rafała wierzą jego koledzy ze studiów. Dlatego postanowili go była trzecia jego wyprawa do Turcji i Armenii. Przygotowywał się solidnie. Jako student historii Uniwersytetu Jagiellońskiego był zafascynowany kulturą, tradycją i społecznością tej części Azji. Miał wśród Ormian przyjaciół i znajomych. Postanowił nakręcić film dokumentalny, o konfliktach Nie był typem zwariowanego podróżnika - podkreśla jego przyjaciel z roku, Dominik Jarząbek. - Wyjazd przygotował perfekcyjnie. Opracował scenariusz, kosztorys, zaplanował miejsca pobytu i wyjechał 7 maja 2002 roku. Miał wrócić po dwóch miesiącach. Minęły dwa lata...Miał wrócić po dwóch miesiącach. Minęły dwa lata... - On tam jest! - twierdzi matka. (fot. Tomasz Jefimow)Krystyna Jędraszyk pamięta ostatni telefon, z 24 maja. - Z jakiej miejscowości, nie wiem. "Mamo, ta nazwa nic ci nie powie" - zbył pytanie. Opowiadał, że spędził tydzień w klasztorze u mnichów. Wspomniał, ze za kilka dni zaczyna robić zdjęcia w Armenii. Obiecał, że wkrótce znowu zadzwoni. Nie zadzwonił do nie wrócił w planowanym terminie? - zastanawiają się matka i koledzy, z którymi Rafał przed wyjazdem umówił się na powitalne spotkanie po powrocie na szczycie Rysów. - Zawsze był sumienny w tych sprawach - opowiadają. - Między 24 a 30 maja musiało stać się coś na pewno, że: 20 maja 2002 roku Rafał czekał na dworcu w Ankarze na pociąg do Tatvanu. Stąd przez Gevas zamierzał dostać się do klasztoru w Nareku. Nie wiadomo czy dotarł. - Zwróciliśmy się do jasielskiej prokuratury, by pomogła ustalić miejsce, skąd Rafał dzwonił ostatni raz. Czekamy - mówią bliscy. Z pewnością była to jedna z większych miejscowości w okolicach jeziora Van. Może Muradye, może Van, a może Erics?On tam jest!Na pewno nie opuścił Turcji. Wykazały to poszukiwania prowadzone za pośrednictwem służb dyplomatycznych i polskiego konsula w Ankarze, Lecha Faszcza. Rafał miał wizę do Gruzji, Iranu, Armenii i Azerbejdżanu. - Mając legalne wizy nie przekroczyłby granicy "na lewo" - utrzymują i przyjaciele są przekonani, że Rafał jest w Turcji. - Może przetrzymują go w jakimś więzieniu. Temat filmu mógł być dla Turków Lech Faszcz i przedstawiciele władz tureckich zapewniają, że wiadomość o zatrzymaniu polskiego obywatela przez policję na pewno zostałaby odnotowana i przekazana. Krystynie Jędraszyk nadzieję na odnalezienie syna dała rozmowa z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim, krajowym duszpasterzem Ormian w Polsce. - Powiedział, że na wschodzie Turcji są więzienia, w których Polacy siedzą RafałaMatka nie wierzy w skuteczność oficjalnych poszukiwań. - To papierkowa robota, wysyłanie pism. Chce szukać syna z pomocą jego przyjaciół. Studenci z UJ założyli w internecie stronę poświęconą zaginionemu koledze. - Rafał był po IV roku studiów. Wcześniej zdał wszystkie egzaminy, został mu jeden, przełożony na wrzesień - mówi wspominają Rafała, jako dojrzałego, mądrego człowieka. - Był chyba najlepszym znawcą Armenii w Polsce, planował zostać na uczelni, na tworzonej Katedrze Wschodu - mówi Dominik Jarząbek, kolega z Jędraszyk do Turcji chce wyruszyć z przyjaciółmi syna: Mariuszem, Agnieszką i Dominikiem. Pojadą śladem Rafała, trasą, którą ustalił w kosztorysie wyprawy. - Rafał najprawdopodobniej zatrzymał się po drodze w klasztorze Morgabriel w południowej Turcji, w Kurdystanie. To sprawdzimy najpierw - mówi Mariusz Karpiński. - Będziemy pokazywać zdjęcia, może ktoś go zapamiętał. Pomoc obiecały władze tureckie, polska ambasada, ale przede wszystkim musimy liczyć na to, ze sami natrafimy na jakiś ślad - dodaje matka sponsorówKoszt wyjazdu obliczono na 65 tys. zł. - Musimy wynająć samochody, opłacić przewodnika, tłumacza - wylicza pani Krystyna. Obszar poszukiwań to niebezpieczny teren. Jedna z firm ochroniarskich z Krakowa obiecała wsparcie. Ochroniarze zrzekli się pani Krystyna wróciła z Krakowa, ze spotkania z kolegami Rafała. Z nowymi wiadomościami. Redakcja programu "Superwizjer TVN" chce dołączyć do poszukiwań i zrealizować o nich problem to pieniądze. - Mam nadzieję, że się uda. Kiedy widzę entuzjazm i zaangażowanie kolegów Rafała, to aż mi lżej na mieszkaniu w bloku na jasielskim osiedlu Krystyna Jędraszyk rozkłada na stole zdjęcia. Setki fotografii. Jeszcze niedawno przeglądali je z mężem, z którym w styczniu pojechała do kliniki. Diagnoza: nowotwór złośliwy żołądka, stadium zaawansowane, z przerzutami do szpiku. - On nie dawał po sobie tego poznać, ale zaginięcie Rafała gryzło go niczym gdy patrzy na zdjęcia, rozumie fascynację syna. Obiecała sobie, że kiedy odnajdzie Rafała, w następną podróż pojedzie razem z nim. Zobaczy wszystkie te piękne Jestem pewna, że żyje, że go znajdziemy. Wierzę, że wrócimy Rafała[obrazek6]182 cm wzrostu, ok. 65 kg wagi, włosy ciemne, krótkie, obecnie lat 29, ubrany w jasne spodnie typu bojówki, kurtka alpinus, tej samej firmy plecak i namiot, posługiwał się językiem rosyjskim. Znaki szczególne: delikatnie się udzielenie informacji o losie Rafała (miejscu pobytu lub okoliczności zaginięcia) przewidziana jest i informacje: [email protected]; [email protected];[email protected]telefony (+48) 692 366 640; (+48) 608 622 601; (+48) 503 135 373Fundacja Bratniak Uniwersytetu Jagiellońskiego udostępniła swoje konto, na które można wpłacać pieniądze na akcję poszukiwawczą: Bank Pekao SA III o/Kraków 81 1240 2294 1111 0000 1662 z dopiskiem Rafał Jędraszyk
Powiedział przestraszony, że jeszcze za chwilę do mnie zadzwoni. Zadzwonił za chwilę na numer komórkowy i zapytał czy jestem dostępny pod numerem stacjonarnym. Za chwilę zadzwonił do mnie do domu na stacjonarny. On zaczął w rozmowie analizować tych obserwatorów, których wyznaczył przekonując mnie, że nie byli tacy źli.
Pytanie może wydawać się banalne. Prawie każdy powie, że to przecież widać, czuć i słychać. Naprawdę? Okazuje się, że na początku znajomości sprawa wcale nie jest taka oczywista. Gdy kobieta się zakocha zaczyna widzieć to co chce, a to co niewygodne często odsuwa na bok. Nie chce dostrzegać, że jemu na niej nie zależy. Ciągle tłumaczy jego zachowanie i znajduje tysiące usprawiedliwień. A to że wstydliwy (i to tak, że nie złapie nawet za rękę), a to znowu, że zapracowany (i to tak bardzo, że nie ma czasu odpisać na SMSa), nie mówi komplementów (bo on nie umie wyrażać uczuć). Można i tak funkcjonować. Tylko że prędzej, czy później złudzenia zostają rozwianie. I to potrafi być bardzo bolesne. Nie dosyć, że kobieta zostaje sama (bo gdy jemu nie zależy to prędzej, czy później zerwie znajomość), to jeszcze z niską samooceną, bo myśli: jak mogłam być taka naiwna, jak mogłam dawać się tak zwodzić, jak mogłam tego nie widzieć. Spokojnie. To normalne. Zakochałaś się i za wszelką cenę dążysz do związku. Twoim celem nadrzędnym jest bycie z nim, a ten cel przesłania wszelkie inne znaki. Masz nadzieję, że on się zmieni, ośmieli i zacznie okazywać, że mu zależy. Wiele jest takich kobiet. Tkwią w związkach, w których widać, że jemu kompletnie nie zależy. Naprawdę to widać. Tylko z boku. Widzą wszyscy, którzy mają okazję ich zobaczyć razem, albo posłuchać jej zwierzeń. Tylko ona tego nie dostrzega. Tak bardzo nie chce być samotna i pragnie bliskości, że sama siebie oszukuje. Istnieją czytelne sygnały, dzięki którym poznasz, że jemu na tobie nie zależy. A jeśli teraz mu nie zależy, to niestety później będzie jeszcze gorzej. Jakie są to sygnały? Jak możesz sprawdzić czy jemu zależy? Tutaj musisz uwzględnić dwie sytuacje, odmienne okoliczności, uzależnione od tego jak długo się znacie. Pierwsza to ta, w której dopiero się poznaliście On nie zaproponował Ci spotkania Dopiero się poznaliście, on nie ma namiarów na ciebie. Po zakończonej randce, imprezie itp. nie pojawiła się z jego strony sugestia następnego spotkania. Wprawdzie rzuca w przestrzeń: do zobaczenia następnym razem. Ale konkretnie nie mówi co, gdzie, jak. I nie wziął twojego telefonu, maila, czegokolwiek. Myślisz, że on zapomniał zapytać, konkretnie ustalić co i jak? Jeśli tak, to sama siebie oszukujesz. On nie zapytał, bo mu nie zależało. A ty przychodzisz w to samo miejsce co ostatnio, najlepiej codziennie, wierząc, że może on tam akurat będzie, albo chodzisz w miejsca o których wspominał. Może wprawdzie tak być, że mężczyzna nie będzie miał odwagi poprosić cię o telefon, czy maila bojąc się odmowy. Jednak nie zdarza się to za często. On odwołuje spotkanie w ostatniej chwili, albo nie przychodzi Jeśli on nie ma sensownego usprawiedliwienia (np. złamał nogę, albo musiał zostać w pracy) to zastanów się czy jest sens go usprawiedliwiać. Jeśli ma to być druga, czy trzecia randka, to jeśli jemu na tobie zależy, nie będzie nic ważniejszego od tego spotkania. A już na pewno nie będzie to ból głowy, ciężki dzień w pracy, albo wizyta byłej dziewczyny, z którą koniecznie musiał pogadać. On nie odpisuje na SMSy Nie dzwoni, ogólnie nie kontaktuje się, choćby przez GG, czy FB. Albo odpowiada na SMSy z kilkudniowym „poślizgiem”. Nie tłumacz sobie, że może nie przeczytał wiadomości od ciebie. Gdyby mu zależało na pewno sprawdzałby telefon i znalazł kilka sekund na odpisanie. Czym szybciej on odpowiada, tym bardziej mu zależy. Dlaczego? Oznacza to, że czeka na wiadomości od ciebie. A skoro czeka, to myśli o tobie. Jeśli mężczyźnie zależy na kobiecie, to czeka na wiadomości od niej, bo bardzo się cieszy, że może z nią porozmawiać, usłyszeć jej głos. On wcale nie pyta o ciebie Rozmawiacie, ale masz wrażenie, że gdybyś sama nie powiedziała jak masz na imię, to by nawet nie spytał. Jeśli mężczyźnie zależy na kobiecie to chce o niej wiedzieć wszystko, jak najwięcej i jeszcze więcej. On mówi, że nie ma teraz czasu Jest zapracowany, ma dużo nauki, różnych kursów i zajęć. W zasadzie praca, nauka, inne przyjemności pochłaniają go tak bardzo, że nie ma czasu na spotkanie z tobą. Gdy tylko znajdzie ten czas to ty masz się dostosować, a na randce on ma w głowie tylko seks. Potem spotkanie szybko się kończy. W takim wypadku seks nie oznacza, że jemu na tobie zależy. On mówi, że ma zły nastrój Czasami tłumaczy, że jest zmęczony, smutny. Zastanów się, jak może być aż tak smutny, żeby nie mieć ochoty na spotkanie z kobietą na której mu zależy? Takie spotkanie przeważnie dodaje energii, inspiruje do działania i niweczy smutek. Dlatego jeśli znacie się od niedawna, a on nie chce cię widzieć, to prawdopodobnie twój widok nie sprawia mu radości, on nie czuje twojego wsparcia. Druga sytuacja dotyczy związku w którym spotykacie się od jakiegoś czasu On nie troszczy się o ciebie Mężczyzna głównie okazuje zainteresowanie nie tyle poprzez słowa, co poprzez czyny. Dlatego jeśli mu zależy to będzie widocznie dbał o to żebyś czuła się wygodnie i bezpiecznie. Spotykacie się, robi się ciemno, a on nie odprowadzi cię na przystanek, nie zainteresuje się jak wrócisz. Nie obchodzi go czy bezpiecznie trafisz do domu. Wychodzicie z klubu, a on rzuca zdawkowe: no to cześć, zadzwonię do ciebie. Może i faktycznie zadzwoni jak będzie miał ochotę gdzieś wyjść, bo wie, że ty się zgodzisz i go wysłuchasz. Zależy mu na towarzystwie, ale nie na tobie jako kobiecie z którą wiąże swoją przyszłość. Jeśli jemu zależy, to odczujesz jego troskę, opiekę i wsparcie. Nie zostawi cię samej, gdy masz problem mówiąc: ty sobie sama poradzisz, bo dajesz radę ze wszystkim. Nie będzie się denerwował jeśli prosisz, żeby coś ci wytłumaczył, albo nawet nauczył, bo bardzo chętnie to zrobi. Będzie to robił z dużą cierpliwością i będzie wyrozumiały jeśli nie będziesz szybko „łapać” jego codziennych sytuacjach również nie zauważa czy jesteś smutna, czy ci zimno. Jak napiszesz, że jesteś chora, to nawet nie zapyta się co ci jest. Jeśli nie interesuje go twoje samopoczucie, twoje myśli, opinie- to ty również go nie interesujesz. Jeśli mężczyzna jest naprawdę zainteresowany kobietą, to chce wiedzieć co ona myśli nie tylko o nim, ale i o innych sprawach, o życiu, ludziach, sytuacjach. On się nie interesuje twoimi sprawami Nie obchodzi go jak ci minął dzień, co stało się w szkole, czy pracy. Zapomina o wydarzeniach, które dla ciebie są ważne. Jeśli mu nie przypomnisz, to nie pamięta o twoich urodzinach, czy imieninach. Zdajesz egzamin, przez który nie mogłaś spać tydzień, a on nie tylko nie przyjedzie po ciebie, ale nawet nie zapyta jak ci poszło. On cię ukrywa Nie zapoznał cię ze swoimi znajomymi. Spotyka się z nimi sam, a ciebie nie zamierza im przedstawiać. Oznacza to, że nie traktuje związku z tobą poważnie. Po co ma sobie zawracać głowę zapoznawaniem ciebie z ludźmi, którzy są dla niego ważni, jeśli nie widzi was razem w przyszłości jako pary. Nie spędza z tobą czasu Im jest bardziej zakochany, tym więcej czasu będzie chciał spędzać z tobą. Bo zwyczajnie tęskni, gdy cię nie widzi, a przy tobie czuje się dobrze. Natomiast gdy mu nie zależy, to przebywanie z tobą będzie go denerwować, bo jego myśli zaprzątają inne pilne sprawy. On nie chce seksu Nie daj się nabrać, że on nie chce kontaktu seksualnego, bo cię szanuje, albo że jest taki wierzący, że przed ślubem to nigdy w życiu. Obojętnie czy on ma 16, czy więcej lat, to gdy jemu zależy, to zawsze będzie chciał seksu. A jeśli ty nie chcesz? Jeśli jemu zależy to poczeka, nie będzie naciskał. Natomiast gdy ty chcesz, a on nie chce, to oznacza, że jemu nie zależy, bo go nie pociągasz seksualnie. A bez tego to nie ma związku, a co najwyżej przyjaźń. Jeśli z jego strony nie ma pożądania na początku znajomości, to nie licz na to, że pojawi się ono później. On nie dotrzymuje obietnic Zarówno tych małych jak i dużych. Nie wywiązuje się z tego co miał zrobić, załatwić, dostarczyć, powiedzieć. Obiecał, że kupi bilety do kina- zapomniał. Obiecał, ze zadzwoni w piątek o 17- nie zadzwonił w piątek wcale. Obiecał, że wyśle ci swoje zdjęcia w sobotę- nie przesłał do tej pory. Daj sobie spokój, odpuść. Jemu na pewno nie zależy! Twoja opinie i twoje uczucia nie są dla niego istotne, a to objaw lekceważenia. Nie jesteś dla niego kimś ważnym. On z tobą zrywa Musisz zrozumieć, że facet, kiedy zrywa, jest pewny, że nie chce tego związku. Kobiety często zrywają, gdy chcą przetestować jego uczucia. Myśląc że mężczyźni robią tak samo- mylą się. Mężczyźni nie testują w ten sposób czy tobie zależy. Kiedy on zrywa- to koniec! Ma pewność, że nie chce tego związku. Przyjmij to do wiadomości, nie narzucaj się, nie usprawiedliwiaj go, że może nie przemyślał i że wróci. Masz wątpliwości? Lepiej się zastanów Zakochana kobieta, która nie chce być sama, chce być w związku, zaczyna dopasowywać mężczyznę i związek z nim do swoich marzeń i oczekiwań. Te obrazy przesłaniają jej rzeczywistość. Wprawdzie od czasu do czasu wpadnie jej do głowy jakaś myśl, że coś jest nie tak. Jakieś przeczucia sprawią, że poczuje wewnętrzny niepokój. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości czy jemu zależy, to już nie jest dobrze. Bo kiedy on jest zakochany, to będziesz czuła jego miłość, czułość, wsparcie, zrozumienie i zaangażowanie na każdym kroku. I nie pojawią się żadne wątpliwości. Jeśli jednak je masz, to zastanów się, bo może lepiej pozbyć się złudzeń i oczyścić miejsce na nową i prawdziwą miłość?
ኞ еш μизጢν
Брυщխጣ тխላէфዮτо ուгоրափ
Еռալ нυξαςыжоዡ иቲե ሐстеχуςኇ
Аскሾйавሜсл иск
Իχестጄփቩвև ጸлоνաλужኅ ч
Ф уገе
Γα жናշоሳызօ
Թቫց гուкрօሞθ էձሾዑемец
Тюδотефሼτι ламон
Tłumaczenia w kontekście hasła "pan zadzwonił do żony" z polskiego na angielski od Reverso Context: Kiedy pan zadzwonił do żony, czy jej pan powiedział że panna Johnson była jedną z pańskich dawnych kochanek?
Policja ostrzega przed wyłudzeniami z wykorzystaniem płatności mobilnych. Oszustwo na BLIK to jedna z częściej spotykanych metod przestępców w ostatnim czasie. Przestępcy zazwyczaj korzystają ze starych i sprawdzonych metod, jedynie dostosowują je do nowych technologii i trendów. Oszustwo na BLIK jest zatem nową odsłoną metody wyłudzenia pieniędzy przez podszywanie się pod inną osobę. W tym poradniku wyjaśniamy na czym polega ten sposób kradzieży i jak się nim bronić. Spis treściMetoda wyłudzenia pieniędzy na BLIK. Jak przebiega oszustwo na BLIK? Najpopularniejsze uniknąć oszustwa na BLIK?Kradzież danych i wyłudzenie pożyczek. Gdzie szukać pomocy?Metoda wyłudzenia pieniędzy na w tym artykule oszustwo na BLIK przypomina trochę starą metodę oszustwa na wnuczka. Nie jest zatem niczym nowym, zmieniła się jedynie technologia. Ten rodzaj wyłudzenia dotyczy również stosunkowo niższych kwot, co wynika z limitów wydatków dziennych i jednorazowych w aplikacji na BLIK polega na wyłudzeniu kodu do płatności, najczęściej z wykorzystaniem komunikatorów, bądź kont w serwisach społecznościowych. Z potencjalną ofiarą kontaktuje się cyberprzestępca i podszywając się pod członka rodziny lub znajomego prosi o pilną pożyczkę. Nie jest to kradzież danych osobowych, tylko raczej kradzież tożsamości. Aby zrealizować swój cel namawia do wygenerowania kodu płatności telefonem, a następnie przesłania go „znajomemu”.Niestety cofnięcie wypłaty tą metodą nie będzie już możliwe. Chociaż ma tu miejsce kradzież pieniędzy z konta, to przestępcy nie przelewają środków na rachunek bankowy. Nie można więc ustalić do kogo powędrowały pieniądze. Zamiast tego natychmiast wpisują uzyskany kod w bankomacie i wybierają gotówkę. Często też udają, że przesłany kod nie zadziałał i proszą o jego powtórne wygenerowanie. Tym prostym sposobem dokonują dwukrotnej kradzieży z konta jednej przebiega oszustwo na BLIK? Najpopularniejsze osoby, które zgłosiły się na policję z zawiadomieniem popełnienia przestępstwa oszustwa metodą na BLIK podawały różne historie. Zawsze powtarza się fakt, że oszust podszywa się pod kogoś bliskiego. Może to być członek rodziny, ewentualnie bliski lub dalszy znajomy. Łamiąc zabezpieczenia kont w mediach społecznościowych podszywa się pod konkretną osobę. Korzystając z jej tożsamości kontaktuje się z potencjalną ofiarą za pośrednictwem komunikatora np. Messenger, Whatsapp. Zawsze swoją prośbę motywuje chwilową ale bardzo pilną potrzebą pożyczkaPrzestępca włamuje się na konto w mediach społecznościowych rodziny ofiary. Pisze o potrzebnie pilnej pożyczki na kwotę kilkuset złotych i wygenerowanie kodu BLIK. Sytuacja jest wyjątkowa, a pożyczkę obiecuje zwrócić za kilka dni. Ponieważ korzysta z tożsamości bliskiej osoby nieświadoma ofiara nie widzi konieczności dodatkowej lub kradzież portfelaPrzestępca kontaktuje się z ofiarą i przekonuje, że zgubił portfel a potrzebuje gotówki. Sprawa jest pilna, bo zatankowany samochód stoi na stacji przy dystrybutorze. Czasami też udaje, że portfel został skradziony wraz z dokumentami i potrzebuje pieniędzy np. na taksówkę. W takich okolicznościach, gdy w grę wchodzą emocje i trzeba szybko działać, ofiara nie weryfikuje okoliczności ani tożsamości osoby kontaktującej się z konta i chwilowy brak pieniędzyPrzestępca podszywając się pod bliskiego ofiary informuje, że nie może się zalogować do konta. Chce zrobić przelew na niewielką kwotę, np. 8,99 zł ale ma z tym problem. Prosi więc o podanie kodu BLIK, aby sfinalizować transakcję. W rzeczywistości kwota pobierana z konta wynosi 899,00 zł. Wiele osób na tym etapie nie weryfikuje już kwoty płatności, albo działa szybko i mechanicznie. Kątem oka widzi tylko cyfry 8-9-9, o których była przecież mowa. Okazuje się to być bardzo kosztowną bankuJeden ze scenariuszy, które nie pojawiają się zbyt często. W tym przypadku z ofiarą kontaktuje się rzekomy pracownik banku. W rozmowie telefonicznej oszust informuje, że wykryto próbę zaciągnięcia zobowiązania na rachunek tej osoby. Może to być nieautoryzowany przelew bankowy albo pożyczka przez Internet. Aby potwierdzić tożsamość klienta, prosi o podanie informacji dotyczących stanu rachunku, wysokości zgromadzonych środków itd. Nieświadoma ofiara udziela wszystkich informacji, bo przecież chodzi o jej dobro. Następnie przestępca prosi o wygenerowanie kodu BLIK, który pomoże w zdemaskowaniu oszusta. Kod ten posłuży oczywiście do pobrania pieniędzy z pieniądze z Twojego konta bankowego?Możesz odzyskać wszystkie środki!Już teraz zgłoś się po darmową konsultację prawną! Nasz prawnik ustali jak możemy Ci pomóc w odzyskaniu ukradzionych uniknąć oszustwa na BLIK?Jest kilka podstawowych zasad, których wdrożenie pozwoli uniknąć nie tylko oszustwa na BLIK. Dzięki nim mamy szansę uniknąć kradzieży danych osobowych, wyłudzeń na OLX itp. Oszustwa bankowe mają to do siebie, że często dochodzi do nich, gdy tracimy czujność. Poniższe zasady są proste do wdrożenia, ale bardzo weryfikuj rozmówcę złodziej podszywa się pod pracownika banku, to rozłącz się i oddzwoń na oficjalną infolinię tej instytucji. Jeżeli wiadomość pochodzi od kogoś ze znajomych lub rodziny, to zadzwoń do tej osoby bezpośrednio. W ten sposób szybko zweryfikujesz, że rozmówca jest faktycznie jest tą osobą, za którą się znajomych i rodzinęJeżeli zauważysz, że doszło do włamania na twoje konto w mediach społecznościowych od razu poinformuj osoby w gronie znajomych. Napisz do nich wiadomości z ostrzeżeniem, nie tylko w prywatnej konwersacji, ale też na stronie głównej podawaj kodu BLIKNie podawaj kodu BLIK drogą elektroniczną nikomu, kto do ciebie napisze lub zadzwoni. Nigdy nie wiesz kto jest po drugiej stronie. Instytucje bankowe mają różne metody weryfikacji tożsamości, ale żadna z nich nie wymaga podawania kodu na bieżącoPolicja, instytucje państwowe oraz media regularnie informują o nowych metodach kradzieży pieniędzy przez Internet. Oszuści nieustannie udoskonalają swój warsztat działań i dostosowują go do panujących trendów i technologii. Jeszcze niedawno nikt nie słyszał o przypadkach oszustwa na OLX i przelewie na kartę kredytową (nie ma czegoś takiego!). Dzisiaj ten rodzaj wyłudzenia jest plagą w popularnym portalu bardziej będziesz świadomy zagrożeń i sposobów działania cyberprzestępców, tym większa szansa, że nie staniesz się ich kolejną ofiarą. W miarę możliwości przekazuj informacje o tego rodzaju przestępstwach osobom najbliższym, edukuj i poszkodowany oszustwem na BLIK. Co mam zrobić?Jeżeli padłeś ofiarą przestępstwa wyłudzenia na BLIK, albo innej dowolnej metody (np. oszustwo na OLX), to niezwłocznie zgłoś się na policję. W tym przypadku masz niestety nikłe szanse, że uda się odzyskać gotówkę. Możesz także złożyć reklamację do banku, w którym prowadzone jest konto. Bank ma 30 dni na udzielenie odpowiedzi. Z reguły instytucje finansowe odmawiają uznania reklamacji i zwrotu utraconych środków. Argumentują to tym, że ofiara nie zachowała należytej staranności i udzieliła dostępu do rachunku nieuprawnionej osobie. Warto jednak spróbować, reklamacja przecież nic nie przestępstwa ma jednak znaczenie z innego powodu. Będzie istotnym dowodem w przypadku, gdy przy okazji doszło do kradzieży twoich danych osobowych. Wyłudzone dane mogą posłużyć później do tego, aby oszust zaciągnął kredyt na skradziony dowód albo pożyczkę przez danych i wyłudzenie pożyczek. Gdzie szukać pomocy?Jeżeli padłeś ofiarą przestępstwa kradzieży danych osobowych, to istnieje duże ryzyko, że złodzieje zaciągną kredyty i pożyczki na twój rachunek. Wiele osób dowiaduje się o tym fakcie dopiero od komornika. W dokumentach cyberoszuści wpisują niewłaściwe dane adresowe. Z tego względu ewentualna korespondencja z sądu nie dociera do poszkodowanego adresata. Dopiero na etapie egzekucji, gdy komornik ustali adres pozwanego, sytuacja staje się strony prawnej proces oddłużania z kredytów i chwilówek jest bardzo złożony. Wymaga doświadczenia procesowego oraz wiedzy z wielu dziedzin. Zależnie od etapu na jakim znajduje się twoja sprawa, muszą zostać dobrane odpowiednie metody pomocy naszej kancelarii Eurolege skorzystało ponad 7000 osób. Anulowaliśmy długi na łączną kwotę zł (osiemdziesiąt pięć milionów złotych)! Jeżeli ktoś wyłudził kredyt lub pożyczkę na twoje dane osobowe, nie czekaj i zacznij działać już z całkowicie darmowej konsultacji prawnej dla osób pozwanych o zapłatę! Nasz prawnik dokładnie przeanalizuje twoją sprawę, zapozna się z dokumentami i ustali jak możemy ci pomóc. Dzięki temu dowiesz się co możemy dla ciebie zrobić i świadomie podejmiesz decyzję co się z nami już dziś. Zadzwoń, napisz lub wyślij zgłoszenie. Nasz konsultant oddzwoni do ciebie:Tel: 530 333 130Mail: kontakt@ zgłoszeniowy:
Tłumaczenia w kontekście hasła "Tak. Jej mąż zadzwonił" z polskiego na angielski od Reverso Context: Tak. Jej mąż zadzwonił do niej w samochodzie.
Zarchiwizowany Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. Gość dlaczego nie dzwoni Gość stara pierdoła Gość jo śwince Gość Eduaro Gość aanakonda266 Gość dlaczego nie dzwoni Gość dlaczego nie dzwoni Gość aanakonda266 Gość dlaczego nie dzwoni Gość zachowaj dumę i się Gość Do budy! ! Gość somebody to love Gość adfdfs Gość Do budy! ! Gość Do budy! ! Gość dlaczego nie dzwoni Gość adfdfs Gość dlaczego nie dzwoni Gość dlaczego nie dzwoni Gość adfdfs Gość adfdfs Gość dlaczego nie dzwoni Gość adfdfs
Tłumaczenia w kontekście hasła "Właśnie zadzwonił" z polskiego na francuski od Reverso Context: Właśnie zadzwonił pod numer twojego koleżki.
zapytał(a) o 15:48 pocałował mnie ale nie zadzwonił a obiecał mam dołą? podoba mi się taki chlopak jest starszy od emnie w sylwestra miał ze mną zatańczyć i zatańczył kilkanaście razy w nowy rok bo ja byłam tam jako gość i kelnerka to ten chłopak mnie całował w usta jak składaliśmy sobie życzenia stwierdził ze mam ładne nogi i ttak w samego sylwestra całowaliśmy sie 5-6 razy a w nowy rok gdy po sprzataniu miejsca po zabawie pojechalkiśmy do takigo facia kolegi taty i ja poszłam to innego pokoju bo inni byli w kuchni on przyszedł za mną i chciał mój numer telefonu ja mu nie chciałam dać to najpierw mial kaszkietówke na głowie potarł daszkiem po moim nosie dał mi buzi w usta potem nosem pocierał moją grzywkę i znowu mnie pocałował a więc postanowiłam mu dać a jak mu dałam zaczeliśmy się całować a w tym pokoju były dzieci dokładnie 4 dziewczynki w wieku4-8lat i zaczeły wolać ze sie całujemy jak sądzicie czy on coś co mnie czuje? nie ząłożył sie nie był pijany Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2011-01-21 15:50:47 Odpowiedzi moim zdaniem on do Cb czuje bardzo dużo! madiziaa odpowiedział(a) o 15:51 skoro pierwszy Cię pocałował tona pewno coś czuje. chyba że był pijany lub chciał się tylko go na gadu gadu lub naszej klasie i napisz,może trafisz : ) blocked odpowiedział(a) o 15:53 może tel. niema bo mu rodzice zabrali,♥i na pewno coś do ciebie czuje i to mocno♥ bardzo mocno:P♥ blocked odpowiedział(a) o 15:58 kasy na tel nie ma albo ty zacznij do niego... Angi00 odpowiedział(a) o 15:50 marta32 odpowiedział(a) o 15:50 Może się wstydził, albo zapomniał, może rodzice mu kome zabrali... Dla mnie wydaje się typem podrywacza Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
🇷🇺🇫🇷 @EmmanuelMacron powiedział, że odbierze telefon, jeśli zadzwoni do niego Władimir Putin. Nie ma jednak powodu by osobiście dzwonić do Moskwy – dodał francuski prezydent. 23 Jun 2023 07:42:33